Co U2 zmienia w Naszym życiu
#61
Napisano 05 marca 2009 - 19:39
#62
Napisano 12 listopada 2009 - 22:02
W książce U2 o U2 co pewien czas powraca wątek lojalności. Nienachalnie, bez przechwałek i opowiadania pt jacy to my jesteśmy wspaniali. Raczej odwrotnie - pewnych rzeczy czytelnik musi domyśleć się sam, ponieważ często mowa jest o pewnych zdarzeniach bez podawania ich interpretacji. To lubię. Lojalność jest cechą o której prawie każdy myśli, że posiada, jednak jej obecność udowadnia się czynem, nie tylko słowem. Trwająca wiele lat lojalność zespołu wobec menadżera, współpracowników, rodzin. Cicha zaleta, długo trwająca, wiele dająca w życiu.
Miałam dziś sen. Jechałam do Warszawy, ciesząc się i planując, co będę robić. Dawno oczekiwana, nareszcie samotna eskapada. Tylko miasto i ja. Bez rodziny, współpracowników, szefa, sąsiadów. Wolność. Błąkając się wokół Pałacu Kultury, biegając podziemnymi przejściami nie zauważyłam, jak szybko nastała noc. Nagle znalazłam się na opuszczonym boisku, osaczona wysokimi budynkami i drzewami. Ciemna, zimna bezdomność emocjonalna. I lodowata myśl na granicy jawy i snu - niczym jest taka wyprawa, na końcu której nikt na ciebie nie czeka.
Obudzić się z takiego snu i stwierdzić, że to tylko koszmar może tylko ten, kto słowo lojalność ćwiczy w praktyce. A czytanie o ludziach, których wieloletnia przyjaźń i szacunek nadal trwa, pomaga w uświadomieniu sobie rzeczy najważniejszych.
Dzisiaj wysłałam email dawno niewidzianej przyjaciółce z W-y. Będzie na mnie czekać.
#63
Napisano 13 listopada 2009 - 18:54
Dopiero później pojawiły się inne zespoły. Stonesi, The Kury, Coldplay nawet. Ale U2 na honorowym miejscu.
Moja biedna i nieszczęsna rodzina jest dzień w dzień katowana muzyką Cudownego Kwartetu, do znudzenia i jeszcze dłużej. Mam znieczulicę na ich jęki, stękania i błagania o litość, bo dzień bez U2 to dzień stracony. Ale na koncert to już wszyscy chcieli pójść.
I dzięki nim poznałam inne życie.
#64
Napisano 14 listopada 2009 - 10:30
Jestem dzieki tej muzyce chyba bardziej otwarta osobą I mówię to co myślę Nie ma tez dla mnie rzeczy niemożliwych...
W U2 wciągnełam przyjaciół (w tym Trampka ale o tym cicho sza!), a nawet tatę
A słuchac ich zaczełam kilka lat temu,a od 7 jestem nałogową fanką Co najdziwniejsze a może najważniejsze- dzięki nim nastąpiła przemiana- przestałam słuchać metalu (chociaż nadal czasami lubię sobie włączyć ale dzisiaj nie robi na mnie to takiego wielkiego wrażenia) a zaczęłam dobrego rocka. Odkryłam inne zespoły dzięki nim. A w najgorszych chwilach mego życia pomogli mi się podnieść z dna...
Być może dzięki U2 znalazłam dotychczasową pracę (szef zachwyca się Rattle&Hum)
No i dzięki U2 mam grono wspaniałych znajomych Pozdrawiam Was moi kochani!
Mogłabym jeszcze długo wymieniać, wiem jedno-DUŻO dobrego U2 zrobiło w moim życiu...
#65
Napisano 17 listopada 2009 - 18:54
Od kiedy szesnaście,lub siedemnaście lat temu usłyszałam ich po raz pierwszy, mam na myśli taki pierwszy świadomy odsłuch , kiedy zarejestrowałam,że to właśnie było U2....muzyka ich towarzyszy mi zawsze, w różnych momentach mojego życia, tych radosnych...pierwsze zauroczenie, pocałunek, pierwszy taniec, miłość, narodziny córki......i te smutniejsze, rozczarowanie, rozgoryczenie, rozstanie,ból.....Są to szczególne momenty życia, ale również te codzienne....przyziemne, szare....
