Jaki sens kupować płyty, skoro nie dostanę za te pieniądze niemal niczego ( czterostronicowa książeczka to jest nic ), czego nie mogę mieć za darmo w necie ?
Sens polega na tym, że masz oryginalny i legalny egzemplarz płyty
Jak to nie dostajesz niczego? A krążek z muzyką? W dodatku legalną? To przecież o nią głównie tu chodzi, a nie o książeczkę.
Będę się upierać, że "polskie wersje" są dobrym rozwiązaniem w obecnej sytuacji. Nie idealnym, ale trzeba docenić taką inicjatywę. Zresztą te wydania skierowane są do osób, które nie są stałymi fanami danego artysty. Wydaje mi się, że dla osoby która zna np. U2 z radia i liczą się dla niej tylko największe hity, mniejsze znaczenie będzie miało to czy otrzyma pełnowymiarową książeczkę. To jest dobre rozwiązanie również dla osób, które z jakiś względów nie korzystają z "alternatywnych" sposobów zdobywania muzyki. Kierując się Twoją logiką Johnny niedobrym rozwiązaniem byłoby obniżenie cen polskich wydań do kwoty np. 2,99 zł. Zapłacona za taką płytę kwota zawsze będzie bowiem przewyższała koszty ściągnięcia muzyki z internetu za free.
Nieprawda. W takim Amazonie kupię płytę w dniu premiery (owszem, nie każdą) za te 12$ ale w Polsce kosztuje równowartość przynajmniej 20$.
Jeśli tak to przyznaję się do niedokładności w tym zakresie.
No i ta cena dodatkowych stron książeczki w wysokości 30 zł powoduje, że zaczynam wątpić o co w tym wszystkim chodzi...
Otóż to.
Nie patrzyłbym na to w ten sposób. Obniżając cenę polskich wydań tak drastycznie musiano wprowadzić jakieś rozwiązanie. Zdecydowano się na takie oszpecenie. Oszpecenie, które jak pisałem już wyżej, dla bardziej przypadkowych nabywców płyt nie ma większego znaczenia.
Z własnego doświadczenia - mój kolega, prawnik, w dodatku bardzo zaangażowany babtysta nie korzysta z żadnych form nielegalnego pozyskiwania muzyki. Polskie edycje płyt uważa za świetne rozwiązanie, z punktu widzenia jego sytuacji, brak standardowej książeczki nie jest dla niego żadną dolegliwością.