Inhaler
#21
Napisano 09 lutego 2020 - 11:09
Midnight is where the day begins.
#22
Napisano 09 lutego 2020 - 11:23
Ej, ja bym im wątku nie zakładał, ale skoro jest bo się o nich i tak gada to jest, ok Takie moderatorskie ze mnie podejście wyłazi. Nawiązuję mocno do tego co się dzieje na FB którego nie masz (może i słusznie), ale dlatego Ci umyka jak całe legendarne w anegdotach U2POLSKA robi pod siebie z każdą ich nową piosenką... jak ja z Rojkiem.... ta Anyway. Napisałem co chciałem, a może pogadajmy o ich piosenkach po prostu. Też zacznę jak mi się znowu zacznie chcieć ich słuchać jeszcze raz, to nie będzie dziś, może jutro
#23
Napisano 09 lutego 2020 - 11:46
i między innymi dlatego fejs mi niepotrzebny sama posłucham, sama ocenię. forum to nie u2 polska, więc liczę na obiektywne i rzeczowe opinie, a nie wywody w stylu 'jakby Młody ćpał, a nie grał to bym go bardziej szanował' (sorry, ale rozbawiło mnie to bardzo xD).Nawiązuję mocno do tego co się dzieje na FB którego nie masz (może i słusznie), ale dlatego Ci umyka jak całe legendarne w anegdotach U2POLSKA robi pod siebie z każdą ich nową piosenką...
PS. poza tym u2polska gloryfikowałoby nawet Bono, który wybekał wlazł kotek na płotek, także ten. może nie przywołujmy opinii stamtąd, bo raczej nie wnosi to nic do dyskusji Panie Kolego
Midnight is where the day begins.
#25
Napisano 09 lutego 2020 - 20:42
Chcę tylko powiedzieć że - dajcie im spokój - i z tym hajpem bo wcale nie są aż tak dobrzy, tu Rodia ma racje że nie są - choć akurat z porównaniem do Interpolu circa '03 strzelił niemiłosiernie wielkie pudło
Możliwe, nie znam się, kiedyś posłuchałem parę piosenek Interpol i jakoś mi się skojarzyło
i między innymi dlatego fejs mi niepotrzebny sama posłucham, sama ocenię. forum to nie u2 polska, więc liczę na obiektywne i rzeczowe opinie, a nie wywody w stylu 'jakby Młody ćpał, a nie grał to bym go bardziej szanował' (sorry, ale rozbawiło mnie to bardzo xD).
Może nawet nie tyle ćpał, ale w jakiś konstruktywny sposób przetworzył swoje uprzywilejowanie, tak jak to zrobił np. Mata. Narkotyki i imprezowe życie to takie najszybciej narzucające się stereotypy bogatych dzieci, stąd mi od razu przyszły do głowy, ale zaciekawiłby mnie jakikolwiek acknowledgement ze strony tego chłopaka, że jest tym, kim jest.
Np. bardzo chętnie przeczytałbym napisane przez Elijah opowiadanie o tym, jak sobie w szóstkę (Bono, Ali, czworo dzieci) siedzą przy stole i Elijah zaczyna napierdalać, że I Will Follow to była chujowa piosenka. I Bono zaczyna jej bronić, i na to Elijah mówi, że Bono jest zjebany i że nikt już nie słucha ani nie szanuje jego muzyki i że on idzie własną drogą.
Coś w tym stylu
Na pewno bardziej by mnie to zaciekawiło niż granie jakichś młodzieżowych słodziuchnych piosenek o oświadczynach na zasadzie "no patrzcie na nas, jacy jesteśmy skromni, nieśmiali, tacy jak wy, zobaczcie, przecież niczym się od was nie różnimy, młodzi, chcący coś udowodnić, no czemu nas nie lubicie, zobaczcie, jakie mam wielkie oczęta i pragnę waszej akceptacji I mam tu taką koleżankę i ona mnie nie chce i ja wam o tym teraz zagram piosenkę. No lubcie mnie :( "
Przypomina mi się Mitt Romney, który podczas amerykańskiej kampanii prezydenckiej w 2012 r. odwiedzał małe sklepy na przedmieściach i zakładał na te wizytacje dżinsy, ale widać było, no kurwa widać było, że pod spodem ma spodnie od garnituru.
