Skocz do zawartości


Zdjęcie

2009-07-18 - Berlin, Germany - Olympiastadion


890 replies to this topic

#741 Johnny99

Johnny99

    Nothingman

  • Members
  • 10 523 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Club Tip Top

Napisano 20 lipca 2009 - 14:00

Ponieważ akurat od niedawna mam rózne fajne zabawki, więc pomajstrowałem przy tym nagraniu. Bono mówi strasznie niewyraźnie, ale od biedy można tam usłyszeć " Poland on the horizon ". W zwolnieniu wyraźniej. Natomiast teorię z " Holland " należy chyba odrzucić. To się cześciej Amerykanom myli, poza tym nieco inaczej się wymawia. Można sobie to sprawdzić tutaj. Jeżeli przyjmiemy, że Bono tam w ogóle powiedział coś w tym rodzaju, to na pewno powiedział " Poland " - słychać wyraźne " p " na początku zdania. No, to tyle, ciekawe, że mnie to w ogóle nie obchodzi :D
Drink Scotch whiskey all night long
And die behind the wheel

Tak uważam.

#742 fred

fred

    Użytkownik

  • Members
  • 120 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:blisko

Napisano 20 lipca 2009 - 14:45

Czy naprawdę nie uważacie, że Bono mógł powiedzieć Holland on the Horizon ?!


jestes chory zazdrosny czy jaki ??? jakie Holland widzisz te fotki ?? wiec jakie Holland ???

Dołączona grafika
Dołączona grafika

#743 Locutusss

Locutusss

    Użytkownik

  • Members
  • 100 Postów
  • Płeć:Mężczyzna

Napisano 20 lipca 2009 - 14:46

Chciałem tylko o to dopytać bo właśnie nie wiem o której powinienem być pod stadionem. Jak myślicie, jak będzie w Chorzowie z tym gromadzeniem się tłumu? Chciałbym być gdzieś centralnie, +/- kilkanaście metrów od catwalka ( na zewnątrz). Jak wcześnie trzeba się stawić żeby mniej więcej taką pozycję zająć? Znaczy o opinie pytam.

Nie wiem tylko, ten cytat mnie zaintrygował :)


Jak chcesz być w GC to przyjdź na 8 rano.
Jeżeli chcesz być blisko wybiegu, ale nie w pierwszych rzędach, to spokojnie możesz pospać. Nawet jak przyjdziesz pół godziny przed otwarciem bramek znajdziesz dobre miejsce albo się przepchniesz.

#744 NewtoN

NewtoN

    Użytkownik

  • Members
  • 16 Postów

Napisano 20 lipca 2009 - 15:31

Świetny koncert, świetna atmosfera... super aperitif przed Chorzowem :)

Fotki z koncertu
http://nevton.mypict...360-Tour-Berlin

#745 olive

olive

    Zooming in, zooming out

  • Members
  • 3 377 Postów
  • Płeć:Kobieta

Napisano 20 lipca 2009 - 15:48

…du bisst so wunderbar Berlin…

Uwaga: ci co mnie znają, wiedzą że mówię dużo lub wcale. postanowiłam mówić. jeśli kogoś interesuje sam koncert, niech przewinie niżej... jeszcze niżej... o tam, tam, całkiem niziutko...bardzo dziękuję :)

