Świetne skojarzenie, serio. W chwili obecnej Bullet ma zabarwienie anty-Trumpowe, ALE:
Kendrcik Lamar napisał swojego Bulleta już w 2011 roku (!), kontynuując dissowanie - w myśl 'naszego' U2-owego Bulleta - erę Ronalda Reagana. I to jest ten jego Bullet the real one. U2 i Lamar maja po prostu ideologiczną nić porozumienia między sobą na tej płaszczyźnie i tyle. Ja się z tego cieszę.
I to chyba najbardziej logiczne wyjaśnienie tej kolaboracji, dobrze w sumie, że takie, a nie np. chęć U2 za wszelką cenę pokazania się młodszej lub mniej znanej publice.
Powiem wam, że wolę takie kolaboracje U2 niż jakby mieli nagrywać coś z jakimiś starymi dziadami - "legendami", "wyjadaczami", z "rockowym pazurem", "gitarówka ma być bo to jest prawdziwa muzyka", "chłopcy dają czadu". Mielibyśmy konserwę, autoparodię, "wychowanie na Trójce", Kaczkowskiego, Deep Purple po 16 zmianie składu na koncercie w Zabrzu czy jakimś Płocku i tego typu klimat. Ja za takie coś dziękuję i wysiadam, panie kierowco na najbliższym przystanku poproszę.
Wysiadaj, wysiadaj, a zostaniesz na przystanku "wychowanie na RMF/ESKA/ZETka" , jak nie Disco Relax. Nie wiem skąd wręcz ta odraza, jakby to było coś okropnego. Przecież nic nowego w muzyce to oni (ani nikt inny) już większego nie odkryją. Wszystko prawie było już zagrane (jedynie nie przez wszystkich ). A tu widzę, że lepiej na siłę coś próbować, bo wtedy jest super. Bo, jakby zagrali po staremu to wstyd tego słuchać.
Jak nagrali z innymi "starymi dziadami" to nie słyszałem takich narzekań. Tu fakt, że porównanie tego nagrania do ich kolaboracji z Johnym Cashem jest trafione, ale jak już np. grali z Cohenem - to czy wtedy Max "wysiadałeś"? Czy to było takie straszne?
Ja nie wyrażam, aż takiego entuzjazmu co XXX. Tragedii nie ma. Z zeznań świadków słyszę, że zagrali z jednym z lepszych raperów. To dobrze, ale osobiście wolę inne klimaty.
Na rapie się kompletnie nie znam, nie moja bajka, ale jutowe fragmenty bardzo spoko, muszę przyznać.
Może będzie podobnie jak w przypadku kolaboracji McCartney'a z Kanye Westem, miło, że tacy znani i na topie wspomagają mniej znanych artystów i przedstawiają ich kolejnej publiczności
Hmmmm... Tylko patrząc na komentarze, to raczej wygląda na to, że jest odwrotnie i to ci młodzi promują tych starszych. Pytanie, kto tu jest dzisiaj bardziej znany. Dla mnie U2, ale dla szerszej (młodszej?) publiczności wynik może już być inny.