#26
Napisano 09 lutego 2020 - 21:21
Zapiszcie ten moment w historii forum - zgadzam się z acrem
Bo co to za sposób utożsamiania muzyka z jego pochodzeniem, klasą społeczną i tym ile hajsu ma w portfelu. Rodia, serio uważasz, że klasowość ma tu aż tak ogromne znaczenie? Tym mamy dziś klasyfikować, czy ktoś jest autentyczny czy nie, czy robi dobrą muzykę czy ssie? Mam osobiście daleko w tyle informacje prywatne propo zespołów, które słucham. Tak naprawdę zupełnie mnie to nie obchodzi skąd kto pochodzi i nie przedkładam tego na autentyczność tekstów. Okej, Inhalerzy nie odkryli Ameryki, ale umiejętności nikt im nie odmówi. Coś potrafią i na start wystarczy. Nic nie muszą udowadniać. Nie muszą grać. Po prostu chcą.
Może się to podobać, a może nie. Jak setka innych zespołów. Mnie to w ogóle ziębi i grzeje, że to syn Bono. A ja ich nie słucham wcale namiętnie, kilka piosenek mi się podoba i tyle. Ale traktowanie ich grania z marszu na zasadzie "po chuj to robicie, idźcie ćpać za kasę tatusia" robi z muzyki jakąś komunę tylko dla biednych i tylko dla następców Beatlesów. Po czym ląduje przykład kolesia, który - tak uważam - jest zupełną żenadą. Przesłucham trochę tego całego Maty i jak kolo rapuje, to uszy więdną. Ani to wybitne, ani oryginalne. Szczere, prawdzie? Sprawdźmy:
"Zacząłem tu robić te rapy, bo miałem już dość tego piękna i ciepła
A nigdy nie chciałem być biały i zawsze tu chciałem być gangsta
I zawsze tu chciałem być z bloków i zawsze tu chciałem być z getta
I pierdolę mamę i tatę za te rododendrony, jacuzzi, trzy piętra
Zacząłem tu robić te rapy, bo miałem już dość tego piękna i ciepła
A nigdy nie chciałem być biały i zawsze tu chciałem być gangsta
I zawsze tu chciałem być z bloków i zawsze tu chciałem być z getta
I pierdolę mamę i tatę za to, że oddaliby mi nerki, wątroby i serca"
I dalej:
"Tu koło czwarte ło brum brum pozdro starter jak schody I winda to z podziemia
Na parter pozdrawiam małpę diego, zbijam żółwia z hypem pozdrawiam wszystkich wrogów
Środkowym palcem kurde w sumie nie mam wrogów dobra nie ważne tato kocham cie najbardziej na świecie
Mamo ciebie tez nie myślałem ze tak kiedyś powiem o kobiecie na traczkach nie myślałem ze wylecę tak
Szybko z gniazda wy pewnie tez ale sie widzim na tych obiadkach,
Jak się boicie ze zapomne zatracając się w rapach to pamiętajcie MA jak mama
Ta jak tata I wiem ze wciąż mam w tym pokoju bajzel a że ma być czysta chata ale tym razem mowie
To naprawdę zara pozamiatam jo"
Czyli w skrócie: "no patrzcie na mnie, jakie to życie bogacza jest w chuj straszne, tylko ćpanie, picie i ruchanie. jebać moich starych, ale kocham was. chcę być taki jak WY, z bloków, z osiedla, z pekinu, z piekła. Ale joł, chwila, najpierw wezmę kase ojca i kupię se elektrycznego grilla". I tyle w temacie.
Przewrażliwe. Ciekawe, czy człowiek już wyprowadził się z willi rodziców i zamieszkał na Grochowie lub Białołęce w mieszkaniu czynszowym. A nie, czekaj. Pewnie teraz wciąga kolejną kreskę w swoim real life. Mogłabym tu śmiało zacytować depe "w dupie byłeś, gówno widziałeś".