Wyruszyłam w stronę upragnionego Berlina gnana przez burzowe chmury i wieści o zatopieniu Warszawy. Niestraszne mi były meteorologiczne katastrofy – prawdziwi twardziele nie dają się pokonać związkowi wodoru i tlenu (zresztą żadnemu innemu też). Na szczęście torów kolejowych nikt nie ukradł, nie podmyło nasypów i szczęśliwie udało się dojechać do Poznania, gdzie dołączyli Zbych ze Skrzatem, a także nieoczekiwanie Wojtek ‘u2poland.com’ i Patryk. Radosny okrzyk ‘Skrzat nic nie wie!’ zapowiedział ciszę w eterze w temacie szczegółów koncertowych ale i tak pozostało wiele tematów do obgadania wiec podroż minęła jak zwykle za szybko… Ostbahnhof okazał się blisko hostelu jedynie na papierze, szczególnie w warunkach tropikalnych kiedy to na plecach pot miesza się z deszczem, więc wieczór po dotarciu na miejsce był bardzo ekspresowy –meteorologiczny apdejt w recepcji (‘today was like flood in Berlin’ ‘Warsaw as well… feels like home…’), prysznic, drink dla kurażu, krótka zapoznawcza pogawędka z Maksem i jego kotkiem, Człowiekiem oraz świeżo poznaną Margot, i zaśnięcie już w trakcie opadania na poduszkę…
Budzik nastawiony na 6.30, otwieram oczy o 5.30 i myślę o koncercie i o tym, żeby schodząc z piętrowego łóżka nie wejść na głowę Maxowi4u2… Dźwięk Arcade Fire ‘Wake Up’ wyrywa mnie z zadumy – showtiiiiiiiiiiiiiiime!!!!!!!!!!!!!! taramdamdaram- taramdamdaram… czterej śpiący nie wykazują entuzjazmu ale przestają chrapać…
Niebo postanowiło urozmaicić nam ten dzień - od rana zaobserwowaliśmy kilkanaście rodzajów deszczu od ulotnej mgiełki aż do uporczywego zacinania. Uzbrojeni w kanapki, wodę, koncertowe folijki i piankę do paneli zostawiliśmy ekipę śląsko-częstochowską w słodkich objęciach morfeusza (tego od snu, nie – Adriana) i wraz z Margot i jej ochroniarzem ruszyliśmy na stację s-bahn. Tutaj nieco skonfundował nas całkowicie nieniemiecki bajzel pociągowy ale udało nam się po kilkunastu minutach trafić na pociąg jadący bezpośrednio na miejsce przeznaczenia. Po drodze porozumiewawcze uśmiechy na ZooStation i upragnione Olympiastadion. Na stacji Zbych rzuca się na szyję zakapturzonej postaci, która po bliższej inspekcji okazuje się uśmiechniętym prawie do pęknięcia głowy Pączkiem, wzmocnieni liczebnie ruszamy dalej szykując się mentalnie na widok setek fanów koczujących pod bramami. Na miejscu szok – namioty, śpiwory, leżaki, parasole, przy każdej bramce max 2 osoby - niech błogosławiony będzie deszcz i wszystkie odmiany jego…
O 9 z groszami mościmy się na piankach obok ekipy z Walencji oflagowanej i mocno zaspanej. Pączek załącza opcję szwędacz - powraca z wiadomościami z wielkiego świata oraz żółtą folią ze sklepu, którą zapewne dostał za obietnicę, że nie przyjdzie nas tam więcej...
Ku naszej radości po krótkim czasie dołączają do nas ojcowie wrocławscy: MarekR i Brash przynosząc gorącą herbatkę w termosach, wodę i ulotny zapach burgerów oraz folię ze sklepu ‘świat dziecka’. Teraz to już na pewno nie zmokniemy, a nawet jeśli – mamy to gdzieś.
W ciągu następnych godzin zaczyna nas otaczać coraz szersze grono znajomych i nieznajomych lecz jakże przyjemnie swojskich twarzy. Kolejkowanie koncertowe to chyba jedyny moment kiedy można usłyszeć zdanie ‘O Polacy – ale fajnie! Możemy się przyłączyć?’. Radośnie dobijają sukcesywnie do nas OLB z Karoliną i roześmianym Patrykiem, który zamiast czatować na U2 pod hotelem z Depe i ekipą, wybrał twardy berliński bruk z nami, Eva i Biesiada półprzytomni po podróży ale szczęśliwi (zaopatrzeni w folię malarską, którą najpierw próbują nas zadusić a później nadmuchują wiatrem w celu uwicia sobie leżyska), Wojtek z Patrykiem i nieodłącznymi krzesełkami oraz najbardziej romantyczna jutowo para – zakochali się podczas koncertu, zaręczyli podczas koncertu i pobrali się - no dobra, nie podczas koncertu, ale pewnie by to zrobili gdyby mogli ;)(the Locutussesssss). Było jeszcze kilka innych osób, wybaczcie – skleroza wymiotła Wasze imiona z mego mózgu…
