Wrażenia (po)koncertowe...
#202
Napisano 26 maja 2009 - 16:33
25.05.09 / Zénith de Strasbourg
Kumpel jakiś czas temu wyjechał do Francji na studia no i miał przyjemność być na koncercie Lenny'ego, wielkim fanem przed koncertem nie był, dlatego chyba jego opinia w jakiś sposób jest miarodajna. Pozwolę sobie przytoczyć jego wiadomość na GG
"Koncert zaczal sie o godzinie 20:05. Na scene najpiew wszedl Chris Cornell i zagral 40/45 minutowy koncert. Wiekszosc piosenek bylo z jego plyty, plus cover Led Zeppelinow, ku mojejmu zdziwieniu nie zagral zadnej piosenki Audioslave Mimo to jego wystep byl swietny. Ja sie przy nim bawilem znakomicie. Chris ma znakomity glos, duzo lepiej brzmi na zywo, niz na YT. Jego 'zaloga' nie specjalnie mi sie podobala, ale oni tam sa tylko po to, zeby Cornnel mial z kim grac Odnioslem jednak wrazenie, ze niewiadomo jak mocno Chris by sie staral, tak publika miala go w dupie. A szkoda. W polowie koncertu tak jakby to zauwazyli i troche sposcili z tonu. Nie za bardzo zwracali uwage na publike, nie utrzymywali z nia kontaktu, grali ot tak, dla siebie Ja przynajmniej sobei poskakalem i rozgrzalem sie na 'atrakcje wieczoru' Ale nim gwiazda wyszla, trzea bylo czekac do 21:30. Warto bylo. Jego kocert skonczyl sie w granicach polnocy, 2h30 minut grania rozjebaly mnei totalnie... zgwalcil mnie muzycznie. Po pierwsze wyglada duuuzo lepiej, niz na zdjeciah czy filmikach. Jego glos na zywo ma moc, niesie sie po calej sali, a dzwieki z gitar, perkusji, klawiszy, saksofonow odczuwasz na calym ciele! Lenny ma ogroma moc. No i przede wszystkim ma swietny kontakt z publika. Bawi sie z nia na kazdym kroku, nawet jak sie odwraca, bo robi to wtaki sposob, ze kazdy sie smieje. Poza tym byly momenty, jak podchodzil do publiki, sciskal rece, tanczyl z jakas panienka, robil zdjecia publice w trakcie koncertu i oblewal ja woda (oblal mnei woda sam Lenny Kravitz ! yeaah!). jednak przede wszystkim rozmawial z nia. Nawet wypowiedzial pare slow po francusku Najbardziej jednak utkwilo mi w pamieci, jak w osttaniej zaplanowanej piosence z setlisty przedstawial kazdego z czlownkow zespolu. Nadszedl czas na gitarzyste. I tak jak kazdego przedstawial, tak o jego imie i nazwisko sie zapytal. No i wtedy Pacior wkroczyl. Krzyknal pierwszy raz. Lenny uslyszal, ale nei wiedzial kto, zapytal sie jeszce raz, znowu mu wrzasnalem. Za drugim razem mnei zobaczyl, popatrzyl sie na mnie, usmiechnal sie i powiedzial: "Yeahh, Craig Ross' i w tym samym czasie owy gitarzysta rozniez zawiesil wzrok na mnie na kilka sekund, pochylil sie i poklaskal i zaczal dalej grac swoje Ten moment najbardziej utkwil mi w pamieci, ale to normalne Moze i stylizuje sie on nieco (Criag) na Slasha, ale gra rownie swietnie co on! Niektore improwizacje pod koniec utworkow mnie powalany, co sparwialo, ze koncert bardziej mi sie podobal. Lenny byl dwa razy 'bissowany' i za kazdym razem gral jedna piosenka, polaczona z jamem co wychodzilo po 15 minut na utwor A w tym czasie kiedy nei spiwal, bawil sie z publika Ogolnie koncert byl swietny. Bez chwili zstanowienia, stwierdzilem, ze duzo lepszy od koncertu 'Hotow. Swietne show. I tak jak juz mowilem wczesniej... Zostalem muszycznie rozjebany i zgwalcony. Podobalo mi sie i chce jeszce raz I teraz, jak juz jets po wszytskim, na spokojnie, bez emocji, stwierdzam, ze na koncert Lennego trzeba chodzic w parach. Mam na mysli dziewczyne i chlopaka. Melodyjnosc i atmosfera ktora wytwarza Kravitz jest magiczna i sie mocno udziela. Samemu jest troche glupio, ale jak sie nie ma co sie lubi, to sie lubi co sie ma
