Wrażenia (po)koncertowe...
#322
Posted 11 grudnia 2010 - 14:20
2010.12.10 Warszawa - Klub Stodoła
Legenda nowojorskiej post-punkowej sceny z lat '80 zagrała łącznie 2 koncerty w PL, pierwszy we Wrocławiu dwa dni temu a drugi wczoraj w Stolicy.
Pod klubem zjawiłem się ok 18, na szczęście można było wejść do tzw. "wiatrołapu" i dzięki temu nie zamarznąć na kość, zwłaszcza jeśli ktoś (ot, ja na przykład) przyszedł jedynie w ramonce
Później jak to w zwyczaju, ochrona zaprosiła nas przed klub by po jakichś 10 minutkach zacząć wpuszczać do środka, w tym momencie przed klubem było może 10 osób a otwarcie bram odbyło się zgodnie z rozkładem czyli o 19.
Oczekując w "wiatrołapie" namierzyłem stoisko z tour merchiem, spośród różnych różności najbardziej zainteresowała mnie możliwość kupna płyt zespołu, które są baaaardzo ciężko osiągalne na allegro duże przebicie plus trzeba czekać ok miesiąca na realizację itp no a poza tym kupienie takiej płytki na koncercie dodaje extra smaczku plus widniała informacja że "jeśli okoliczności pozwolą" to sam Michael Gira (założyciel, lider, gitarzysta, wokalista, producent i tekściarz "Łabędzi" czyli de-facto synonim tego zespołu) będzie osobiście podpisywał ów nabytki ot więc czemu nie Koniec końców kupiłem sobie ostatnią studyjną płytkę w wersji limitowanej czyli 2 CD i oryginalnym podpisem Giry już na starcie
Tempem spacerowym zająłem zaszczytne miejsce środkowe pod samiutką sceną czyli na wprost Michaela Supportem był niejaki James Blackshaw, gość gra na gitarze akustycznej i naprawdę świetnie mu to wychodzi ! Na youtubie można sobie zobaczyć na "wywija paznokciami" aż dziwne że chłopak nie gra w jakimś zespole !
Następnie już tylko SWANS !
Bardzo zgrzytliwa, ciężka i głośna muzyka ! Czyli klasyczne "Łabędzie" !!
Długie intra do piosenek, zabawy dźwiękiem, improwizacje podszyte prowokacją i recytacje Giry a wszystko z mocnym przytupem, aż dziwne że ludzie stojący pod sceną nie wyszli głusi jak pień :-O
Zagrali prawie wszystkie kawałki z nowej płyty, niestety zabrakło Beautiful Child mimo usilnych próśb od publiki...trochę nie trafiliśmy czasowo bo na początku trasy grali ten utwór plus You Know Nothing ale cóż bywa Łącznie usłyszeliśmy 8-9 kawałków ale ich wykonanie zajęło ponad 2h
Aha i widok Michaela Giry opieprzającego ze sceny grupkę ćwoków, (w szczególności łysego grubasa w bluzie z kapturem, któremu życzę serdecznie ...jowych świąt ! ) którzy ostro pogowali a czego Michael nie lubi bo nie o to w jego koncertach chodzi, iście BEZCENNY !
Bardzo ciekawe wydarzenie w koncertowym życiorysie i być może jedyna okazja żeby zobaczyć żywą legendę w akcji !
Po koncercie udało mi się wycyganić od gościa z obsługi jedną jedyną kostkę Giry, którą przypadkiem zgubił na scenie i ponadto zgodnie z obietnicą Michael zjawił się po koncercie żeby podpisywać fanty. Mi udało się zdobyć graf na booklecie zakupionej tego dnia płytki oraz bilecie z tego koncertu czyli rewelacja, szkoda że Gira nie zgadzał się na zdjęcia ale i tak jest zajebiście !
Mr. Gira w akcji
M&G
Król polowania
#323
Posted 12 grudnia 2010 - 01:09
To nie był film.
Dziękuję za uwagę.