Mimo, że pogoda co chwilę strzelała focha, czas upływał miło i komfortowo na rozmowach głównie nie o U2, masowej konsumpcji komunalnych zasobów spożywczych, grze w karty oraz obserwowaniu pielgrzymek dziennikarzy i ich fotografów, którzy uparli się budzić naszych sąsiadów co 5 minut. Zapewne niemieccy czytelnicy gazet są teraz przekonani, że U2 przyjechali zagrać jedynie dla hiszpańskich fanatyków chwalących duży instrument Adama...
Byliśmy w bardzo pozytywnym szoku, ponieważ organizatorzy spisali się na medal (no może nie licząc opóźnienia w otwarciu toalet, ale warto było czekać na możliwość spotkania pana w czarnych gumowych rękawicach kierującego ruchem w wucecie damskim). Po kilku godzinach zaczęto ustawiać za nami barierki – baliśmy się, że każą nam się za nie cofnąć, ale pani która przywiozła śmietnik uspokoiła nasze obawy. A jeśli nie można wierzyć kobiecie ze śmietnikiem na kółkach – to komu? I rzeczywiście odgrodzono nas od reszty świata dając spokój i nie narażając na zamianę w szproty polskie w sosie hiszpańskim ;) Przez zasieki przedarł się jednak sęp w postaci pana obwieszonego napisami obwieszczającymi, że jest autorem książki ‘Ja i U2’ opowiadającej o tym jak kocha U2 (wiemy, bo nie kupiliśmy ale dostaliśmy za to xero z kilku rozdzialików – min ‘kocham U2’, ‘byłem na wielu koncertach U2’, ‘nigdy nie spotkałem Bono, ale wiem, że bylibyśmy najlepsiejszymi przyjaciółmi’ oraz ‘Adam śni mi się w negliżu’.)
W między tak zwanym czasie zaczął się souncheck. Vertigo przeszło bez echa, kilka taktów MW spowodowało lekkie zainteresowanie, natomiast Streets przywitano oklaskami i czymś na kształt śpiewu.
Osoby wracające spoza naszego zaklętego kręgu przynoszą wiadomości, że wokół stadionu krążą ludzie sprzedający bilety (prywatnie po niskich cenach) i skupujący bilety (zinstytucjonalizowani, po jeszcze niższych…hmmm?). [Tak więc uwaga dla wahających się: jeśli macie tani transport i nocleg oraz determinację i nie musicie koniecznie stać w golden circle – ryzykujcie i jedźcie!].
Zgodnie z zapowiedziami, zaczęto wprowadzać ordnung na godzinę przed otwarciem bramek, tak więc butelki, namioty, leżaki, parasole plażowe, zbroje płytowe i piły tarczowe wylądowały w śmietniku. Zostały nam jedynie butelki plastikowe max 0,5L (broń zaczepna), aparaty fotograficzne typu małpa (broń masowego rażenia krótkiego zasięgu) oraz kabanosy (broń biologiczna) a także poręczne żółte folie (idealne dla skrytobójców do owijania ciał ofiar za które nie zapłacono okupu). Narażeni na nęcące widoki precli i hotdogów oczekiwaliśmy coraz bardziej niecierpliwie na godzinę zero. A deszcz padał i padał, tak więc znając starożytne taktyki bojowe przyjęliśmy formację żółwia pod żółtą bandera i patronatem pana gąbki. W tym czasie Zbych zanęcał kamerzystę flagą polską i okrzykiem (‘Play NYD In Poland!’), co nawet się udało, ale materiał jeszcze na u2.com się nie znalazł. Pączek natomiast hipnotyzował bramkarza niczym kobra swoją ofiarę. Bramkarz przygotował woreczek foliowy – do tej pory nie wiemy, które oko Michała miało się tam znaleźć. Wprawdzie OLB odgrażał się, że nie wejdzie na stadion dopóki nie usłyszy Street Mission albo Life on a Distant Planet ale dał się zbić z tropu odpowiedzią na pytanie, czy mocno trzepią na bramkach.
I nadeszła wiekopomna chwila, szczęknęły zawiasy, bramy otwarto… Pani w ślimaczym tempie oderwała róg bileciku, następna zajrzała do torby i mogłam już pędzić w stronę wejścia na stadion. Dobrze, że do schodów krótki dystans. Tutaj jednak miałam do pokonania swoją osobistą przeszkodę a mianowicie niezmiernie strome schody w dół – widać ze Hitler to zbudował, na pewno po to, żeby pewnej Słowiance już kilkakrotnie utrudnić życie… Próbując zwalczyć fobię i przyłączyć się do stada pędzącego w stronę sceny spojrzałam przed siebie i zatrzymałam się z opadniętą szczęką… jakie to małe a na zdjęciach wyglądało na większe (dopiero później porównując z wysokością stadionu i schodów zauważyłam prawdziwą skale pająka-giganta). Wymija mnie w tym czasie połowa populacji Berlina oraz większość naszej ekipy. Wyrywam się z zamyślenia i zaczynam brnąć przed siebie – uff, koniec schodów, nic nie złamałam. Załączam wyższy bieg i następny, kątem oka widzę jak ochroniarze hamują co bardziej rozpędzonych fanów stylem z meczu rugby. Nikt z nich nie stał w kolejce po mięso, nie ścigał się ze staruszkami do autobusu jadącego w stronę centrum, nie jechał pociągiem weekendowym w sezonie letnim do Trójmiasta. Przeskakuję więc nad wystawioną stopą, nurkuję pod wyciągniętym ramieniem, kiwam porozumiewawczo że wiem, co znaczy langsam, o płuco wypadło i chyba słyszę w oddali jak goni mnie moja własna wątroba, dziękuję w duchu za porzucenie nałogu – w końcu mam jeszcze jedno odwęglone płuco… Skanuję zamglonym wzrokiem okolicę i widzę coś biało-czerwonego. To Zbych z Pączkiem okazujący patriotyzm, więc uśmiecham się do zdjęcia jednocześnie próbując nie zemdleć. Większością ekipy stanowimy 1 i 2 rząd na środku zewnętrznej strony wybiegu. Biesiada, Eva, OLB i Karolina są po prawej od wewnątrz wybiegu, z lewej U2-hearts-beat-as-one czyli Mr & Mrs Locutuss. Teraz tylko 3 godziny do suportu a później już z górki i można wracać do hostelu. No niestety łatwo nie jest… Natura nie sługa i daje o sobie znać. ‘Entchuldigung, exscuse me, if you will not let me out I will pee right here, o cześć’ (nie byłam przygotowana jednak na pytanie ‘A co Ty tu robisz?’. Zastanówmy się – jestem fanką U2, to jest koncert U2, ano tak – trufle zbieram). Powrót – mieszanina przepraszania, błagań i wypróbowywania siły zdania ‘I was there, I went to the toilet’. Niestety tekst z Misia pt ‘pojedź pan pod kolumnę Zygmunta i jemu powiedz „pan tu nie stał” raczej nie działał, ale Margot dała radę. I znowu kabanosy, zmiażdżone misie-lubisie, Pączek fraternizuje się ze wszystkimi wokół, Depe pisze relacje spod hotelu w którym nocuje zespół, Margot udaje spokój, ale zdradzają ją oczy narkomana na głodzie, bracia R próbują zepsuć jej telefon, czas się dłuży niemiłosiernie więc znowu karty w grze. Zostaje zawiązany spisek antyoliwkowy dzięki któremu ja gram całą talią a Margot i Michał cały czas krzyczą makao… a deszcz padał i padał…
Napięcie wokół można już kroić nożem – wstajemy bo pomimo pozorów nawet najwytrwalsi bywalcy i twardziele miękną jak plastelina na słońcu… Ależ te zegary na stadionie wolno chodzą… Zbych postanawia wypróbować swoje zdolności i zaczyna machać flagą – na trybunach uaktywniają się posiadacze podobnych insygniów – no jest nas trochę i jesteśmy spostrzegawczy! Dobrze jest!
I nagle przychodzi sms od Snow Patrol widoczny na ekranie – kochamy cała Europę i zaraz do Was dziubdziusie jedziemy, tylko najpierw jeszcze zagramy tutaj. Fanką ich nie jestem, ale zawsze widok wokalisty budzi u mnie uśmiech bo jest tak sympatyczny, że nie można go nie kochać: Smiling is one of my hobbies…
Mili chłopcy jednak kończą a ich miejsce zajmują włochaci panowie ze słuchawkami w uszach – dwa razy rozkładają i składają parasolowe grzybki na scenie czym rozbawiają publikę i samych siebie, coś tam zabrzdąkają, coś tam połażą, kartki przykleją (to jest BERLIN / jest 18 lipca / nie garb się / zadedykuj One mojej mamie / itd…). MarekR odnajduje w międzyczasie swoje powołanie – od tej pory będzie oświetleniowcem na pająku – najlepsza miejscówka: pod sufitem, nikt się nie pcha, wszystko widać :)