Od strony technicznej koncert wygladal tez dobrze. Naglosnienie idealne (chociaz w przypadku Cornella, cos slabo bylo slychac gitare solowa, ale rzadziak wiec nei ma na co narzekac ), techniczni na kazdym krok wskakiwali na 5 sekund na scene, szybko i sprawnie wymieniali gitary. Jedynym minusem bylo brak klimy w Zenicie A najwazniejszym minusem calego koncertu byla neisttey publika. Zupelnie inna mentalnosc ludzi. Podczas koncertu stoja i gapia sie jak w obraz. Nawet noga im nie drgnie. Dopiero w trakcie Lennego zabaralo im sie na troche spiewania i skakania, jak Lenni (tak na niego wolania zabojady ) wolal ze sceny co maja robic. Troche czulem sie tam glupia, skaczac i machajac rekoma jak. Ludzie patrzyli si enamnei jak na kolesia z ADHD (nei wspominajac o tym, ze mnei kilka osob zwrocilo uwage na 'moj sposob zabawy'). Ale kurwa, to jest rock! To jets koncert! A nei wystawa galerii szutki! Tyle ode mnei na temat koncertu"
http://www.youtube.c...h?v=sO6I91VrHjU
http://www.youtube.c...h?v=zTBvOlrpJvY
http://www.youtube.c...?v=-oRFr_d62mA
Użytkownik conr4d edytował ten post 26 maja 2009 - 16:34
#203
Napisano 29 czerwca 2009 - 15:41
- Jak się bawicie?
- AAAAAAAA!
- my też
Nie wiem jak na innych koncertach Artur Rojek kontaktuje się z publiką, ale tu było wyjątkowo słabo.
Ale to nie zmienia faktu, że bardzo dobrze się bawiłem Najlepszym momentem koncert było, jak Artur odwrócił mikrofon w naszą stronę i mogliśmy zaśpiewać prawie cały utwór. "długość dźwięku samotności" Wszyscy włącznie ze mną (), śpiewali.
Ten koncert udowodnił mi, że nawet bez mega-superaśnego-zajefajnego oświetlenia, efektów, można rozpalić serca fanów.
P.S Bilet kosztował 10 zł. To chyba tanio, jak na taki zespół?
#204
Napisano 03 lipca 2009 - 13:17
Strachy Na Lachy + Kult
1. Generał Ferreira
2. Gdy nie ma dzieci
3. Pasażer
4. Wódka
5. Baranek
6. Piosenka młodych wioślarzy
7. Dolina
8. Jeśli zechcesz odejść - odejdź
9. Do Ani
10. Kocham Cie, a miłością swoją
11. Na zachód
12. Królowa życia
13. Młodzi Warszawiacy
15. Hej, czy nie wiecie
16. Brooklyńska Rada Żydów
17. Kurwy wędrowniczki
18. Czterej jeźdźcy
19. Dziewczyna bez zęba na przedzie
20. TDK Kaseta
21. Partz!
22. Niejeden
23. Czarne słońca
24. Goopya peezda
25. Zegarmistrz światła
bisy:
26. Polska
27. Po co wolność
Koncert zaczął się ok. 00:45, trwał prawie do 03:00 nad ranem, zabrakło Piotra Wieteski na basie, ale ogólnie - bardzo dobrze. "Panowie z brzuszkiem dają radę!". Setlista jak marzenie, dzwięk doskonały (nie spodziewałam się, szczerze mówiąc). Kazik jak zwykle wokalnie dawał radę, momentami co prawda delikatnie poza tonacją, ale zawsze wracał i przepraszał. Na koncertach formacji związanych z Kazikiem zawsze podoba mi się ogromny szacunek do słuchacza - bez znaczenia, czy bilet kosztuje 20zł, 40zł czy wstęp jest za free, chłopaki grają tak samo długo i dobrze . Koncert na piątkę z plusem, za zestaw moich ulubionych Kultowych szlagierów
(hmm... I to by było na tyle. Późna pora + %%% = ... sami rozumiecie ).
Ps Zdublowało się
Wielka, zielona, kosmata prawda, którą każdy ma swoją i nieustannie obrabia innym.
#206
Napisano 03 lipca 2009 - 14:41
Basista Kultu jest Irek Wereński, a nie Wieteska.
Od bardzo wielu lat.
Racja, mój błąd.
Porównałam skład z tym buldogowym .
Wielka, zielona, kosmata prawda, którą każdy ma swoją i nieustannie obrabia innym.
#207
Napisano 06 lipca 2009 - 03:18
1. Scenariusz dla moich sąsiadów
2. Miłość w czasach popkultury
3. Fikcja jest modna
4. Sprzedawcy marzeń
5. Bar mleczny korova
6. Nocnym pociągiem aż do końca świata
7. Za zamkniętymi oczami
8. Gdzieś
9. Kraków
10. Kilka uścisków, kilka snów
11. W deszczu maleńkich żółtych kwiatów
12. Mieć czy być
13. Chłopcy
14. Znowu wszystko poszło nie tak
15. Król życia umiera
16. Chciałbym umrzeć z miłości
17. Długość dźwięku samotności (Bis)
Bardzo fajnie, nadspodziewanie dobre oświetlenie, efekty itd. Powaga jak zwykle się wspaniale wił z gitarą W Barze Mlecznym przy tekście "kocham wszystkich was" Rojek się pobrechtał trochę-on też wiedział, że tym koncertem kariery nie zmieni, to nie Glastonbury. Bardzo fajnie zaskoczyła mnie obecność Miłości w czasach... i Za zamkniętymi oczami.
#209 Guest_piotrek85_*
Napisano 18 lipca 2009 - 23:55
Piotr Nalepa i Nie-Bo w projekcie Breakout Tour
Na Drugim Brzegu Tęczy
Gdybyś Kochał, Hej!
W Co Mam Wierzyć?
Pomaluj Moje Sny
Co Się Stało Kwiatom?
Rzeka Dzieciństwa
Do Kogo Idziesz? & Chciałabym Być Słońcem
Takie Moje Miasto Jest
Gdzie Mnie Wiodą?
Nocą Puka Ktoś
Usta Me Ogrzej
Poszłabym Za Tobą
Oni Zaraz Przyjdą Tu
Modlitwa
Kiedy Byłem Małym Chłopcem
Ostatnio miałem okazję być na festiwalu w Ostrowcu Świętokrzyskim upamiętniającym Mirę Kubasińską, która pochodziła z tych stron. Festiwal trwał trzy dni. Pierwszy dzień, który pominąłem to koncert laureatów zeszłorocznej edycji festiwalu. Trzeci to koncert Kultu (generalnie nuda...) poprzedzony występami zwycięzców tegorocznej edycji. Nagrodę zgarnął m.in. lubelski Londyn, który oprócz swoich utworów przedstawił własną interpretację utworu W Co Mam Wierzyć? W sierpniu mają zamiar zagrać na festiwalach w Świnouśjciu i Tczewie. Także polecam.
Dla mnie najciekawszą częścią festiwalu był dzień drugi. Głównym daniem tego wieczoru był wspólny projekt syna Tadeusza Nalepy - Piotra i zespołu Nie-Bo. Parę razy nie udawało mi się dotrzeć na ich koncert ale nie tym razem. Jako FAN(atyk) muzyki Tadeusza Nalepy i Breakoutu mogę napisać, że to nie był żaden odgrzewany kotlet. Jak ktoś lubi zimne dania to niech jedzie na tegoroczny Breakout Festiwal w podrzeszowskim Cieszanowie. Zespół dawał z siebie bardzo dużo nie próbował zmieniać czegoś na siłe ale też miał własne pomysły na utwory. Zaje... intro do Oni Zaraz Przyjda Tu, długaśna solówka basisty Piotra "Quentina" Wojtanowskiego w utworze Gdzie Mnie Wiodą? energetyczne Takie Moje Miasto Jest. Było wiele innych smaczków. Na szczególną uwagę zasługuje wokalistka Jean. Można było się rozpłynąć podziwiając jej zdolności wokalne jak i całą resztę. Praktycznie nie było się do czego przyczepić. Jedynym "mankamentem" było to, że koncert trwał tylko dwie godziny. Publiczność kilka razy udało się wyciągnąć zespół na scenę ale mimo to czuć było niedosyt. Powyżej trochę nagrań z koncertu.
