Na Achtungu nie odnotowałem przesłodzenia.Trzeba być chyba naprawdę fanatykiem, żeby na Achtungu nie odnotować przesłodzenia. Tam nawet ( wiem, że piszę to któryś raz ) brzmienie bębnów jest przesłodzone - a to prawdziwa sztuka. Co do WITS - zgoda, choć bardzo ten kawałek lubię.
I tak do usranej śmierci, fuck the revolution, fuck the revolution, fuck the revolution, jakie to prawdziwe.Kolejny raz totalne niezrozumienie tego, co chcę powiedzieć. Napisałem wyraźnie - eksperyment należy docenić, zespół za odwagę pochwalić.
A jakim absurdem jest odpowiedź "płetwa na głowie Bono z LiveAid".U2 z Live Aid to prawdziwe U2.
Dlaczego cały czas próbujesz wszystkim wmówić, że nie można lubić i tego, i tego? Nie mogę tego pojąć.
Niczego takiego nie wmawiam. Ja też lubię i to, i to. Nie mogę się zgodzić jedynie z nazywaniem okresu Zoo Tv " najlepszym ".
A ja uwielbiam The Joshua Tree, uwielbiam Achtung Baby, a moim ulubionym albumem w ogóle jest October. A za tydzień będzie Zooropa, a za dwa The Unforgettable Fire.
W takim razie w ogóle nie jesteś adresatem moich narzekań. O co więc ta bulwersacja ?
I nie chce mi się na każdym kroku krzyczeć "fuck the revolution!"
Mi też się nie chce. Ale za to zawsze można pokrzyczeć " coexist ! " albo " the goal is soul "
Gdyby mi się złota rybka dostała w łapy zażyczył bym sobie, żeby Johnny przestał dorabiać do wszystkiego jakieś rąbnięte teorie
Najbardziej rąbniętą teorią na świecie jaką znam, jest ta, że największym osiągnięciem jednego z najwybitniejszych zespołów wszechczasów jest zapraszanie na scenę tancerek, rzucanie ze sceny durnych hasełek, i śpiewanie " baby, baby, baby ".
i powiedział wprost - nie podoba mi się Achtung Baby,
Achtung mi się jak najbardziej podoba.
bo nie podoba mi się takie brzmienie, granie, teksty, itp. I już.
Johnny pisał to nie raz i nie dwa, także w tym wątku, w pierwszym swoim poście. Proszę sprawdzić.
A mi się podoba Achtung Baby, uważam ją za w maksymalnym stopniu najprawdziwszą,
Albo koniunkturalnie przesłodzoną, i komercyjnie durnowatą.
jak potrafili wszystko wykpić, wyszydzić, pokazać co myślą nie tylko o rewolucji, ale o wszystkim innym, a prócz tego robić taką muzykę, że szczęka opada.
" hoho, patrzcie, śmiejemy się z gwiazd popu, ach, ależ oni są śmieszni, o, a jakie mamy okulary, mamy też tancerkę, jesteśmy gwiazdami rocka, ale udajemy tamtych głupków, no, śmiejcie się razem z nami ! " - faktycznie, cholernie to zabawne, no po prostu istny Kabaret Starszych Panów. Tylko po co Bono żałował Michaela Jacksona na koncercie w Dublinie ? A muzykę robili wtedy najgorszą w swojej karierze. Czemu zresztą trudno się dziwić, skoro zamiast na niej skupiali się na wyszydzaniu.