Tak to mniej więcej brzmi. Jeżeli takie coś ma być podawane jako przykład in plus, to się mocno nie zgadzam.
A co do Taco Hemingwaya, przeciez śpiewa (rapuje) dokładnie o tym samym, tylko pokolenie wyżej. Trochę Rodia przypominasz mi Stelmacha, który pierwszą płytę Taco wychwalał i nawet porównywał artystę do Grzegorza Ciechowskiego. Teraz stara się nie pamiętać, że miało to kiedyś miejsce
A U2 w 79-82? Przecież oni mieli kurewskie szczęście, że ktoś się nimi zainteresował, bo nie grali rewolucji. Wszyscy muzycznie byli mocno przeciętni. Najgorsze, co można zakładać, że Eli i spółka muszą się wybić i zostać nadzieją rocka, jak U2. A nie mogą po prostu sobie grać swojej muzyki? Jeżeli ludziom się podoba i przyjemnie się słucha, niech sobie grają jak chcą.
Drogi Eliaszu – musisz wnieść się ponad Tatę. Gitarzysto (sorry, na dziś, tylko anonimowy gitarzysto, basisto, perkusisto) musisz wznieść się ponad Slasha i Electric Co. Basisto musisz wznieść się ponad Fleę-Balary’ego i ponad poziom Ocean’u. Garncarzu – czy ja muszę wspominać, że masz się wzbić ponad Rogera Taylora i stworzyć nowe Out of Control?Jeszcze. Jeszcze. Jeszcze. Panowie, powoli.
I’m pleased to meet you
Don’t think I’m very good at this
Let me show
I don’t wanna know
I just wanna go (DOWN)
Kierunek wyznaczony.
No właśnie, może jednak down zamieni się w straight ahead.
IrishGirl z u2.heh.pl
#27
Napisano 09 lutego 2020 - 21:48
serio? serio serio? że niby taki mada faka rebel Bono junior byłby bardziej autentyczny? ee, nie. ja nie wiem Rodia, w którym miejscu ich tekstów widzisz, że próbują Ci wmówić, że masz im wierzyć, że ich życie jest takie jak Twoje przecież nie śpiewają o tym, że żyją za tysiąc euro od pierwszego do pierwszego. śpiewają o jakiś nastoletnich rozterkach. czego więcej oczekiwać od zespołu nastolatków, który raczej na ten moment (przynajmniej ja tego nigdzie nie słyszałam i nie wyczytałam) nie uważa, że chce zmieniać dzisiejszą muzykę i robić coś czego jeszcze nikt inny przed nimi nie zrobił.Np. bardzo chętnie przeczytałbym napisane przez Elijah opowiadanie o tym, jak sobie w szóstkę (Bono, Ali, czworo dzieci) siedzą przy stole i Elijah zaczyna napierdalać, że I Will Follow to była chujowa piosenka. I Bono zaczyna jej bronić, i na to Elijah mówi, że Bono jest zjebany i że nikt już nie słucha ani nie szanuje jego muzyki i że on idzie własną drogą.
Coś w tym stylu
rozumiem, że można nie lubić. że może się nie podobać. i okej. ale chyba ktoś tu się za mocno spiął
Midnight is where the day begins.
#28
Napisano 09 lutego 2020 - 23:33
Dobra, bo ja już się trochę pogubiłem. Podsumujmy.
Bono i Ali mają czwórkę dzieci, dwóch synów i dwie córki. Pierwsze urodziły się córki (pierwsza transza), a potem synowie (druga transza).
Zacznijmy od najstarszej, najstarsza to jest Jordan Hewson, tak????????
Ta lasia:
Co robi Jordan?
"Jordan (29), who has an undergraduate degree in political science and a masters in creative writing from New York's prestigious Columbia University, launched her tech company Speakable in 2016, but its the company's flagship production - an Action Button - which is making the most noise. It's an embeddable tool which allows readers to take action through sharing social media support, signing petitions and donating to causes featured in articles. So far, it features on the Huffington Post, Vice and the Guardian."
