Zanim wleję w siebie procenty to napiszę swój komentarz teraz zanim będę się wstydził za słowa których mógłbym później nie pamiętać. Bo tak po prawdzie jak czytam niektóre komentarze na forum to człowiek aż chce się napić. Z góry przepraszam za długi wpis choć nawet nie wiem od czego zacząć bo buzuje we mnie sporo emocji szczególnie po 2 dniach forumowej lektury. Spróbuję posiłkować się punktami to może nic mi nie umknie:
1. Mam wrażenie, że część forumowiczów to niedoszli lub niespełnieni inżynierowie dźwięku. Gdyby tylko dostali chłopaków w studio pomiksowaliby że hej. Jeden dowaliłby basu, drugi wyjebałby perkusyjny automat, jeszcze inny zmusił Edga do riffów, solówek, palenia gitar. Zakazaliby zapożyczeń z innych utworów a nawet innych zespołów bo przecież takie coś to totalne uwstecznienie i chujowizna, żenada i takie tam. Krótko mówiąc forumowi mistrzowie konsoli w akcji. Staram się czytać wszystko co zostało napisane w ostatnich godzinach i serio jestem coraz bardziej zdegustowany modą na rozkładanie utworu po utworze na części składowe. Wygląda to jak sadomasochistyczny seans nawiedzonych audiofilów z jednoczesnym upajaniem się mega analizami. To nie moja bajka i moje pojmowanie muzyki. Na marginesie dodam, że mocno działam w fotografii i na foto forach też spotykam sprzętowych onanistów i technicznych teoretyków i zastanawiam się czy oni w ogóle robią zdjęcia? Tu też czasem zachodzę w głowę czy muzyki słuchacie i przekuwacie w emocje czy raczej odtwarzacie niczym magnetofon wielośladowy każdą ścieżkę oddzielnie.
2. Mierzi mnie wygłaszanie apokaliptycznych teorii na podstawie odsłuchu kilku utworów. Wg tego co czytam na forum to czeka nas katastrofa, żenada, najgorszy album ever, cofnięcie w rozwoju. Ba, padają nawet propozycje wysłania chłopaków na emeryturę bo wstyd. Wstydzicie się? Mam cichą nadzieję, że nadchodzącą płytą chłopaki pozbędą się części fanów tak jak stało się to po Achtung Baby. Teraz po latach to płyta kultowa ale wtedy też był hejt. Zakochani w TJT ortodoksi nie dostrzegli zmieniającego się świata i najchętniej zabroniliby wszelkiego rozwoju, eksperymentów itp. Ciekawe gdzie byłoby U2 teraz gdyby dali się zamknąć w swoim joshuowym skansenie? Z U2 jestem od 26 lat (właśnie od AB) i od tego czasu śledzę ich każdy krok. Nie widzę w ich dyskografii płyty idealnej czyli takiej do której nie miałbym żadnych „ale”. Coś tam zawsze znalazłem. Z drugiej strony o żadnej płycie nie odważę się też powiedzieć, że jest do dupy. Oczywiście niektóre kawałki pomijam, niektórych zwyczajnie nie lubię ale płyty oceniam w całości i wtedy jestem w stanie określić czy są lepsze czy słabsze a raczej czy bardziej je lubię czy mniej. I tu też z oceną albumu poczekam jak już będzie kompletny.
3. Przechodząc do spraw bardziej muzycznych: to co już można posłuchać daje mi nadzieję na płytę, po którą będę sięgał. Każdy kawałek ma coś w sobie, każdy ma potencjał i na żywo może dostać skrzydeł o ile chłopakom będzie się chciało włożyć to energię. Czuć, że skomponowane są tak by zdały egzamin na żywo. U2 zawsze byli zespołem koncertowym i ich kawałki najlepiej się tam sprawdzają. I tu dodam, że nie oczekuję od nich drugiej JTJ czy AB bo każdy w życiu ma swoje apogeum choć przecież są i tacy co nigdy się nie wybili albo zrobili to raz i na zawsze pozostali autorami jednego przeboju. IMHO U2 co mieli zrobić przełomowego zrobili. A może to ja już zestarzałem się wraz z nimi i zwyczajnie inaczej pojmuję muzykę i nie oczekuję rewolucji? A czego oczekuję? Żeby stale wzbudzali we mnie dobre emocje, żebym słuchając ich muzyki zamykał oczy i wyobrażał sobie, że jako gwiazda rocka na koncercie gram takie kawałki lub to jakie zdjęcia mogę zrobić inspirując się ich muzyką. I to się dzieje bez roztrząsania czy American Soul za bardzo przypomina Volcano a GOOYOW zrzyna z Invisible czy BD. Krótko: podobają mi się te nowe kawałki. Jedyne czego nie kupuję z tego co już znane to produkcja Kygo YEBTAM i acoustic version ale generalnie to jest U2 do jakiego zdążyłem się przyzwyczaić i które kiedyś pokochałem.
4. Żeby nie było nie jestem psychofanem U2. Nie wybaczam im wszystkiego i nie kupuję jak leci bez wybrzydzania. Też mam do nich trochę żalu za to i owo. Będę jednak z nimi na dobre i na złe. Szanuję ich za to co zrobili i nadal robią i że w ogóle jeszcze im się chce. Niemal prosto z I+E Tour pojechali z TJT 30, w międzyczasie problemy Bono a teraz jeszcze E+I Tour. Mogliby dawno pierd….yknąć gitary na kolłku bo w zasadzie już niczego nie muszą. I nie piszczcie, że liczy się kasa stąd te wszystkie akcje. Sądzę, że mogliby już teraz żyć sobie spokojnie z tego co zarobili przez lata. Jeśli ktoś myśli inaczej to trąci to polskim cebulactwem. Są legendą i taką pozostaną bez względu na to ile hejtu jeszcze zbiorą. Czuję jednak niesmak widząc jak dostają joby od fanów szczególnie w obliczu dywagacji o zakończeniu kariery i być może ostatniego albumu. Jeśli to ma być pożegnanie to jestem pod wrażeniem jak sobie to wymyślili. Koncept albumów, trasa itp. Choroba Bono jeszcze wzmaga dramaturgię. Czuję, że jeszcze zapłaczemy gdy okaże się to prawdą choć znając ich naturę a szczególnie Bono nie mogę sobie wyobrazić, że nie będą chcieli się udzielać i mieszać w muzycznym świecie.
Resume (pisane już jednak pod lekkim wpływem):
Być może wszystko co napisałem brzmi jak laurka dla zespołu. Być może. Za dużo mi ten band dał żebym go ot tak pojechał. Zresztą nie mam za co bo w tych kawałkach naprawdę są emocje. Nie słyszę tu popu, nie słyszę zrzynki z innych, nie widzę parcia na listy przebojów. Widzę i słyszę U2 in their own style. Kiedyś wymyślili siebie, potem TJT, AB, Zoo TV, Popmart i to mi wystarczy. A teraz mogą sobie nawet plumkać na automatach i tak Coldplay będzie się od nich uczył całe życie.
Dziękuję za uwagę jeśli ktoś dotarł do końca