No Line On The Horizon
#2901
Napisano 08 stycznia 2010 - 13:45
Nie można mieć przez całe życie wielkiej formy i nagrywać co płytę to Achtung Baby,to nie możliwe.
To mi przypomina ludzi którzy teraz narzekają że Małysz nie potrafi skakać że przynosi wstyd i takie duperele.
Ludzie by chcieli żeby facet skakał do 80tki i wygrywał każdy konkurs odstawiając przeciwników 20 metrów za sobą
A U2 jeszcze nigdy nie nagrało czegoś,co byłoby totalną klapą.To czy płyta się podoba czy nie to już kwestia gustu.
Niektórym się nie podoba Pop,czego zupełnie nie rozumiem.
I tak można męczyć temat na 100 i więcej stron,zupełnie niepotrzebnie
Także doceńmy to co mamy,i że w ogóle jeszcze mamy posłuchać czegoś nowego w wykonaniu U2
#2902
Napisano 08 stycznia 2010 - 13:58
Jest niemożliwym żeby każda płyta była genialna,niestety
Nie można mieć przez całe życie wielkiej formy i nagrywać co płytę to Achtung Baby,to nie możliwe.
Racja, ale rzeczowa krytyka zawsze jest w cenie. Gdybyśmy przy analizie każdej nowej płyty poprzestali na powiedzeniu "dobrze że w ogóle coś jeszcze nagrywają, i w sumie nawet jest to całkiem spoko" to nie bylibyśmy w stanie docenić tego co naprawdę jest warte uwagi. Na "No Line..." mi osobiście bardzo spodobał się pewien 'luz' jaki zespół dał sobie jeśli chodzi o długość utworów. W zasadzie każda piosenka jest poprzedzona jakimś dłuższym wstępem, wreszcie zrezygnowano z magicznego limitu 5 minut (może 5:30), który z reguły nie był przekraczany częściej niż raz na album (tutaj mamy piosenki nawet po 6-7 minut). I w tym poniekąd upatruję dużą nadzieję w kontekście kolejnej płyty.
#2903
Napisano 08 stycznia 2010 - 14:18
Na "No Line..." mi osobiście bardzo spodobał się pewien 'luz' jaki zespół dał sobie jeśli chodzi o długość utworów. W zasadzie każda piosenka jest poprzedzona jakimś dłuższym wstępem, wreszcie zrezygnowano z magicznego limitu 5 minut (może 5:30), który z reguły nie był przekraczany częściej niż raz na album (tutaj mamy piosenki nawet po 6-7 minut). I w tym poniekąd upatruję dużą nadzieję w kontekście kolejnej płyty.
Otóż, nie tylko w czasie piosenek, ale generalnie tych utworach słychać że w podejściu do tworzenia muzyki panował duży luz który się bardzo przysłużył wyjściu poza schemat i rozwojowi tychże w jak na U2 nowe, a przy tym bardzo ciekawie złożone formy. Również upatrywałem nadzieję, niestety kolejne wypowiedzi na temat SoA mnie jak już pisałem sto razy, trochę ich pozbawiają. Raczej się skłaniają ku odwrotowi z tej ścieżki, "back to solid-songwriting" chyba Edge powiedział np. niedawno. Szkoda.
#2904
Napisano 08 stycznia 2010 - 14:25
Magazyn Rolling Stone zamieścił ranking m.ib. Larsa Urlicha najlepszych albumów wydanych w obecnej dekadzie tj. od roku 2000r.
Perkusista Mettaliki umieścił NLOTH na 11 miejscu.
http://www.rollingst...de_insi/photo/5
Jak można dać Arctic Monkeys na pierwsze miejsce...
#2905
Napisano 08 stycznia 2010 - 19:01
#2906
Napisano 08 stycznia 2010 - 19:10
ale jako element płyty nieźle się sprawdza...faktycznie nie do końca stylistycznie pasuje do reszty ale fajnie spina część pierwszą i drugą płyty - dla mnie to taki "wśrodek"
no track zacny, tylko wybija się trochę bez sensu znikąd wprowadzając jedynie do Stand Up które jest lekką pomyłką na tej płycie. nie żebym miał coś przeciwko łamaniu nastroju, nawet w połowie albumu, ale inaczej, panowie, inaczej jakoś... to nawet na Achtung Baby takich rzeczy nie było.
Użytkownik acr edytował ten post 08 stycznia 2010 - 19:11
#2907
Napisano 08 stycznia 2010 - 19:53
NLOTH- fantastyczny opener acz troche zakrótki i pod koniec trochę więcej brudu by się przydało ale ogólnie super
Magnificent- po pierwszych zachwytach przyszedł czas refleksji że to bardzo podobny kawałek do Even better than the real thing- mocne wejście, słaba zwrotka, mocna solówka, średni refren ale ogólnie jestem na tak
Moment of surrender- świetny bit Larrego, fantastyczne klawisze i genialny wokal Boniasa to tworzy jeden z najwspanialszych kawałków tego bandu....