#210
Napisano 24 sierpnia 2009 - 20:21
Ale nie narzekam - zabawa była świetna, zwłaszcza że miałem okazję być w pierwszym rzędzie, zaraz przy barierkach i promować U2 swoją osobą, a raczej - koszulką
tu jeszcze są zdjęcia:
http://www.miasto-in...ic-2009-lombard
'Cause nothing you have that I need - I can breathe, breathe now!'
#211
Napisano 30 sierpnia 2009 - 09:02
No, a ja 30 sekund po wyjściu z pociągu w Dąbrowie miałem "małą przygodę". Dwóch panów doczepiło się moich dłuższych włosów, torby i koszulki The Cure (pytali mnie, czy jestem emo, chociaż nie było na nich podobizny Smitha ). Zarobiłem z byka, na szczęście byłem z dwoma kumplami, potem doszedł trzeci i jakoś wyluzowali. Skończyło się na tym, że jeszcze chcieli się z nami napić, ale oczywiście nie byliśmy zainteresowani.
#212
Napisano 11 września 2009 - 13:12
Jak zawsze opóźnione "dwa słowa", ale są Koncert rewelacyjny! Dwa supporty (Tides from Nebula i Caspian) były naprawdę bardzo, bardzo dobre. Gady zaskoczyły mnie z kolei tym, że na żywo mają niesamowite brzmienie, taką moc! Nie szczędzili gitar. Nie spodziewałabym się. Koncert magiczny, piękny, ochy, achy.
#213
Napisano 12 września 2009 - 14:43
Tides From Nebula + Caspian + God Is An Astronaut
No piekna sprawa, ja myślę.
O TFN wiedziałem tyle co nic, uznam że jako support się nawet sprawdzili. Chociaż było to może trochę monotonne. No ale młodzi są, jeszcze będzie z nich pożytek
Caspian znam może z 2-3 piosenek, okazało się, że będę musiał nadrobić. Mieli kilka naprawdę świetnych piosenek, a ostatnia Sycamore rozwijała się bardzo długo, aż na koniec na scenę weszli też muzycy TFN i w 9osobowym składzie wszyscy napierniczali na bębnach, świetna końcówka. Zwłaszcza perkusista Caspiana (ten właściwy) zrobił bardzo dobre wrażenie. Przy bardzo skromnym zestawie grał naprawdę fajne rzeczy, cały czas uśmiechał się, robił różne miny, zachęcał publikę... Potem rzucał pałeczki, wyrzucił chyba z 10 zestawów, wszyscy dookoła mnie mieli pałeczki tylko nie ja :< Tak czy siak pozytywnie. Przy podziękowaniach zapowiedzieli, że wrócą do Polski w maju 2010.
Gwiazda wieczoru, czyli GIAA, z całej trójki oczywiście najlepiej. Tutaj wreszcie został odpalony projektor i na ekranie widzieliśmy bardzo fajne, choć czasami przerażające wizualizacje... Zagrali Echoes, zagrali End Of Beginning, nie zagrali niestety Dust And Echoes... Route 666 z feerią świateł, będący chyba najgłośniejszą na koncercie piosenką, z głową kozła nad głowami muzyków... po czym powtórka z rozrywki i na scenę wbijają muzycy Caspiana tym razem oraz chłopaczek z TFN i wszyscy grają na bębnach, talerzach, tamburynach, co jeszcze było pod ręką... Całość minęła zaskakująco szybko, w sumie szkoda, że gwiazda wieczoru grała coś koło 1h10min.
W Mandze duchota straszna (przynajmniej te 3-4 m od barierek gdzie staliśmy). Natomiast sama miejscówka bardzo ok. Koncert atrakcyjny, bardzo dobre nagłośnienie. No i co tu dużo mówić - za 35zł mam 3 bardzo fajne zespoły (w tym jeden światowa klasa post-rocka) pod samym domem praktycznie. Świetnie.
GIAA setlista:
1. The End Of the Beginning
2. Shadows
3. Tempus Horizon
4. Fragile
5. Echoes
6. A Deafining Distance
7. Zodiac
8. Far From Refuge
9. Suicide By Star
10. Route 666 --> -->
11. Jam (+Tides From Nebula + Caspian)
encore:
12. Radau
:z lasta
Route 666:
GIAA + na scenie Caspian i TFN
a swoje zdj wrzucę jak odzyskam
Podsumowując, jak ktoś ma możliwość zobaczyć ich na żywo, no to nie ma sie nad czym zastanawiać, zwłaszcza jeśli bilety niedrogie. Ja na następny zamierzam iść.
