WYPOCIŁEM MAŁĄ RECENZJĘ;P
28 maja 2010 r. na pewno w jakimś sensie przejdzie do historii, gdy koło południa znalazłem recenzje wydania Blu-Ray na u2tour.de pomyślałem, hm Niemcy jak zwykle mają lepiej.
Osłupiałem gdy przyjaciel zadzwonił z informacją że w warszawskich sklepach pojawił się ten sam koncert, tyle że w wersji 1DVD ? Polska Cena. Pomyślałem że to jakiś chochlik i że za chwilę towar może zostać schowany pod ladę (tak było np. z nowym Hey?em), ale okazało się że premiera została przyspieszona. Tym samym staliśmy się narodem wybranym, który nowe DVD U2 obejrzy jako pierwszy ?
Te ostatnie 3 godziny w pracy ciągnęły się niemiłosiernie, ale wchodząc do domu byłem już szczęśliwym posiadaczem Rose Bowl. Szybkie zapoznanie z okładką ? front już znaliśmy, ale tył to zaskoczenie, niestety raczej negatywne. Fajne buźki z Crazy nałożone na czerwone tło, i w to wszystko wmieszane białe literki z tracklistą etc. strasznie to nie czytelne, i wyglądające jak z taniego bootlega rodem z bazaru? sorry u2. O wiele przyjemniej prezentuje się rewers ?książeczki? z pięknym zdjęciem Bono w kurtce rodem z Ultra Violet. W wersji ?Polska Cena? niestety nie ma pełno wartościowej książeczki a jedynie rozkładana okładka, w środku lista płac, podziękowań i m.in. lista wykorzystanych utworów i prac (ekran) innych artystów. Już po liście widać że zdaje się wszystkie snippety tamtej nocy trafiły do finalnej wersji, co cieszy mając w pamięci pamiętny brak Send In The Clowns w Electric Co. z Red Rocks.
Oglądając pudełko zwracam uwagę na coś czerwonego wybijającego z pod środka tacki na płytkę. Po wyjęciu okładki z pudełka okazuje się że na drugiej (przysłoniętej czarnym plastikiem) stronie okładki znajdziemy ?przetworzone? logo trasy? ciekawe i dziwne, ciekawe ile osób to znajdzie.
Koniec oglądania pudełka czas na przyjrzenie się zawartości?
Po włożeniu do odtwarzacza znajdujemy się na? stacji kosmicznej. Ta lokacja nie do końca zaskakuje, bo Bono niejednokrotnie tak określał właśnie scenę, ale? choć spotykamy tam sympatycznego Space Boy?a, choć sama stacja kosmiczna wygląda jak animacja z wczesnych lat 90. Po kilku sekundach przeglądania hologramów space-boy przenosi nas w końcu na Rose Bowl, piękny w swej prostocie i jakże podobny do Chorzowa stadion ?
Całkiem udane ujęcia zespołu idącego w stronę sceny (Larry! Z pięknym skorpionem na plecach), przypomina się niesamowite wejście Pop Mart style?. Tylko że widzimy jak wchodzi na schodki prowadzące na scenę i nagle oglądamy już tylko ujęcia publiki, głównie wyciągnięte w górę ręce.
Tu powinno być Breathe, ja nie będę tutaj specjalnie krytykował wycięcia go, bo byłem zwolennikiem otwierania Bootami (choć to słaby utwór, ale energetyczny i wszystkim znany = lepszy opener), ale decyzja o sztucznej zmianie openera jest już kuriozalna. Gdzie ten efekt gęsiej skórki gdy zespół pojawia się na scenie, gdzie Fly Kick, gdzie Pop-Mart box, gdzie house lights on, nic z tych rzeczy. Bum i nagle jadą z Bootami, szkoda że nie podjęli decyzji o zmianie przed koncertem, było by naturalnie i fajnie tak jest dość dziwnie? na obejrzenie Breathe będziemy jednak mieli szansę, ale dopiero w wersji 2 DVD.
Samo Get On Your Boots wypada dość dobrze, jest moc której temu utworowi brakowało w wersji studyjnej, i od razu pierwsze wrażenie w mixie 5.1 (dostępny i DD i DTS) kanał centralny dość wyraźnie dominuje (można się pobawić w jego lekki ściszenie), było wiele obaw o formę wokalną Bono itd. Powiem szczerze poza zdaje się 2 momentami jest znakomicie. Bardzo wyraźna prezentacja wokali, posłuchajcie zwłaszcza Stuck In A Moment przepięknie słychać Bono vs. Edge.
Nie ma sensu opisywać tu poszczególnych utworów, muzycznie jest bardzo dobrze, ale w sumie po prostu poprawnie, niestety właściwie nic nie rzuciło mnie na kolana. Z kilków higlightów wymieniłby bardzo dobrą końcówkę Vertigo z cytatem It?s Only Rock?n?Roll, oczywiście świetne Crazy w wersji remixowej, Elevation, Stuck i przede wszystkim Ultra Violet (kapitalna gitara) i bardzo fajne I Still Haven?t Found. Ale nie ma tu nic na miarę Desire z Mexico, Bulleta & Gone z Bostonu czy Electric Co. z Chicago, ot dobre wykonania ale bez tej szczypty magii, albo ja już stary i tak się nie podniecam ?
Wielką porażką tego materiału jest publiczność, ja rozumiem ładny, nie ?studniowy? stadion ? scena prezentuje się przepięknie, ja rozumiem że USA to największy muzyczny rynek świata, ale nie można było nagrać gdzieś gdzie publika ŻYWO reaguje na to co gra zespół? Już nie mówię o tym że Chorzów po ciemku wygląda podobnie do Rose Bowl, bo to chyba było największym argumentem, ale poza oczywistą egzaltacją w Where The Streets Have No Name (fantastycznie rozświetlony stadion) i przepięknym duecie z publiką w I Still Haven?t Found, jest po prostu nędznie.
Bono szczególnie wychodzi z siebie ? zobaczcie choćby Crazy ? stara się namawia, a Amerykanie stoją i patrzą, w Europie płyta stadionu przy No Line On The Horizon chętnie skandowała No Line, w Vertigo było szaleństwo? i nawet zespół to dostrzegł bo w Vertigo widać fragment nagrania publiki z Wembley? zmyślam?! Nic z tych rzeczy, ba mam żal
że sam się nie załapałem choć za Oceanem nigdy nie byłem.
Na dvd widać Francuza który w Londynie stał 3 osoby obok mnie? eh cuda techniki. Ale nie wszędzie dało się wstawić żywo reagującą publiczność i poza opisanymi wyjątkami jest naprawdę słabo a nie ma dobrego koncertu bez dobrej publiki, niestety.
Od strony wizualnej jest dobrze, poczekamy z ostatecznymi werdyktami na edycje Blu-Ray (szkoda że tylko 1080i), ale wersja DVD prezentuje się znacznie lepiej od ostatniego pełnego wydawnictwa U2 ? Chicago. Praktycznie nie ma artefaktów, a dźwięk jest bardzo soczysty i dość dobrze prezentuje przestrzeń. Największym problemem tego materiału obok publiczności jest ciemność i efekt ?próżni?. Przyzwyczailiśmy się że za zespołem świeci ekran lub elementy scenografii, tu zwłaszcza na początku koncertu jest CIEMNOŚĆ, stąd coś co nazwałem efektem ?próżni?. Nazywając rzeczy po imieniu, nie wygląda to w tych momentach jak koncert który jest niby największym stadionowym show. Zdaje się, że wielkość sceny sprawiła że oddanie tego co w niej fajne na obrazie TV jest nie do końca możliwe. Oczywiście gdy ekran ożywa, gdy cały stadion tonie w światłach jest lepiej ale z ciemnych piosenek najlepiej zrealizowano No Line On The Horizon, gdzie mamy jakby słoneczne światło na muzykach.
Przestrzeń, która gdy ogląda się koncert na stadionie nie stanowi bariery, tu wyraźnie zaszkodziła, sytuacje ratują dość częste nakładki obrazu ? i choć Bono akurat zabawia publiczność za sceną, a Edge na mostkach to w wyniku nałożenia na siebie obrazów widzimy ich jakby stali obok siebie, ale czasem idzie się pogubić gdzie kto jest i co właściwie robi.
Choć z moich słów wynika że DVD jest dość sztywne to jednak ma swoje niezaprzeczalne momenty ? krótki dialog Bono z Edge?em przed Stuckiem, Larry uśmiechający się w Elevation, czy pieśń Space-Boy?a tuż przed Ultraviolet, o wieszaku w With Or Without You nie wspominając.
Reżyser odwalił kawał dość dobrej roboty, nie mamy tak wielkiej trzęsawki jak w niedającym się oglądać Chicago, wyjątkiem jest tu zdecydowanie Vertigo, ale pokuszę się o stwierdzenie że nawet wygląda to fajnie. Sporo jest ujęć szerokokątnych i z helikoptera, te wyglądają naprawdę imponująco, ale dość nachalne pokazywanie amerykańskiej flagi wiszącej na stadionie i wielokrotne ujęcie tandetnego neonu Rose Bowl - jest już zupełnie nie potrzebne! (Po co!)
Niewątpliwie atrakcyjnie wypada Ultra Violet z kamerą umieszczoną? sami wiecie gdzie, choć zabrakło mi ujęcia Bono na krawędzi sceny wyłaniającego się z dymu. Koncert kończy Moment Of Surrender które było jednym z highlightów trasy, i choć bardzo dobre to znowu, wersja z Saturday Night Live jakoś bardziej porywa, a powtórzony tu rap-chant nie ma już tej mocy co pra-wykonanie.
Całość z wstawkami Space-boy?a trwa 2:08 minut, zmieściły się nawet pełnowymiarowe napisy końcowe ? chwała że nie narzucone na obraz (vide Boston) z koncertu. Dodatki zachowano na wersje DVD2 tutaj ukryto tylko mały Easter Egg, jak do niego dojść na razie pozostaje tajemnicą, chyba że weźmiemy jako imadło program do przeglądania struktur DVD
Podsumowując dobre dvd, wyśmienitego zespołu który daje doskonałe koncerty dla doskonałej publiczności? tylko nie w USA. Skoro mogli nagrać tam gdzie grali tylko 1 koncert, na usta samo ciśnie się ?Why Not In Poland?, gdzie publika gorąca i nawet księżyc był w pełni. W Rose Bowl ledwo go widać. Gdzieś pośród tych wszystkich gwiazd Hollywood brakuje tego magicznego czegoś.