Unknown Caller - poza wkurzającym sunchine sunchine ktore mogli sobie darować kawałek ogólnie bardzo git szczególnie świetna solówa Edga
I'll go crazy- bezprzecznie największe rozczarowanie, nie można było umieścić na tym albumie nic bardziej wtórnego niż ten kawałek...no i go umieścili........
GOYB- jedyne co brakuje temu kawałkowi do bycia fantastycznym kawałkiem to poweru w brzmieniu perkusji Larrego w zwrotkach po mocnym wejściu brzmi ona jakby z Larrego uszło powietrze i nie miał już siły uderzać w perke.....ale ogólnie świetny kawałek
Stand up comedy- cholera widze że wszyscy nie lubią tego kawałka a mnie ten kawałek rozpierdziela na cząsteczki...świetne bębny, zajebista chropowata gitara( tak tak inspiracja Led Zeppelin słyszalna doskonale..... no i git), znowu fantastyczna solówa Edga no normalnie cud miód jak dla mnie i jak do tej pory największy nieobecny na koncertach też
fez being born- szkoda że wstęp nie został bardziej rozbudowany ale wrzeszczący Bono - normalnie miazga
white as snow- klimat prosze państwa klimat i ta trąba poprostu super aha no i chyba jeden z najlepszych tekstowo kawałków w tej dekadzie
Breathe- Larry to największy przegrany ostatnich albumów a początek tego utworu tylko udowadnia że było to pomijanie jednego z największych atutów w tym zespole,aha and Edge - you made my day:)
Cedars of lebanon- jedyna wada za krótkie prosze państwa zdecydowanie za krótkie......
#2908
Napisano 08 stycznia 2010 - 20:42
Dodam przy okazji, że mam coraz większe obawy co do poziomu Songs Of Ascent. Przedłużanie terminu tego wydawnictwa źle wróży. Myślę, że poziomowi artystycznemu materiału U2 raczej przysłużyłby się pośpiech i spontan. Mogliby nawet hurtem wydać jeszcze nagrania z Rubinem.
#2909
Napisano 08 stycznia 2010 - 20:59
o o o o o o 100% racji, piątal DanielJa również uważam NLOTH za najlepszą płytę U2 od 1997 roku. Mamy tu odrobinę ożywczego luzu, kombinowanie z głębią brzmienia (a nie płaskie HTDAAB), zwyżkę formy pod względem tekściarskim (a na to, przyznam, już nawet nie liczyłem) i prawdziwe klasyki (Breathe, Magnificent, GOYB).
Dodam przy okazji, że mam coraz większe obawy co do poziomu Songs Of Ascent. Przedłużanie terminu tego wydawnictwa źle wróży. Myślę, że poziomowi artystycznemu materiału U2 raczej przysłużyłby się pośpiech i spontan. Mogliby nawet hurtem wydać jeszcze nagrania z Rubinem.
#2910
Napisano 08 stycznia 2010 - 21:10
Co do "najlepszej płyty od czasów Pop" to wydaje mi się, że ATYCLB bardziej zasługuje na to miano choćby dlatego, że na tym albumie U2 zdefiniowało swoje brzmienie na najbliższe 10 lat. Tak naprawdę NLOTH to kontynuacja stylu zaczętego i rozwijanego właśnie od ATYCLB. Poza tym pierwsza połowa albumu stanowi w pewnym sensie trzon koncertów U2 razem z przebojami z poprzednich dekad.
#2911
Napisano 09 stycznia 2010 - 11:48
Bez przesady - HTDAAB brzmi bardzo dobrze, połowa utworów jest bardzo dobra, druga połowa niestety przeciętna, ale album mimo wszystko nie rozczarował.
Co do "najlepszej płyty od czasów Pop" to wydaje mi się, że ATYCLB bardziej zasługuje na to miano choćby dlatego, że na tym albumie U2 zdefiniowało swoje brzmienie na najbliższe 10 lat.