#214
Napisano 13 września 2009 - 08:16
Moja przyjaciółka jest dziewczyną jednego z Octobersów i na koncert byliśmy przez nią jak i przez Szymona zapraszani kilka razy. Skoro sobotni koncert był tak blisko nas, postanowiliśmy odpuścić 'Bez Spiny' i stawić się. Po 20tej pojawili się Octobersi, znani pewnie niektórym z Was ze zlotu w Jaszczurze (Krk). Byli naprawdę świetni. Po obejrzeniu ich klipu i usłyszeniu 'View of you' byłam dość sceptyczna, ale na żywo dali ognia. Mimo niewielkich rozmiarów pomieszczenia, trochę nienajlepszej akustyki, piosenki i tak brzmiały dobrze. Myślę, że za kilka lat będę mogla się pochwalić, że widziałam Octobersów "na jednym z ich wczesnych koncertów" .
Póki co, zapraszam na Majspejsa.
Dołączyłam do grupy ich fanek ...
Wielka, zielona, kosmata prawda, którą każdy ma swoją i nieustannie obrabia innym.
#215
Napisano 25 września 2009 - 10:36
#216
Napisano 12 listopada 2009 - 14:16
Każdy koncert miał swój urok, ale najlepiej wypadł w moim odczuciu Czesław śpiewa. Gość jest naprawdę fenomenalny i świetnie potrafi złapać kontakt z publicznością. Dicki wypadli na żywo trochę słabiej niż na płycie, ale fajnie się prezentują na scenie. Zaskoczniem była dla mnie Gaba Kulka, która dała naprawdę niezłe show, którego ozdobą była Emilia Barabasz - pani grająca na wszelkiego rodzaju przeszkadzajkach. A Gaba ma naprawdę świetnie wyszkolony głos, z którym potrafi robić cuda. Koncert naprawdę wart zobaczenia.
Nie byłam wcześniej na żadnym koncercie w Megaklubie, więc nie mam żadnego odniesienia, ale momentami słabo było słychać wokal. Nie wiem, czy to tak własnie jest w tym klubie, czy nie do końca było dobrze ustawione nagłośnienie. Poza tym wszystko na duży "+"
#217
Napisano 15 listopada 2009 - 20:08
TRÓJKA TOUR - STUDIO, KRAKÓW
drzwi otwarte około godziny 18. oczywiście gigantyczna kolejka do szatni (niestety nie otworzyli tej drugiej). pierwsza sprawa - nie wolno palić na sali, gdzie jest koncert! rewelacyjna decyzja. palacze pomiędzy koncertami wychodzili na piwo czy gdzieśtam przez co podczas koncertów było powietrze
w Krakowie właśnie nagrywano DVD (które wyda oczywiście Mystic).
organizacja jest świetna! wszystko przebiega niezwykle sprawnie (w przeciwienstwie do Pogodno, L.Stadt i Sorry Boys, czyli ich AlterNative Tour), zespoły zaczynają punktualnie, przerwy pomiędzy koncertami trwają około 10 minut.
Podobały mi się czerwone kotary, które zasłoniły telebim. Od czasu do czasu lekko się uchylały i wystawał z nich tylko obiektyw aparatu.
W przeciwieństwie do Katowic w Studio każdy zespół bisował. Oprócz tego Czesław zagrał z Gabą piosenkę Bajmu "Co mi panie dasz".
Nie wiem czy odbyło się jakieś podpisywanie płyt w każdym razie afterparty było w Alchemii, bardzo przyjemnie jednak Czesio nie pomyślał o tym, że następnego dnia jest wolne i będzie dużo ludzi. ech
MEGA CLUB, KATOWICE
Drzwi nie zostały otwarte punktualnie, trzeba było trochę poczekać w deszczu. Ochroniarz powiedział "Ludzie z biletami w lewo, z listy czy z rezerwacją w prawo" co sprawiło, że musiałam przepychać się do prawego wejścia pod barierkami. Tam kolejka, przeciskałam się przez tłum dopiero kupujący bilety do pani z listą gości. Minęły może trzy minuty od otwarcia drzwi, a kolejka do szatni już była duża. Zajęłam miejsca dla mamy (co bardzo chciała znów zobaczyć Czesława na żywo) u góry, skąd widziała idealnie scenę, a ze znajomymi na dole obok sceny. Po chwili zaczął się robić tłum. Niestety w przeciwieństwie do Studia bar znajduje się w tej samej sali, dlatego ludzie nie przemieszczali sie. Kolejka do baru przerażająca. Miejsca o wiele mniej i przede wszystkim brak wydzielonego miejsca dla fotografów.
