To był przypadek lub, jak kto woli przeznaczenie.
Latem 2001 r. przyjechał do mnie o cztery lata
starszy kuzyn. ( z resztą bardzo podobny do
manany69 z okresu dzieciństwa
).
Oglądaliśmy TV. Kuzyn oczywiście wcześniej
przechwycił pilota, więc on miał prawo do
zmieniania kanałów muzycznych (bo takie tylko
nas interesowały
). W owym czasie bardzo
namiętnie był puszczany teledysk do „Elevation”.
Na początku byłam bardzo sceptycznie nastawiona
do niego, gdyż jako dziecko jeszcze nieuświadomione,
myślałam, że to jest kolejny zespół heavy metalowy,
który kuzyn słucha.... Po paru przesłuchaniach
(a uwierzcie, że ten teledysk był puszczany z
częstotliwością co 30min na różnych kanałach)
coś mnie tknęło. Nie wiem, może przez te latające
słonie, wypadające zakupy z rąk Bono, refren,
‘zły’ The Edge.. nie wiem..
Kuzyn pojechał. A nazwa U2 nie dała mi spokoju.
Przypomniałam sobie, że jest gdzieś w domu
piracka
składanka U2 zakupiona na giełdzie
przez mojego tatę. Kojarzyłam okładkę, ale muzykę
niestety nie. (kilka razy sama próbowałam ją przesłuchać,
ale kazano mi wyłączyć to cyt. „bębnienie po garach”.
Nigdy nie była słuchana w domu, być może właśnie dlatego,
że pierwsze trzy utwory pochodziły z płyty POP.
Mój tato kojarzył U2 z czasów drzewka
.
Sumienie nie dawało mi żyć. Desperacja jak
nie wiem co..
Byłam nawet skłonna przewrócić
cały dom do góry nogami by znaleźć jakieś w pełni
sprawne słuchawki. (słuchanie ‘na głos’ było przecież
w domu zakazane
). Na szczęście obyło się bez tego
cudownego urządzenia. Kiedy rodzice byli w pracy, a dom
cały dla mnie... siedziałam jak zahipnotyzowana z oczami
wielkości 5złotówki.
przed kochanym, poczciwym Technics’em
nie wierząc, że przez tyle czasu tą płytę pokrywał kurz.
I się zaczęło.... najpierw Sunday Bloody Sunday,
potem Pride, Thrill me….
Minęło parę tygodni. Uzbieraną kasę z kieszonkowego
chciałam przeznaczyć na „All that you can’t leave behind”.
Spotkałam się oczywiście z przeciwem typu: „Po co będziesz
wydawać 60 zł jak później ta płyta będzie leżeć”. Ja byłam jednak
przy swoim. Nie dałam się tak łatwo wyrolować jak wcześniej
.
Przez ten cały czas czułam, że to będzie to. To będzie ta muzyka,
nie na miesiąc... lecz na całe życie. Sama sobie się na początku dziwiłam.
Obecnie moi rodzice przeżywają drugą młodość.
Tato powrócił do swoich niespełnionych marzeń.
Gra na gitarze. Namiętnie ćwiczy wszystkie chwyty
gitarowe The Edge’a, lecz nie tylko
.Mama wstając
rano do pracy pierwsze co robi to włącza MTV2 i słucha
alternatywnego rocka
. W domu nigdy nie jest cicho.
Zawsze jest puszczona jakaś muzyka.
A ja no cóż... jestem skromnie mówiąc ‘kołem zamachowym’,
które napędza muzycznie całą rodzinę.