Za takie definiowanie to ja dziękuje Pierwszych 5 piosenek się broni a o reszcie lepiej nie mówić (no może z wyjątkiem when i look at the world). HTDAAB - płyta wbrew pozorom o 100% inna od poprzedniczki, bardziej osobista (w sferze tekstowej) i jej pozorny chaos też mi odpowiada, no ale dopiero NLOTH jest dla mnie prawdziwym następcą POPu - ma takie U2 czekałem dłuuugie lata i już się bałem że tak miło mnie nie zaskoczą
#2912
Napisano 09 stycznia 2010 - 15:25
#2913
Napisano 09 stycznia 2010 - 16:34
zgadzam sie w 100%, a nawet pojde dalej(choc pewnie zostane za to zlinczowana;) - jesli musialabym wybierac to predzej wyrzucilabym magnificent ,ktore od samego poczatku mnie troche dernerwowalo i wydawalo sie jakby oklepane,niz stand up comedy. Poza tym stand up ma genialny tekst, fragmenty ktore zapadaja w pamiec na dluzej ("Stop helping God across the road like a little old lady "...."Napolean is in high heelsStand up comedy- cholera widze że wszyscy nie lubią tego kawałka a mnie ten kawałek rozpierdziela na cząsteczki...świetne bębny, zajebista chropowata gitara( tak tak inspiracja Led Zeppelin słyszalna doskonale..... no i git), znowu fantastyczna solówa Edga no normalnie cud miód jak dla mnie i jak do tej pory największy nieobecny na koncertach też
Josephine, be careful of small men with big ideas " choc porownujac sie do Napoleona Bono juz troche przegina ) i tego wlasnie brakuje mi w magnificent ktore jest zbyt hmm...gladkie
#2914
Napisano 09 stycznia 2010 - 21:57
Zauważyłam ciekawą rzecz: oddycham z ulgą, kiedy wrzuci się coś z NLOTH. Powiem szczerze, że mam bardzo pozytywne odczucia zw. z tą płytą. Rozwala mnie tytułowy. Magnificent moge sobie darować, ale później jest coraz lepiej. Przekonałam się nawet do Crazy - to na prawdę fajny kawałek ze świetnym tekstem. Oczywiście, druga część płyty jest zniewalającą. Od pierwszych dźwięków Fez wpadam w trans i tak pozostaje do końca.
Jednym słowem - po prawie już roku od pierwszego odsłuchania - nadal świetne emocje.
Lubię tę płytę. Tak po prostu...
#2918
Napisano 09 stycznia 2010 - 23:53
Ja kocham ten album, ale nie wiem, może dlatego mam takie podejście, że właśnie od wydania Bomby pokochałem U2...
Sam nie wiem czemu, ale uwielbiam tą płytę...
A co do NLOTH - świetny, naprawdę bardzo dojrzały album... A MOS dla mnie jest jednym z największych tracków jakie nagrali w karierze...
pzdr
Never, ever, to be forgotten...
The best birthday in my life...
#2919
Napisano 10 stycznia 2010 - 00:30
Nie wiem czemu praktycznie wszyscy jadą na HTDAAB...
Ja kocham ten album, ale nie wiem, może dlatego mam takie podejście, że właśnie od wydania Bomby pokochałem U2...
Sam nie wiem czemu, ale uwielbiam tą płytę...
Ja też bardzo lubię "Bombę". Mimo to uważam że to słaby album. Naprawdę.
Lubię, bo z jednej strony mam sentyment (pierwsza płyta U2 której wydanie doświadczyłem w świadomy sposób ), a z drugiej - w pewnych warunkach naprawdę nieźle się jej słucha. Nigdy w domu, koniecznie wieczorem, w oświetlonym neonami, światłami itp. mieście. Najlepiej późną jesienią, gdy stosunkowo wcześnie robi się ciemno. Może być w autobusie w drodze z pracy/szkoły.
A jest słaba, bo nie ma spójnej koncepcji, brzmi przeciętnie, wszystkie piosenki są 'na jedno kopyto' (zwrotka/refren/zwrotka/refren/mostek/refren), przy czym wiele z nich jest wtórnych ("City of Blinding Lights", "Crumbs from Your Table").
#2920
Napisano 10 stycznia 2010 - 01:27
Ja też bardzo lubię "Bombę". Mimo to uważam że to słaby album. Naprawdę.
Lubię, bo z jednej strony mam sentyment (pierwsza płyta U2 której wydanie
doświadczyłem w świadomy sposób ),
Tu składam uroczysty podpis.
a z drugiej - w pewnych warunkach naprawdę nieźle się jej słucha. Nigdy w domu, koniecznie wieczorem, w oświetlonym neonami, światłami itp. mieście. Najlepiej późną jesienią, gdy stosunkowo wcześnie robi się ciemno. Może być w autobusie w drodze z pracy/szkoły.
Tu też, ale nie do końca. O ile nie jestem spożywszy, nie mogę po prostu przełknąć paru patentów, zwyczajnie mnie razi czasem banał i 'wysilenie' w paru momentach.
A jest słaba, bo nie ma spójnej koncepcji, brzmi przeciętnie, wszystkie piosenki są 'na jedno kopyto' (zwrotka/refren/zwrotka/refren/mostek/refren), przy czym wiele z nich jest wtórnych ("City of Blinding Lights", "Crumbs from Your Table").
Jest słaba z wielu innych powodów, ale akurat wymieniłeś Crumbs i się zastanawiam tak - kompozycyjnie zgoda, ale siła tego kawałka tkwi moim zdaniem w brzmieniu które naprawdę kosi - totalny odjazd, sami przyznali że napisali, zagrali i nagrali to po srogiej imprezie, tam są trzy ścieżki gitar (co ewokuje ATYCLB) i generalnie wspaniały odjazd, pamiętam że z J99 przy premierze upatrywaliśmy w tym nawet fajnego kierunku rozwoju, nawet tak
Użytkownik acr edytował ten post 10 stycznia 2010 - 01:29
Dodaj odpowiedź
Użytkownicy przeglądający ten temat: 4
0 użytkowników, 4 gości, 0 anonimowych