Koncert rozpoczął się idealnie o 19, pierwsze dwa zespoły grały godzinę, Czesław nieco ponad. Z powodu dnia roboczego (następnego dnia - wiem, zdanie masło maślane) nie było tym razem bisów i Czesław nie zagrał dwóch piosenek, które pojawiły się w Krakowie.
Po koncercie zostały otworzone wyjścia ewakuacyjne co sprawiło, że klub szybko opustoszał, szybciej niż Studio. Zostało jednak parę osób po autografy, zdjęcia.
Muzycy wychodzili po kolei z kilkuminutowymi przerwami.
DICK4DICK - kto zna i kocha może być nieco niezadowolony z nowego wizerunku zespołu. Miałam mieszane uczucia, ale drugi koncert na tej trasie sprawił, że jestem wciąż fanką tego zespołu. Zacznijmy od tego, że nowa płyta jest bardzo, bardzo dobra, a Dicki potrafią wykonać je na koncercie.
Rewelacyjne są też wizualizacje, które można było za nimi oglądać (w Katowicach były słabiej widoczne). I na szczęście panowie wrócili też do swoich starych kawałków. Żałuję tylko, że nie zagrali Wet And Dirty.
Za to wykonanie piosenki z nowej płyty "Ballada o bohaterze" z Gabą Dick Kulką wgniata. A posłuchać możecie wersji katowickiej tutaj - kliknij na mnie!
GABA KULKA - jeszcze lepiej niż Dicki. Gaba rozpoczęła jedną z niewielu polskojęzycznych piosenek z jej repertuaru - "Królestwo i pół" zostało wykonane mistrzowsko, a że jest to moja ulubiony utwór napisany przez pannę Kulkę, dla mnie koncert już stał się wpaniały. Niedługo potem Gaba zapowiedziała kolejną piosenkę, a mianowicie "Laleczkę" z płyty "Out" słowami "A teraz Piotr będzie...". Nie wytrzymałam, krzyknęłam (i w Katowicach, i w Krakowie) "...będzie śpiewał!", a Gaba odpowiedziała "dokładnie tak, pralka w nagrodzie dla tej pani".
Koncert był energetyczny, setlista moim zdaniem rewelacyjna. Piosenki z płyty najnowszej i tych starszych idealnie się przeplatały.
Nadszedł czas na "Hat, meet Rabbit". Grupa z portalu last.fm "Kraków Gaby Kulki chce" rozsyłał przed koncertem informację o akcji "załóż uszy". Podczas owej piosenki fani Gaby mieli założyć królicze uszka na głowy. Niestety akcja słabo się udała, oprócz mnie uszka miała ze sobą jedna dziewczyna. W Katowicach Gaba wskazała na mnie ręką i zaczęła się śmiać, w Krakowie (większa sala, inne oświetlenie) chyba tego nie zauważyła. Cudownie patrzyło się na ten zespół i na Emilię, która na scenie naprawdę przeżywała muzykę, jaką grali. Jeśli ktoś przyszedł na koncert specjalnie dla Gaby na pewno wyszedł zadowolony. Posłuchajcie Gaby z Katowic tutaj!
CZESŁAW ŚPIEWA - Wiem, że brzmi to strasznie, ale był to już dwudziesty drugi i dwudziesty trzeci koncert Czesława, na jakim byłam i mogę spokojnie stwierdzić, że był on najlepszy.
Do standardowego składu (czyli Martina na akordeonie i saksofoniski/klarnecistki/wokalistki Karen) dołączył Jacob (tuba, flet, gitara basowa, kontrabas) i Hans (gitara elektryczna/basowa), czyli panowie, których fani zespołu mieli okazję już wcześniej na żywo zobaczyć. Czesław zaprosił też perkusistę Troelsa, co uważam za świetne rozwiązanie!
Wszystkie piosenki nagle zmieniły brzmienie. Perkusja była ostra, sprawiała, że wszystko było energiczne. Podczas "Mieszka i Dobrawy" w Krakowie pojawiła się nawet dziewczyna na fali!
