Ostatnio starałem się spojrzeć na tę trasę z punktu widzenia kompletnego laika, nie-fana, kolesia, który chodzi na U2 dla nazwy, dla legendy. Tak jak my chodzimy np. na Rolling Stones. I wyszedł mi taki kształt setlisty:
CO TO? x2
COŚ MI DZWONI, ALE NIE WIEM W KTÓRYM KOŚCIELE
CO TO?
Bjutiful Dej! Znam!!!
DZIWNE PIOSENKI, KIEDYŚ CHYBA SŁYSZAŁEM x4
CZEMU ZESPÓŁ NIE GRA TYLKO JAKIEŚ KOMIKSY Z TAŚMY?
Elewejszyn !!! Znam!!!
Wertigoł!!! Znam!!!
ZNOWU JAKBYM ZNAŁ
MROCZNE NIE WIADOMO CO
AKUSTYCZNE NUDY X2
Prajd! In the name of lav! Znam!!!
W ESCE KIEDYŚ GRALI
Niu Yers Dej!!!! Znam!!!!
COŚ JAKBYM ZNAŁ
One! Znam!!!
NIE ZNAM X2
Co to? Już koniec?
A więc:
set musi być ułożony również pod kątem tego typu widza. A ich jest masa na koncertach, być może nawet większość. Zespół musi się z nimi liczyć.
Inaczej mówiąc: hity muszą być. I na obecnej trasie są one bardzo racjonalnie rozłożone, tak aby po kilku piosenkach mniej oczywistych przywalić czymś znanym. Dlatego też COBL musi być i to w tym miejscu gdzie jest - a jeśli mieliby zastąpić czymś równie znanym to jest spory problem. Piosenki z Joshuy odpadają, a lista przebojów nie jest znowu taka długa. Zresztą teraz i tak już nie ma to sensu, bo trasa zmierza ku końcowi. Aczkolwiek nie ulega wątpliwości, że finał setu podstawowego w postaci COBL jest jednym z najsłabszych punktów show - miały to być w zamyśle drugie Streetsy, przy którym publika mówiąc wprost "dojdzie" rozgrzana poprzedzającą sekwencją utworów, ale niestety... coś nie pykło. I bisy też takie se.
Ale ogólnie, po kopenhaskim liftingu, trasa jest jak najbardziej zacna i można z czystym sumieniem to nagrywać i wydawać jako
U2 Experience: Live in Berlin
Będzie to mozna odróżnić od Paryża nie tylko po wyglądzie Boniasa i okularach Larry'ego
EDIT:
A TUF im po prostu nie pasował do narracji. Przecież u nich wszystko musi być zgodne z narracją danej częsci koncert <ziew> nie potrafią sobie od tak przywalić czymś naprawdę dobrym. Wielka szkoda, zwłaszcza, że w tej dekadzie prawie nie grali tego arcydzieła, a z biegiem lat będzie im coraz trudniej sięgać po te ambitniejsze utwory.