Wrażenia (po)koncertowe...
#361
Napisano 03 lipca 2011 - 14:40
Na początek set:
1) Laydown
2) Let's Go Crazy
3) Delirious
4) Let's Go Crazy (Reprise)
5) 1999
6) Little Red Corvette
7) Nothing Compares 2 U (with Shelby J.)
8) Take Me With U
9) Crimson & Clover (Tommy James & The Shondells cover)
10) Waiting In Vain (Bob Marley cover)
11) Controversy
12) Sexy Dancer / Le Freak (Chic cover)
Sampler set
13) When Doves Cry
14) Alphabet Street
15) Sign "O" the Times
16) Darling Nikki (instrumental snippet)
17) I Would Die 4 U
18) Cool Kiss
19) Purple Rain
Encore:
20) Don't Stop 'Til You Get Enough (Michael Jackson cover) (Shelby J., Liv Warfield)
21) Cool (The Time cover)
Encore 2:
22) Dance (Disco Heat) (Sylvester cover)
23) Baby I'm A Star
Encore 3:
24) Sometimes It Snows In April
25) The Bird (The Time cover)
26) Jungle Love (The Time cover)
27) A Love Bizarre (Sheila E. cover)
Encore 4:
28) Cool Love Rollercoaster (Ohio Players cover)
29) Play That Funky Music (Wild Cherry cover)
30) We Live, We Get Funky
Taki set ustalony jest na chwilę obecną, pewnie trochę się różni od właściwego, ale raczej tylko kolejnością utworów (chociaż imo jest dokładny).
TAK !!! To był zdecydowanie mój koncert marzeń ! Takiego show i takiego przyjęcia Małego przez publiczność się po prostu nie spodziewałem, ale po kolei
Kiedy zaczęli grać Laydown (jedyny zresztą kawałek z ostatniej płyty Księcia "20Ten" jak zagrał na koncercie) była prawdziwa ekstaza ! Złote, błyszczące wdzianko Prince'a też zrobiło ogromne wrażenie ! Set składał się głównie z numerów z Purple Rain i większość piosenek (hitów Princ'ea) było z lat 80tych. Przyznam szczerze, że przy takich numerach jak Let's Go Crazy czy take me with U to po prostu mistrzostwo ! Niespodzianki setlistowe ? BYŁY ! When Doves Cry, Sign O the Times (nie grał tego już 100 lat!), I Would Die 4U, SOmetimes SNows..., Darling Nikki, BAby I'm A Star (nawet przez myśl mi nie przyszło, że to zagra!!!) czy Jacksonowe Don't Stop Til'... w znakomitych wersjach po prostu zapierały dech w piersiach ! Sam Prince był wyraźnie wzruszony naszą reakcją ! (był uśmiechnięty, często zagadywał (you're crazy ! U R Mine & I'm Yours !, I don't wanna go home, "Sometimes it snows in april, sometimes it rains in Poland too..." (podczas Sometimes Snows...) to tylko niektóre z nich), często podbiegał do swoich muzyków, szczęśliwy, bardzo dużo tańczył (co na inych koncertach z tej trasy nie było takie zwyczajne ! raczej ograniczał się do grania i śpiewania !) biegał... SZOK !!! Dziewczyny na czele z Shelby J. i Liv Warfield szalały i śpiewały razem z Księciem (który obsługiwał praktycznie cały czas gitarę, perkusjonalia (1 nr) i fortepian (fioletowy!!!) też podczas 1nego numeru), John Blackwell - znakomity perkusista ! Jedna z dziewczyn przedemną złapała jego pałkę perkusyjną ! Prince ma w obecnym składzie również piękne kobiety - na gitarach basowej Ida Nielsen, która również śpiewała w chórkach (znakomita basistka z Danii ! i ta solówka w jednym z numerów !) i elektrycznej Andy Allo, która również zaśpiewała 1 numer. Reszta składu to Morris Hayes i Cassandra O'Neal (klawisze i backing vocals).
Tego się nie da opisać słowami ! Publiczność (a zwłaszcza fani z prince-online.com i z zagranicy, którzy stali przy samych barierkach a ja tuż za nimi - po koncercie było spotkanie przy hajnekenie - także z przybyłymi z zagranicy !) była w niebo wzięta ! Ja zresztą też, śpiewałem każdy numer, skakałem (a po2ne szczęście mnie ogarnęło kiedy Shelby odpowiedziała na moje machanie a Prince kiedy pokazałem mu \m/ podczas jednej z solówek pokazał na mnie palcem, zrobił nieco skrzywioną (ale zadowoloną) minę i zaczął dalej wywijać solówki na swoim starym Hohnerze (grał tylko na nim)). Wczoraj nie mogłem się ruszyć a dziś jeszcze się trzęsę (dosłownie!) jak sobie przypomnę to wszystkO ! Po prostu "przeleciał" mnie wzdłuż i w szerz Ale wróćmy do koncertu
Podczas Purple Rain nie padało, ale za to był "deszcz confetti" (oczywiście złoto-purpurowego confetti ). Main set skończył się dość szybko (wiedzieliśmy, że Mały wychodzi 2 czasem 3 razy na bisy) ale to co było po nim przeszło najśmielsze oczekiwania wszystkich ! Było o ile dobrze pamiętam 7 BISÓW !!! (najpierw 3 lub 4 pojedyncze potem po 3,4 piosenki na setliście, którą podałem powyżej nie jest to dobrze rozpisane). Po prostu nie mógł zejść ze sceny ! "U konow ? I Don't Wanna Go Home ! And U ???" chyba nie trzeba tłumaczyć, że po prostu był zachwycony publicznością (a to jest często rzadkość - mówię wam jako w miarę obeznany w temacie Prince'a ).
Podsumowując to było spełnienie marzeń, najlepsze widowisko jakie w życiu widziałem i od wczoraj wiem, że chyba żaden już występ innego artysty nie przyćmi tego, co dał nam Książę w Gdyni ! Tylko on sam może przyćmić swoje poprzednie występy ! Nie wiem kiedy do siebie dojdę ! Jestem wzruszony, jestem wstrząśnięty, jestem SZCZĘŚLIWY a po przyjeździe do wynajętego na ten czas pokoju nie mogłem powstrzymać łez szczęścia... I to wszystko dzięki takiemu małemu kurduplowi z Minneapolis THANK U THANK U THANK U
P.S. 1
Na Onecie znalazłem bardzo dobrą (o dziwo !) recenzję, oddającą w pełni całość koncertu:
"(...) Prince w złocistym, skrzącym się kostiumie był tego wieczora widoczny z kosmosu. Dwugodzinny show był skromny i obył się bez tabunów tancerek i bizantyjskiego przepychu, ale dzięki temu najważniejszy był Artysta, będący tego dnia w wybornej formie. O tytuł tancerza festiwalu musiałby stoczyć dogrywkę z Jarvisem Cockerem, ale co do jego profesjonalizmu dyskusji nie ma. Prince nie tylko przypomniał starodawną sztukę gitarowej solówki, ale też nadzwyczaj licznie zgromadzonej publiczności pokazał się jako spontaniczny gawędziarz i artysta, który potrafi oddać pola wspomagającym go na scenie muzykom. Wspomagała go wokalnie Shelby J i chórek, co mimo nienajlepszego nagłośnienia wystarczyło, żeby dać koncert, o którym wszyscy obecni będę pamiętali do kolejnej okrągłej rocznicy festiwalu. Prince zagrał "Little Red Corvette" i obowiązkowe "Purple Rain", przy którym na szczęście żaden deszcz nie spadł. Spadło za to konfetti, a wszyscy zamiast zapalniczek trzymali w górze komórki. Na bisach nawet zapracowani dziennikarze wyszli ze swojego namiotu z niedowierzaniem patrząc na to, co się dzieje. Prince zrobił to, co nie udało się Coldplay ? zatrzymał czas i wprawił w ruch kilkudziesięciotysięczny tłum. Kręcił swoje obroty w miejscu, machał nóżką i wywijał gitarą malownicze pętle. Warto było czekać zwłaszcza na "Sometimes It Snows In April". Ten koncert to nie była wizyta w muzeum, lecz szkoła rocka. (...)"
P.S. 2 Jest już filmik z koncertu ! Kiss http://www.youtube.c...h?v=D5KzQ1te9bE
http://www.youtube.c..._embedded#at=30
http://www.youtube.c...player_embedded
NJoy ! Zanim Mały się dowie i pousuwa wszystko ! O ile dobrze pójdzie będziemy mieli bootlega audio z tego koncertu (a i jakieś DVD będzie w przyszłości !).