Jeśli chodzi o set to więcej zagrano starych piosenek Tesco Value. Zaskakiwało wykonanie "W sam raz", a także obecność "Metamorphosis" i innych starszych piosenek. W Krakowie zagrali również "Fischikellę", w Katowicach niestety nie. To samo ma się do "Co mi panie dasz?" z Gabą Kulką.
Mieliśmy okazję usłyszeć też dwie nowe piosenki - "Mommy left Daddy" i "Ty i ja" (wersję pierwszą). Do tej drugiej Czesław WRESZCIE napisał tekst po ROKU śpiewania słów "Każdy z nas tak by chciał cośtam cośtam...". Teraz śpiewa "Każdy z nas tak by chciał brać Cię jak brał Cię pierwszy raz". Prawda, że się postarał?
Jak zwykle Czesław popisał się rewelacyjnym kontaktem z publicznością jednak osoby, który były wcześniej na jego koncertach musiały zauważyć, że nie rozgadał się jak to ma w zwyczaju. Podczas koncertu muzycy tańczyli, pili alkohol (w Krakowie ktoś nawet dostał szklanę Hennessy'ego), a nawet całowali się (mam tu na myśli przede wszystkim Hansa i Troelsa w Krakowie, jak i Hansa i Czesława, ale to był ułamek sekundy).
Występ był energetyczny, piosenki wciąż się zmieniały - rozpoczynały się łagodnie, by w refrenie stać się wręcz reagge. Można więc obiektywnie stwierdzić, że był to najlepszy koncert z całego wieczoru. A obejrzeć nieco z Katowic możecie na youtube - kliknij!
co do całej trasy koncertowej to wszystkie zespoły z pewnością się zaprzyjaźniły, a zobaczyć ich możecie na Videoblogu nagranym przez Czesia - zobacz tutaj!
polecam też zdjęcia i recenzję z Krakowa Froty - tutaj!
koszulki, jakie były sprzedawane podczas koncertów: na twitterze Gaby
podsumowując, jeśli usłyszycie, że Trójka gra w Waszym mieście nie zwlekajcie, 45zł to jest naprawdę nieduża cena za takie show!
Najbliższe koncerty:
15 lis 2009 18:30
Eskulap - POZNAN
16 lis 2009 18:30
Od Nowa - TORUN
18 lis 2009 18:30
Can Can Klub - SZCZECIN
19 lis 2009 18:30
Kawon -ZIELONA GÒRA
20 lis 2009 18:30
Lizard King - BYDGOSZCZ
22 lis 2009 19:00
Parlament - GDANSK
23 lis 2009 18:30
Gwint - BIALYSTOK
Użytkownik evay edytował ten post 15 listopada 2009 - 20:12
#218
Napisano 20 listopada 2009 - 00:46
Po dość długiej i nudnej podróży pociągiem dotarłem do miasta Łódź,a dojeżdżając do stacji uradowałem się gdy zobaczyłem, iż niedaleko jest Atlas Arena(miasta w ogóle nie znam). Około godziny 14 znalazłem się pod halą i właściwie nie zastałem tam prawie nikogo. Będąc nieco zdumionym, okrążyłem halę etc. i w końcu zobaczyłem, że nadciągają pierwsi fani.
Ludzi przybywało z każda minutą, miło było poznać fanów, którzy byli z zespołem od początku ich działalności. Przeważały osoby w wieku 30-50 lat, a niektórzy dziwili się, że zespół ma fanów w moim wieku...
W międzyczasie udało się porozmawiać z jednym z technicznych, który zdradził, że zespół już dotarł do hali, jednak nie sposób było jakoś wywołać członków grupy(a szkoda).
Po 16 rozpoczął się organizacyjny koszmar i długo by go opisywać, ale napiszę tylko, że jeśli taka sytuacja powtórzy się w lutym przy okazji koncertów Depeche Mode - to ochrona sobie nie poradzi...
Jednym słowem: KPINA.
W końcu o 19 zaczęli wpuszczać na halę, udało się zając miejsce jak najbliżej sceny...
Koncert się nie wyprzedał, ale w hali zjawiło się ponad 10 tys. osób!
O 20 na scenie pojawił się supportujący Afromental - zespół, którego nigdy nie słyszałem( a grupa wystąpiła na TOP Trendy oraz otrzymała superjedynkę). Na początku śmieszny wydawał się ten zespół, ale nie owijał w bawełnę i okazał publiczności swoistą skromność, wiedząc na kogo czeka publiczność. Właściwie można powiedzieć, że Afromental mi się spodobał i w jakimś stopniu rozgrzał publikę.
