Wokalna kondycja Bono
#22 Guest_piotrek85_*
Napisano 02 sierpnia 2007 - 19:46
Poza tym kto by wolał żeby Bono zaczął śpiewac tak jak to robil do czasow Unforgettable Fire. W wiekszosci sie wydzieral niz spiewal
#23
Napisano 02 sierpnia 2007 - 20:26
W wiekszosci sie wydzieral niz spiewal
i to wydzieranie było 10 razy lepsze niż obecny jego śpiew, moim skromnym zdaniem, no ale do tego już z przyczyn chociażby czysto biologiczno-jakichśtam się nie powróci.
Mnie osobiście irytuje czasami niepotrzebna i całkowicie nieudana zmiana tekstów w piosenkach. Ja wiem, że czasem (delikatnie napisane) się tekstu zapomni, ale w niektórych piosenkach robi to specjalnie np. where the streets have no name.
#28
Napisano 02 sierpnia 2007 - 22:32
Ach, to ciekawa alternatywa, lubie głos Edka i jakby było go troche więcej to bym była zadowolona Zawsze to jakieś urozmaicenieSkoro Bono jest niedysponowany czy wyeksplatowany w danej chwili to The Edge powinien wziąć ciężar na siebie i choć w jakimś stopniu, nie tylko w postaci chóru.
#32 Guest_u2megafan_*
Napisano 03 sierpnia 2007 - 13:56
Dodałbym jeszcze do tego Joshua Tour.To prawda Jednak świadczy ona, niestety, o pewnym zużyciu... Jestem świeżo po ZooTv z Sydney i stwierdzam, że pod względem technicznym i fizycznym to jeden z najlepszych okresów głosowych w całej śpiewaczej karierze Bono. Amen
#33 Guest_MacPhisto18_*
Napisano 03 sierpnia 2007 - 14:49
#34
Napisano 03 sierpnia 2007 - 16:44
Na JTTour, Lovetown źle śpiewał WOWY, Bad, takie tam. Jak to źle? (?!) ano tak, ze moim zdaniem ryczenie w stylu pod BB King'a zdecydowanie tym kawałkom nie służy, zdecydowanie wolę jego łagodny głos z U.Fire Tour, z tras późniejszych w tych trackach.
M.in. dlatego też chyba uważam jako jedyny osbnik na tej planecie że lepsze Bad jest studyjnie. Bo na żywo to zupełnie inny kawałek. Na płaszczyźnie wokalnej Bono najbardziej oddalił się od pierwowzoru właśnie wtedy, a to mi zupełnie nie pasuje. Łagodny, czasem wręcz "słaby" głos który idealnie pasował do treści tego kawałka został zastąpiony potężnym rykiem pozującym na subtelność, co nie szło najlepiej.
Ale żeby nie było, bo ktośtam może jeszcze pamięta że moje ulubione WOWY to wyk. z Bostonu z Elevation. No tak, tam to dopiero mu nie szło. Ale tam to już jest piękne w kontekście treści samego kawałka i bardzo mu służy. Tekst wiadomo o czym, a ten załamujący się głos, rozpaczliwe próby zaśpiewania górek, w końcu przejście do porażającego krzyku - to jest to. Na VT z kolei bardzo mi przez długi czas nie pasowało to, że pierwszej zwrotki nie śpiewa, a wręcz mówi. Myślałem że biedny zaniemógł, że szkoda, że się nie stara, ale w sumie - zauważcie, że to nadało tej części utworu mniej patetyczny, a bardziej osobisty i kameralny wymiar. W jego potknięciach i ułomnościach można bardzo często znaleźć coś, co sprawia że wydają się czymś, co tam własnie powinno być. Przynajmniej ja znajduję.
Generalnie nie powiem kiedy Bono miał najlepszy głos w ogóle. Mogę się pokłócić kiedy jego głos najlepiej pasował do konkretnych kawałków. Bo to bardzo, bardzo różnie jest. Nawet na PopMarcie po którym jedziemy maksymalnie tutaj śpiewał niektóre rzeczy tak, jak nigdy nie mógłby zaśpiewać. I czasem szkoda że już nie będzie mógł.
#39
Napisano 08 sierpnia 2007 - 21:40
Dodaj odpowiedź
Użytkownicy przeglądający ten temat: 2
0 użytkowników, 2 gości, 0 anonimowych