tak sobie słucham i myślę.. że cały ten mit wokół acrobata powstał tylko przez to, że tego nie grali. przecież gdyby zdecydowali się to grać normalnie, już dawno, to acrobat byłby np jak taki until.. no nie wiem. nie mówię, że to zły kawałek, sama go lubię. no, ale na pewno są inne lepsze, choć to zawsze bardzo subiektywne odczucie.
No fakt, trochę głupio narzekać, jak w końcu zagrali (za co szacun). Ale taki przypadkowy przechodzień, jakby akurat usłyszał, to poszedłby dalej. Ale dla hard-fanów jeden utwór więcej do odhaczenia.
A gdyby go grali od początku na kolejnych trasach pewnie za to już by się znudził, a wypychając z setu jakiegoś Untila albo Altrawajoleta nie daj boże pewnie jeszcze by się posypała fala narzekań. No to wykonanie dupska nie urywa, naprawdę liczyłem że jeśli już to kiedykolwiek zagrają to będzie coś w stylu coveru Kane np. (tylko z lepszym wokalem oczywiście).
Ja, już kiedyś to pisałem, że szansa na rozwalającą wersję Acrobata była wg mnie przede wszystkim podczas Elevation Tour. The Edge wtedy, jak nigdy wcześniej i później miał, jakiś niesamowity power do grania tego typu utworów. Wystarczy popatrzeć, co wtedy zrobili z The Fly, Bulletem, czy Gone.
Nie ma co ukrywać, że momentem kulminacyjnym Acrobata jest solówka, która jak na Edga jest dość wyrazista na albumie - a co idzie za logiką grania kawałków U2 live -> "na żywo musiałaby brzmieć jeszcze lepiej". Tyle, że to już jest dość ciężkie, bez jakieś rearanżacji.
Ale, żeby nie było - duży plus za to, że zagrali i drugi plus za wplecenie w to nowego MacPhisto.
Co do reszty show:
- Blackout jako opener wypadł super,
- użycie ekranu już od pierwszej piosenki (bo czemu nie?) to też fajny pomysł na odmienę,
- nowa dzielona scena - efekt chodzenia w powietrzu przy LoH niezły,
- ABOY - zawsze to coś "świeżego" w secie, a wygląda i brzmi całkiem spoko, wolę to niż n-ty raz IWF...
- ciekawa animacja podczas Hold Me (choć szkoda, że tylko z taśmy, ale znając ich to mogli np. Acrobata dać na podkład, a Live zagrać Hold Me i dopiero byłby żal ),
- fajnie, że zagrali Horses, ale mając w pamięci ich niechęć do tego utworu nie wróżę długiego pozostania w secie,
- Love is Bigger na szczęście bez animacji rodem z teledysku
- z kolei LoH w tej wersji smyczkowej brzmi słabo, lepiej, jakby grali wersję albumową,
- cały sektor rodem z I+e Tour, dla kogoś kto zna to wręcz na pamięć, wydaje się bardzo nudny,
- coś zmienili w Elevation? Brzmi jakoś inaczej, ale nie jestem pewien, czy lepiej,
- Best Thing akustycznie, jakieś chaotyczne, nieprzemyślane, wygląda, jakby nie przećwiczyli tego dobrze, nie podoba mi się (wolałem już ewrsję z TJTT 2017),
- American Soul z tą flagą robi wrażenie, ale nie wyobrażam sobie takiej oprawy w Europie, z drugiej strony żal wywalić AS z setu, więc liczę, że coś wymyślą jeszcze,
- jak wyżej ktoś wspomniał, aż się prosi, aby w miejsce COBL było Streets i od razu mieliby +10 pkt. za set.
Niestety, aby zrobić z tego jeszcze lepszą setlistę, trzeba byłoby zredukować fragment rodem SOI do max 2 utworów. Teraz jest ich 6! Od Iris do Untila. Zdecydowanie za dużo. I tym razem nie zdziwi mnie, że co poniektórzy wyjdą w tym czasie do WC...