chrapcio, on 10 Sept 2014 - 16:56, said:
Z teki forumowego statystyka - na niemal 6.8 tysiąca ocen na iTunes, średnia płyty to grubo ponad 4,5 gwiazdki.
Rozkład głosów:
5 - 4,862;
4 - 707;
3 - 447;
2 - 334;
1 - 447.
Chyba z reguły chętniej ocenia się te rzeczy, których się często słucha, a często słucha się tych, które się podobają. Średnia ocen na portalach typu filmweb też z reguły krąży koło 7-8/10 (a gdyby skala była 5-stopniowa, to pewnie byłoby ponad 4).
MartinTexas, on 10 Sept 2014 - 17:12, said:
Co fakt to fakt, rockowo jest tylko momentami (liczę, że na SoE będzie więcej mocy!), ale to nie znaczy, że nie ma tu nic z War/TUF - przecież TUF prawie nie jest rockowe, a na pewno nie rock'n'rollowe - tam jest klimat, ale niekoniecznie rock. Podobnie tu. Lubię U2 rockowe, ale duży ukłon za ten klimat na SoI. Jezeli w SoI jest tak biało, to w SoE bedzie pewnie czarno i oby z tą czernią wróciła też moc.
Słysząc co zostało z Glastonbury -> Volcano nie jestem w 100% zadowolony, bo chociaż zwrotki nie były dopracowane, to intro i refreny dawały czadu, a Volcano to trochę inny utwór.
To prawda, ale rock to nie tylko moc (i ewentualnie bujanie - wtedy jest rock'n'roll, i tego na SOI akurat trochę jest), ale też pewna surowość, naturalność brzmieniowa - wykorzystanie "prawdziwych" instrumentów, ewentualnie analogowo przetworzonych + pewna swoboda kompozycyjna, takie trochę wyjebanie na to, czy nagranie faktycznie wyszło najlepsze, czy może coś się po drodze spieprzyło (bo who cares?). Tego akurat w twórczości U2 (z pewnymi wyjątkami) nie ma od dawna i nie ma sensu za tym płakać. Choć do TUF-a też czasem ronię łezkę.
Natomiast druga sprawa to taki "feeling", który powoduje, że słysząc piosenkę jesteś w stanie zwizualizować sobie grający na scenie zespół, bo instrumenty grają razem, wchodzą ze sobą w dialog, a nie tylko służą zrealizowaniu takiego brzmienia, jakie wymyślił sobie producent. Na najnowszej płycie tego zupełnie nie słychać, a parę mocniejszych riffów niczego tu nie zmienia (przesterowana gitara pojawia się i w hip-hopie, i w popie, i w ambiencie - a z drugiej strony można grać rocka czy nawet metal bez gitar). I o ile samo brzmienie przeszkadza mi mniej, o tyle brak "zespołowości" (to oczywiście subiektywne uczucie) jest niewybaczalny. A chyba właśnie dzięki temu pokochałem U2 - bo zerwali z chaotycznością muzyki rockowej*, nadal pozostając zespołem rockowym, z całym tym etosem, jasnym podziałem ról na scenie, a do tego potencjałem mitotwórczym. Tu po prostu - spod perfekcyjnej produkcji - tego zespołu nie słyszę. Po prostu jak dla mnie poszli o krok za daleko.
*Nawiasem mówiąc, zastanawiam się, dlaczego tak się stało - chyba po prostu byli zbyt dobrzy, żeby grać nietrzymającego się kupy punk-rocka, ale zbyt słabi na improwizacje, solówki itp. Pewnie po prostu tak wyszło.
Marcin.O1977, on 10 Sept 2014 - 20:02, said:
~ Podobno po internecie hula link, który jest opisany jako darmowy album U2. NIE KLIKAJCIE W NIEGO! To darmowy album U2!
To akurat jest wspaniałe, wyborny żart.
Redgar, on 10 Sept 2014 - 20:31, said:
Kto stał się ostatnimi czasy fanem Lykke Li. Wywiad z nią:
(...)
-Jak nagraliście piosenkę?
Lykke Li: Zrobiliśmy to dwa razy. Pierwszy raz rok temu, a może nawet jeszcze dawniej, może 1.5 roku temu w L.A. A potem zmienili klucz. A potem nagrywaliśmy w Londynie tego lata.
Jeśli dobrze rozumiem ten fragment (klucz = key = tonacja), to chyba miałem rację z tym, że DM kazał im przepisać kawałki trochę wyżej.
Yarpen, on 10 Sept 2014 - 21:40, said:
Anyway, przejmuję się ogólnym wydźwiękiem opinii. Jest dla mnie cholernie smutne czytać jak wszyscy szydzą z chłopaków. I właściwie za nic, bo automatycznie uruchamiają najbardziej prymitywną kliszę poważnego znafcy muzycznego pt. "beka z U2, skończyli się na killem all, a bono zbawia świat". To jest zupełne toczenie beki i nie wiem w ogóle co mogliby zrobić w Irlandii, żeby wzięto ich raz jeszcze na poważnie. U2 automatycznie stali się dinozaurami, dziadkami, którzy próbują poderwać młodą dziewczynę, a przecież jak to można w ich wieku! nie wypada! a prostata też na pewno daje się we znaki... Nawet w ich ukochanym New York(erze) relacja z płyty jest żartem na temat zeszłorocznego suprajzu Beyonce. Taki rzeczy się nie robi, U2 sobie po prostu na to nie zasłużyło, przecież się starają, nie są jak nudny Sting nagrywający znowu to samo noooo!!!!
A czy ze Stinga śmieje się cały internet? Raczej nie, co najwyżej z ludzi słuchających Stinga. Generalnie chodzi o to, że jeśli U2 wchodzi ludziom z butami do życia, to TRZEBA się pogodzić z falą hejtu. Może taka cena za innowacyjność, może za 10 lat to będzie legendarny chwyt, który zmienił muzykę. Ale dziś to może irytować. Chłopaki sami sobie tę bekę ściągnęli na głowę i niech teraz z tym handlują (chociaż nie mam wątpliwości, że ich to nie obejdzie, tak długo jak hajs się zgadza). Z drugiej strony, możliwe jest też takie rozwiązanie, że wszyscy się z nich śmieją, nawet fani (ktoś pisał o autoparodii), ale kto ma słuchać, ten i tak słucha. W sumie nie takie złe, dystans do siebie też trzeba mieć.
chrapcio, on 11 Sept 2014 - 14:20, said:
Wcale nie jest to żałosne, prawdę mówiąc im się nie dziwię. Gdyby do mojej biblioteki dodał się nowy album Lady Pank też byłbym zirytowany. Promocja promocją, nie mam nic przeciw temu, by album był darmowy, ale uważam, że osoby które chcą go powinny same go sobie ściągnąć.
Komunikat w stylu "Dostępny jest nowy album U2, czy chcesz go ściągnąć za darmo?" też byłby w porządku. Natomiast ingerencja w moją bibliotekę jest po prostu przegięciem. Nie podoba mi się to.
Dziwna sprawa, bo ja musiałem kliknąć "buy" i się zalogować, chyba nie miałem płyty od razu w bibliotece. Ale może to było moje pierwsze zalogowanie czy coś, bo iTunes na telefonie do tej pory nie używałem.