Acr... Nie chce mi się babrać w poszukiwaniu nie wiadomo czego ale doskonale przecież znane Ci jest podejście które AB traktuje jako "dzieło niegodne" reszty jutowego dorobku, z resztą wystarczy przelecieć rankingi w "U2 od 1 do 10" żeby zobaczyć że AB jest nisko oceniane i że jest na to w pewnych kręgach koniunktura
Bez przesady z tym 'niegodnym', po prostu od lat próbowaliśmy odczarować to z tymi, to z innymi osobami pojawiające się i tu (był dosł. taki post, już mi się nie chce szukać, ale w tym wątku) podejście
"AB to esencjonalne U2" (toż to bzdura! to ja tak mogę o Zooropie powiedzieć i będzie miało taką samą wartość merytoryczną) + wypunktować, że za dużo jest na tej płycie piosenek nie tyle słabych, co sporo słabszych niż można by od takiego zespołu oczekiwać. Oczywiście to drugie znaleźć może usprawiedliwienie w brawurowej wolcie stylistycznej jaką wykonali nie do końca się jeszcze odnajdując w tej całej nowej muzyce jaką chcieli zrobić, ale fakt pozostaje faktem, nie wszystko tam zasługuje na takie oceny, jakie często dostawało. Ten "mit AB" ktoś w końcu musiał obalić, przestać nabożnie się pokłaniać przed słabą kompozycją So Cruel, irytująco zmanierowaną chrypką w
ONE (Rodia, zauważ to!
) czy słabą niemiłosiernie konstrukcją perki w Even Better, etc. Tak czy owak to bardzo dobra płyta którą bardzo lubię w większości, czego po prostu nie chce mi/nam się za każdym razem dopisywać kiedy coś na niej krytykuję
Uważałbym z tym wyszukiwaniem 'pewnych kręgów' bo już kiedyś, w survivorze ogólno-singlowym zdaje się, wysnułem pewną teorię i nie zbadałem tylko do końca ze względu na niezbyt entuzjastyczne reakcje. Chodziło o ocenę dyskografii U2 przez pryzmat ogółu muzycznego doświadczenia, osłuchania, ewidentnie tworzyły się grupy 'znaffców niezalu' którzy cenili coś, a czego innego nie, tak samo jak grupy 'zagorzałych rockersów/eska-rockowiczów', 'swieżynek' itp. Oczywiście zostałem trochę źle zrozumiany, jak bym się stawiał wyżej niż reszta z racji bycia "pierd(*&(*(* znaffcą", ale faktycznie jest coś na rzeczy z tym, że to właśnie większość osób dobrze osłuchanych w pewnych szerokich, acz konkretnych wycinkach pop-music należy do tej luźnej grupy obalającej mit AB, kilka osób doznających konkretnie innej muzyki (której z kolei pierwsza grupa nie ceni tak bardzo) uważa że HTDAAB to jednak był wspaniały album itp. Wrażliwość muzyczna, kształtująca się z czasem (albo po prostu predyspozycje do takowej - to muszę dodać po rozmowie z kolegą innym forumowiczem jako istotne uzupełnienie), po prostu wpływa na to postrzeganie i ciekawe było to, że plus-minus kilka wyjątków, ta teoria się bardzo trzyma kupy.
Nieuczciwie bo nagle okazuje się że dla kogoś prawdziwe U2 było w latach '80 i akceptuje jedynie to co lata '80 przypomina (czyli ATYCLB na przykład)
Heh, nie no, z takimi dyskusjami to już sobie chyba parę lat wstecz poradziliśmy, nie chce mi się wracać szczerze mówiąc do jałowego sporu kiedy U2 było TRU a kiedy nie było TRU
W każdym razie jak wspomniałem - jeśli by wybierać jakiś album dla tego zespołu esencjonalny - no na pewno nie jest to Achtung Baby.
plus oczywiście POP bo na POP panuje jakaś taka perwersyjna moda, która wiąże się chyba z niepopularnością popu. (Bo że POP ma wymiary genialne nie przeczę, jednak wydaje mi się że to że tam gdzie POP wypada słabo [czyli w realizacji niejako] a AB rewelacyjnie rodzi się właśnie sympatia dla POPu która w przypadku AB nie działa bo POPowi ciężej się samemu obronić - choć to może całkiem błędna interpretacja ;p)
Nie wiem jak inni, jakaż tam moda znowu, ja Pop cenię niesamowicie od bardzo dawna, od wielu lat (od kiedy było tam AB a potem po prostu przestało być bo jakoś inaczej się i z wiekiem zaczęło postrzegać) ulubiony album wybieram z czwórki TUF, JT, Pop, ATYCLB. I to się jakoś nie chce zmienić
Słaba to jest Bomba, a delikatne dokuczanie Achtungowi to jedynie reakcja na bardzo częste stawianie Achtunga na piedestale, na który nie zasługuje, bo przecież stoi na nim TJT. Jak widać po TYM wątku, nie dla wszystkich jest to oczywiste - i stąd reakcja w postaci może przesadnego odrzucenia AB.
Generalnie o to właśnie chodzi
Co do "singlowo"/"albumowo" - no właśnie albumowo to ten album mi zgrzyta, serio, nie pamiętam kiedy mi się ostatnio udało wysłuchać w całości bez przełączania na następną piosenkę bo jakaś jednak tu nie leży najlepiej. Co ciekawe - trudności z takim łykaniem całości miałem nawet w czasach dawnych, jak mi się wydawało, że AB to najlepsze co muzyka popularna kiedykolwiek dała światu. Wtedy to jeszcze nie był argument in minus 'genialności', potem się dopiero zaczęło okazywać, że z wieloma innymi płytami wcale tak nie jest, czyli da się zrobić lepiej, a to na AB coś nie gra z lekka