can't see or be seen
Posted 12 lutego 2015 - 19:46
...no właśnie, czy to wyżej to też dziadki bez pomysłu ? 
Miło że jednak ktoś docenia ten film 
Telewizje muzyczne to w dzisiejszych czasach porażka, więc nie widzę specjalnego powodu, by się nimi przejmować. Ani np. tym, że gimbaza się zniechęci i nie będzie jej się chciało oglądać 13-minutowego teledysku 
If I'm close to the music and you are close to the music, then we are close to each other
7
Posted 12 lutego 2015 - 19:58
El silencio se vuelve melodia
Użytkownik
Posted 12 lutego 2015 - 22:29
Czytam i nie wierzę.
U2 po raz kolejny zrobiło coś innego, coś wykraczającego poza szarzyznę i odklepywanie schematów. Do piosenki, którą uważają za swoje największe dzieło od co najmniej 20 lat zamiast oklepanego w formie teledysku, nakręcili film. A fani narzekają
EBW w wersji video przedstawia świetną historię, w bardzo ładny sposób. Ktoś w to porządnie zainwestował i odwalił kawał dobrej roboty. Właśnie to przyciągnie widza, bo o tym będzie się mówiło. O teledysku nikt by nawet nie napisał, a tutaj jest ciekawostka, którą muzyczne (a może i filmowe) media podchwycą. I zrobi się szum. Jestem przekonany, że EBW w tej formie będzie miało więcej wyświetleń niż niejeden teledysk chłopaków. A jak sobie poradzą telewizje muzyczne? Bardzo prosto. Wytną wszystko co jest przed piosenką i po niej. Gotowe. Przecież to jest specjalnie w ten sposób przygotowane...
Ode mnie duże brawa, na to czekałem. Teraz tylko nie spieprzyć tego promocyjnie
Użytkownik
Posted 12 lutego 2015 - 22:54
u2 jest marką samą w sobie.
nie potrzebuje promocji i strategii marketingowych.
kocham ich od prawie 20 lat.
dziękuję, że dali mi film, który wcisnął mnie w fotel.
dla mnie - mistrzostwo.
Guest_Grinderman_*
Posted 12 lutego 2015 - 23:03
No właśnie, kto dzisiaj ogląda teledyski?
Ktoś jednak ogląda.
Telewizje już umarły.
Serio?
Jak chce się poznać piosenkę, to w Internecie włączy się co najwyżej audio ze Spotify. (nie mówiąc o tym, że ten aspekt już położyli, no ale nie zaczynajmy).
Spotify ma zaledwie 60 milionów użytkowników, to wciąż jest nisza i co to w ogóle ma do rzeczy?
Obejrzałem to filmidło i przy takim "Dealerze" wygląda tak sobie. Momentami miałem wrażenie, że oglądam jakąś reklamówkę jeansów albo piwa, tylko w tym przypadku jeansami są dwie piosenki U2. Kolejny teledysk z zespołem w tle wielu nowych fanów nie przysporzy, bo te dziady w ramoneskach wyglądają trochę sztucznie, ale ckliwa historyjka o dwojgu zakochanych w trudnych czasach? Do tego premiera tuż przed Walentynkami - to nie może być przypadek.
Użytkownik
Posted 12 lutego 2015 - 23:18
Jeśli teledyski do HTDAAB były 'cacy' i bardziej interesujące niż ten film do EBW, to ja chyba oglądałam inne Vertigo... i OOTS w sumie, też. Dla mnie oba to straszna kupa kiczu
A zwłaszcza ta druga piosenka jest świetna, więc stać ich było IMO na wiele więcej.
Poza tym - to żadna oznaka 'zdziadzienia', wręcz przeciwnie - dla mnie to dobrze, że nie stoją w miejscu i nie stali się jakąś karykaturą siebie z lat 80/90 tylko próbują czegoś nowego.