tutaj kończy się wstęp :) zdjęcia obozu uchodźców są tutaj: koczujący z foliami

No i zaczyna się…
“This is ground control to Major Tom… commencing countdown…This is Major Olive to ground control… I’m floating in a most peculiar way… and the stars look very different today…”
Resztę znacie z relacji na żywo i z opisów… To co czułam i co nadal czuję, jest moje i tylko moje :P a słowa byłyby jedynie zamazanym odbiciem wrażeń, więc się od nich powstrzymam. Tylko stopklatki:
Bonias na wybiegu – przechodzi koło flagi, spojrzenie, wraca się, nachyla, czyta poruszając ustami, patrzy na Zbycha, na nas, zaczyna śpiewać, podchodzi bliżej, nachyla się znowu, wyciąga rękę, Zbych próbuje mu podać flagę, ale B jej nie chce, wyciąga rękę do niego… Zbych w ekstazie… my też… wszystko trwa 20 sekund, może 30… ale ciągnie się jak na zwolnionym filmie… jakoś tak cicho robi się wokoło… a później dźwięki wybuchają ze zdwojoną siłą a czas przyspiesza, patrzymy po sobie z niedowierzaniem, i nie ma czasu na rozpamiętywanie bo show must go on… kolejne fale szczęścia płyną w moją stronę… Mysterious Ways…Stay… Angel – ależ musieli czuć się ci kolesie z Czech…Unknown Caller…Unforgettable Fire – włosy na karku mi się podnoszą, nie marzyłam nigdy że kiedykolwiek usłyszę to na żywo… jak to możliwe – czas się cofnął?...COBL… totalnie odjazdowe i niesamowite Crazy…Streets…Ultra Violet – oh please, please, please light my way baby, baby…WOWY…MOS… Poland on the Horizon…shush now…
Światło i dźwięk wracają do normalnych rejestrów… jak mam teraz wrócić do rzeczywistości? Jak mam normalnie patrzeć kiedy powiekami mam jeszcze te obrazy a w uszach dźwięczy …stay tonight in a lie… Próbuję przestać krzyczeć i dostosować słuch do innych tonów. Zaczynamy rozglądać się za znajomymi twarzami, Darek przebił się do nas przez tłum – widziałeś? WIDZIAŁEŚ¿¡¿¡¿ gdzieś w przelocie widzę dziewczyny ze Szczecina i inne znajome twarze. Sesja zdjęciowa ponownie zjednoczonej ekipy i czas odejść, bo za nami rzeczywistość dezintegruje marzenia – nie odwracaj się, nie oglądaj, za 3 tygodnie znowu to zobaczysz…
Próbując pozostać ‘as one’ powoli ciągniemy na ustalone miejsca zbiórki – są już prawie wszyscy, dołączają Kamil z Madzią, Max4u2, Człowiek i kilka innych osób dzielimy się na grupy – jedni do samochodu, inni na stację kolejki. Eksperyment dowiódł, że czas przejazdu bardzo zbliżony – kilka głębszych oddechów, piwo w dłoń i oglądamy zdjęcia. To nie to samo, ale można powzdychać i pogadać o naszych wrażeniach. Większość z nas zaczyna powoli przypominać zombie – niby ciałem tutaj ale nasze myśli są gdzie indziej. Przeważnie gdzieś w okolicy poduszki… Główna sala hostelu pustoszeje… Prysznic, ostatnie rozmowy, poduszka…budzik, prysznic, śniadanie, pożegnania ze wszystkimi, których udało się dorwać, krótki wypad pod mur berliński i pamiątkowe fotki z BERLYN…
Goodbye Berlin – Auf wiedersehen!
Prodóż powrotna oraz rozmowy na trasie Berlin-Warszawa– to już oddzielna historia, o której być może powstanie kiedyś opowiadanie lub tez opasły tom anegdot… Grunt że reklamowana przez Pączka ‘cudowna droga’ rzeczywiście okazała się nadzwyczajna i objawiła nam stację benzynową w momencie kiedy jadąc na luzie na oparach benzyny mieliśmy nadzieję, że trafimy w pobliże ludzkiej siedziby, gdzie miły gospodarz podzieli się z nami ostatnimi zapasami paliwa…
Teraz siedzę przy komputerze ściągając zdjęcia z różnych stron i próbując zamknąć w słowa myśli, które się we mnie kłębią i jakoś chyba za dobrze mi to nie wychodzi, bo robię to od sześciu godzin… Totalnie jestem wyssana z energii i dobrze mi z tym na powierzchni rzeczywistości…
Za 3 tygodnie powtórka z rozrywki!

Chciałabym podziękować wszystkim (całkowicie i bez wyjątków, Tobie też ;), z którymi przyszło mi spędzić czas, dzielić się myślami, przestrzenią życiową i muzyką. Dzięki Wam te dwa dni były wspaniałe – mam nadzieję, że ta dobra energia zostanie z nami co najmniej do chorzowskiego koncertu! Wiecie kim jesteście, więc wymieniać nie będę każdego z osobna, ale każdemu z Was dziękuję raz jeszcze! Cieszę się, że mogłam być tam z Wami!

Pozdrawiam, Olive

#746 Margot

Margot

    Użytkownik

  • Members
  • 1 132 Postów
  • Płeć:Kobieta
  • Skąd:Warszawa

Napisano 20 lipca 2009 - 16:39

Swietna realacja Olive! Dzieki :)

#747 krewetka

krewetka

    Użytkownik

  • Members
  • 220 Postów
  • Płeć:Kobieta
  • Skąd:trójmiasto

Napisano 20 lipca 2009 - 17:14

genialne relacje! mój apetyt na koncert wzrósł jeszcze bardziej, ajj Chorzów , to będzie spełnienie marzeń. Jeszcze tylko 17 dni ...

#748 Małgosia

Małgosia

    U2 and 80's addict

  • Members
  • 1 106 Postów
  • Płeć:Kobieta
  • Skąd:Szczecin

Napisano 20 lipca 2009 - 17:39

Trochę zdjęć:

czekamy przed bramami...
Dołączona grafika

Dołączona grafika

Dołączona grafika

Dołączona grafika

o takich nadprzyrodzonych zdolnościach Bono jeszcze nie wiedziałam, czy to aby na pewno człowiek?? (niżej) :lol:

Dołączona grafika

Dołączona grafika

Dołączona grafika

cdn...

zbliżeń mam mało, bo wtedy specjalnie kręciłam filmy ;)

http://www.u2.szczecin.pl


#749 olive

olive

    Zooming in, zooming out

  • Members
  • 3 377 Postów
  • Płeć:Kobieta

Napisano 20 lipca 2009 - 17:48

Trochę zdjęć (...)

zbliżeń mam mało, bo wtedy specjalnie kręciłam filmy ;)


cudne foty!!!
czekamy na filmy! :)

#750 Małgosia

Małgosia

    U2 and 80's addict

  • Members
  • 1 106 Postów
  • Płeć:Kobieta
  • Skąd:Szczecin

Napisano 20 lipca 2009 - 17:57

Dołączona grafika

Achtung Girls!! Znów Larry z bębenkiem! ;)

Dołączona grafika

Dołączona grafika

Dołączona grafika

Dołączona grafika

Dołączona grafika



btw. muszę przyznać, że Bono chyba w końcu nauczył się tańczyć hehe. Przy Crazy wywijał niczym rasowy klubowicz ;)

http://www.u2.szczecin.pl


#751 fred

fred

    Użytkownik

  • Members
  • 120 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:blisko

Napisano 20 lipca 2009 - 18:10

a tu mechanika pomostu , tylko motorniczy juz poszedł :rolleyes:
Dołączona grafika

#752 Małgosia

Małgosia

    U2 and 80's addict

  • Members
  • 1 106 Postów
  • Płeć:Kobieta
  • Skąd:Szczecin

Napisano 20 lipca 2009 - 18:15

cudne foty!!!
czekamy na filmy! :)


Postaram sie sukcesywnie wrzucac filmiki. Troche waza, wiec co jakis czas cos zapodam :)

http://www.u2.szczecin.pl


#753 corbijn

corbijn

    Użytkownik

  • Members
  • 337 Postów

Napisano 20 lipca 2009 - 18:19

To w takim razie nasuwa mi się pytanie do morfeusza jak się ogląda koncert z takiej perspektywy????????

Jeśli chodzi Małgosiu o te zdolności nadprzyrodzone Bono,to pewnie Edge się pomylił i teraz Bono świeci za niego oczami :rolleyes:

#754 morfeusz

morfeusz

    Użytkownik

  • Members
  • 1 064 Postów
  • Płeć:Mężczyzna

Napisano 20 lipca 2009 - 18:44

jak juz wspomniałem w moim plączowywodzie... bok trybun (tutaj) dawał mozliwość bycia jak najblizej sceny przy tym układzie stadionu. Oczywsicie chłopaki byli wielkosci mrówek i trzeba było sie nieraz mocno zastanawiac w której czesci sceny sie znajdują! dodatkowo utrudniały prace lokalizacyjne parasole ale przy wspomaganiau lornety dawalismy rade! ogólnie człek patrzy jak zaklety na telebimy, i cała scene z iglica na efekty! tańczysz spiewasz, drzesz pape do utraty głosu, płaczesz i wszsytko ci jedno nie ma czasu na ogladanie! jestes na koncercie nie w kinie!:) go go go cały czas do przodu! polecam jeden show z trybun aczkolwiek ludzie którzy byli tu i tu twierdza ze gdyby mieli byc raz na show wybraliby trybuny:)

pieknie widac reakcje ludzi i kontrlouje sie cały live! super widać scenerie i to wszystko czego z dołu zapewne sie nie widzi! aczkolwiek po chorzowie powiem co było lepsze dla mnie:)

#755 baxito

baxito

    Użytkownik

  • Members
  • 98 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Kwidzyn

Napisano 20 lipca 2009 - 18:53

jak juz wspomniałem w moim plączowywodzie... bok trybun (tutaj) dawał mozliwość bycia jak najblizej sceny przy tym układzie stadionu. Oczywsicie chłopaki byli wielkosci mrówek i trzeba było sie nieraz mocno zastanawiac w której czesci sceny sie znajdują! dodatkowo utrudniały prace lokalizacyjne parasole ale przy wspomaganiau lornety dawalismy rade! ogólnie człek patrzy jak zaklety na telebimy, i cała scene z iglica na efekty! tańczysz spiewasz, drzesz pape do utraty głosu, płaczesz i wszsytko ci jedno nie ma czasu na ogladanie! jestes na koncercie nie w kinie!:) go go go cały czas do przodu! polecam jeden show z trybun aczkolwiek ludzie którzy byli tu i tu twierdza ze gdyby mieli byc raz na show wybraliby trybuny:)

pieknie widac reakcje ludzi i kontrlouje sie cały live! super widać scenerie i to wszystko czego z dołu zapewne sie nie widzi! aczkolwiek po chorzowie powiem co było lepsze dla mnie:)


Też uważam, że koncert z trybun dobrze się ogląda. Byłem już na 2 koncertach na Stadionie Śląskim (U2 - 2005, płyta 3m od sceny :D, Red Hot Chili Peppers - 2007, trybuny sektor obok tego dla vipów z prawej strony) i według mnie z trybun wszystko jest gites. Tym bardziej jak na obecnej trasie jest taka wypasiona scena z masą efektów to widok jest zapewne obłędny, chociaż jakbym jechał na jeszcze jeden koncert to poszedł bym na płytę.
Dołączona grafika

Bootleg z Chorzowa 06.08.2009r.

http://rapidshare.co..._06.08.2009.zip

Moje zdjęcia z koncertu w Chorzowie 06.08.2009:

http://picasaweb.goo...06082009Zdjecia

#756 dorothy

dorothy

    Użytkownik

  • Members
  • 73 Postów

Napisano 20 lipca 2009 - 18:54

Wielkie, wielkie dzięki za wspaniałe relacje z koncertu w Berlinie!!! Wszystkim Wam, którzy znieśli trudy podróży, oczekiwania na koncert, itp., itd, a potem tak pięknie przypominali Bono i Kolegom o Polsce, składam GRATULACJE z całego serca !!!
POLAND ON THE HORIZON... biało-czerwone flagi... Powiem tylko: Zbych i Wszyscy z Was którzy byli 18 lipca w Berlinie - JESTEŚCIE WIELCY !!!

#757 Małgosia

Małgosia

    U2 and 80's addict

  • Members
  • 1 106 Postów
  • Płeć:Kobieta
  • Skąd:Szczecin

Napisano 20 lipca 2009 - 18:54

aczkolwiek ludzie którzy byli tu i tu twierdza ze gdyby mieli byc raz na show wybraliby trybuny:)


A ja powiem tak - jak jesteś na murawie, ale przy scenie przy barierkach, albo blisko barierek, to nic tego nie zastapi - niezapomniane. I niewazne, ze nie widzisz wszystkich wizualizacji czy innych efektow.
Jesli jestes gdzies dalej, a jestes nizszy to lekka lipa juz.
Choc... wtedy polecam wieksze wyluzowanie, piwko, wspolna zabawa z ludzmi obok i atmosfera tez swietna.

Najlepiej byc na niektorych koncertach i tu i tu (tzn i na trybunie) jak to zrobilam na tamtej trasie, a wtedy calosciowo ma sie poglad na cale przedsiewziecie.

http://www.u2.szczecin.pl


#758 Olenka

Olenka

    Użytkownik

  • Moderatorzy
  • 2 648 Postów
  • Płeć:Kobieta
  • Skąd:3miasto

Napisano 20 lipca 2009 - 18:59

A ja powiem tak - jak jesteś na murawie, ale przy scenie przy barierkach, albo blisko barierek, to nic tego nie zastapi - niezapomniane. I niewazne, ze nie widzisz wszystkich wizualizacji czy innych efektow.
Jesli jestes gdzies dalej, a jestes nizszy to lekka lipa juz.
Choc... wtedy polecam wieksze wyluzowanie, piwko, wspolna zabawa z ludzmi obok i atmosfera tez swietna.

Najlepiej byc na niektorych koncertach i tu i tu (tzn i na trybunie) jak to zrobilam na tamtej trasie, a wtedy calosciowo ma sie poglad na cale przedsiewziecie.


a co jeżeli będzie na jednym koncercie? no i ma się bilet na płytę...to gdzie najlepiej stanąć Twoim zdaniem jak się ma 160 cm:P?

#759 corbijn

corbijn

    Użytkownik

  • Members
  • 337 Postów

Napisano 20 lipca 2009 - 19:01

No dobrze a powiedzcie mi jak jest z tą obrotową sceną,ja mam balkonik w Chorzowie czy nie będę przez cały koncert oglądał ich pleców :angry:

#760 timewind

timewind

    Użytkownik

  • Members
  • 639 Postów
  • Płeć:Mężczyzna

Napisano 20 lipca 2009 - 19:04

No dobrze a powiedzcie mi jak jest z tą obrotową sceną,ja mam balkonik w Chorzowie czy nie będę przez cały koncert oglądał ich pleców :angry:


Który masz sektor? Ja mam 10g.



Dodaj odpowiedź



  


Użytkownicy przeglądający ten temat: 4

0 użytkowników, 4 gości, 0 anonimowych