Dobrych jest bardzo wielu. Moim zdaniem do najlepszych leżą Steve Rothery, David Gilmour, Jimmy Page, Ritchie Blackmore, Brian May... zdziwiony, że May nie jest na pierwszym miejscu?
Nie, bo May gitarzystą jest conajmniej średnim
Co do dwóch się zgodzę: Gilmour to najwyższa liga ale jedynie w okresie PF i to nie całym. Wtedy gdy wnosił coś własnego do muzyki i to świadczyło o jego wielkości. Wielkości którą jakoś ciężko mi znaleźć na "On an Island" czy "Division Bell" gdzie muzyka jest nużąca, mało pomysłowa a z dawnego Gilmoura pozostała tylko cudowna barwa gitary.
Dalej, mój numer 1 czyli Page. I znów uważam że okres jego największej świetności przypada na wczesnych Zeppelinów, to co robił wtedy było czymś świeżym, niesamowitym. I tak samo, Page dla mnie najważniejszy jest jako kompozytor.
Podobnie sprawa ma się z Edgem, on nie gra technicznie, nie posiada rozległej wiedzy o muzyce ale ma za to inny talent którym jest feeling. Coś o czym w przypadku 70% gitarzystów możemy mówić że pojawia się jedynie w partiach solowych, u Edga jest doprowadzone do perfekcji na całej przestrzeni muzyki. On coś gra a Ty czujesz o czym on gra, niemalże bez słów piosenki. Edge ma dar znajdywania odpowiednich dźwięków. Czasem czegoś słuchasz i myślisz "aaa ja bym to inaczej poprowadził" a gdy słucham jego gry wszystko, każda nuta zdaje się być na swoim miejscu.
Na świecie jest 123810289 tysięcy gitarzystów którzy do podkładu 3 akordów potrafią zagrać 20 minutowe solo lepiej i szybciej niż wszyscy panowie wyżej omawiani. Ale gdyby mieli zagrać do tych 3 akordów prosty bridge czy riff byliby w dołku. I na tym moim zdaniem polega wielkość gitarzysty że tworzy muzykę tak że brzmi ona najlepiej. Ale to już inna sprawa ;]
Aha co do Rothery'ego. Spazmy których doświadczałem słuchając jego koncertowych solówek jako 14stolatek jakoś szybko mi mineły, i Marillion nie zagościł w moim odtwarzacu z dobrych pare lat podczas gdy takiego U2, Beatelsów czy Zeppelinów słucham równie długo i dużo większą przyjenością. Ale o gustach. i wogóle nie wiem skądtu tyle szału.