Myślę, że raczej chodziło o szeroko zakrojoną promocję. Swoją drogą nie dość, że były po 2 rodzaje singli CD, to jeszcze były single DVD! Praktycznie każdy singiel doczekał się wersji singlowej i teledysku. Te do COBL i ABOY były nie najgorsze, a do SYCMOYO (zwłaszcza ten alternatywny) był dość dobry. Vertigo nie powala, ale już alternatywny teledysk z HQ jest niezły. Na pewno było lepiej niż przy SoI.....
Wybitne.
W ogóle nie rozumiem argumentów pt. "gdzie normalny teledysk". Dostaliśmy bardzo dobry FILM, poruszający, ze świetnymi zdjęciami, piękną historią. I co najważniejsze - opowiadający o sytuacji w Irlandii w sposób tak czytelny i jednocześnie wyważony jak tylko można. Serio, nie porusza Was ta historia? Według mnie nie można było zrobić tego lepiej, idealnie rozłożone akcenty. Może nie da się tego puścić w telewizji muzycznej (moment, przecież one już nie istnieją!
PS. Sprawdźcie creditsy:
Producers: Nick Goldsmith, Chris Martin
Nawet całkiem fajny ten film, ale bardziej niż do EBW pasuje do The Troubles, czy RIsed By Wolves - bynajmniej tematyką.
A EBW poza tym filmem ZASŁUGUJE na normalny teledysk, nie żadne krótkometrażowe dzieła, czy Films of Innocence.... 
Co do creditsów - wersja akustyczna:
Do tego The Troubles na początku to chyba wersja Demo, a pod koniec albumowa - więc w sumie fragmenty 4 różnych utworów U2 się pojawiają w 1 filmie.
u2 jest marką samą w sobie.
nie potrzebuje promocji i strategii marketingowych.
kocham ich od prawie 20 lat.
dziękuję, że dali mi film, który wcisnął mnie w fotel.
dla mnie - mistrzostwo.
To jasne, że "true fani" nie potrzebują marketingu, jako takiego, ale dla pozostałych słuchaczy to nie wystarczy. To świadczy o słabości marketingu U2.
A dl nas jako zagorzałych fanó też coś by się należało. Wiem, że w wersji Deluxe wydali "rekordową" ilość bonusów, ale aż się prosi o singla EBW z 2/3 B-siedami - właśnie dla fanów. Nawet, żeby daleko nie szukać, to mają w zanadrzu niewydane remixy z czasów NLOTH i kilka utworów nie wydanych ani na U22, ani na Edge's Picks, jak chociażby Stingray'a w wersji Live
Przypomnę tylko, że już podczas NLOTH mogło być tak pięknie: 
zielony trójkąt - to "priority to finish"; szkoda tylko, że wtedy im się priorytety pozmieniały. Normalna wersja byłą by ograna podczas 360 Tour, teraz mogli by kombinować z akustykiem.
Użytkownik
Posted 12 lutego 2015 - 23:20
Serio?
Kolejny teledysk z zespołem w tle wielu nowych fanów nie przysporzy, bo te dziady w ramoneskach wyglądają trochę sztucznie, ale ckliwa historyjka o dwojgu zakochanych w trudnych czasach? Do tego premiera tuż przed Walentynkami - to nie może być przypadek.
Okej, zdaję sobie sprawę, że piszę to z perspektywy dzieciaka internetu. Ale zauważ, że właśnie taki jest target tego filmu - młodzi ludzie. Stąd ta "ckliwość" czy inne efekciarstwo.
Po to właśnie wybrali do produkcji obrazu akurat The Creators Projekt - firmę (kolektyw? sam, nie wiem jak to nazwać), która specjalizuje się w rzeczach świeżych, internetowych, szukającą nowinek i oryginalnych rozwiązań. Powiedzmy to sobie wprost - hipsterskich I mi się podoba ta cała otoczka, ładni młodzi ludzie opowiadający swoją historię zamiast pomarszczonych podskakujących staruchów. Mieliśmy już to przy Invisible - koncept, że pokażemy the last of the rock stars na koncercie jak robią rockowe szaleństwo. No i wyszło baaardzo sztucznie.
Dla mnie świetny jest sam pomysł pt. bierzemy młodego zdolnego twórcę (twórczynię) z Dublina i prosimy o jej własne przedstawienie Ważnej Historii. Myślę, że spokojnie można to porównać do "Miasta 44" reżyserowanego przez "Janka" Komasę.
Młodzi i tak powiedzą, że "Jutu to dziady i robią to samo" a starsi już dawno kupili płytę na CD.
Edited by Yarpen, 12 lutego 2015 - 23:26 .
Użytkownik
Posted 12 lutego 2015 - 23:27
A w tym przypadku , moze nie tego sie spodziewałem , ale mimo wszystko chyba czuje o co im biega. Olali już chyba marketing i cokolwiek z tym związane ( oczywiscie akcja z Apple na to nie wskazuje) , ale wydali bardzo osobistą płytę , a teraz bardzo osobisty "film" Nie myślałem że w coś takiego pójdą , ale w Troubles od razu czuć że Bono chce opowiedziec i przyblizyc historie swojego kraju. A jesli jest to jeszcze artystycznie dobre to ja to kupuje. Przy Films Of Innocence , nie wyszło oprocz wyjatkow , tutaj wyszlo , nawet jesli nie jest to bezposrednia promocja piosenki. Żaluje tylko ze Troubles nie jest motywem przewodnim ( szczegolnie ze slysze tu jakis troszke inny mix ? )
Guest_Grinderman_*
Posted 12 lutego 2015 - 23:29
Ale zauważ, że właśnie taki jest target tego filmu - młodzi ludzie. Stąd ta "ckliwość" czy inne efekciarstwo.
No właśnie o tym wyżej pisałem.
Nie myślałem że w coś takiego pójdą , ale w Troubles od razu czuć że Bono chce opowiedziec i przyblizyc historie swojego kraju.
Szczerze w to wątpię, bo historia tego kraju była opowiedziana już na tyle różnych sposobów, że ten film raczej nie zrobi żadnej różnicy.
Użytkownik
Posted 12 lutego 2015 - 23:48
Szczerze w to wątpię, bo historia tego kraju była opowiedziana już na tyle różnych sposobów, że ten film raczej nie zrobi żadnej różnicy.
To tak jakby powiedzieć, że wspomniane "Miasto 44" nie zrobiło żadnej różnicy, bo przecież Powstanie takie oklepane. Film dotrze do ludzi na całym świecie - jedni nie wiedzą w ogóle gdzie jest Irlandia, a inni nie mogą pamiętać o czym było (czy w ogóle "było") Sunday Bloody Sunday. Pierwszą reakcją mojego kumpla - inteligentnego chłopaka i fana U2 - było zapytanie "to tak źle tam było?". Bono na pewno bardzo się cieszy, że ktoś opowiedział jego historię, historię jego rodziców w nowy sposób i że nowe pokolenie będzie miało okazję też ją zrozumieć.
Guest_Grinderman_*
Posted 13 lutego 2015 - 00:41
To tak jakby powiedzieć, że wspomniane "Miasto 44" nie zrobiło żadnej różnicy, bo przecież Powstanie takie oklepane.
No wiesz, konflikt etniczno-polityczny w Irlandii to chyba jednak dużo bardziej znany temat, nie tylko w samej Irlandii, więc porównanie mocno nietrafione.
Bono na pewno bardzo się cieszy, że ktoś opowiedział jego historię, historię jego rodziców w nowy sposób i że nowe pokolenie będzie miało okazję też ją zrozumieć.
Z tego krótkiego filmu raczej nie da się wiele zrozumieć oprócz tego, że coś, gdzieś, kiedyś. A z tym twoim kumlpem. No weź, przecież to takie w stylu: Tata, a Marcin powiedział.
Użytkownik
Posted 13 lutego 2015 - 01:09
Nothingman
Posted 13 lutego 2015 - 08:02
Po to właśnie wybrali do produkcji obrazu akurat The Creators Projekt - firmę (kolektyw? sam, nie wiem jak to nazwać), która specjalizuje się w rzeczach świeżych, internetowych, szukającą nowinek i oryginalnych rozwiązań.
No to im w tym wypadku nie wyszło, zresztą podobnie było z FOI. Strasznie ckliwe to i banalne. Szacun za to, że U2 chcą zrobić coś ambitnego i oryginalnego, ale jak dotąd nie udało im się znaleźć człowieka, który potrafiłby te ich ambicje zrealizować..
Użytkownik
Posted 13 lutego 2015 - 11:34
Jacob
W ogóle ile było teledysków U2 bez U2? Bo tak na szybko odświeżyłem pamięć i tylko Crazy kojarzę.
Nawet w Window In The Skies się na chwilę pokazali (i to w jak fajny sposób ). Liczę więc, że na sekundę chociaż nam migną panowie, np. w takiej formie jak Bono w lyric video do OL.
No pojawia się Bono na plakacie z October w 0:28. Dosłownie " miga na sekundę".
SoI cover inspired by: Noeline Brown, Ross Higgins & Kev Golsby "Son Of naked Vicar"
Użytkownik
Posted 13 lutego 2015 - 12:41
No nie, ale proszę mi tu U2 nie porównywać z filmidłami pokroju Miasta 44 
Obejrzałem "Every breaking wave" i mam mieszane uczucia. Z jednej strony historia ciekawa i ważna, z drugiej uważam, że film jest odrobinę za długi i faktycznie brakuje mi trochę takiego teledyskowego podejścia, brakuje mi trochę migawki ze zdjęciami U2. Mogli się na chwilę pojawić tak jak dajmy na to w "All I want is you". Poza tym to użycie różnych wycinków The troubles i akustycznej wersji "fal" wywołuje niepotrzebny chaos.
Podsumowując - nie jest źle ale dupy nie urywa, filmik mógłby być skrócony do 6-7 minut i stacje muzyczne by to łyknęły.
Użytkownik
Posted 13 lutego 2015 - 14:56
Ale chyba wszyscy zapominają, że to nie jest oficjalny teledysk U2, tylko film w stylu Films of Innocence - podobny projekt.
Użytkownik
Posted 13 lutego 2015 - 15:39
No nie, ale proszę mi tu U2 nie porównywać z filmidłami pokroju Miasta 44
Jeśli o mnie chodzi, to nie porównywałem poziomów artystycznych, tylko sam pomysł pokazania wydarzeń historycznych z perspektywy młodego, współczesnego nam reżysera.
Podsumowując - nie jest źle ale dupy nie urywa, filmik mógłby być skrócony do 6-7 minut i stacje muzyczne by to łyknęły.
To tak jakby powiedzieć o "Bad" że wyrzucimy jedną zwrotkę, skrócimy do 3:33 i radia by puściły
Ale faktycznie, film jest tak skonstruowany, że można sobie wyobrazić przycięcie go od 2:37 do 7:00 i pokazanie fragmentu z Every breaking wave w tle. Może to okaże się tak wyczekiwanym tutaj "oficjalnym teledyskiem".
Out Of Control
Posted 13 lutego 2015 - 16:42
Użytkownik
Posted 13 lutego 2015 - 17:47
Pytanie , czy jest to przycięte oficjalnie i tak puszczone , czy jest to po prostu fanowski edit tego teledysku.
Użytkownik
Posted 13 lutego 2015 - 18:32
Ładnie się ktoś postarał i to zmontował
0 members, 3 guests, 0 anonymous users