W końcu 21 i są w końcu Ci, na których wszyscy - norweskie trio A-HA z towarzyszącymi: perkusistą i klawiszowcem.
Wielki Aplauz i pierwszy kawałek The Sun Always Shine On TV.
Tysiące aparatów fotograficznych poszło w ruch i bardziej skupili się na robieniu zdjęć niż na doznawaniu(to chyba brzydka strona współczesnych koncertów). W tym momencie zaznaczę, że obok mnie stała grupa "fanów" z Rosji, która przez cały koncert stała, fotografowała, nagrywała i zdobyła się na kilka oklasków - nie był to ciekawy obraz. Sam robiłem zdjęcia, ale nie przyjechałem na koncert w tym celu...
Ale pomijając wady publiczności, zespół naprawdę w znakomitej formie. Morten jak na 50 lat wyglądał naprawdę młodo, nie wspomnę już o Magne i Paulu.
W ogóle Magne Furumholen zaskakiwał najbardziej. Dużo mówił po polsku i na początku to On pełnił rolę łącznika między zespołem, a publiką. Naprawdę okazał się wielkim luzakiem(chyba zresztą sportowe buty nike dobrane do gustownego garnituru mówiły same za siebie )
Po dwóch znakomicie wykonanych utworach z nowej płyty przyszedł czas na stare smaczki. Ludzie oszaleli na pierwsze dźwięki Stay On These Roads. Klasyczne wykonanie tego utworu zaspokoiło oczekiwania chyba każdego.
Zresztą muszę zaznaczyć, że A-HA dało się z siebie wszystko, zwłaszcza Morten, który nie kombinował (jak np. Bono, który potrafi zepsuć niejeden utwór), a wykonywał utwory, nadając im jak najbardziej pierwotną formę.
Przy Hunting High And Low oczywiście wokalista nie zdołał już się wspiąć na najwyższe partie swego głosu, ale fani znów się rozpłynęli i popłynęły obfite łzy.
A scena robiła wrażenie. Ogromny ekran w technologii LED 8x18 metrów pokazywał muzyków rodem z pierwszych teledysków zespołu.
Po kolejnej bajecznej balladzie Velvet przyszedł czas na długo oczekiwany przeze mnie Train Of Tought, i w tym momencie grupa powaliła mnie totalnie. Nigdy nie spodziewałbym się takiej nowoczesnej aranżacji tego utworu. Dla mnie to był muzyczny kosmos. Morten starał się jak mógł najlepiej, ale brakowało tej mocy sprzed 25 lat, ale jeszcze raz podkreślę, że instrumentalnie zrobiło to na mnie wielkie wrażenie.
Następnie moim zdaniem najlepiej wykonany utwór tego wieczoru - Sunny Mystery z nowej płyty, a dalej ponownie szał przy Forever Not Your, który utrzymywał się, aż do Foot Of The Mountain - tegorocznego hitu grupy.
Oczywiście zamarkowane pożegnanie zespołu, po czym przyszedł czas na 3 bisy i ponownie byłem szczęśliwy, kiedy mogłem usłyszeć Cry Wolf z fantastycznym klasycznym intro. Trochę gorzej wykonany 3 bis - The Living Daylights i znów zespól żegna się z publicznością.
Cała hala skanduje: Take On Me, Take On Me i A-HA ostatni raz pojawiają się na scenie tego wieczoru.
Atlas Arena w podskokach, zespół kończy, żegna i tak o 23 skończył się ostatni koncert zespołu w Polsce.
Zobaczyłem A-HA na żywo takie, jakie chciałem zobaczyć.
Wymarzony koncert uwielbianego zespołu, wymarzona setlista, wspomnienia do końca życia, piękne przeżycie.
#220
Napisano 20 listopada 2009 - 10:05
Niestety nie było Lifelines.Było Lifelines? i Summer Moved On?
Setlista od początku trasy ta sama
The Sun Always Shines on TV
Riding the Crest
The Bandstand
Scoundrel Days
Stay on These Roads
Manhattan Skyline
Hunting High and Low
The Blood That Moves The Body
Dream Myself Alive
And You Tell Me
Velvet
Train of Thought
Sunny Mystery
Forever Not Yours
Shadowside
Summer Moved On
Foot of the Mountain
Encore:
Cry Wolf
Analogue
The Living Daylights
Second Encore:
Take On Me
Dodaj odpowiedź
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych