![:)](http://u2forums.com/public/style_emoticons/default/smile.gif)
Któregoś dnia znalazłem sporo kasy na przystanku autobusowym (coś koło $150) więc na zasadzie lekko przyszło, lekko poszło kupiłem sobie za to super discmana i No Code, oczywiście w dniu premiery. Nigdy w życiu nie znalazłem więcej takiej kasy. Discman spalił się w Polsce po tygodniu przy ładowaniu, mimo że używałem przelotki i transformatorka. Faktycznie lekko poszło. No Code mam do dzisiaj. Tak jak i całą resztę, w tym pierwsze wydanie Ten tak jak je kupiłem w od lat nieistniejącym sklepiku z płytami w Domach Centrum. Jeszcze bez Dirty Frank, Wash i Alive (live). Chłopcy zawsze narzekali, że Ten kiepsko brzmi, że Rick Parashar za bardzo wygładził w produkcji wszystkie brudy. Cóż, kupiłem winyl z nowymi mixami Ten i dla mnie on nie gra. Brendan O'Brien to legenda, ale przyzwyczaiłem się do pierwotnej wersji i dla mnie ona jest wzorcowa - bez tych trzech kawałków i w miksie Parashara.
Co do koncertu, to był wspaniały, mimo fatalnej akustyki i dźwięku odbijającego się od ścian. Grali bardzo długo, coś ponad 2 godziny i dali z siebie wszystko. My też. Początek to było misterium, rozstawili świece dookoła sceny i zagrali zajebistą, 10 minutową wersję Long Road. Kocham ten utwór. Wtedy się chyba poryczałem, kumpel też więc wielkiego wstydu nie było. Potem był już czad, grali sporo z No Code ale była większa część kawałków z Ten i Vs. Potem dowiedziałem się, że oni nie bardzo się orientowali czym jest dla nas dzień Wszystkich Świętych (sam miałem wątpliwości czy iść na ten koncert), dowiedzieli się jak już koncert był zabukowany, dla nich było to Halloween, zwykła zabawa, ale przed koncertem będąc już w Polsce dowiedzieli się trochę więcej, zastanawiali się jak się zachować, co zrobić w tej sytuacji. Wymyślili więc te świece i bardzo długi spokojny początek, żeby wyrazić szacunek dla tego jak my odbieramy ten dzień. Wyszło wspaniale.
Aha, pisząc o PJ nie można zapomnieć o płycie Temple of the Dog. To jest coś absolutnie wspaniałego, jak ktoś nie zna, to niech zrobi wszystko, żeby poznać. Tak samo Mad Season. Tak samo Mirrorball. Niby płyty spoza oficjalnej dyskografii, kolaboracje z udziałem członków PJ, ale biją praktycznie wszystko poza Ten.