Pearl Jam
#343
Napisano 17 października 2010 - 09:59
Mniejsza o to, każdy ma prawo do własnego zdania, opinii, a ja Wasze szanuję.
To, że akurat myślę inaczej od 99% to inna sprawa
pzdr
Never, ever, to be forgotten...
The best birthday in my life...
#344
Napisano 17 października 2010 - 11:13
też się wiele razy biłem z tą opinią i pozostane przy tym, że No Code to najlepsza płyta, magiczna, bez żadnego zbędnego dźwięku, wysmakowana, z sesją i klimatem nie do powtórzenia, inna sprawa to to, że na żywo od tego czasu kawałki z kolejnych płyt nie brzmią już tak dobrze...od tego momentu płyty są juz coraz gorsze ale PJ to zespoł, który potrafi nagrac jeden magiczny utwór na słaba płytę, podobnie na koncercie, jeden utwór może zmienic odbiór całego koncertu;Mylicie się.Apogeum formy to "No code".
mam nadzieje, że przyszłym roku zawitają z koncertami jednak do hal, bo na festiwal cała magia ginie między wierszami.
#348
Napisano 17 października 2010 - 17:47
Dla mnie pierwsze trzy plyty sa nietykalne, dalej stawiam Yield (kopalnia genialnych motywow), po nim No Code, nastepnie Backspacer a reszta....reszta na samym koncu, plyty jednak gorsze;)
Mrówa! Bardzo podobnie myślę, tylko No Code stawiam wyżej niż Yield
A na halowy koncert? Fajnie by było
Music can change the world, because it can change people.
#349
Napisano 17 października 2010 - 19:32
#355
Napisano 18 października 2010 - 19:32
2. Once
3. Why go
4. Rearviewmirror
5. Go
Z Ten nic się nie może równać, kupiłem tę płytę zaraz po premierze, znałem już Nevermind i Badmotorfinger, za chwilę miałem poznać Dirt. Niesamowite emocje, których już niestety nie ma. Pamiętam te pytania: czy grunge przetrwa ? Wtedy naprawdę się wierzyło, że grunge to nowy rodzaj muzyki, reszta minęła a on będzie już zawsze. Po Ten chłonąłem wszystko co wydawali i musiałem mieć w dniu premiery, aż tak do Yield. Potem to już niestety same rozczarowania, a pierwsze sprawili już na Vs, które nie osiągnęło poziomu debiutu, choć to całkiem niezła płyta i fajnie brzmi. Moją ulubioną pozostaje jednak Yield, tak jak napisał Mrówa - kopalnia pięknych utworów i do tego ma piękne, czyste brzmienie, w przeciwieństwie np. do Vitalogy czy Binaural, których raczej dziś nie mogę słuchać, pomijając że Binaural jest w dodatku do dupy. Zawsze uwielbiałem też Mirrorball z Neilem Youngiem + singielek Merkinball. To były ich najlepsze czasy. Potem chłopcy zaczęli się rozdrabniać, nagrywać jakieś pierdoły poza zespołem, nie dawali z siebie wszystkiego w PJ i to było niestety coraz bardziej słychać. Koncert we Wszystkich Świętych w 1996 r. na Torwarze zawsze w mojej pamięci.
See through in the sunlight
#357
Napisano 19 października 2010 - 00:27
Ps. A teraz mój syn doznaje te płytę. Ach, jakże to miłe. Na szczęście, nie ma na razie takich konotacji w sumie niezbyt pozytywnych, jak ja wtedy (deprechy, te sprawy)
#359
Napisano 19 października 2010 - 03:08
1/ Amongst The Vaves
2/ Low Light
3/ Light Years
4/ Jeremy
5/ Yellow Ledbetter
I znowu wszyscy po mnie pojadą
P.S. Mówiłem już Wam, że Was KOCHAM?
Never, ever, to be forgotten...
The best birthday in my life...
#360
Napisano 19 października 2010 - 07:27
to ciężko będzie ale powiedzmy:
1. Indifference
2. Once
3. Daughter
4. Faithfull
5. Inside Job
kolejność przypadkowa chociaż Indifference to wybitny utwór !
BTW: UC -> szacunek, to jeden z tych koncertów, których najbardziej mi szkoda że przegapiłem ale wtedy za szczyluch byłem a i PJ nie był dla mnie niczym wielkim :facepalm:
Dodaj odpowiedź
Użytkownicy przeglądający ten temat: 4
0 użytkowników, 4 gości, 0 anonimowych