Setlista:
01. Moving Revolution
02. Nocnym pociągiem aż do końca świata
03. Zwykły dzień
04. Głosy
05. Sprzedawcy marzeń
06. Z twarzą Marylin Monroe
07. Mieć czy być
08. Chłopcy
09. Kilka uścisków, kilka snów
10. Kraków
11. Acidland
12. Scenariusz dla moich sąsiadów
13. Długość dźwięku samotności
14. Noc
15. Nowa1 (Iowa)
16. Nowa2 (Przemek2)
17. My
18. Do utraty tchu
19. Za zamkniętymi oczami
20. Blue Velvet
21. Alexander
22. Peggy Brown
23. To nie był film
24. Nowa3
25. Dla Ciebie
-----
26. Nowa4
27. Chciałbym umrzeć z miłości
28. James, Radiogłowi i Żuk z rewolwerem jadą donikąd
28 kawałków to trochę dużo .
Cieszy powrót na stałe Z twarzą Marylin Monroe.
Cieszy również dobra forma wokalna Artura - chociaż coś tam bełkotał o chorym gardle.
Myszy nie zagrali, choć kilka razy zaczynali partię basu, podpuszczając publiczność . Co było fajne. I dobrze, że nie zagrali. Myszy powinny być wyjątkowe, jak Iris.
Jacek uśmiał się na podniesione przeze mnie i przez El_f'a "Uwaga! Jedzie tramwaj!!!!" .
To by było tyle...
lubię starych ludzi, bo starość jest jak mgła
BTW - ja to mam szczęście do mojego ukoffanego Jamesa, zawsze go grają, jak jestem .
pzdr600 dla ekypy, czyli mojej Ukochanej +1, dla Wercyk, El_f'a, no i dla mojej siostry ;p.
#325
Posted 12 grudnia 2010 - 13:19
Ostatnio to chyba standard. Poza tym, te piosenki mają po 3-4 minuty, razem nie trwało to nawet 2 godzin (nie, żebym narzekał).28 kawałków to trochę dużo .
Ale mylił się okrutnie!Cieszy również dobra forma wokalna Artura - chociaż coś tam bełkotał o chorym gardle.
Mówiłaś mi zawsze
"Jesteś całym moim światem"
Gdy ja nie mogłem znieść myśli, że Cię tracę
Już wiem, że cokolwiek się stanie, gdzie tylko będziesz
To ja, nie mogłem znieść myśli, że Cię tracę
!!!
Jeśli chodzi o set, to jakoś mocniej cieszę się właściwie tylko z Jamesa właśnie, To nie był film i Nocy. No, może jeszcze trochę z Alexandra (hmm, z kolei jak ja jestem na ich koncercie to prawie zawsze to grają). Ale w sumie nie nastawiałem się na coś konkretnego, więc nie ma takiej opcji żebym czuł się czymkolwiek rozczarowany (ale zachwycony też nie). Za to pierwszy raz na Myslovitz byłem pod samą sceną, i jakoś wynagrodziło mi to brak zachwytów w warstwie muzycznej.BTW - ja to mam szczęście do mojego ukoffanego Jamesa, zawsze go grają, jak jestem .
Fajnie że kombinują z nowymi aranżacjami, nawet przy hitach nie można było mówić o jakimś znudzeniu (poza może 2 wyjątkami, ale to dobrze, czasem trzeba chwilę odpocząć ). Jeśli chodzi o nowe piosenki, to mam mieszane uczucia, moim zdaniem 2 z nich są naprawdę słabe, ale mam nadzieję że albo zmienię zdanie (ciężko po pierwszym przesłuchaniu ocenić) albo jeszcze nad nimi popracują.
Nawzajem. I wiesz, za tydzień ja będę pisał reckę Waszego koncertu, więc bójcie się!pzdr600 dla ekypy, czyli mojej Ukochanej +1, dla Wercyk, El_f'a, no i dla mojej siostry ;p.
P.S. Siostra czyta forum że ją tu pozdrawiasz?
#326
Posted 12 grudnia 2010 - 13:27
Pierwsze co mi się nasuwa, wreszcie bez dymu, koncert wolny od terroryzmu nikotynowego,po wprowadzeniu zakazu palenia moja pierwsza wizyta w tego typu klubach.
