To samo. U2 to inna galaktyka, dla przykładu: ostatnio próbowałem zrobić sobie zestawienie iluś tam top-płyt i za nic nie mogłem w nim przemieszać albumów U2 z innymi, to jest po prostu niewykonalne. Każdy ich album, choćby ten "najsłabszy" jest bardziej "mój" niż najlepsza płyta Queena albo MindsówJa w ogóle nie interesuje się, i nigdy się nie interesowałem jakimkolwiek innym zespołem w takim stopniu, jak U2.
Piosenka od której zaczęła się wasza przygoda z U2
#81
Posted 20 maja 2007 - 11:16
#82
Posted 20 maja 2007 - 11:29
To samo. U2 to inna galaktyka, dla przykładu: ostatnio próbowałem zrobić sobie zestawienie iluś tam top-płyt i za nic nie mogłem w nim przemieszać albumów U2 z innymi, to jest po prostu niewykonalne. Każdy ich album, choćby ten "najsłabszy" jest bardziej "mój" niż najlepsza płyta Queena albo Mindsów
Podpisuję się pod każdym słówkiem, mam dokładnie tak samo. W tego rodzaju rankingach już od ładnych paru lat nie uwzględniam płyt U2. Gdybym miał wybierać między najwspanialszymi " nie-U2owymi " płytami, jakie znam ( typu Pet Sounds, Dark Side Of The Moon itd. ) a najsłabszymi wg mnie płytami U2 ( HTDAAB, Achtung ), wybrałbym te drugie bez sekundki wahania. Mówiąc najkrócej - jest muzyka, i jest U2.
#83
Posted 23 maja 2007 - 14:04
#84
Posted 01 czerwca 2007 - 17:33
a poza tym:
jest muzyka, i jest U2.
Tym bardziej Prosiaczka tam nie było
#85 Guest_depe_*
Posted 01 czerwca 2007 - 18:59
To było Pride...
Zwróciłem uwagę przede wszystkim na wokalistę ... "taki śmieszny 'kapiszon', hmm coś z nich kiedyś będzie, pomyślałem sobie"
Wkrótce potem w 3jce Niedźwiecki grał The Unforgettable Fire .. a później Love Comes Tumbling..
Poczułem, że coś nadchodzi..
Ale miłość do Dire Straits nie pozwalała mi 'na skok w bok'..
W końcu nadszedł 1987.. With Or Without You było wszechobecne, słychać to było dosłownie wszędzie..
W czerwcu 1987 usłyszałem I Still Haven't Found What I'm Looking For i po prostu przepadłem..
d//d
#86
Posted 01 czerwca 2007 - 21:02
Po raz pierwszy zobaczylem Ich w Wideotece u Szewczyka w 1984, laciała codziennie o 19:20 na TVP2 tuż przed Dziennikiem
To było Pride...
Zwróciłem uwagę przede wszystkim na wokalistę ... "taki śmieszny 'kapiszon', hmm coś z nich kiedyś będzie, pomyślałem sobie"
Wkrótce potem w 3jce Niedźwiecki grał The Unforgettable Fire .. a później Love Comes Tumbling..
Poczułem, że coś nadchodzi..
Ale miłość do Dire Straits nie pozwalała mi 'na skok w bok'..
W końcu nadszedł 1987.. With Or Without You było wszechobecne, słychać to było dosłownie wszędzie..
W czerwcu 1987 usłyszałem I Still Haven't Found What I'm Looking For i po prostu przepadłem..
d//d
Cholernie zazdroszczę Ci możliwości obserwowania tych zmian U2, całej tej machiny, która kręciła się przez te lata...coś niesamowitego
#87
Posted 13 czerwca 2007 - 12:12
... swiadoma przygode zaczela u mnie piosenka vertigo, leciala bodajze w podkladzie do gry halo na ps2 na jakims kanale w tv, zaraz potem dostalem (na zyczenie) swoja pierwsza plyte u2 - htdaab i dalej poszlo (jeszcze niezbyt daleko ale dopiero zaczynam:)
ostatnio zaopatrzylem sie w dvd slane castle i jest po mnie - plyta nie wychodzi z mojego odtwarzacza, nie sadze ze kiedykolwiek mi sie znudzi, ale tu tez mam pytanie do was: wiadomo ze piosenki na roznych koncertach sie pokrywaja, aczkolwiek roznia sie wykonaniem - czy warto wiec posiadac w kolekcji slane castle, 18 viedos, rattle and hum, zoo live from sydney czy vertigo z chicago oraz (jak wyjdzie) koncert z mexico city?
#88
Posted 13 czerwca 2007 - 12:14
czy warto wiec posiadac w kolekcji slane castle, 18 viedos, rattle and hum, zoo live from sydney czy vertigo z chicago oraz (jak wyjdzie) koncert z mexico city?
Warto. Szczegóły w odpowiednich wątkach.
#89 Guest_MacPhisto18_*
Posted 13 czerwca 2007 - 12:33
ostatnio zaopatrzylem sie w dvd slane castle i jest po mnie - plyta nie wychodzi z mojego odtwarzacza, nie sadze ze kiedykolwiek mi sie znudzi, ale tu tez mam pytanie do was: wiadomo ze piosenki na roznych koncertach sie pokrywaja, aczkolwiek roznia sie wykonaniem - czy warto wiec posiadac w kolekcji slane castle, 18 viedos, rattle and hum, zoo live from sydney czy vertigo z chicago oraz (jak wyjdzie) koncert z mexico city?
Oj warto warto, jak poprzestaniesz na samym Slane, to wiele stracisz. Tak dla przykładu, Sydney to jest na prawde cudowne przedstawienie, dają czadu na każdym calu, musisz to zobaczyć. Piosenek takich jak Lemon, Daddys Gonna Pay... czy Satelite of Love nie zobaczysz na innych trasach. Chicago warto zobaczyć choćby dla tego że chłopaki grają tam wyśmienicie, publiczność tylko sztywna. Mexico i Boston to są moim zdaniem najlepsze koncerty, i pozycja obowiązkowa dla każdego fana Kurde stary tyle jeszcze nie widziałeś, zazdroszcze ci, chciałbym teraz po raz pierwszy zobaczyć np. Boston
#90
Posted 13 czerwca 2007 - 12:49
Oj warto warto, jak poprzestaniesz na samym Slane, to wiele stracisz. Tak dla przykładu, Sydney to jest na prawde cudowne przedstawienie, dają czadu na każdym calu, musisz to zobaczyć. Piosenek takich jak Lemon, Daddys Gonna Pay... czy Satelite of Love nie zobaczysz na innych trasach. Chicago warto zobaczyć choćby dla tego że chłopaki grają tam wyśmienicie, publiczność tylko sztywna. Mexico i Boston to są moim zdaniem najlepsze koncerty, i pozycja obowiązkowa dla każdego fana :D Kurde stary tyle jeszcze nie widziałeś, zazdroszcze ci, chciałbym teraz po raz pierwszy zobaczyć np. Boston :)
wiem, wiem zaczynam nadrabiac; chyba wlasnie to jest najlepsze - pierwszy raz - nie spodziewasz sie jak zagraja itp - tak samo mam po slane castle gdzie kompletnie zmiksowali mi zawartosc mozgoczaszki bo ustawilem volume na max sadzac ze zaczna spokojnie a tu od razu jazda z elevation... magia ... tez chcialbym wykasowac to z pamieci i zaczac od zera, ale cos pocieszam sie ze jeszcze tyle nie widzialem:):):)
#91
Posted 13 czerwca 2007 - 20:13
http://hewson.blog.onet.pl/ SeRdEcZnIe ZaPrAsZaM ;*
#92 Guest_u2megafan_*
Posted 28 czerwca 2007 - 23:21
#93
Posted 29 czerwca 2007 - 17:13
#95
Posted 29 czerwca 2007 - 19:04
87 rok JT dostaje kasete w wieku 12 lat 6kl podstawówy od kolegi który na podwórku ma ksywkę jutos niewiele mi wówczas mówiącą ... no i ten bullet... na który choruje do dzisiejszego dnia, kawałek interpretacja etc zmieniła dla mnie całkowicie znaczenie na pzestrzeni lat ale jest najwazniejszym utworem u2 dla mnie i ukochanym... po tej płycie zachorowałem na u2 i ojciec na gdanskim bazarze podczas delegacji zakupił mi z firmy takct po 1zł ksetę Under A Blood Red Sky (wówczas nie było słowa pirat) i przyszedł czas na glorie i koncertowe nagrania, nastepnie otrzymałem boy w którym zakochałem sie oraz zakrecony jak dla mnie na tamte czasy UF i potem to juz poszło.... do dzisaj z małymi przerwami w pasjonowaniu sie zespołem podczas wydawania płyt zoo pop no ale człowiek dorasta do wszystkiego
#96
Posted 04 lipca 2007 - 21:09
#97
Posted 08 sierpnia 2007 - 10:51
#99
Posted 18 sierpnia 2007 - 20:51
#100 Guest_MacPhisto18_*
Posted 18 sierpnia 2007 - 23:26
Piosenką, która mnie wtedy zafascynowała był The Fly( na co nie miał bezpośredni wpływ zlot). Tak to się zaczeło...
Mnie powaliło The Fly z Bostonu na początku...pamiętam że byłem wniebowzięty. Ale jak usłyszałem prawdziwą wersje to jeszcze bardziej mnie to wciągło, potem już z górki.
Reply to this topic
2 user(s) are reading this topic
0 members, 2 guests, 0 anonymous users