No, fajnie, fajnie, lasia jest rocznik 89, a już jest na liście Forbesa 30 Under 30, powiem wam, że moje osiągnięcia są niemal równie niesamowite, jak jej, co prawda nie mam firmy, która tworzy własne appki, nie skończyłem pisania kreatywnego na Columbii ani politologii, nie mam pracy, ani perspektyw ani takiego fajnego sweterka, ani takich ślicznych włosków, ale kto wie, młody jeszcze jestem, mam lat zaledwie 31, wszystko przede mną, kto wie.
Kurna, to jest niesamowite, że ona jest taka znana i fajna i zdolna, a ja nie, to chyba znaczy, że jest zdolniejsza ode mnie, nie? Ech, ten gen Hewsonów, zawsze na topie, zawsze na szczycie każdej hierarchii niezależnie od czasów, arystokratyczna rodzina z tradycjami: światowej sławy wokalista, aktorka, muzyk z wielką przyszłością, urzędnik pocztowy.
Dobra, ale ja nie o tym, najważniejsze pytanie brzmi: kiedy poczęto Jordan? Jordan urodziła się 10 maja 1989, w 29. urodziny Bono, zespół miał wtedy przerwę między legami Lovetown Tour, dobrze, to teraz odejmijmy od tej daty 9 miesięcy, i będzie wiadomo, kiedy Bono i Ali się ruchali - wychodzi nam sierpień 1988, no i teraz na szybcika, lecimy na U2gigs, co się działo w sierpniu 1988?
Otóż, moi drodzy, nic się nie działo, była przerwa między Joshua Tree Tour, a Lovetown Tour, zdaje się, że wtedy właśnie na pełnej wjeżdżała promocja Rattle and Hum, tego małego filmu, który miał być mały, a stał się duży. Sam film i album wyszły dwa miesiące po seksie, no, bajeczka trwała długo, ale musiała się kiedyś skończyć, domyślam się, że jak Bono skumał pierwsze recenzje i albumu i filmu to ochota na seksik przeszła
Czyli Jordan została poczęta między trasami, urodziła się w przerwie między legami Lovetown Tour, a teraz ma 30 lat (jest 6 miesięcy młodsza ode mnie), ma własną firmę robiącą appki, pisze, zajmuje się polityką, i jest na liście Forbesa, no ja prawie tak samo, nie mam firmy, nie zajmuję się polityką - ale za to piszę, prawie tak samo dobrze. Ciekawe, jakie IQ ma Jordan, o ile wyższe od mojego
Next up: Eve.
#29
Napisano 10 lutego 2020 - 00:03
No powiem wam, że jakby takie dwie Hewsonówki zapukały do moich drzwi to bym ich nie przegonił.
Dobra, nie ma na co czekać, jedziemy dalej: osoba Eve Hewson, ile ma lat, co robi, kiedy się urodziła, kiedy jej rodzice się ruchali, by się urodziła, i w jaki sposób jej narodziny wpłynęły na historię zespołu, napieramy.
"Memphis Eve Sunny Day Hewson[1] (born 7 July 1991) is an Irish actress. Her first major role was in the drama film This Must Be the Place (2011). She played Nurse Lucy Elkins in Steven Soderbergh's TV series The Knick (2014–2015)."
Memphis. Eve. Sunny. Day. Hewson - czy oni jej nie kochali, gdy jeszcze była w łonie? Bez kitu, musieli z Ali chyba z tydzień to wymyślać. Rozumiem, że Memphis to po Elvisie, Eve po biblijnej Ewie, a sunny day po prostu fajnie brzmi, tak? Czy może po Doris Day? Ah, jebać, nadążyć za nimi nie sposób.
Dobra - Eve urodziła się 7 lipca 1991, pod koniec sesji w Elsinore do Achtung Baby, Bono był wtedy dokładnie w moim wieku, ja co prawda nie nagrałem żadnej płyty, jestem bezdzietnym kawalerem, no ale almost, almost.
