SFS czy Stay i nie wiem, naprawdę nie wiem. Że niby utwór kuleje kompozycyjnie? Co mnie to obchodzi, podobno Streetsy kuleją tekstowo, pisane na kolanie w etiopskim namiocie, ale czuć w nich rozdzierające pragnienie, przestrzeń i iskrę bożą, za którą kocha się U2. Znalazłem ją wcześniej w Iris i teraz widzę w "surowym" Song for Someone.
1. SFS zdecydowanie. Stay jest już zbyt ograne i bardziej cukierkowe.
2. Stay nie jest bardziej wyrafinowane kompozycyjnie niż SFS.
3. SFS to gotowy klasyk. Za kilka lat wszyscy to zrozumieją. Cierpliwości.
4. Nowe Miracle zdecydowanie miażdży. Co do zasady, dawno już U2 nie było w tak wysokiej formie. Dobry czas, delektuję się nim.
ale jak już słucham bootlega, to bym wolała, żeby grali coś - wg mnie - lepszego 
i to nie tak, że odrzucam SFS, bo np. końcówka podoba mi się dość znacznie, choć raczej tekstowo:
zwłaszcza, że "double decker bus" pojawia się potem w This Is Where You Can Reach Me Now, najs).