#364
Napisano 03 lipca 2011 - 21:37
Bilety były kupione na kilka miesięcy przed tym jak Gienek doszedł do finały X-shitor (a to dlatego, że nienawidzę tego typu programów, bo generalnie promują badziewie...), ale mimo, wszystko, gdyby nie "Mam Talent" nigdy Gienka bym nie usłyszał... A może i nie... Nie wiem... W każdym razie po "Mam Talent" zaczął się YouTube i nagrania ze streetu... Nie ukrywam, że pokochałem głos tego faceta... Potem "X-Factor" i oglądanie... Potem ogłoszenie koncertu w Łodzi... Od razu szybki bieg po bilety i w kwietniu bodajże już je miałem... Dobra... co do dnia koncertu...
Teoretycznie miałem iść z Narzeczoną, jej mamą i 7 innymi osobami, czyli łącznie ekipa 10 osób. W efekcie na koncercie było 6... Ale po kolei...
Miałem ciśnienie na jak najlepszą miejscówkę. Reszta brygady nie, wobec czego mimo, że na bilecie była 20:00 o 17:30 zameldowałem się pod klubem. Byłem sam Miałem 2 bilety od osób, które zrezygnowały i sprzedałem je po 5 minutach. Miłaa Pani około 50 lat zaoferowała mi 100 zł za 2 sztuki (koncert był sold out od około miesiąca, a tixy były po 25). Dałem Pani bilety, wziąłem stuzłotowy banknot i...
...wydałem Pani 50 zł... Nie... nie...bez koniowania...
Idę dalej pod główne wejście do klubu, mijając to boczne dla zespołów, a tam stoi bus, a obok 5 facetów, w tym jeden z "sianem na głowie"
A że po wielu perypetiach udało mi się zdobyć CD Alek Mrożek & Gene Loska (jedyne oficjalne namacalne wydawnictwo, w któym Gienek się udzielał, to chwilę później miałem już graf na booklecie Postałem chwilę i pogadałem z Gienkiem i muzykami od niego z zespołu i udałem się pod drzwi klubu...
Lało, ale nie zależało mi na tym... Stałem tak godzinkę i o 18:30 otworzyli wrota...
Szybki sprincik pod wrota sali koncertowej i jestem pierwszy pod drzwiami. Dogaduję się z Security, że otworzą o 19:30... Jestem sam i trochę mi się nudzi ale słucham sobie Gienkowego sałndczeku
O 19:20 docierają narzeczona i jej Mama, więc wciskam ich za siebie do kolejki, bo ludzie się zaczęli schodzić...
19:30 - drzwi się otwierają - mały sprincik i już stoję 30 cm od mikrofonu Gienka (barierek nie było). Narzeczona z Mamą obok mnie. W zaadzie miałem najlepsze miejsce z możliwych :D20:05 supporcik - szybko i bez bólu. 21:00 Gienek Loska Band. Zaczęło się Muzyka broni się sama... tyle powiem... Gienek w stersie - masa ludzi, bo klub pełniutki, wrzaski, piski (generalnie X-factorowi fani...). Dużo coverów - Doors. Led Zeppelin (kapitalne Whole Lotta Love!!!!!) i inne... 2 godziny prawdziwej muzyki!!!! Bomba!!!.... I gitarzysta... niesamowity facet!!!! Szacun... Boże... cóż on z tą gitarą wyczyniał... Nie do opisania.... To trzeba zobaczyć... Po koncercie oczywiście meet & greet - grafy i foty od Gienka i chłopaków. Pogadałem chwilę z szalonym gitarzystą Andrzejem, o Łodzi o płycie, o ludziach, o tym, że czekam, że wierzę w nich i jestem serduchem z nimi, Andrzej przytulił, zbił "5" i podziękował Potem Gienek i reszta, grafy, gadka i foty... Generalnie na booklecie mam graf Gienka, a na bilecie Gienka i spółki Aga i Mama też mają grafy.
Dziś obejrzałem zdjęcia (autorem Mama Agi) i szczególnie jedno jest kapitalne. Pusty klub (zostało parę osó, dużo przestrzeni, stoję sobie z Gienkiem i gadam... Tak swobodnie...bez jakiegokolwiek pozowania, udawania...MOC!!!!!
Na jesieni ma wyjść płyta chłopaków. W dniu jej premiery ustawię się w kolejce w sklepie Czekam, kocham, uwielbiam... Muzyka broni się sama... To jest real...
Powrót do domu taksówką i byliśmy około 00:00. Jak widać kameralny koncert, ale jak wyszedłem z domu o 16:30, to nie było niecałe 8 godzin... Ale warto, warto stać, moknąć, warto... warto ŻYĆ!!!!
P.S. Jutro rano wrzucę tu foty.
http://www.fileserve.com/file/vkhGyMD
Użytkownik smoke edytował ten post 04 lipca 2011 - 05:32
Never, ever, to be forgotten...
The best birthday in my life...
#366
Napisano 04 lipca 2011 - 02:24
#367
Napisano 04 lipca 2011 - 05:19
A do uszczypliwości Witasa chyba już wszyscy się tu przyzwyczaili...
@acr: Generalnie, nie chcę mi się rozpisywać na ten temat ale pokrótce to tak: Odszedł z "Mam talent", bo miał podpisać kontrakt na takich zasadach, że stałby się czyjąś własnością... Nie miałby wolności, którą sobie ceni więc odszedł sam...
"X-Factor" był inaczew skonstruowany formułowo i tyle.
Co do "autorskiego nagrania" - poczekaj sobie do września, października, jak wyjdzie płyta zespołu.
Never, ever, to be forgotten...
The best birthday in my life...
#368
Napisano 24 lipca 2011 - 19:50
Kolejny koncert wykonawcy, którego KONIECZNIE chciałem zobaczyć !
Niestety,koncert Bon Jovi automatycznie oznacza wyjazd za granicę bo zespół de facto od początku kariery omija PL. Wybór padł na Wiedeń chociaż początkowo faworytem było Drezno. Kolejną przykrostką był fakt że cenowo to naprawdę wyższa szkoła jazdy i skończyło się na trybunach w zasadzie na wprost sceny.
Po pewnych zawirowaniach transportowych nasz wesoły busik dojechał bez przeszkód do Wiednia (BTW: serdecznie polecam poznańską firmę michtrans !). Od ręki zaczęliśmy realizować z góry upatrzony plan czyli króciutkie zwiedzanie Wiednia i przypuszczalny atak na Hotel gdzie być może miał urzędować zespół. Strzał okazał się być trafny bo pod hotelem Imperial kręciła się grupka fanów a wkrótce potem podjechała Policja na motorach. Był to jasny sygnał że coś się święci i wkrótce potem zespół tylnym wyjściem z hotelu zaczął opuszczać hotel...także i tym razem obeszło się bez grafów szkoda bo oczywiście zajęłoby im to z 5 minut ale no cóż...tak to już bywa
Filmik nakręciła moja Eliza zaś ja i forumowy smoke to Ci 2 najwyżsi zaraz przy oknie
http://www.youtube.com/watch?v=W0adDfLU7Ws
Niby nic chociaż było bardzo blisko i jakaś tam frajda pozostaje
Następnie wracamy na koncert, zajmujemy miejsca i czekamy tych kilka chwil na rozpoczęcie. Na ekranie rozpoczęło się intro i...się zaczęło !!!
Co tu dużo mówić...to będzie pewnie dla mnie koncert roku i pewnikiem czołówka jeśli chodzi o moje dotychczasowe wielkie koncerty !
Zespół jest w świetnej formie a Jon to kapitalny showman i zdecydowanie jeden z najlepszych rockowych frontmanów !
Obecna trasa zespołu skupia się na promocji składanki "Greatest Hits" i jest w pewnym sensie dopełnieniem ich ostatniej i bardzo kasowej trasy "The Circle Tour". W związku z powyższym zespół grał głównie największe hity plus kilka utworów z ostatniej studyjnej płyty oraz kilka tzw. fan favourites
Trochę martwiłem się o długość koncertu bo poprzedni występ w Atenach był standardowy do bólu, zaledwie 22 kawałki, ale gdy w Wiedniu po openerze "Raise Your Hands" Jon powiedział że ma "a long way to go" to wiedziałem że będzie dobrze ale że aż tak dobrze to prawdę mówiąc już nie...
Publika na płycie była świetna, naprawdę bardzo ładnie im to szło...trybuny standardowo gorzej ot przynajmniej w naszym sektorze. Nam zrobiło się tak ciasno, że zeszliśmy sobie z naszych miejscówek i stanęliśmy w korytarzu łączącym dolne i górne trybuny, tam można się było wyszaleć i wykrzyczeć do bólu
Zespół, jak się później okazało, "w ruchu" mocno zmieniał zaplanowaną setlistę, w moim odczuciu na lepsze. Trafiło się kilka ciekawostek wśród których kapitalny cover "Hallelujah".
Zdaniem autora tej piosenki czyli L.Cohena, to właśnie wersja Jona jest jej optymalną wersją !
Dalej bisy czyli...róg niespodziewajek i obfitości
Ja marzyłem o "Blood On Blood" i go dostałem ! Ponadto trafił się tez bardzo rzadko grany utworek "Thorn In My Side". Z reguły jest tak że utwór "Livin' On A Prayer" jest ostatnim utworem podczas koncertu. Sporadycznie zdarza się 1 no góra 2 utworki po nim a my... dostaliśmy aż 3 ! Po "LOAP" zespół zaczął kłaniać się publiczności i wtedy Jon pokazał palcem na transparent z tytułem piosenki "Wild Is The Wind" i co ? Od ręki wrócili do swoich instrumentów i zagrali go !!!! by później dodać jeszcze "Always" i "These Days" SZOK !!! Od teraz, niech nikt mi nie mówi, że to jest taki meeega problem zmienić setlistę w trakcie koncertu bo jak widać "DLA CHCĄCEGO NIE MA NIC TRUDNEGO"...Panie Gahan, Panie Bono uczymy się bo na naukę nigdy nie jest za późno
Coś fantastycznego !
Mój pierwszy show i na dzień dobry dostałem 28 utworów czyli bite 3h rockowego grania z duszą w zasadzie bez przerwy ! Zamiast planowanych 23 dostaliśmy aż 28 !! Pełny szacunek !!
Koncert życia to może mimo wszystko nie, bo taki może być tylko pod sceną, ale zdecydowanie w pierwszej 5-tce dotychczasowych występów ! Następnym razem walę na koncert BJ "w ciemno" !
Serdeczne dzięki dla Elizki Kamila i Agnieszki...super ekipa z nas !
Kto nie był, niech żałuje...
Setlista:
1. Raise Your Hands
2. Bad Name
3. Born To Be My Baby
4. We Weren't Born To Follow
5. Superman Tonight
6. It's My Life
7. In These Arms
8. Radio Saved My Life
9. Runaway
10. We Got It Goin' On
11. Captain Crash
12. Bad Medicine/Wild Thing/Old Time Rock and Roll
13. Make A Memory
14. Hallelujah
15. I'll Be There For You(Jon/Richie vox)
16. Who Says You Can't Go Home
17. Sleep When I'm Dead
18. Saturday Night
19. Have A Nice Day
20. Keep The Faith
Encore
21. Whole Lot of Leavin'
22. Wanted
23. Thorn In My Side
24. Blood on Blood
25. Prayer
2nd Encore
26. Wild Is The Wind
27. Always
28. These Days
I jeszcze kilka zdjęć Elizki :
#369
Napisano 24 lipca 2011 - 21:09
bo zespół de facto od początku kariery omija PL.
I to jest dla mnie rzecz, której nie pojmę, na którą logicznego wytłumaczenia nie ma (zwłaszcza, że płytki się u nas nieźle sprzedają, taki Stadion Legii można przy odp. promocji wyprzedać; pomijam fakt, że Sambora i Bryan to po części Polacy), na którą fani polscy nie odpowiedzą.
Raz przyjechali, zagrali w kotłowni z playbacku, ja nie panimaju...
http://www.youtube.com/watch?v=GrCUBHIAdv4
jeszcze ten Orłoś i dograne piski
#371 Guest_madredeus_*
Napisano 24 lipca 2011 - 21:19
Koncert naprawdę świetny. Jon potrafił poderwać do zabawy nawet najbardziej zagorzałych zwolenników siedzenia na trybunach. Bardzo dobry kontakt z publicznością (co dla mnie jest bardzo istotnym elementem koncertu). Dłuuuuga setlista i jej zmiany mówią same za siebie. Gdy grali coś niezaplanowanego to na telebimach pojawiały się po prostu zbliżenia poszczególnych członków zespołu. Jak widać, można wprowadzać zmiany i to nie boli.