To nie jest tak,że od tych nastu lat słuchałam tylko jednego zespołu i moje muzyczne upodobanie były sztywne.....ale zawsze to był rock,metal,underground, muzyka polska i zagraniczna, poszukiwanie, eksperymenty...ale gdzieś tam zawsze było miejsce na U2.
Dzięki tej muzyce świat wokoło się zmienia, przeżywam niezapomniane chwile,jak w przypadku chorzowskiego koncertu Nie mogę tu pominąć wielu miłych fanów,którzy stanęli na mojej drodze,wśród nich nigdy nie jesteś obcy.Czuć w powietrzu jakąś więź....
U2, hm...Odkrywam ich ciągle na nowo, dowiaduje się nowych rzeczy, uczę się, z ich tekstów mogę czerpać jak ze studni, mogę zanurzyć się w nich jak spragniony biedak na pustyni.....a w tekstach jest mądrość, piękno,prawda,wrażliwość i to wszystko czego szukam...... ja wciąż jeszcze szukam......
#72
Napisano 15 marca 2010 - 17:03
Zrozumiałam, że jestem wolna i jedyne co mnie ogranicza to ja sama.
I zapewne to była największa zmiana w Twoim życiu!
... chociaż ja sama wciąż czekam na tę chwilę
kiedy tak właśnie bedę myśleć...
Ale ciągle nad tym pracuję <paker> być może
częstsze słuchanie U2 coś pomoże..
#73
Napisano 07 kwietnia 2010 - 11:14
Ta muzyka to dla mnie już nie tylko hobby czy jakieś tam słuchaniee. U2 stało się dla mnie czymś więcej
Rozszerza moje horyzonty myślenia jeżeli chodzi o sprawy wiary, człowieka, i otaczającego mnie świata.
Jest pewną ucieczką od codziennych spraw i problemów , lekarstwem na osamotnienie. Myślę, ze gdybym
nie znała tej muzyki i nie słuchałabym U2 moje życie nie miałoby tyle kolorów byłoby monotonne szare i
nudne. Bono jest dla mnie wzorem ten facet jest niesamowity pod róznym względem.
I ja się zgodzę, bo jest to bardzo podobny punkt widzenia do mojego.
Uzupełnię jeszcze, że U2 oznacza też dla mnie pewną (muzyczną) formę podróży do ukochanej Irlandii. Jeśli ktoś nasłuchał się w swoim życiu trochę irlandzkiej muzyki, powinien się zgodzić, że w wielu piosenkach U2 tę "irlandzkość" słychać - i wcale nie musi to zależeć tylko i wyłącznie od doboru instrumentów w piosence.
Piosenki U2 wielokrotnie pomagały mi przetrwać trudne chwile. Myślę tu głównie o piosence "Walk On", którą ja osobiście odczytuję na dwa sposoby - jako metaforę drogi duchowej oraz drogi przez życie. Przyznam, że bliższy mi jest ten drugi wariant i jego się trzymam. Ta piosenka dodaje mi sił, gdy coś idzie nie tak.
Poza tym dzięki U2 zainteresowałam się różnego rodzaju organizacjami. Jeszcze nie dojrzałam chyba do tego, żeby którąś namiętnie wspierać, ale od czasu do czasu staram się w tym zakresie informować.
Poza tym wyszukiwanie interesujących mnie informacji o zespole oznacza dla mnie radość odkrywcy i hobby.
U2 było też jedną z przyczyn narodzin jednej z moich pasji - fotografii i miłości do Anotna Corbijna.
I być może stanę się niebawem fanką trabantów...
#74
Napisano 07 kwietnia 2010 - 15:02
Piosenki U2 wielokrotnie pomagały mi przetrwać trudne chwile. Myślę tu głównie o piosence "Walk On", którą ja osobiście odczytuję na dwa sposoby - jako metaforę drogi duchowej oraz drogi przez życie. Przyznam, że bliższy mi jest ten drugi wariant i jego się trzymam. Ta piosenka dodaje mi sił, gdy coś idzie nie tak.
Hmmm coś w tym jest, bo mam bardzo podobną interpretację. Walk On jest świetne na trudne dni, bo bardzo optymistycznie nastawia do życia. No i pod względem muzycznym też jest dla mnie ideałem Dzięki temu na moim topie zajmuje zaszczytną jedynkę
Dodaj odpowiedź
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych