No nie wiem. Dla mnie większość teledysków z lat 90 to mistrzostwo świata. Even better than the real thing jak na tamte czasy był bardzo ciekawy, the fly też jest ikoniczny. Kolejne warte uwagi didełoklipy to please i one antona corbijna. Osobiście bardzo lubię klimatyczny teledysk z bizonami do one. Spokojny i nie zakłócający przekazu piosenki. Dalej mamy stay wima wendersa, czy staring at the sun syna ridleya scotta. Ogólnie lata 90 dla U2 to była złota era
Najlepszy teledysk - If God Will Send His Angels. Fajny pomysł scenariuszowo, fajne kolory i ta końcówka gdy się reszta do niego dosiada. Zawsze o nim myślę gdy przechodzę obok albo jadam w takich knajpach :-)
IGWSHA - rzeczywiście też niezły - ciekawa technika kręcenia (Bono śpiewał w zwolnionym tempie), no i wszystko zrobione w 1 ujęciu. Nawet straż pożarna w tle się wkręciła i nie było to ponoć wyreżyserowane.
The Fly może i ikoniczny, ale słaby. Wykonania na żywo The Fly już są lepsze.
Ale nadal nie przesadzałbym z tym jakie to świetne teledyski kręcili. Na pewno na tle innych zespołów większość ludzi raczej mało co pamięta z ichnich teledysków - nie mówię, że to wyznacznik, ale do chociażby takiego Michaela Jacksona to na pewno im daleko.
Jestem strasznie pozytywnie zaskoczony nowymi kawałkami. Best Thing od samego początku smakuje wyśmienicie, Blackout, to coś czego nie spodziewałem się po tym zespole na tym etapie kariery. American Soul, to kawałek o którym marzyłem, włączałem Volcano tylko dla tego riffu. No ale Get Out On Your Own Way po prostu wymiata. Świeży, przyjemny, rockowy, świetny Larry, przyjemny bas Adama, super tekst. Jedynie żałuję, że na koncertach nie będzie drugiej gitary, to jest coś czego wg mnie brakuje temu zespołowi, ale z drugiej strony czyni go unikalnym. Super, super, nie potrafię się od niego oderwać. Furory pewnie nie zrobi na jutubach, ale kogo to obchodzi? Wyznacznikiem zajebistości nie jest liczba wyświetleń, aktualnie jest chyba na odwrót.
Odpalam ponownie.
Nie wiem, czy o tych innych utworach to w tym temacie (choć co do Volcano i AS to się zgadzam ), ale co do Get Out On Your Own muszę się częściowo nie zgodzić, bo utwór ani nie jest rockowy, ani gry Larry'ego nie można nazwać świetną. Kawałek jest mocno popowy, a Larry to automat a'la w Invisible, czyli bardzo mało i bardzo monotonni, ale może na żywo będzie lepiej.