Trochę natomiast zabolało, że ekipa nie zechciała poświęcić tych 2-3 minut by pod hotelem uszczęśliwić te parę osób autografami. Wielka szkoda. Za to w pamięci pozostaną wiedeńscy policjanci, którzy tuż przed wyjściem Bon Jovi z hotelu (gdy nadal nie do końca było wiadomo którym wyjściem wyjdą, a z którymi wcześniej na ten temat rozmawiałam i nie chcieli udzielić mi takiej informacji)spojrzeli mi prosto w oczy i dali znać, że stoimy przy niewłaściwym wyjściu
Cóż mogę dodać jeszcze - w głowie cały czas dźwięczy "Raise Your Hands" i kto wie, może na następny koncert pojadę już "zapoznana" z ich twórczością
Dziękuję całej mojej czwórce za wspólny wyjazd. Szczególnie Michałowi oczywiście, który zadbał o to, bym nie zrezygnowała z wyjazdu, tak jak chciałam jeszcze na początku lipca.
Na koniec - nie polecam poznańskiej wyjazdownia.com jako przewoźnika. Na tydzień przed wyjazdem (uzgodnionym z nimi już w okolicach marca-kwietnia) sprzedali auto, którym mieli nas zawieźć i nie mieli innego na zastępstwo. Musieli "sprzedać" nasze zlecenie innej firmie, musieliśmy dopłacać, bo druga firma chciała większe pieniądze. Kwota nieduża, by nie powiedzieć że śmieszna, bo raptem kilka złotych. Ale jak dla mnie bardzo nieprofesjonalne zachowanie. Do tego mnóstwo zawirowań i niejasnych informacji. Na szczęście firma która przejęła zlecenie okazała się bardziej niż w porządku (z kierowcami z ogormnym poczuciem humoru) i dojechaliśmy szczęśliwie. Myślę, że nie ma tego złego i znaleźliśmy przewoźnika na kolejne koncerty.
#372
Napisano 24 lipca 2011 - 21:27
Ok, przeczytałem - nic to nie zmienia, stadiony już mamy, Legię można wyprzedać, potrzeba tylko organizatora, który przekona ich, że tym razem poważka i live ;>@ Yasiu
zerknij sobie na mój post w topiku o Bon Jovi tam jest zawarta być może faktyczna teoria dlaczego zespół ciągle pomija nasz kraj
#375
Napisano 24 lipca 2011 - 22:18
@owczarz
Powiedz mi jako obeznany z BJ
Czy nie ma jakiegoś info że mają otwierać gdzieś u nas stadion?
Słyszałem gdzieś plotki ale coś ucichło
Bo tą recenzją narobiliście mi smaka mimo iż nie jestem wielkim fanem bandu
Jaki tam obeznany ? Laikiem jestem
A co do pytania to cóż na tę chwilę nie wiele wiemy...dużo mówiło się o Poznaniu ale teraz już wiadomo że nie ma tematu i wydaje się że największe szanse wspomniany przeze mnie wcześniej Stadion Śląski i to niby jest bardzo mocno osadzony news ale jak to bywa w takich sytuacjach poczekam "aż zobaczę koparki"
PS. jeśli Modzi uznają że za bardzo zaofftopikowaliśmy to prośba o przerzucenie rozmów do wątku o Bon Jovi
#376
Napisano 25 lipca 2011 - 04:56
Przede wszystkim chcieliśmy z Agnieszką podziękować za kolejny wspólny wypad Elizie i Michałowi - jesteście wspaniali!!! WE LOVE YOU!!!!
Po drugie chciałem serdecznie pozdrowić naszych superowych kierowców Sławka i Łukasza!!! "Michtrans" to dobry przewoźnik i myślę, że tak jak napisała Eliza next time podziękujemy P. Agacie i firmie "Wyjazdownia"...
Podróż męcząca, ale DyMek szczęściliwy
Słucham Bon Jovi od połowy lat 90-tych i nie wyobrażałem sobię, że kiedykolwiek będę na ich koncercie. Dziękuję Ci Michał, bo to był Twój pomysł i Twoja zasługa!!!! B!G LOVE!!!!
Co do samego show nie będę się rozpisywał - nawet nie marzyłem o tak długim secie - jeden z najdłuższych (jeśli nie najdłuższy) koncert BJ na tej trasie!!!!!
Temat przedhotelowy też już został ogarnięty, więc nie będę się rozpisywał - fajnie, że byliśmy we 4, w związku z powyższym mogłem iść i samotnie zabezpieczać tylne wyjście z hotelu
Było ultra - super - hiper!!! Dla mnie koncert roku 2011!!!! (zaraz za Bryanem Adamsem w Berlinie!!!)
Czekam na bootleg audio, potem na fanowe DVD!!!!!
RAISE YOUR HANDS!!! FROM WRZEŚNIA CITY TO WARSAW AND LODZ!!!!!!! D:
Never, ever, to be forgotten...
The best birthday in my life...
#377 Guest_Grinderman_*
Napisano 04 sierpnia 2011 - 00:12
W zasadzie na ten koncert czekałem prawie dwa lata bo aż tyle minęło od momentu wizyty Daniela Lanois w Polsce, który część forumersów chyba jeszcze dobrze pamięta. Już W zeszłym roku był plan: bilety zakupione, nocleg zaklepany, ale wszystko pokrzyżował wypadek motocyklowy jakiemu uległ Lanois. Wracając do koncertu, na którym byłem. Jak zwykle na miejscu pojawiłem się przed czasem a przy wejściu stała już ok. 30 osobowa grupka oraz kilku zdesperowanych liczących, ze może uda się odkupić bilet. Tak, wszystkie bilety zostały wyprzedane i jeśli porównać to z sytuacją jaka była w Łodzi to chyba nikt nie powinien mieć pytań dlaczego Lanois zagrał w tym roku aż sześć koncertów w Niemczech i ani jednego w Polsce. Ale ok, w końcu udało się dostać do środka. Generalnie nie jestem jakimś fanem architektury sakralnej, ale jak na mój gust miejsce jest kozackie i lepszego nie można było sobie wymarzyć. Zresztą, nie ma się co dziwić bo koncerty w tym miejscu odbywają się bardzo regularnie. Zanim rozpoczął się koncert właściwy, support dał niejaki Rocco DeLuca - pół-Niemiec pół-Włoch urodzony w USA. To co zaprezentował to takie pół godzinne one man show w blues-rockowych klimatach na które publika reagowała dość żywiołowo. Wrażenie jeszcze bardziej potęgowała wyśmenita akustyka tego miejsca. Reasumując występ tego gościa, nie miałbym nic przeciw gdyby kiedyś chciał zagrać koncert w Polsce. Po krótkiej przerwie przyszedł czas na Black Dub. Setlista poniżej czy dziesiątki różnych epitetów nie oddadzą tego co się działo, nawet żaden bootleg. Po prostu wspaniała publika, wspaniały zespół oraz idealne miejsce. Momentami można było poczuć się jak jak na koncercie w domowym studio Daniela Lanois w Silver Lake w Kalifornii. Tak więc kto nie był, niech teraz żałuje i płacze cichutko w kącie bo kolejna okazja szybko się nie powtórzy.
setlista:
Nomad
Love Lives
Last Time
Surely
I Believe In You
Agave
Instrumental
Pedal Steel
Fire
Silverado
The Messenger
I'd Rather Go Blind
Ring The Alarm / Orange Kay
Still Water
The Maker
http://www.youtube.com/watch?v=-txa063aPEc
#380 Guest_Grinderman_*
Napisano 04 sierpnia 2011 - 14:44
Jest cały bootleg audio i trochę na video w takiej jakości jak w tym filmie powyżej.Udalo Ci sie cos zarejestrowac?
Wydawało się, że Lanois był pod wrażeniem publiczności i nawet chciał zagrać coś więcej. Ostatecznie zespół tylko wyszedł, ukłonił się, zebrał gromkie brawa a zaraz potem na sprzęt rzucili się techniczni. Czekaliśmy dość liczną grupą, ale po kilkunastu minutach postanowiłem się zwinąć bo następnego dnia wybierałem się na Grindermana we Wrocławiu. Udało mi się tylko zwinąć setlistę i co ciekawe, koncert miał wyglądać trochę inaczej. Zamiast nowego instrumentalnego utworu, który zwykle grali na tej trasie miało być Slow Baby a zamiast Still Water miał być utwór Sing.Jakieś Meet & Greet było po koncercie?
Trochę szkoda tego Slow Baby bo to jeden z moich ulubionych instrumentali a dotychczas grali go tylko raz, na Białej Nocy w Toronto ze specjalnym udziałem znanej tancerki o nazwisku Carolina Cerisola.
http://www.youtube.com/watch?v=qU6pmX20NPc
Dodaj odpowiedź
Użytkownicy przeglądający ten temat: 5
0 użytkowników, 5 gości, 0 anonimowych