pozwolę sobie zacząć od parafrazy klasyka forum
A ty na ilu szołsach w SFERZE byłeś chuju? Kurwaaaaa... ile razy Love is Blindness na żywo słyszałeś? A So Cruel?
Tak, pojechałem do Sphere na koncert w zeszłym tygodniu (13.12). Unikając przez ponad dwa miesiące spoilerów - łatwo nie było.
Sama sfera robi niesamowite wrażenie, lądując wieczorem i nawet nie siedząc przy oknie było widać żarzącą się na skraju Stripu kulkę. Ale i poranny spacer wzdłuż Sands Avenue z tą konstrukcją dominującą horyzont... jest to megalomański, przesadzony i szalony projekt który pasuje idealnie do krajobrazu Las Vegas.
Przewińmy więc do środowego popołudnia, o 17:00 stawiłem się na zbiórkę dla kolejkowiczów z poranka (#216) i tak sobie grzecznie czekałem, patrząc z bliska na LEDy ale tak bez wielkiego podekscytowania. Natomiast reakcja po wejściu na płytę - i wiem że nie byłem jedną osobą, ba, mało kto pewnie zareagował mniej entuzjastycznie - to było dość duże WOW. Nie sama rozdzielczość a bardziej to że kompletnie zajmuje całe albo prawie całe pole widzenia. I tak sobie stałem, a to się rozglądając, a to idąc na spacerek do kibelka (gdzie leciał bardzo przyjemny remix Ultraviolet) a to siadałem na płycie, trochę się nudząc.
Na plus, na IE i EI nie było supportu, a tutaj był DJ z Trabanta - Pauli "the PSM" Lovejoy - który rozkręcił trochę imprezę, no ale dobra, dawać mie tu te całe ZOO TV A.D. 2023.
[nie będę się o każdej piosence z osobna rozpisywać, bo nie o to chodzi, zróbmy to w 4 aktach]
- cała pierwsza sekcja AB zajebista, od Zoo Station które wjechało na pełnej Marii Magdalenie a Bono się kręcił jak balerina przez The Fly gdzie wizualki włączyły piąty bieg - początek to bardzo solidne nawiązanie, a jakże do ZOO TV, nie kropka w kropkę ale z wyczuciem. WGRYWH chyba lepsze niż na E+I, Until, Even Better, no wszystko bardzo ładnie, warto było lecieć… tylko to Trying, niby rzadkość i bardzo chętnie się pochwalę że słyszałem na żywo w XXI wieku, no ale bez szaleństw
- akt drugi - składamy hołd erze TJT, Desire chyba na najmocniejszy plus, Ajstyl przyzwoicie, reszta uczciwie. Ponownie, Angel of Harlem czy All I Want Is You wcześniej nie słyszałem live więc fajnie.
- końcówka AB - znowu świetnie, Ultraviolet o dobre kilka klas lepiej niż ta wyleniała wersja z 2017 (ja wiem, Illuminating Icons, to spoko ale czy muzycznie kogoś wtedy porwało), Acrobacik też chyba lepiej niż na E+I, So Cruel i Love Is Blindness świetnie, ale aż może za blisko wersji studyjnych? Nie narzekam, do tego momentu było bardzo dobrze, no solidne top 2 moich koncertów
- bisy… łolaboga.
Napisałem to już paru osobom, ale za Elevation w setcie powinny być surowe wyroki. Niesmak, ani to potrzebne, ani to przydatne, zmarnowany czas i prund. Na drugą nóżkę dostaliśmy bardzo słabe Atomic City. Parę rzeczy z tego wieczoru przesłuchałem/obejrzałem jeszcze raz i AC dalej wypada mega słabo, i wokal i gitara. Szkoda, zmarnowana okazja zwłaszcza że obrazki Las Vegas w tle to jeden z (wielu co prawda) highlightów. Dalej, trochę beznamiętne Vertigo (akurat wizualki na minus, bez polotu, aż się kusiło nawiązać do teledysku) ale chyba dno osiągneliśmy przejściem Vertigo -> Streetsy. Nosz… musieli dać całemu nastrojowi dać opaść i potem mieliśmy snippecik z MOS, chyba najgorszy wstęp do Streetsów w historii. Chociaż samo wykonanie + obrazki bardzo w porządku. Ogólnie, sama końcówka końcówki spoko, WOWY na poziomie i w sumie BD na finisz się sprawdziło (tylko się gitara Edkowi popsuła w drugiej zwrotce)
Na dowód że bisy można było zrobić lepiej, oto moja propozycja:
Vertigo - Atomic City - COBL - Streetsy - WOWY - BD.
Co by tu jeszcze… snippety, nawet fajne, przykładowo: Movin' On Up, Love Me Tender (przed solidnym Untilem) i Gloria w BD.
Bram przyzwoity, koszulkę ze znaczkami z ZOO TV chłopak miał, a w programie (za który liczyli sobie 60 dolców, co za zdzierstwo) wspomina jak w 1997 był na wycieczce szkolnej w Londynie i hmv na Oxford Street poszedł kupić Pop - i ja to szanuję. Larry wspomniany z imienia podczas przedstawiania zespołu więc jest dalej szacun i chyba bez większych (kolejnych) powodów do niepokoju.
Szkoda że z Zooropy nic nie zostało i że też polotu nie starczyło na coś post-2004. Blackout/Invisible by jednak wpasowało się. O ignorowaniu Popu nie wspomne, bo jeszcze by chłopaki zagrali akustyczne If God a po co to komu
Nie żałuję (i to nie dlatego że budżet wywaliło, również dzięki wizycie w "Zoo Station at the Venetian" gdzie drogą kupna nabyłem koszulkę, plakat i kubek. I program.) na pewno experience i co jak co ale AB w całości to jednak warto zobaczyć.
Płyta w sumie mała, ekran wielki, głośników nie widać i dźwięk jest super.
--
no, to się odkułem za to że nie poleciałem do tej nieszczęsnej Australii w 2019.