Gitara Elektryczna
#221
Napisano 02 listopada 2009 - 23:13
Jestem właścicielem wspaniałego japońskiego fendera telecastera! Kosztował coś ok. 1500 zł, a przyjmuje się ze hierarchia fenderów to meksyk->japonia->usa
mojego akurat przywiozl mi ojciec wlasnorecznie, ale wiem ze sklep ishibashi bodaj (nie dam sie zabic) oferuje tanie wysyłki do europy, pełen profesjonalizm podobno - moi koledzy zamawiali jaguara i jazzmastera.
A mój telecaster - cud malina - 70's reissue kremowy ach, edge gra na podobnym w vertigo i goyb ;p
a piecyk mam fender roc pro 1000, niestety troche skatowany, ale to tak juz na marginesie.
#223
Napisano 15 marca 2010 - 15:25
Ostatnio mnie szlag trafił. Otóż mam mały problem, niestety nie zdarzający się pierwszy raz. Mianowicie, włączam piec, wszystko podpinam, zaczynam grać i.. No i właśnie tak kapiato, bo efekty typu distortion wogóle praktycznie nie brzmią, ogólnie sygnał jest jakby trochę przyciszony, słaby.. Sprawdzałem czy to wina piecyka, ale raczej nie, bo gdy podłączam normalnie gitarę do samego pieca i ustawiam jakiś tam wbudowany przester to wszystko gra jak należy.. Myślałem, że to może być wina gitary, ale podłączyłem drugą i jest tak samo.. Wiecie w czym może leżeć problem?.. Zaznaczam, że po jakimś czasie wszystko wraca do normy, ale nie chciałbym być zależny od samopoczucia mojego wzmaka/efektu np na koncercie..
#224
Napisano 17 marca 2010 - 14:00
#225
Napisano 17 marca 2010 - 22:37
#226
Napisano 18 marca 2010 - 13:57
Około 1500 zł to taka magiczna suma, wokół której gromadzą się używane wiosła nie przynoszące już wstydu użytkownikowi ...
Rozumiem, że jako fan U2 chciałbyś brzmieć możliwie najbliżej Edge'a?
Za 1500 zł znajdziesz już dobrą używaną gitarę, która wystarczy Ci na lata. Np. Epiphone (podfirma Gibsona) Les Paul Standard. Co do tej gitarki to sądzę, że udałoby Ci się ją wylicytować gdzieś poniżej 1100-1200 zł.
Druga strona medalu to Fender Stratocaster. I nie ma co bawić się w Squiery (podfirma Fendera) (no, chyba że trafisz takiego zrobionego w Japonii..), bo szmelc. Do 1500 zł trafisz oryginalnego Fendera Stratocastera made in Mexico. Oczywiście używanego. To nie są dream-guitars, ale na pewno brzmią wystarczająco dobrze, aby pojawić się z nim na koncercie rockowym...
I jest jeszcze "trzecia" strona medalu ;-)... Epiphone 1958 Korina Explorer. To ukochana gitara Edka, to kupiona w sklepie w NY, na początku lat '80. The one that was calling him.. Oczywiście, to jest kopia Gibsona, ale bardzo dobrze brzmiąca. Bardzo ciężko brzmiąca. Oczywiście, możesz pokrętłami sobie tam ustrugać delikatniejszy dźwięk... Też 1500 zł will do.
Poniżej tej kwoty to ja się nie orientuję. Na pewno można coś dobrze brzmiącego kupić do 1000 zł.
Ja mogę ze swojej strony polecić Washburna BT-4. Dostałem go kiedyś, na początku mojej przygody z elektrykami, na gwiazdkę. Nowego. Nie brzmiał zbyt dobrze. Teraz brzmi bardzo, bardzo fajnie. Nawet kolega Jacek z zespołu to potwierdzi... Ale to zajęło lata, zanim zaczął brzmieć jakby miał duszę, a nie był tylko kawałkiem kiepskiego drewna z Chin. Dlatego właśnie proponowałem powyżej gitary używane. Bo one po prostu brzmią lepiej. Ja cały czas męczę się z moim kupionym nowym Epiphonem Les Paul Custom, aby zaczął brzmieć z duszą. Jeszcze się tego nie nauczył, a ma już prawie dwa lata.
No nic, to tyle ode mnie.
Jak coś poniżej 1000 - to Washburn BT-4. Nowy około 750-800 zł. Ma 3 przystawki, jeden humbacker, dwa single, więc daje to bardzo uniwersalne brzmienie, od ciężkiego, po Stratocasterowskie (Streetsy brzmią na niej fenomenalnie!).
Pozdrawiam
#229
Napisano 19 marca 2010 - 09:37
Oczywiscie dla mnie najlepszym wyborem bylby fender stratocaster (uzywany), ale te epiphone'y to tez bardzo spoko opcja.
Dodam, ze od wakacji, kiedy skoncze kompletowac pedalboard zaczynam zbierac na nowa, porzadna juz gitare. Po glowie chodzi mi fender jazzmaster albo jaguar, ew. gibson sg
No ale jest tez cos takiego: http://allegro.pl/it...aster_1973.html !!!!
Dlatego pozycz ktos 12 000 zl
#231
Napisano 19 marca 2010 - 14:08
Co do Jazzmastera - zajebista gitara. Mój kolega na niej pogrywa od dłuższego czasu. Pięknie to brzmi, naprawdę przewspaniale. Ma jeden minus - zajebistą cenę.
BTW - okradłeś bank? Kończysz powoli już kompletować pedalboard?! Niedawno nie miałeś na M13, a teraz kupujesz kostki po kilkaset złotych/sztuka?
#232
Napisano 19 marca 2010 - 14:36
Kostki zaczalem kompletowac w listopadzie, niedawno udalo mi sie sprzedac ten moj procesor bossa me-50, wiec tez troche kasy wpadlo.
No ale od poczatku.
1. Boss sd-1, to moj pierwszy efekt w ogole, kupiony jakies 2 lata temu. Bardzo uniwersalny efekt, fantastycznie brzmi.
2. Pod koniec roku 2009 dostalem od brata chorus Bossa ch-1 (rocznik '99), fajna rzecz. Podgrzewam nim niektore solowki a na czystym kanale to jest funk 100%
3. Miesiac wczesniej, na allegro za 100 zl dorwalem Bossa od-2. Turbo OverDrive, ale mozna ukrecic brzmienie od lekkiego crunchu po maksymalnego szatana. Efekt produkowany w latach 1987-1994, wiec prawdziwy rarytas i vintage.
4. Po sprzedazy multiefektu me-50 kupilem sobie tuner J&H jpt-10 oraz kaczke Vox v-845 i nie zaluje ani jednej zlotowki wydanej na te efekty.
5. Calkiem niedawno na allegro za 90 zl udalo mi sie zgarnac rosyjski delay, niewiadomoco ale to jest juz ultra-unikat Cieple, analogowe brzmienie (chociaz efekt to hybryda analogowo-cyfrowa), modulajca z vibrato i ogolnie mam najlepszy efekt we Wroclawiu. Co prawda nie ma tap tempo i innych bzdur ale miec cos takiego w swoim zestawie to prawdziwy zaszczyt. Udalo mi sie rozszyfrowac pare rzeczy i jak sie okazuje, jest to rosyjska firma Lell ktora na poczatku lat dziewiecdziesiatych produkowala rozne analogowe efekty, syntezatory oraz beat-maszyny http://www.cheesygui...original_th.jpg
W planach mam jeszcze Big Muffa oraz flanger bossa bf-2. Pozniej kupuje case i zestaw praktycznie juz bedzie gotowy. Pozniej zaczne sie rozgladac za gitara
#235
Napisano 20 marca 2010 - 17:34
I drugie pytanie - efekty. Jak zgadłeś, na pewno zacząłbym od grywania sobie piosenek U2, więc chciałbym mieć dźwięk choć jak najbardziej zbliżony do Edge'a. Co, ile i za ile?
#236
Napisano 21 marca 2010 - 04:09
Co do pieca - jeśli masz w swoim pokoju jakąś niezłą wieżę, to proponuję grać na początku na niej, bez pieca, nawet z AmpliTube 3. Będzie brzmiało to okej, a zapłacisz tylko za kable (o ile ZAŁATWISZ sobie AmpliTube 3). Tak więc: Gitara--->komputer(Line In, AmpliTube 3)--->wieża--->kolumny.
Jeśli będziesz chciał już coś wydać, to...
Generalnie, pojedynczy jedno-głośnikowy piec to fajna sprawa, ale chyba nie do U2. Głównie ze względu na brak efektu stereo (jeden głośnik) - a The Edge używa efektów stereofonicznych. Toteż na jednym piecu Pride czy WTSHNN będzie brzmiało tak, jakby ktoś obciął pół sygnału...
Rozwiązaniem najlepszym dla tej sytuacji są dwa bliźniacze piece - bo to brzmi dobrze dla ucha.
Drugie rozwiązanie, moim zdaniem gorsze ale wciąż lepsze od pojedynczego pieca z jednym głośnikiem, to kupno comba gitarowego (piec z dwoma głośnikami, coś jak VOX AC30TB Edża) - ale to lepiej brzmi dla mikrofonu zbierającego dźwięk z takiego pieca, niżeli dla ucha, dla którego dźwięk z dwóch tak blisko rozstawionych głośników zleje się i zabrzmi nam średnio-dobrze.
Jeśli zdecydujesz się na jedno-głośnikowy piec, to rozwiązań jest wiele - oczywiście zależą od budżetu. Ale można kupić tanio a dobrze - używany, jak np. mój tranzystorowy Hughes & Kettner z lat '90 - teraz na allegro za 500-600 zł, a brzmi pięknie, ciepło. Dwa to wydatek rzędu 1100 złotych. Sam noszę się od dawna z zamiarem kupienia drugiego i zobaczenia, co z tego wyniknie ciekawego.
Opcja combo to proste rozwiązanie - Fender 212 Frontman - nowy ok. 1250 zł, używany 800-1000 zł. Za te pieniądze nic lepszego w tej kategorii chyba nie znajdziesz.
Efekty - gdybyś miał mało kasy i mało cierpliwości do uzbierania większej sumy, to na początek zastanów się nad czymś tanim, a brzmiącym. Może Line 6 Pocket Pod (ale nie w wersji "Express")? To małe gówienko ale ma wszystko to, czego potrzeba na początek - czyli delay, delay i jeszcze raz - delay (plus parę mniej lub bardziej potrzebnych bajerów). Ale ja na tym nigdy nie grałem, więc reklamować szczególnie mocno nie chcę. Mam za to jego "starszego brata" i wiem, że ten brzmi nieźle. Jak będziesz miał przypadkiem dużo kasy na efekty, to Mrówa Ci coś ładnego wybierze - jakieś kosteczki, na których ja się nie znam zupełnie, wolę multiefekty - jak coś to bierz Axe FX Ultra ;P.... (tutaj nawet Mrówa się ze mną zgodzi ;D).
To taki żarcik, z tym Axe FX Ultra. To totalny kombajn, za około 7000 tysięcy złotych, marzenie moje i pewnie po cichu analogowego Mrówy.
Jakbyś miał mało pieniędzy na efekt/piec, mało cierpliwości, a wieżę w pokoju (choć i bez niej dasz radę), to na Twoim miejscu na początku wziąłbym procesor efektów (multi-efekt) Line 6 Pocket Pod. Czemu? Bo jest mały, poręczny, i da Ci masę frajdy. Możesz go podłączyć bezpośrednio do wieży, i grać na wbudowanych w niego modelach kultowych pieców (m.in. właśnie Voxa AC30TB), plus modelować dźwięk za pomocą gamy jego rozmaitych efektów. Jak nie masz wieży - nic straconego. Podłączasz słuchawki i jedziesz... Plus ma wejście AUDIO IN - czyli podłączasz źródło dźwięku (np. iPod), puszczasz na nim muzę, i jammujesz razem z wykonawcami zamkniętymi w Twoim odtwarzaczu.. (ale nie jaraj się tym nadto, tego i tak nikt chyba na świecie nie robi, choć ta opcja jakoś zawsze nowicjuszy przyciąga do zakupu.. ).
Ale prawdziwy rockman powie Ci, żebyś pier*olił efekty, kupił piec (KONIECZNIE "LAMPĘ"!) i napier*alał na sucho.. Cóż, ja tę opcję odradzam - łatwo się fanowi U2 szybko zniechęcić do gitary, kiedy będzie go przepełniała gorycz i frustracja, że nie brzmi nawet trochę podobnie do swoich idoli.
To by było chyba wszystko.
#238
Napisano 21 marca 2010 - 11:00
Wzmacniacz dwuglosnikowy wcale nie oznacza efektow przesterzennych Sam mam wyzej wspomnianego Fendera Frontmana 212r. Moze to nie jest lampowy piec ale brzmi bardzo, bardzo dobrze i cieplo, przede wszystkim, oddaje caly urok przesterow, jak wlaczam kostki.
Inna sprawa, mimo ze to sa dwa glosniki, to tak jak Bart napisal, mimo ze jest to jakiestam-stereo, to w ogole sie nie da tego odczuc. Ja kupilem taki piec przedewszystkim po to, aby byl slyszalny koncertach.
A co do softow do kompa, nic innego, tylko guitar rig 4. Mozliwosci tego programu sa O G R O M N E
Aha, ostatnie zdanie, ostatni akapit to swieta prawda wiec uwazaj. Na poczatku nikt nie ma wybranego brzmienia i wiele piecy i efektow przejdzie przez twoje lapska, zanim ustawisz swoje brzmienie- moze kiedys bedziesz gral na stuletniej lampie i pierwszym modelu big muffa na swiecie, ale poki bedziesz zaczynal z gitara, bedziesz chcial grac czyjes piosenki, glownie u2 itp. to zdecydowanie lampa i granie na sucho nie jest dobra opcja.
Odnosnie Line 6 (niekonczacy sie spor )- ja twierdze, ze wydali 2 dobre efekty. DL4 i FM4 i wielu gitarzystow na swiecie z nich korzysta. Tam gdzie ciezko w ogole stworzyc analoga, cyfra wydaje sie pomocna, czasami nawet lepsza (filtry, whammy, delay[ale to juz zalezy od upodoban, niektorzy wola analogowe delaye, niektorzy te drugie]) ale cyfrowych przesterow np. nigdy nie zrozumiem.
#239
Napisano 21 marca 2010 - 11:09
http://www.youtube.c...h?v=OdMaKzFy6_w
Gitary na licencji Gibsona,brzmi doskonale, a i cena nie wygórowana.
Ale przede wszystkim gitara musi dobrze leżeć Tobie,musisz dobrze czuć się z gitarą w rękach.
#240
Napisano 21 marca 2010 - 14:43
Ja mogę polecić moją,Epiphone Les Paul Standard...
Paweł, Streetsy w Twoim wykonaniu, są dobrym przykładem jak NIE można wykorzystać Les Paula do grania klasycznych kawałków U2. Natomiast I Will Follow brzmi świetnie, właśnie tak, jak powinno brzmieć. Ale złe brzmienie WTSHNN to nie Twoja wina. To wina Twojej gitary. I nie tego, że jest kiepską gitarą, bo jest gitarą dobrą. To kwestia dwóch przystawek typu humbacker.
Sam dwa lata temu miałem dylemat, czy brać Les Paula czy Stratocastera. I wziąłbym Stratocastera, gdyby nie to, że mam już gitarę z przystawkami typu single, na których to powinno się grać Streetsy, Pride, Bad, i parę innych ultimate kawałków U2 (wspomnianego powyżej Washburna BT-4). Ale przeważył najbardziej fakt, że Les Paule zawsze mi się po prostu bardzo, bardzo podobały. To piękne gitary, o klasycznym kształcie, oddają ducha gitar sprzed nastania ery elektryków. Ale, niestety, do U2 jednak Stratocaster zawsze będzie najlepiej pasował.
Ujmę to jeszcze inaczej: kawałki, które powinny być zagrane na gitarze z przystawkami w ustawieniu humbacker-humbacker, zabrzmią lepiej na gitarze z przystawkami "singlowymi", niżeli utwory, które powinny być zagrane na gitarze z przystawkami "singlowymi" zagrane na gitarze z przystawkami w ustawieniu humbacker-humbacker. Stratocaster to po prostu bardziej uniwersalna gitara (co nie oznacza, że gorsza! (mam na myśli powiedzenie, że co uniwersalne, to do dupy)) niż Les Paul czy jakakolwiek inna gitara z dwiema "ciężkimi" przystawkami.
Więc, jeśli chodzi o gitarę Twojego wyboru, Elessar, to masz pełne poparcie Mrówy i moje w przypadku Fendera Stratocastera. Meksykański jest okej. Oczywiście, najlepiej by było, jakbyś miał na gitarę 6000 tysięcy złotych, to byś wziął oryginalnego, made in USA, ale... spokojnie, nie od razu Rzym zbudowano. Meksyk na początku jest ok. I nie żaden Squier by Fender, tylko FENDER. Choć, jak napisałem wcześniej, Squier made in Japan jest super. Ale one dziś kosztują więcej niż Fendery made in Mexico (widziałem niedawno na Alledrogo za ok. 2000 zł).
Powodzenia.
Dodaj odpowiedź
Użytkownicy przeglądający ten temat: 3
0 użytkowników, 3 gości, 0 anonimowych