Odejmujemy 9 miesięcy i co otrzymujemy? - październik 1990. Co wtedy robił zespół? - i znowu, nic nie robił, przerwę miał, tzn. chłopcy właśnie wybierali się do Berlina na sesje do Achtung Baby i byli po sesjach w studio STS, na których nagrywali dema, nad którymi potem pracowali w Berlinie. Seksik pewnie był tuż przed wylotem, chociaż to dziwne, bo wylatują 3 października i potem do Dublina nie wracają aż do Bożego Narodzenia, to kiedy niby był ten seks? Mam rozumieć, że z sesji berlińskich Bono zaiwaniał na seksik z Ali, a potem wracał, by nagrywać One? Nic dziwnego, że im te sesje nie szły, takie rozkojarzenie. Ale może wcześniakiem była.
Czyli to o to chodziło z tym całym dream it all up again. Fani od 30 lat doszukują się ukrytych znaczeń, że oni już wtedy planowali Achtung Baby, a to chodziło po prostu o ostre ruchańsko w celu poczęcia drugiego dziecka.
Bono i Ali z małą Eve:
Podsumowując: Eve Hewson ma lat, w tym momencie, 28, jest dosyć przeciętnie utalentowaną irlandzką aktorką grającą w amerykańskich filmach i serialach u boku Seana Penna, Owena Wilsona, Jamesa Gandolfiniego oraz Toma Hanksa i jeszcze w jakichś teledyskach grała.
O LOL, SKUMAJCIE JAKI TROLLING: "Hewson dated One Tree Hill actor James Lafferty from 2010 to 2015." Incepcja
Next up: Elijah, nasze muzyczne objawienie.
#30
Napisano 10 lutego 2020 - 01:04
Zasadniczy problem, jaki mam z Eliaszem jest taki, że brzmi jak muflon, któremu ktoś nawsadzał waty do ust, a potem kazał śpiewać, które to śpiewanie przerywa by, od czasu do czasu, udzielić wywiadu, w którym tym samym muflonowym głosem mówi rzeczy tak nudne i bezbarwne, że błagam Boga Wszechmogącego, by te usta zamknął, bo już wolę, jak śpiewa. Jest nijaki, szary, jak na niego patrzę to mam wrażenie, że gdy wpatrujesz się w otchłań ona wpatruje się w ciebie, no po prostu, jakby go tam nie było, zamiast niego mógłby tam siedzieć jakikolwiek inny dwudziestoletni dzieciaczek z kolegami z kapeli i opowiadać, jak to się poznali w szkole i zaczęli grać, a teraz mają zespół, i grają na bestsellerach Empiku, no mój Boże, jak to się stało i nie zauważyłbym różnicy.
Jak sobie odpalicie wywiady z jego ojcem z roku 1980, z roku, gdy Bono miał tyle lat, ile jego syn teraz, to zobaczycie, o czym mówię, o jakiej różnicy w RZĘDACH WIELKOŚCI my tu mówimy. To są jakieś totalnie nieosiągalne kosmosy. Młody Bono miał coś do powiedzenia, z pasją opowiadał o muzyce i o czasach, w których chłopakom przyszło żyć, no sami posłuchajcie:
https://www.youtube....h?v=xQrJYzzGN2A
Elijah, w porównaniu z tym, to jest jakaś pizda. Jakaś pipka, popłuczyna, jak on mówi, to ja nie wiem, czy ma jakiś niedowład szczęki, czy połknął coś, zgagę ma, bo po prostu nie rozumiem, co on tam mamle. Ma głos karka z osiedla karkiem nie będąc. To jest, w pewien sposób, niesamowite doświadczenie, kiedy się go słucha - słuchasz go i widzisz tłuka, takiego tępego tłumoka, co go dresy używały jako mięsa armatniego w szkole, po czym otwierasz oczy i nie widzisz tłuka tylko przystojnego pięknego chłopaczka z lokami, i ja w tym momencie nie rozumiem, coś się przepala. Słucham go dalej, myślę, nie no, typ z taką urodą prędzej czy później wyjmie z gardła cokolwiek połknął i zacznie gadać normalnie, ale on cały czas napiera na mnie tym głosem niedorozwoja, nie poddaje się, tak jakby chciał mnie przekonać, że wcale nie jest synem największego gwiazdora na tej planecie tylko osiedlowym karkiem w ciele anioła, i nie wiem, po co chce mnie o tym przekonać, mam totalnie wywalone, kim jest jego stary, chcę żeby zaczął normalnie, ładnie śpiewać po prostu, skoro już postanowił związać życie z dziedziną, jaką jest muzyka popularna.
Bono w wieku lat 20 był jakiś. Miał własną perspektywę na muzykę, pasję, niezłomność, osobowość, której inni mogli mu pozazdrościć, czułeś to i dlatego chciałeś za nim iść, natomiast słuchając Elijah nie czuję kompletnie nic, to jest xerox of a xerox of a person. W nim po prostu nic nie ma, postawcie białą kartkę na scenie i efekt będzie podobny.
#31
Napisano 10 lutego 2020 - 02:45
Bo co to za sposób utożsamiania muzyka z jego pochodzeniem, klasą społeczną i tym ile hajsu ma w portfelu. Rodia, serio uważasz, że klasowość ma tu aż tak ogromne znaczenie? Tym mamy dziś klasyfikować, czy ktoś jest autentyczny czy nie, czy robi dobrą muzykę czy ssie? Mam osobiście daleko w tyle informacje prywatne propo zespołów, które słucham. Tak naprawdę zupełnie mnie to nie obchodzi skąd kto pochodzi i nie przedkładam tego na autentyczność tekstów. Okej, Inhalerzy nie odkryli Ameryki, ale umiejętności nikt im nie odmówi. Coś potrafią i na start wystarczy. Nic nie muszą udowadniać. Nie muszą grać. Po prostu chcą.
No więc dobrze, niech chcą i niech sobie grają. Nic mi do tego. Naprawdę, życzę im wszystkiego najlepszego.
Czyli w skrócie: "no patrzcie na mnie, jakie to życie bogacza jest w chuj straszne, tylko ćpanie, picie i ruchanie. jebać moich starych, ale kocham was. chcę być taki jak WY, z bloków, z osiedla, z pekinu, z piekła. Ale joł, chwila, najpierw wezmę kase ojca i kupię se elektrycznego grilla". I tyle w temacie. Przewrażliwe. Ciekawe, czy człowiek już wyprowadził się z willi rodziców i zamieszkał na Grochowie lub Białołęce w mieszkaniu czynszowym. A nie, czekaj. Pewnie teraz wciąga kolejną kreskę w swoim real life. Mogłabym tu śmiało zacytować depe "w dupie byłeś, gówno widziałeś".Tak to mniej więcej brzmi. Jeżeli takie coś ma być podawane jako przykład in plus, to się mocno nie zgadzam.
Wiesz, ja nie mam zamiaru tutaj teraz umierać na ołtarzu fanowania Maty, hip-hop jako gatunek w ogóle nigdy ze mną specjalnie nie rezonował i nigdy nie byłem, i pewnie już nie będę, wyznawcą żadnego wykonawcy z tego nurtu, no, może poza Afrojaxem, ale on jest w ogóle oddzielną planetą.
Natomiast na Matę uwagę po prostu musiałem zwrócić. Jego fenomen polega na tym, wydaje mi się, że od 25 lat rap w tym kraju był tworzony przez ludzi z blokowisk, z niższej warstwy klasy średniej, którzy próbowali się bogactwa na rapie dopiero dorobić. W przypadku Maty mamy do czynienia z typem, który w bogactwie już wyrósł i nie za bardzo ma już do czego dążyć - ale cymes w tym, że to nie jest zwykłe bogactwo. Starzy Maty nie wygrali w totka, nie dostali nieoczekiwanego spadku po krewnych, nie dorobili się tych pieniędzy nawet przez jakiś założony przez siebie biznes. Nie - ojciec Maty jest profesorem prawa na UW. A więc mamy tutaj do czynienia z pieniędzmi i prestiżem tkwiącymi znacznie głębiej niż w "zwyczajnym" sukcesie gospodarczym.
