Nie wiedziałem, czy pisać tutaj, czy we "wrażeniach pokoncertowych" za Owłosem, no ale tam nie będę już dublował.
Na początku byłem trochę sad panda, bo stanąłem w dość słabym miejscu, ale zaraz przed Dead Inside przecisnąłem się bliżej sceny. No i doznałem totalnie, w sumie nie wiem czemu, ale od Dead Inside do samiutkiego końca byłem w jakiejś ekstazie Aż takich zakwasów (czy tam bólu mięśni od nóg, bioder po kark) dawno nie miałem.
Co do setlisty, to zgadzam się z Owłosem z "wrażeń", że koncert zweryfikował jakość nowego albumu, wobec którego od początku byłem sceptyczny. Dead Inside cudnie mnie rozbujał, na Mercy wariowałem jak psychofan (potem serpentyny - bomba! Poza tym kocham te zwrotki i klawisze), ale cała reszta to świeżo posiekane, ale stare mięso Nie zgadzam się jednak z oceną The 2nd Law, które bardzo lubię!
Reszta kawałków to niestety powtórka z 3 poprzednich tras, naprawdę mogliby się bardziej postarać. Nawet kształt bisów ciągle ten sam (a dzień wcześniej grali Dead Star, Citizen Erased i Micro Cuts). Poza Apocalypse Please to były standardy jak z tras dinozaurów - nie ładnie chłopaki. Ale tak jak napisałem na początku - wybawiłem się przednio!
no i to zdjęcie <3 :
Bez wchodzenia w szczegóły - co by Owłosowi nie spoilerować - to patrząc na koncerty Muse, naprawdę nie możemy narzekać na zawartość setlist U2