Supporty oceniam nie najgorzej,zdecydowanie lepiej (jak dla mnie) pierwszy MP.
Myslovitz wypadł dobrze, choć Artur mało rozmowny, setlista dłuuuga ale interesująca,sporo starszych kawałków.
Było przy czym pośpiewać i lekko poskakać.Lekko, gdyż umiejscowieni byliśmy w dość ciasnym miejscu...
Po dżwiękach ..."to koniec już" udaliśmy się do nocnego, autobusu.
Aha, no i za dużo tych świateł, oczy mnie bolały..
#329
Posted 20 grudnia 2010 - 07:02
To było moje koncertowe zakończenie roku 2010. Zespół z Łodzi, koncert w Łodzi i do tego acoustic... nie mogło być lepiej!!!
Pamiętam COmę z czasów kiedy był to zespół underground'owy (przed wydaniem Pierwszego Wyjścia Z Mroku). Wtedy tez bywałem na ich koncertach...
Niezmiernie się więc cieszyłem z tego wydarzenia! Narzeczona nie zdecydowała się iść, bo jej klimaty "bez prądu" nie kręcą... Ja je uwielbiam...
Wyszedł więc z tego typowo męski wypad (ja + Bratek - kolega z pracy, z którym zaliczaliśmy już Public Enemy w WWA). Pod klubem byliśmy na 90 minut przed koncertem. Nawet szybko otworzyli - od razu rura do szatni, szybkie zostawie nie kurteczek i pod salę, która była jeszcze zamknięta...
Ustawiliśmy się w kolejce (przed nami było z 5-6 osó. Miejsca na ten koncert były siedzące (tylko i wyłącznie) ale nie numerowane (panowała zasada - kto pierwszy ten lepszy). Gdy drzwi się otworzyły minąłem sprintem te 6 osób i od razu zająłem dwa krzesełka w 1 rzędzie dokładnie naprzeciw mikrofonu ROduckiego!!! . Sam koncert - rewelacja!!!. Dodatkowo muzycy ze smyczkami - wszystko miało magiczny klimat... Wspaniale zaaranżowane kawałki... Przed bisami wszyscy wstali, więc nie pozostało mi i Bartkowi nic innego jak tylko podejść ten 1 metr bliżej do sceny...
Mieliśmy ich na wyciągnięcie ręki... Coś cudownego!!! Przed ostatnim kawałkiem (100 tysięcy jednakowych miast), Roguc podszedł do mnie i dziewczyny, która stała obok mnie z wyciągniętym bookletem i markerem (tak samoi jak ja). Udało się - Oboje mamy autograf Roguca!!! Dodam tylko jeszcze, że były to jedyne 2 autografy, jakie Piotrek dał tego wieczoru Jeszcze w domu zastanawiałem się, który booklet dać do podpisania. Wybrałem pierwszy album zespołu, dlatego, że jest mi najbliższy sercu... 100 tysięcy jednakowych miast zostało wyśpiewane hóralnie przez publiczność, myslę, że Panowie byli zadowoleni. Potem tylko życzenia świąteczne i to już był koniec...
Idealne zakończenie koncertowego roku 2010 No chyba, że coś mi strzeli do łba i wyciagnę w Sylwestra narzeczoną do Warszawy... Gra Roxette
W sumie i tak będziemy na Roxette w czerwcu na Torwarze, ale skoro mozna być 2 razy ... Zobaczymy...
P.S. Foty dorzucę, jak się zgrają i obrobią
Edit:
Wszystkie fotki i videa autorstwa kolegi Bartka:
Photos:
http://www.fileserve.com/file/TqYuy98
Videos:
http://www.fileserve.com/file/2eUTYfH
pzdr
DyMek
Edited by smoke, 20 grudnia 2010 - 09:17 .
Never, ever, to be forgotten...
The best birthday in my life...
#330
Posted 23 stycznia 2011 - 03:00
Hurts czyli brytyjski duet synth-popowy, który odniósł ogromny sukces swoją debiutancką płytą "Happiness" przyjechał do Polski na 3 koncerty. Ich krążek najlepiej sprzedaje się właśnie w Polsce gdzie osiągnął status Platyny i ciągle rośnie.
Ja wraz z forumowym smoke'iem i jego dziewczyną Agnieszką mieliśmy przyjemność uczestniczyć w warszawskim koncercie zespołu czyli środkowym spośród tych trzech.
Jako bonus okazało się że tylko w Stolicy zespół będzie podpisywał płytę itp. w Empiku Naszej trójce bez żadnych problemów udało się zdobyć autografy od obu muzyków, niestety z uwagi na dużą liczbę chętnych i ram czasowych (tylko godzinne spotkanie) konieczne było zrezygnowanie ze wspólnych zdjęć oraz dedykacji na płytach...szkoda bo na początku dedykacje były i część osób je dostała a nam się nie udało...do czasu !
Za to było mi dane zamienienie kilku zdań z zespołem podczas których prosiłem o zagranie cudnego kawałka "Mother Nature" z japońskiej edycji ich płyty, obiecali że następnym razem ów piosenkę zagrają, uścisk ręki na koniec !
Hurts !
I efekt wizyty:
Pod klubem zameldowaliśmy się ok. 15 z hakiem i od tej pory grzecznie sobie czekaliśmy do otwarcia bram czyli godziny 19. Cały proces z wpuszczaniem przebiegł dość sprawnie potem krótka walka o miejsca (ehh małolaty są jeszcze gorsze niż dorośli faceci !) ale jakby nie było 1 rząd zajęliśmy
Świetny support - polski zespół Kamp ! Kapitalnie wpisujący się w muzykę gwiazdy wieczoru, naprawdę super sprawa !
Sam koncert Hurts po prostu wyśmienity ! Udaje im się ten urok ze studia przelać na występy na żywo ! Tak było w Krk, tak też było w Warszawie i zapewne będzie jutro w Gdańsku. Wyśmienita atmosfera zarówno wśród fanów jak i samego zespołu ! Chłopcy przyznali że czują się tu jak u siebie w domu (zresztą bardzo miłe wpisy na ich twitterze tylko to potwierdzają) dziękowali po polsku, żartowali i generalnie uśmiech nie schodził im z twarzy ba nawet dostali misia i staniczek na scenę w rewanżu co każdy utwór rzucali publiczności róże...bardzo urokliwe Theo chyba mnie poznał ze spotkania w Empiku bo odmachał mi i zasalutował mała rzecz ale cieszy jak cholera
Setlista:
01. Unspoken
02. Silver Lining
03. Wonderful Life
04. Happiness
05. Blood, Tears & Gold
06. Evelyn
07. Sunday
08. Verona
09. Devotion
10. Confide In Me (cover Kylie Minogue)
11. Stay
12. Illuminated
Encore:
13. Better Than Love
Po koncercie postanowiliśmy się zaczaić na tyłach "Stodoły" i czekać na zespół licząc na jakieś grafy plus fotki. Godzina czekania na zimnie bardzo się opłaciła bo zarówno Theo jak i Adam wyszli do fanów i cierpliwie podpisywali bilety, booklety i co każdy tam miał ze sobą
Nam udało się zdobyć na biletach upragnione dedykacje !!! Niestety o fotki było bardzo ciężko bo zespół był za kratami Dali autografy każdemu !! nie odeszli, mimo że ich menago przebąkiwał że już czas na nich, dopóki każdy nie dostał grafu...o ile widziałem dla każdego był on z dedykacją plus ponownie miałem możliwość pogawędki z Theo i tym razem znowu obiecał mi że zagrają "Mother Nature" podczas następnej wizyty
Jedyna wada: stanowczo za krótko !!
#331
Posted 24 stycznia 2011 - 14:05
Z HURTS zaczęło się u mnie, kiedy usłyszałem 1 raz w radiu "Wonderful Life". Wtedy powiedziałem sobie, że jeśli przyjadą do Polski, to żeby się waliło i paliło to będę Dla mnie HURTS to jest właśnie new romantic XXI wieku...
I stało się - ogłosili 3 koncerty w Polsce - oczywiście wybór padł na Warszawę i to z dwóch powodów - po 1 - blisko, po 2 - bo Owczarz
I tu wielkie wielkie pokłony w Twoją stronę Stary - za pomoc w rezerwacji hotelu (tutaj też pięknię dziękujemy Maderdeus!!!!), za wspólnie spędzony czas, za wycieczki ulicami Warszawy!!!!
Ale po koleji...
Sobota - 10:20...wyjazd z Łodzi do Warszawy... po drodze sms-y i telefony z Owczarzem, który już w tym momencie organizował zabezpieczenie w "Empiku" i świetne miejscówki w kolejce po grafy!!! 90 minut minęło i już wysiadamy na Centralnym - szybki spacerek według wskazówek Owczarza i już po kilku minutach lądujemy w Empiku... Przed nami może z 50 osób, ale to nie problem, bo ile za nami... (świetne miejscówki w kolejce!!!)...
Grafy udało się zdobyć bez najmniejszego problemu. Podpisy, uściski łapek z Panami, podziękowania, że przyjechali do nas, parę fotek na koniec...
Szybki wypad do hotelu, żeby się zameldować i zostawić graty...
Oczywiście nie obyło się bez kłopotów... Przy wyjściu z Empiku (przy wejściu też zresztą DyMkowy plecak zaczął dzwonić na bramkach
Mina pracowniika ochrony jak mówię mu, że chętnie sam z siebie pójdę do "pokoju zwierzeń" się wypakować - bezcenna :-)
Okazało się, że ja jednym z kosmentyków, które wziąłem ze sobą było zabezpieczenie, i stąd alarm...
Panowie z ochrony (jako, że koledzy po fachu) byli dla mnie bardzo mili :-)
Jak szybko weszliśmy do hotelu, tak szybko wyszliśmy - szybki posiłek w McDonalds i pod klub. Tak jak napisał mój przyjaciel byliśmy koło 15:00. Weszliśmy do środka i grzecznie czekaliśmy w przedsionku. Przed nami kilkaa osób... Godziny płynęły, panowie z ochrony ustawili bramki, więc wyszliśmy sobie na zewnątrz. W końću otworzyli... Działo się - tyle powiem - tak jak Michał napisał - małolaty, to najgorszy gatunek...
Należy dodać, że w ogólnym rozrachunku stostunek płci wśród publiki na tej imprezie był 90 do 10 dla kobiet (czt. małolat ), dodajmy, że z tych 10 procent, jakieś 8 procent facetów było tam z musu (ze swomi dziewczynami). Ja i Michał byliśmy w baaardzo nielicznej grupie Panów, którzy naprawdę sami z siebie chcieli przyjść na tą imprezę (co Theo kilkukrotnie zauważył na koncercie - tylko 2 takich świrów męskiej płci tam było!!!
Szybka akcja z miejscówkami - 1 rząd po lewo i czekaliśmy na supporcik. A supporcik - nooo!! szacun!!! Cudnownie, że ktoś jeszcze robi muzykę w klimacie lat 80-tych... A wokal chłopaka przypominał mi na każdym kawałku jakbym słyszał wokalistę "Alphaville"!!! Szacunek!!!!
No i stało się w końcu - wyszło HURTS!!! Ależ to był ryk!!!! Chłopaki pokazali klasę!!! Ja szczególnie wymiękłem jak na "Evelyn" Adam wstał i chwycił za gitarę... Ależ gość wymiatał... Latał po całej szerkości sceny... Robiło wrażenie...
Co do setu... Michał go już napisał - bez niespodzianek - cała płyta + "Confide In Me" Kylie. Za krótko - ale i tak gaardło trochę zdarte
Powiem tak - stać obok Owczarza na koncercie to przyjemność!! I jestem z tego dumny!!!!
I cudowne są takie momenty, kiedy Theo widzi 2 wariatów, którzy wykrzykują teksty piosenek, skaczą machają łapami (w dodatku maają prawie po 2m wzrostu i stoją w 1 rzędzie... uśmiecha się i salutuje w naszą stronę... No i należy dodać, że pomachał też mojej narzeczonej, która stała obok...
Po koncercie zrozumiałem dlaczego Michał był anty, żeby iść do szatni:) Co tam się działo... Hardkor i to w dosłownym znaczeniu tego słowa...
Ale jakoś udało się wydobyć kurtałki, zakupić po kubeczku piwa, bo w gardle zschło i wyjść na dwór...
Jak wyszliśmy, to od razu na boczne wyjście z klubu, żżeby zaczekać na zespół i skręcić grafy na biletach + ewentualnie wspólne foto:)
Staliśmy i czekaliśmy pod bramą. Kolejny raz okazało się, że w Stodole goście z ochrony są w porządku - kontaktowi, nie nadęci, można sobie spokojnie pogadać, zapytać... Stała tam nas grupa może 50-60 osób... Wyszli do nas!!! Każdy dostał grafa z dedykacją. Ja dokumentował wizulnie to wilekopomne wydarzenie. Kiedy Agnieszka dostała graf, potem MIchał, to wziął mój bilet (ja stałem za nimi i robiłem foty) podał Theo i powiedział, żże jeszcze graf dla jego przyjaciela (czyli dla mnie) Theo poprosił, żebym podszedł, wyciągnął rękę i drugi raz uścisneliśmy sobie łapki Potem grafy od Adama i to już był koniec. Dodajmy, że Panowie obiecali, że do Polski wrócą I dobrze - jak wrócą, to na pewno pojawimy się znowu... Michał nas odwiózł do hotelu, ja odprowadziłem go na tramwaj i tak zakońćzył się ten wspaniały dzień...
Niedziela upłynęła na zwiedzaniu Warszawy z najfajniejszym przeodnikiem na świecie:) Dziękuję Ci...
Udało się odwiedzić Hard Rock Cafe i zobaczyć ścianę Depechowojutową...
O 17:30 na dworzec, pociąg do domu i tak się zakończył ten superowy weekend...
Dziękuję Ci Michał, za poświęcony nam czas, za te cudowne 2 dni...
Dziękuję Ci za plakat z U2 z Hannoveru, który jest dla mnie najwspanialszym prezentem, jaki mogłeś mi zrobić!!!!!
Dziękuję, również za bilet z Recoil podpisany przez Alana Wildera!!! Pójdzie do antyramy razem ze zdjęciem, na którym jest Alan i Ty!!!
I jak to stwierdziła moja narzeczona - nikt w tak wysublimowany i elegancki sposób nie potrafi rozbawiać ludzi jak my obaj
Nie mogę się już doczekać następnych spotkań...
Dziękuję!!!!
DyMek
Never, ever, to be forgotten...
The best birthday in my life...
#335
Posted 23 marca 2011 - 23:33
Początek setu był typowo Best of'owy, i byłem mocno podkurwiony tym faktem. Na dodatek nie było żadnego zajebistego intro, w stylu Moving Revolution czy Mickeya. Nic, no, jak normalny koncert - wyszli i zaczęli grać jakiś normalny kawałek.
Aaale później.. uwaga.
NOC!!!,
Bar mleczny Korova,
ZGON,
MEMORY OF A FREE FESTIVAL (100% akustycznie),
Zamiana,
+ ze cztery nowe - imho średnio ciekawe.
Była też Peggy Brown - z falbankami,
również Marylin Monroe.
I Blue Velvet.
I Kraków - bardzo fajnie wyszedł.
Aleksander.
Nie było "Myszyyy!!!".
Ani Nienawiści.
Ani też Uciekiniera - chyba się nigdy nie doczekam .
Jamesa też nie było...
A "Dla Ciebie" ze swoim "tooo koooo..nieeec juuuż.." nie było na końcu, tylko jakoś w połowie.
+ Rojek w zajebistej formie wokalnej.
#336
Posted 24 marca 2011 - 00:02
Najbardziej chyba podobało mi się (znowu?) Za zamkniętymi oczami, choć Zgon wyszedł równie dobrze. Reszta podobnie jak powyżej
Dość przetrzebione Happiness - trzy utwory o ile dobrze zapamiętałem.
in search of experience
to taste and to touch
and to feel as much
as a man can
before he repents"
#337
Posted 24 marca 2011 - 02:17
Linki do nagrań z wczorajszego koncertu Myslovitz w Palladium. Jak zwykle od niezawodnego GulasH'a - PegazAss'a .
#339
Posted 12 kwietnia 2011 - 00:02
Świeżo po koncercie Archive.
Gdy tylko pojawiło się info że Archive wystąpi w Stolicy od razu pierwsza myśl: "Idę !!" mimo że absolutnie nie jestem fanem tego zespołu, nie znam zupełnie ich twórczości oprócz oczywiście cudnego "Again" ale uznałem że koncert będzie świetną okazją na "przetarcie szlaków" i tym samym późniejsze zapoznanie się z dyskografią itp. Koncert był także okazją do spotkania się z forumowym smoke'iem więc wiadomym było że wyprawa będzie udana
Specjalnie nie będę się rozkminiał nad samym eventem bo moja wiedza nt. setlisty i samego pomysłu wsparcia zespołu orkiestrą jest mizerna by nie powiedzieć zerowa, jak już wspomniałem poszedłem tam bardziej jako obserwator i kierowała mną reputacja zespołu oraz ciekawość i do jakiegoś tam stopnia "mus" pojawienia się na takim koncercie. Powiem tylko że to co usłyszałem i zobaczyłem zrobiło na mnie bardzo duże i przede wszystkim pozytywne wrażenie. Bardzo klimatyczne połączenie melancholii z szybszym i bardziej przyswajalnymi dla ucha szybszymi kompozycjami. Do tego piękna gra świateł i myślę świetne nagłośnienie co pewnie w dużym stopniu jest zasługą akustyki w Sali Kongresowej, BTW: świetnego miejsca na taki event
Publiczność też świetna, rozklaskana i roztańczona (może nawet aż za bardzo) oraz w zasadzie całkowicie wypełniająca Salę.
Aha i pierwszy raz "na żywca" zobaczyłem sytuację gdzie dziewczyna z publiki wskakuje na scenę i tańczy w takt muzyki granej przez zespół a potem jak gdyby nigdy nic, przez nikogo nie niepokojona wraca na swoje miejsce przy gromkich oklaskach z publiki, security mocno przysnęło
Generalnie baaaaardzo sporadycznie mi się zdarza uczestniczyć w koncercie gdzie jestem de facto "z przypadku" ale tym razem ciesze się że zrobiłem odstępstwo od reguły
1 Lights
2 You Make Me Feel
3 Headlights Play Video
4 The Feeling Of Losing Everything
5 Blood In Numbers
6 To The End
7 Organ Song
8 Finding It So Hard
9 I Will Fade
10 Collapse/Collide
11 Words On Signs
12 Slowing
13 Fold
14 Black
15 Pictures
16 Bullets
---Encore:
17 Dangervisit
18 Again
19 Controlling Crowds
#340
Posted 20 kwietnia 2011 - 06:06
Śpiewanie U2, stanie obok Adama Klejtona, kryptogej na scenie, Natalia w Bruklinie. <3<3 Stuart <3
No dobra, było naprawdę ładnie, wszystko elegancko brzmiało, jacyś ludzie na scenę włazili, no, działo się. Ale napiszę jeszcze raz: set był naprawdę taki sobie (o tutaj całość), z 3 najlepszych płyt zagrali łącznie może 5 piosenek, z czego 1-2 naprawdę fajne. Więc jak ktoś bardzo żałuje to może zacząć żałować trochę mniej.
[edit: dzięki za przeniesienie, jakoś tak przyszło mi to do głowy jak już miałem gotowy post i nie chciało mi się szukać tamtego tematu ]
Reply to this topic
1 user(s) are reading this topic
0 members, 1 guests, 0 anonymous users