Zestawy perkusyjne Larry'ego
#21
Napisano 28 marca 2007 - 23:31
Co do dynamizmu gry Larry’ego z początku lat ‘80, ja to widzę tak, że wynika:
- po pierwsze NIE z tego, że wtedy mu się chciało tak grać, a teraz już nie (bo często spotykam się z taką opinią) tylko najnormalniej w świecie z podejścia do życia chłopaków z U2, co przekładało się na muzykę (młodość, bunt itp. itd.)
- po drugie – ważna rzecz i nawiązująca do tematu tej dyskusji zresztą ;) ) – na takim Boy, zauważcie, werbel jest niesamowicie nagłośniony, słabiej słychać talerze a bas drum był zazwyczaj grany przez Larry’ego po prostu tam-tam-tam-tam (od biedy tam-tam__tam-tam ;) ) gdzieś nam się wtapia w tło muzyczne, nadając jednocześnie tego dynamizmu. I mnóstwo uderzeń w tomy! Wygląda na to, że służyło mu ustawienie obu tom-tomów nad centralą.
Jeśli chodzi o werbel to dla mnie ciekawie brzmi właśnie w latach 80-83, ponieważ Larry go nie oszczędzał, często grał wszelkie wypełnienia i przejścia tylko na werblu i było w pełni rockowo. Najlepiej brzmi jednak na The Joshua Tree ze względu na niesamowity feeling i tą delikatność np. w One tree hill, częste dwójeczki, przednutki itp. – oczywiście stosował je i później, ale na Joshua strasznie mnie to ujmuje… I talerze. Mów co chcesz Konrad ;P ale niech to będą nawet podstarzałe Paiste 3000 i 2002 Rude, dla mnie wymiatają równie dobrze jak seria Signature z Elevation ;D I to wraz z miękko brzmiącym bus drumem o ciekawej rytmice często podbijanym (i wcale nie musi być go gęsto i głośno) + cała reszta muzycznego popisu chłopaków sprawia, że album The Joshua Tree i dwie następujące po nim trasy są dla mnie wspaniałą „musical journey” ;)
Teraz hi-hat obgadam. A więc (nigdy nie zaczynaj zdania od „a więc”) na The Unforgettable Fire (gdzie przy okazji wspomnę, że tomy brzmią co najmniej magicznie i tajemniczo, chyba dzięki akustyce Slane Castle:)) dźwięk hi-hatu ma według mnie bardzo przyjemne „cyk”, przysłuchajcie się w Pride. Oprócz tego, że brzmi szklisto to często jest grany na dwie ręce.
Na Achtung Baby jak dla mnie to perkusję słabo słychać i w ogóle składam zażalenie ;D W So Cruel, MW i może jeszcze Acrobat słychać ją tak jak powinno na każdym kawałku ;) Już o wiele lepiej sytuacja się przedstawia na Zooropie. Tutaj świetnie popisał się Larry ze swoją stopką i gość od dźwięku na krążku ;) Być może to też zasługa jakiegoś wypasionego kocyka w bębnie – kto wie do jakich patentów uciekał się nasz drummer, żeby nie powtórzyć błędu z Achtung Baby ;P Na trasie już ok.
Pop i ATYCLB – tu poznajemy „nowe przyzwyczajenie” Larry’ego – dużo przednutek na werblu, ósemek i szesnastek przeplatanych ze stopką (zwłaszcza Pop np. Do you feel loved, ale także ATYCLB np. New York czy Elevation) co na naciągach Remo brzmi znakomicie :) Werbelek na tych albumach według mnie góruje ponad resztę sprzętu perkusyjnego. Ohhh.. takie Wake up dead man, Kite czy When I look at the word.. niebo na ziemi!
HTDAAB – tu trochę więcej talerzy i mimo, że to ta sama seria co na ATYCLB – Paiste Signature (podobno, Konrad ;D ) – to jednak sympatyczniej wybrzmiewają na poprzedniej płycie/trasie (nagłośnienie? ;P ).
Ja się bardzo cieszę, że do łaski wracają tomy! Już tą tendencję słyszymy na ostatnim albumie (Miracle drug, Original of the species). Ale ich czasy świetności to niezaprzeczalnie Boy-War.
Jeszcze sobie ponarzekam ;) Larry! Pragnę słyszeć więcej ride’a! Zwłaszcza tego brzmienia tzw. bella, taki dzwoneczek, który charakterystyczny jest np. w A day without me (dobrze słyszalny w czasie 1:43-1:53), Mysterious Ways oraz przedwstępie do refrenu Walk On.
Na koniec dla porównania przysłuchajcie się talerzom w Where the streets hava no name z The Joshua Tree Tour i z Pop Mart Tour, dla mnie różnica jest w miarę dobrze słyszalna i te 10 lat starsze blachy po prostu są boskie! :) :) :)
1987r i 1998r
wszystko co genialne jest proste
heartland
szukam sponsora do wystrzelenia mnie w kosmos!..
#22
Napisano 29 marca 2007 - 07:22
Żadna partia Larry'ego nie jest trudna. Tym bardziej dla niego samego.
Kolejny raz podkreślam - nie wszystko, co wydaje się proste, jest proste ! Partia perkusji z One wydaje się prosta - a jednak na koncercie dla Nelsona Mandeli inny perkusista ( mimo, że z pewnością profesjonalny ) odegrał to, jak dla mnie, f-a-t-a-l-n-i-e. Technicznie bezbłędnie, ale kompletnie bez " tego czegoś ". Technika to nie wszystko !, a ktoś, kto sam gra na perkusji powinien na to zwrócić szczególną uwagę. Z zewnątrz partia perkusji w Pride może się wydawać łatwa - ale niewykluczone, że dla Larry'ego jest w rzeczywistości bardzo trudna ! Ktoś, kto dostrzega w graniu jedynie technikę, nie będzie w stanie tego zrozumieć - ale tak naprawdę może być. Technika to tylko pewna konieczna podstawa - natomiast dobre granie to przede wszystkim cała reszta. Taki jest przynajmniej mój pogląd.
Odnośnie Joshua Tree - moje ulubione partie Larry'ego na tej płycie to I Still ( cudownie połamana ) i Bullet ( to chyba jedyny kawałek U2, w którym Larry przyznaje się do fascynacji Johnem Bonhamem.. no, może jeszcze w Red Hill ).np. w One tree hill, częste dwójeczki, przednutki itp.
W So Cruel
Jednak brzmienie perkusji w tym kawałku zdecydowanie różni się od brzmienia w pozostałych. Jak dla mnie - wpisuje się w jego cukierkowy klimat, i mi niespecjalnie odpowiada.
Eve, dzięki za szczegółówą analizę
#23
Napisano 29 marca 2007 - 07:45
Technika to nie wszystko !
Zgadza się
Z zewnątrz partia perkusji w Pride może się wydawać łatwa - ale niewykluczone, że dla Larry'ego jest w rzeczywistości bardzo trudna !
Owszem wydaje się łatwa ale do takich nie należy, nie mniej jednak nie uważam, żeby była dla Larry'ego bardzo trudna. Ot po prostu spuścił sobie główkę na koncercie w czasie Pride :)
Jednak brzmienie perkusji w tym kawałku zdecydowanie różni się od brzmienia w pozostałych. Jak dla mnie - wpisuje się w jego cukierkowy klimat, i mi niespecjalnie odpowiada.
Zgadzam się. Wymieniłam ten kawałek ze względu na to, że tam tą perkusję dobrze słychać, bo na większości Bono przekrzykuje Larry'ego ;)
oj taka szczegółowa to ona nie jest.. But, welcome :)Eve, dzięki za szczegółówą analizę :)
wszystko co genialne jest proste
heartland
szukam sponsora do wystrzelenia mnie w kosmos!..
#24
Napisano 29 marca 2007 - 09:55
nie mniej jednak nie uważam, żeby była dla Larry'ego bardzo trudna.
Ja też tak nie uważam - protestuję tylko przeciw wykluczaniu takiej możliwości z punktu widzenia czystej techniki - ponieważ prawdziwe granie NIGDY nie jest czystą techniką, a jeżeli jest, to nie jest to granie, tylko rzemieślnictwo. Jak napisałem parę postów wyżej, bardziej prawdopodobna wydaje mi się ewentualność, że po prostu ten utwór już tak pana Mullena nie bawi, jak kiedyś ( zresztą na Elevation Tour zdarzało im się już z powodzeniem pomijać go w setlistach ) - ale prawdy pewnie nie poznamy nigdy
#26
Napisano 29 marca 2007 - 19:27
wszystko co genialne jest proste
heartland
szukam sponsora do wystrzelenia mnie w kosmos!..
#27
Napisano 29 marca 2007 - 21:15
Dwie możliwości przychodzą mi na myśl - na taką grę patrzy się przez pryzmat oryginału i w naszym przypadku, oddanych fanów U2, zawsze jednak będzie się podświadomie ten schemat włączał, a do tego wiemy, że U2 bez jakiegokolwiek z chłopaków nie można by już nazwać U2, więc nawet jakby tylko perkusista był zmieniony, grał tak samo to jednak coś by było nie tak A drugie co mi się nasuwa na myśl - może to też zależy od sprzętu? ;P
Ja myślę, że po prostu skromność Larry'ego za perkusją mówi sama za siebie. Każdy inny perkusista coś zawsze wciśnie, a to akcencik, a to centrala. Larry po prostu gra minimalistycznie.
Waham się pomiędzy rozbieżnościami. Z jednej strony ulubiony perkusista Chad Smith, z drugiej Larry Mullen Jr. To jest dwóch totalnie innych ludzi/muzyków. Co jest ze mną...
A właśnie, to muszą być inne talerze. Eve, posłuchaj sobie hi-hatu z Elevation, do którego podany jest link tutaj, a Elevation, z któregokolwiek koncertów z ET.
#28
Napisano 30 marca 2007 - 10:12
#29
Napisano 30 marca 2007 - 10:58
zamiast po prostu przyznać, że Larry ma swój styl, który ciężko jest podrobić ( patrz przykład z One ).
Ależ my to od dawna przyznajemy. Wiele perkusistów na jego miejscu, tak jak zauważył Konrad, dodałoby gdzie się da jakieś uderzenia, a Larry właśnie potrafi grać minimalistycznie, nie popisuje się choć pewnie by potrafił bo nie jeden kawałek w jego wykonaniu to show. A większość cały czas by chciała taki show robić.
Nam się akurat jeszcze rozchodzi o te talerze z ET i VT, podobno są tej samej serii, Paiste Signature, tak nam nawet odpisała ta firma, ale istnieją też wersje heavy, medium czy np. rock, i staram sie wychwycić tą różnicę, którą sugeruje Konrad, ale chyba nie mam tak wprawnego ucha :D Zmuszę mojego teachera do przysłuchania się ;D
wszystko co genialne jest proste
heartland
szukam sponsora do wystrzelenia mnie w kosmos!..
#30
Napisano 30 marca 2007 - 11:54
Ależ my to od dawna przyznajemy. Wiele perkusistów na jego miejscu, tak jak zauważył Konrad, dodałoby gdzie się da jakieś uderzenia, a Larry właśnie potrafi grać minimalistycznie, nie popisuje się choć pewnie by potrafił bo nie jeden kawałek w jego wykonaniu to show. A większość cały czas by chciała taki show robić.
W takim razie przepraszam
#31
Napisano 30 marca 2007 - 12:24
W takim razie przepraszam :)
Nie ma za co przepraszać ;) Cieszę się, że kolejna osoba potwierdza, że Larry ma swój styl, a nie, że "na ATYCLB to jakoś tak mu się nie chciało grać, starość nie radość, nie wysilił się, to nie to co Pop, ble ble itd." ...
:)
wszystko co genialne jest proste
heartland
szukam sponsora do wystrzelenia mnie w kosmos!..
#33
Napisano 24 sierpnia 2007 - 17:21
to coś w tym stylu jak moja poprzednia centrala ;D (własnoręcznie malowana farbkami plakatowymi! :D)
czyli jutumania jednym słowem.
A swoją drogą to ostatnio znalazłam takie zdjęcia
wszystko co genialne jest proste
heartland
szukam sponsora do wystrzelenia mnie w kosmos!..
#34
Napisano 24 sierpnia 2007 - 21:33
#36
Napisano 15 października 2007 - 17:27
btw. ktoś wie po co Larry nosił takie coś? (i nie mówię tu o tych łańcuszkach ani pięknych pałeczkach ProMark ;P ;))
tu jeszcze fajne ujęcie
Tu wygląda jakby siedział na jednym z bębnów na podusi ;)
wszystko co genialne jest proste
heartland
szukam sponsora do wystrzelenia mnie w kosmos!..
#37
Napisano 15 października 2007 - 17:28
btw. ktoś wie po co Larry nosił takie coś? (i nie mówię tu o tych łańcuszkach ani pięknych pałeczkach ProMark ;P )
Może to mieć związek z jego problemami z kręgosłupem, lub z tym wypadkiem na początku lat 90.
#38
Napisano 15 października 2007 - 17:39
A o jakim wypadku piszesz Johnny? Nic nie wiem..
wszystko co genialne jest proste
heartland
szukam sponsora do wystrzelenia mnie w kosmos!..
#39
Napisano 16 października 2007 - 07:14
Z kręgosłupem.. hmm, nie wydaje mi się bo nie wygląda jakby miało z tym związek, i czy przypadkiem te dolegliwości już mu nie minęły?
Wszystko może mieć związek - organizm to naczynia połączone A takie dolegliwości tak łatwo nie mijają..
A o jakim wypadku piszesz Johnny? Nic nie wiem..
No teraz nie mogę sprawdzić dokładnie, ale chodziło o jakiś uraz ręki, po którym trafił do szpitala. Było nawet niebezpieczeństwo, że nie będzie już mógł grać na perkusji.
#40 Guest_Mac_*
Napisano 16 października 2007 - 12:11
A o jakim wypadku piszesz Johnny? Nic nie wiem..
Może nie jestem Johny, ale moge ci to troche przybliżyć
We wrześniu 1986 roku dzienniki "Daily Mirror", "Evening Herald" i "Irish Independent" pionformowały, że Larry Mullen doznał tajemniczej kontuzji lewej dłoni i, być może, nigdy już nie usiądzie przy perkusji. "Jesteśmy przy tobie" - zwracał się do przebywającego podobno w szpitalu muzyka Marty Whelan, prezenter dublińskiej Radio 2. "I życzymy ci szybkiego powrotu do zdrowia..."
Wielbiciele U2 doznali szoku. Mullen jest, obok Bono, najbardziej lubianym członkiem zepołu. Zwłaszcza przez dziewczyny. I właśnie wtedy miał okazję się o tym przekonać. Otrzymał tysiące listów i kartek. Postanowił na nie odpowiedzieć, chociaż z początku chciał kłamliwe doniesienia prasy zignorować. Korzystając z gościnnych łamów pisma "Hot Press" zwrócił się do wszystkich, którzy do niego napisali. "Nie wierzcie bredniom publikowanym przez "Daily MIrror" " - mówił. I wyjaśnił, że rzeczywiście podczas pobytu w Stanach Zjednoczonych skaleczył się w rękę, przyznał też, że z początku trochę się przeraził. Ale Alex Weinberg (z zespołu Bruce'a Springsteena), który miał wielokrotnie operowane obie dłonie, sprowadził go na ziemię słowami: "Stary, nie pozuj na męczennika!"
Wydarzenie bez znaczenia, a jednak wszyscy biografiowie U2 relacjonują je szczegółowo. Być może dlatego, że Mullen jest tym członkiem zepołu, który najrzadziej udziela wywiadów, który najmniej mówi o sobie, o którym - po prostu - najmniej wiadomo.
Dodaj odpowiedź
Użytkownicy przeglądający ten temat: 2
0 użytkowników, 2 gości, 0 anonimowych