Mata pochodzi z klasy wyższej zakorzenionej. Zaklajstrowanej, ustanowionej, ustabilizowanej społecznie, mającej potwierdzenie nie w pieniądzach - znaczy tam też, lecz one są tylko konsekwencją - ale przede wszystkim w kapitale kulturowo-intelektualnym, w prestiżu akademickim; a więc w czymś znacznie potężniejszym niż pochodzenie "z bogatej rodziny". Gdyby chodziło tylko o pieniądze to tego rodzaju rap uprawiałby każdy, kto wygrał na loterii, a przecież tak nie jest.
Status socjoekonomiczny Maty wykracza poza pieniądze - jest przede wszystkim statusem kulturowym, społecznym, którego pieniądze są jedynie konsekwencją; typ ma więc coś o wiele więcej niż hajs - ma przygotowaną karierę, przyszłość, wrodził się w ustanowioną rolę społeczną. Jego tekst jest mocny nie dlatego, że rapuje o hajsie, ale dlatego, że jego bohaterami są podobni mu szczęśliwcy, podobnie zakorzenieni, z podobnymi możliwościami, co on, z możliwościami przyszłej kariery w mediach, kulturze, polityce, akademii itd. - a więc w czymś nieporównywalnie bardziej wartościowym i godnym pożądania niż sam pieniądz. Przynależą do ELITY w każdym sensie tego słowa - ekonomicznej, intelektualnej, kulturowej, społecznej, zapewne też seksualnej.
W dzisiejszych czasach późnego kapitalizmu nie istnieje już chyba coś takiego jak poczucie niczym niezmąconego bezpieczeństwa życiowego, każde pieniądze, każdy status można stracić - ale jeśli to bezpieczeństwo w ogóle jeszcze jakkolwiek istnieje, jeśli w ogóle jest jeszcze na nie miejsce, to zasadza się ono właśnie na przynależności do zakorzenionej elity kulturalnej, która, jako masa, jest absolutnie nie do ruszenia (innymi słowy: Mata i jego ziomy mogą popełnić w życiu setki błędów i z każdej opresji wyciągną ich pieniądze i koneksje starych. Ktoś, osiągnąwszy jedynie wysoki status majątkowy, nie zakorzeniony, nie przynależący do jakiejś grupy, tego rodzaju przywileju będzie pozbawiony).
A więc mamy tutaj do czynienia z chłopaczkiem, który naprawdę ma WSZYSTKO, tzn. tak bardzo wszystko, jak możliwe jest mieć wszystko w zachodnim społeczeństwie. Lepiej mieć, zwyczajnie, nie można.
Po czym on wychodzi i mówi... że tego nie chce.
Że on to pierdoli. Że nie chce całego tego piękna i ciepła, tych imprez, na których chłopcy wymieniają się pomysłami na kolejny zajebisty projekt, który podbije świat, tych pięknych koleżanek - on tego nie chce.
To jest to, co jest w tym tekście fascynujące - typ ma wszystko to, co chcę mieć ja, Ty, pewnie każdy, ma wszystko to, po co w ogóle warto jest rano wstawać do pracy, bo po co robić cokolwiek jeśli nie dążyć, choćby i małymi kroczkami, do takiego statusu? I on wychodzi i mówi, że on to wali, że chce być z bloków, jak ja (caveat, jeśli to, jakimś cudem, Mata, czytasz: nie chcesz), i że chce być z getta i że chce być gangsta.
To jest ten kontrast, który ludzi w tym kawałku tak zafascynował. W biedaku, który narzeka na biedę nie ma nic ciekawego, bo nikt nie znosi biedy - ale chłopiec jojczący na to, że jest nie tylko bogaty, ale cały ustawiony, cały od najmłodszych lat zrobiony na osiągnięcie sukcesu? To jest o wiele ciekawsze.
Możesz się z tym nie zgadzać, możesz powiedzieć, że jest głupi, że kłamie, że gra, że to wszystko ściema, by się publice przypodobać. Ale nie możesz go zignorować.
No i oczywiście jasnym jest, że Mata nie ucieknie z domu, nie zmieni nazwiska, nie porzuci rodziny, tylko pewnie pójdzie na jakieś prawo czy kulturoznawstwo i zrobi karierę w nauce czy mediach, albo, po prostu, w muzyce. Ale samo to, że wypowiedział te rzeczy na głos jest, moim zdaniem, mega interesujące
Przy czym ja oczywiście cały czas mam z tyłu głowy, że to jest pewnie cham i prostak, no ale prawie każdy znany mi raper to cham i prostak
A co do Taco Hemingwaya, przeciez śpiewa (rapuje) dokładnie o tym samym, tylko pokolenie wyżej. Trochę Rodia przypominasz mi Stelmacha, który pierwszą płytę Taco wychwalał i nawet porównywał artystę do Grzegorza Ciechowskiego. Teraz stara się nie pamiętać, że miało to kiedyś miejsce
Tak, jak napisałem w którymś z poprzednich postów - Taco Hemingway nigdy nie przyznał się w tekstach do swojego przywileju, od pierwszej EPki robił się na biednego studenta obalającego browara nad Wisłą (którym, jako syn uprzywilejowanych dyplomatów, nigdy nie był), i spoko, miało to swój urok, nie siliło się na nic, i ja mu naprawdę wierzyłem, i wierzę nadal, że czuł to, o czym pisał (chociaż tzw. "autentyczność" nigdy nie była, oczywiście, wymogiem dobrej sztuki). Niektórzy go za to krytykowali, inni nie, ale jakby spoko. No ale Mata atakuje właśnie z zupełnie innej mańki - on ci przywala od razu, że nie jest, i nigdy nie będzie, taki jak Ty, ALE BY CHCIAŁ. Dlatego to działa o wiele mocniej, przynajmniej na mnie
serio? serio serio? że niby taki mada faka rebel Bono junior byłby bardziej autentyczny? ee, nie. ja nie wiem Rodia, w którym miejscu ich tekstów widzisz, że próbują Ci wmówić, że masz im wierzyć, że ich życie jest takie jak Twoje przecież nie śpiewają o tym, że żyją za tysiąc euro od pierwszego do pierwszego.
No, a wielka szkoda, wolałbym, by śpiewali właśnie o tym. No i wiesz - jak jesteś młodą kapelą złożoną z 20-latków to tak jakby, poza nielicznymi przypadkami, samo przez się się rozumie, że będziesz mi próbowała wmówić, że jesteś taka, jak ja, no bo kto jest odbiorcą takiego Inhaler? Głównie nastolatki, dzieciaki w tym samym wieku, co członkowie zespołu. Tak jakby w interesie każdego bandu jest być najbardziej uniwersalnym, jak się da (i jednocześnie konkretnym).
rozumiem, że można nie lubić. że może się nie podobać. i okej. ale chyba ktoś tu się za mocno spiął
Ale ja się w ogóle nie spinam, feedback, jestem spokojny jak poranna zorza (?!). Po prostu można było zakończyć dyskusję na "no, Inhaler fajni, jeszcze młodzi, nie pokazali za dużo, ale potencjał jest, trzymamy kciuki", a można było podrążyć głębiej, no i ja drążę, po to jest forum, żeby rozmawiać, nie? I tak od lat prawie nic już tutaj nie piszę to raz na jakiś czas mogę o sobie przypomnieć, prawda? No bo inaczej to możemy po prostu przytaknąć sobie nawzajem i się rozejść.
#34
Napisano 10 lutego 2020 - 14:02
Niezależnie od tego czy ich kariera wynika z korzeni czy nie, chłopcy zaczynają iść jak burza. Wystąpią na Openerze w tym roku.
#36
Napisano 10 lutego 2020 - 16:26
Ach i te nastolatki płaczące ze szczęścia na tym instagramie, historia zatacza koło...
#38
Napisano 10 lutego 2020 - 21:37
Dodaj odpowiedź
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych