Skocz do zawartości


Zdjęcie

Open'er Festival 2013


105 replies to this topic

#81 Johnny99

Johnny99

    Nothingman

  • Members
  • 10 523 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Club Tip Top

Napisano 07 lipca 2013 - 19:12

Everything Everything - jeee, nic nowego, nic specjalnego. Overhyped.

Miguel - Prince-wannabe. Ale niezłe. Fajny gitarzysta.

Crystal Fighters - na Alterklub Stage pobity chyba rekord frekwencji i szaleństwa, w tym tańce "jak-sobie-wyobrażam-folk-dance" i wypalanie traw. Muzycznie jednak sztampa.

Kings Of Leon - chyba rekord frekwencji. Po QOTSA również najlepsze wizualizacje, od połowy koncertu także (nareszcie) dobre nagłośnienie. Początek rock'n'rollowy, potem zaczął się coldplay, acz miejscami czuć było klimaty american rock, które akurat lubię. Use Somebody i Sex On Fire na koniec. Po tym drugim jakieś 30% publiki ruszyło do wyjścia, choć chłopaki od razu zaczęli grać jeszcze jeden numer. Nie zasługują na miano głównej gwiazdy.

Poza tym, jako że był to mój pierwszy Opener: piwo wcale nie rozwodnione (choć wybór tylko między Heinekenem i Desperadosem), bardzo dobry bigos, strasznie dużo łażenia (o Main Stage do Tent Stage był chyba z kilometr), świetny pomysł z teatrem (zaliczyliśmy Paw Królowej, w wykonaniu zresztą Teatru Starego z Krakowa, polecam) i biblioteką (acz pod koniec już mały wybór, ale naprawdę można wziąć za darmo, tylko na wybór ma się 15 sekund). Minus - brak Modest Mouse (arghh), uznanie, że Arctic Monkeys są większą gwiazdą od Nicka Cave'a (w związku z czym zepchnęli tego drugiego na północ, z którego to powodu nie mogłem na nim być), przynajmniej dla mnie jednak trochę mało interesujący repertuar mniejszych scen (tu niestety albo stety króluje Off). Cena? Jak się tak zastanowić, to wychodzi na to, że karnet kosztuje mniej więcej tyle, co dobre miejsce na koncercie jakiejś Wielkiej Gwiazdy na Narodowym. W tej cenie dostaje się cztery dni festiwalu (plus Rihanna na koniec), kilkadziesiąt koncertów (w tym co najmniej kilka naprawdę dużych gwiazd), kino, teatr I WIELE INNYCH. To jednak nie jest dużo.
Drink Scotch whiskey all night long
And die behind the wheel

Tak uważam.

#82 The Fly

The Fly

    Użytkownik

  • Members
  • 2 153 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:się biorą dzieci?

Napisano 08 lipca 2013 - 15:52

http://www.youtube.c...h?v=y7PKudt7FYU

cały występ The National w HD
dodam, że pro shot. Smacznego ;)

#83 derka

derka

    Lady with the spinning head

  • Moderatorzy
  • 5 611 Postów
  • Płeć:Kobieta
  • Skąd:z krainy Oz

Napisano 08 lipca 2013 - 15:56

Budżet poszedł na wino, do jedzenia ostała się jeno marchew.


W pierwszej chwili myślałam, że to parówki.

There's always a chance as long as one can think
this is music : last

#84 U2roopa

U2roopa

    Użytkownik

  • Root Admin
  • 6 527 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Wawa

Napisano 08 lipca 2013 - 16:55

W pierwszej chwili myślałam, że to parówki.


Dołączona grafika Faktycznie. Wino i parówki - słynna polska gościnność Dołączona grafika.

A co do Editorsów. to mnie po streamie z Openera strasznie wzięło. Szczerze mówiąc do tej pory dyskografię znałem raczej wybiórczo więc nadrabiam. Wróciłem też do Nationali. No i chciałbym dorwać stream z Noviki, bo zagrała świetny set ale będzie pewnie ciężko.

#85 derka

derka

    Lady with the spinning head

  • Moderatorzy
  • 5 611 Postów
  • Płeć:Kobieta
  • Skąd:z krainy Oz

Napisano 08 lipca 2013 - 17:24

No i chciałbym dorwać stream z Noviki, bo zagrała świetny set ale będzie pewnie ciężko.


O, jakby co, to ja też bym się na takowy połasiła;)

There's always a chance as long as one can think
this is music : last

#86 Johnny99

Johnny99

    Nothingman

  • Members
  • 10 523 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Club Tip Top

Napisano 08 lipca 2013 - 18:09

Rihanna - koncert zjechany w lokalnych mediach, z argumentami tymi samymi co zawsze, czyli że playback, że "brak szacunku", że spóźnienie, poza tym playback, dużo "męczących" utworów z ostatniej płyty, a na dodatek playback, no i w ogóle, jak to stwierdziła laska stojąca za mną, "ja tam wolę rockowe koncerty, dawajcie KINGS OF LEON!". Moim zdaniem było fajnie. Playback? To był popowy show, Michael Jackson robił tak samo (raz oglądałem jeden jego koncert - normalny, regularny, na stadionie - na którym CAŁY utwór "Thriller" poleciał z playbacku, wczoraj czegoś takiego mimo wszystko nie było). Spóźnienie? Ale spóźniła się niemal idealnie godzinę, może zegarka se nie przestawiła? B)/> Dużo nowych numerów? Przecież to była trasa promująca ostatnią płytę. Brak szacunku? Nie wiem, ococho, może o to, że dla Rihanny wszystko było "fuckin'", a publika często składała się z "motherfuckers"? Ale po Miguelu, który miał podobny zwyczaj, jakoś takich zarzutów nie słyszałem. Oprawa była fajna, lasery podczas We Found Love były fajne, Rihanna - poza utworami, w których ograniczała się do co trzeciego słowa i okrzyków "Polaaaaaand", gdy reszta leciała z playbacku (a nie oszczędzała się np. w balladach) - też śpiewała fajnie. A na dodatek fajnie tańczyła i wyglądała. Moim zdaniem miłe zakończenie Openera, a już na pewno ciekawsze od co najmniej kilku "rockowych" koncertów (m.in. tych, które wymieniały zdegustowane fanki).
Drink Scotch whiskey all night long
And die behind the wheel

Tak uważam.

#87 corso

corso

    Użytkownik

  • Members
  • 3 831 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Black Diamond Bay

Napisano 08 lipca 2013 - 18:16

Co to za argument że Jackson tez tak robił???
Playback to megawiocha i nikt mi nie wmówi że jest inaczej.

#88 Johnny99

Johnny99

    Nothingman

  • Members
  • 10 523 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Club Tip Top

Napisano 08 lipca 2013 - 18:21

Dla mnie kiedyś megawiochą było nieumieszczenie w rockowym kawałku gitarowej solówki (najlepiej długiej), ale już z takich zapatrywań na świat wyrosłem. Chyba już kiedyś pisałem, że ważne jest dla mnie tylko to, żeby nie oszukiwać ludzi. Jak nie grasz, to nie udawaj, że grasz. I pod tym względem Rihanna wypadła lepiej, niż Jacko za najsłynniejszych lat - bo on udawał, że śpiewa, a Rihanna nie. Rozumiem, że dla kogoś nadal pewne rzeczy są nie do zaakceptowania, ale to już od dawna mnie nie dotyczy.
Drink Scotch whiskey all night long
And die behind the wheel

Tak uważam.

#89 derka

derka

    Lady with the spinning head

  • Moderatorzy
  • 5 611 Postów
  • Płeć:Kobieta
  • Skąd:z krainy Oz

Napisano 08 lipca 2013 - 19:58

Playback jest megawiochą i brakiem szacunku. Na tym polega zawód muzyka, nie po to się uczysz grać/śpiewać kilka lat, żeby stać na scenie i trzymać jeden akord i udawać, że szarpie się struny.


[2]

To albo się umie śpiewać albo nie. Co prawda fanką Rihanny nie jestem, bo to nie moja bajka muzyczna, ale przyznaję, że śpiewać umie. To jakby bać się, że się jednak nie umie albo woleć skupić się na choreografii, coby się za bardzo nie zmęczyć śpiewaniem. A Rihanna zdaje się bardziej poświęcać energię na show samo w sobie niż muzyce.

There's always a chance as long as one can think
this is music : last

#90 Johnny99

Johnny99

    Nothingman

  • Members
  • 10 523 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Club Tip Top

Napisano 08 lipca 2013 - 20:16

Na tym polega zawód muzyka, nie po to się uczysz grać/śpiewać kilka lat, żeby stać na scenie i trzymać jeden akord i udawać, że szarpie się struny.


Akurat napisałem, że nie chodzi mi o udawanie.

A ludzie nie są durni i potrafią rozróżnić prawdziwe granie na żywo od włączenia "play".


Są też odcienie szarości. Niektórzy wykonawcy w ogóle nie korzystają z taśm na koncertach, a inni (jak np. U2) lubią posiłkować się playbackiem, co przecież nie znaczy, że nie grają na żywo. Na Rihannie po prostu było tego (taśm) więcej. Generalnie krytykom chodzi pewnie o to, że miejscami lead vocal leciał z playbacku (co na U2 się nie zdarza) - ale w tych momentach Rihanna nie udawała, że śpiewa. Dla mnie to jest uczciwe, mnie to nie przeszkadzało.

Nie dziwię się ludziom, którzy byli niezadowoleni z tego, bo nie płacili za wstęp pięciu złotych.


Myślę, że po prostu pomylili koncerty. W zasadzie większość krytyk można sprowadzić do żalu o to, że nie był to koncert rockowy. Ale czy miał być? Dam głowę, że ileś procent fanów Jacksona nie przejmowało się playbackiem, bo przychodzili nie po to (albo nie głównie po to) by usłyszeć, jak śpiewa, tylko np. by zobaczyć, jak tańczy. Backstreet Boys jadą teraz w trasę (niestety, nie zahaczą nawet o Europę), na której w ogóle nie będą mieć "zespołu" - cały podkład będzie leciał z taśm. I co z tego? Przecież i tak ich fanom nie chodzi o żaden "zespół", tylko o Backstreet Boysów, którzy tańczą i śpiewają. To przecież nie rock.

Z playbacku to może sobie Weekend na Dniach Wróblewa grać, a nie artystka światowego formatu, która ma rewelacyjny głos


Ależ ona bardzo dobrze śpiewała. Jak trzeba było pokazać głos, to pokazała. A kiedy chodziło bardziej o taniec albo o show, to po co miała się wysilać. BTW akurat We Found Love było w 100% na żywo ;)

To jakby bać się, że się jednak nie umie albo woleć skupić się na choreografii, coby się za bardzo nie zmęczyć śpiewaniem. A Rihanna zdaje się bardziej poświęcać energię na show samo w sobie niż na muzyce.


No, tak, celne spostrzeżenia. I co z tego? To jest pop, tu show też jest ważny, miejscami nawet ważniejszy. Muzykę masz przecież na płytach.
Drink Scotch whiskey all night long
And die behind the wheel

Tak uważam.

#91 corso

corso

    Użytkownik

  • Members
  • 3 831 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Black Diamond Bay

Napisano 08 lipca 2013 - 20:25

Uściślijmy - koncert (niezależnie - rockowy, popowy, muzyki "poważnej", jazzowy) to taka impreza gdy ludzie przychodzą posłuchać i obejrzeć artystów wykonujących na żywo muzykę.
Mam wrażenie że nadużyciem jest stosowanie nazwy koncert na określenie jakiejś odpustowej hucpy podczas której "artyści" gibają się do podkładu z taśmy.
to może być pokaz, widowisko (coś jak baba z brodą, albo magik wyciągający królika z cylindra) ale na pewno nie koncert muzyczny.

#92 Masseur

Masseur

    Użytkownik

  • Members
  • 868 Postów
  • Płeć:Mężczyzna

Napisano 08 lipca 2013 - 20:48

Uściślijmy - koncert (niezależnie - rockowy, popowy, muzyki "poważnej", jazzowy) to taka impreza gdy ludzie przychodzą posłuchać i obejrzeć artystów wykonujących na żywo muzykę.
Mam wrażenie że nadużyciem jest stosowanie nazwy koncert na określenie jakiejś odpustowej hucpy podczas której "artyści" gibają się do podkładu z taśmy.
to może być pokaz, widowisko (coś jak baba z brodą, albo magik wyciągający królika z cylindra) ale na pewno nie koncert muzyczny.

Dokładnie tak. Nie płaci się za bilet po to żeby posłuchać nagrania w towarzystwie wykonawcy kimkolwiek by ów wykonawca nie był.

ale już z takich zapatrywań na świat wyrosłem

Mam jeszcze jedną wielką i uprzejmą prośbę o nie zawieranie w każdej dyskusji wyrażeń: "wyrosłem", "dorosłem", "zmądrzałem", "dojrzałem", "zrozumiałem" itp. Po osiemnastej dyskusji z kolei zaczyna to już razić...
Ktoś kto może mieć odmienne zdanie nie musi się czuć mniej dojrzały, głupszy i nierozumny, zwłaszcza w kontekście niektórych wypowiedzi.

#93 Johnny99

Johnny99

    Nothingman

  • Members
  • 10 523 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Club Tip Top

Napisano 08 lipca 2013 - 21:05

Mam wrażenie że nadużyciem jest stosowanie nazwy koncert na określenie jakiejś odpustowej hucpy podczas której "artyści" gibają się do podkładu z taśmy. to może być pokaz, widowisko (coś jak baba z brodą, albo magik wyciągający królika z cylindra) ale na pewno nie koncert muzyczny.


Jeżeli problem polega jedynie na nazewnictwie..

Nie płaci się za bilet po to żeby posłuchać nagrania w towarzystwie wykonawcy kimkolwiek by ów wykonawca nie był.


Bo? Płaci się za bilety na różne rzeczy. Mnie się konc.. eee, no dobra, powiedzmy: występ Rihanny podobał. A byłem baaardzo negatywnie nastawiony (możecie zapytać mojej żony).

Mam jeszcze jedną wielką i uprzejmą prośbę o nie zawieranie w każdej dyskusji wyrażeń: "wyrosłem", "dorosłem", "zmądrzałem", "dojrzałem", "zrozumiałem" itp. Po osiemnastej dyskusji z kolei zaczyna to już razić...



Mówię za siebie. Dostrzegam, że kiedyś byłem głupszy. To, co niektórzy nazywają "rockizmem", przechodziłem. Kłóciłem się z kolegami o to, kto jest lepszym gitarzystą i uważałem za lepszych tych, którzy potrafią szybciej wywijać solówy. Twierdziłem z przekonaniem, że "hip-hop to nie muzyka", że pop jest "obciachem", że "jak ktoś ma słaby głos, to nie ma prawa być wokalistą" - bo przecież "wokalista" to musi być ktoś o gardle na miarę co najmniej Bruce'a Dickinsona - że "punk rock jest bezwartościowy, no bo przecież Johnny Ramone w życiu nie wytnie solówy jak Satriani, co to za gitarzysta?!" itp.itd. I kiedy rozważam fakt, że w to wszystko już nie wierzę, mało tego, uważam, że tego rodzaju twierdzenia są - powiedzmy - małostkowe i nieszczególnie świadczą o, nazwijmy to, otwartości wewnętrznej, to najlepiej mi się, na określenie tej mojej zmiany postawy, nadaje określenie "wyrosłem".

Ktoś kto może mieć odmienne zdanie nie musi się czuć mniej dojrzały, głupszy i nierozumny, zwłaszcza w kontekście niektórych wypowiedzi.


No, nie wiem, co odpowiedzieć. To niech się nie czuje. Albo niech może nie czyta?
Drink Scotch whiskey all night long
And die behind the wheel

Tak uważam.

#94 corso

corso

    Użytkownik

  • Members
  • 3 831 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Black Diamond Bay

Napisano 08 lipca 2013 - 21:15

Problem nie leży jedynie w nazewnictwie.
Myślałem że rozmawiamy tu głównie o muzyce.
Wyjaśnie Ci to w ten sposób: jeśli artysta poza biegłością w posługiwaniu się instrumentem, inwencją itp ma jakies ekstrawagancje sceniczne, do tego jago koncerty mają ciekawą oprawę to wszystko jest ok i przy okazji rozmowy o muzyce można i o tych obocznych sprawach wspomnieć.Natomiast gdy brakuje sedna i pozostaje tylko opisana wyżej otoczka, to poruszamy sie w okolicach celebrytozy,byc może jakiegoś faktu socjologicznego.Na pewno nie ma to nic wspólnego z muzyką, jej odbiorem, oceną.

#95 Johnny99

Johnny99

    Nothingman

  • Members
  • 10 523 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Club Tip Top

Napisano 08 lipca 2013 - 21:25

A dlaczego to miałaby być tylko otoczka? W sensie: z pewnością zarówno u Jacko, jak i u Rihanny, muzyka jest (była) jedynie jednym z elementów ich działalności. No i co? U każdego musi być jedynym elementem? W U2 też nie jest - na przykład, U2 sporo gadają, śpiewają i pokazują na koncertach o "polityce", co wielu ludzi wkurza nie mniej niż playback na Rihannie. I co w związku z tym? Nie podoba się, niech idą na, nie wiem, Kings Of Leon - gwarantuję, że o polityce nie będzie ani słowa. Ale po co stwarzać sobie takie ograniczenia? Nie można iść i na to, i na to?
Drink Scotch whiskey all night long
And die behind the wheel

Tak uważam.

#96 corso

corso

    Użytkownik

  • Members
  • 3 831 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Black Diamond Bay

Napisano 08 lipca 2013 - 22:18

Może się komuś Kings of Leon nie podobać - kwestia gustu - ja lubię, ale oni dają koncerty, a nie odgrywają jasełka.
W sumie nic mi do tego jak lubisz się bawić Janie, tylko sądziłem że pasjonuje Cię raczej muzyka, a nie produkty w których muzyka jest tylko elementem (wcale nie najistotniejszym).Stąd moje zdziwienie.

#97 acr

acr

    mam tu fajne drzewko

  • Moderatorzy
  • 17 742 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:skądinąd.

Napisano 08 lipca 2013 - 22:24

Dużo jest produktów, Empire of the Sun też byli produktem, akurat grali live poza dodatkami. Są koncerty ważniejsze i ciekawsze, a i są koncerty na które się idzie dla samego funu i na szoł właśnie. Ja też nie lubię lecenia z taśmy ale nie od dziś wiadomo że gwiazdy mejnstrimowego, wielkiego popu tak robią stawiając właśnie na szoł, no trudno. Ale mam pytanie - to fani nie wiedzieli że ona tak robi? Ja rozumiem przypadkowi ludzie którzy poszli bo mogli, może z ciekawości, może też bym poszedł nie mając żadnych oczekiwań, nie zawiódłbym się bo jak może mnie zawieźć coś po czym się nie spodziewam niczego dobrego ani złego? No ale że fani niby zdegustowani? To co to za fani że nie wiedzieli jak to wygląda, ej? Dołączona grafika

#98 Johnny99

Johnny99

    Nothingman

  • Members
  • 10 523 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Club Tip Top

Napisano 08 lipca 2013 - 22:27

Johnny, koncert z playbacku to nie koncert, tylko show.


Aha. No i?

Żeby obejrzeć pokaz tańca, mogę obejrzeć You Can Dance, tam również jest muzyka, tylko tancerze nie udają, że śpiewają.


Nikt nie udawał, że śpiewa. Każesz mi to powtarzać więcej razy, czy damy sobie spokój?

"Śpiewanie" z playbacku to muzyczny przeżytek i karaoke na odwrót, jak powiedziałam, ludzie nie są głupi, chodzą na koncerty po to, aby usłyszeć muzyka na żywo.


No popatrz, a ja na Rihannę poszedłem, żeby zobaczyć fajny show. I na dodatek usłyszałem Rihannę na żywo - bo śpiewała na żywo (o tym jednak nie zapominajmy, 100% playbacku nie było ani razu).

Kto nie lubi koncertów, zostaje w domu, ale muzyk powinien wykazać jakieś minimum przyzwoitości i grać na żywo. Koncert to nie rewia mody, muzycy nie są tylko od "wyglądania" i karmienia się piskiem fanek.


Może zapiszcie w jakiejś ustawie, co to jest koncert i żeby koniecznie tylko to, a nie broń Boże co innego.

[2]

http://muzyka.newswe...106143,1,1.html


No i? Newsweek napisał co napisał, a ja mam inne wrażenia. Nie zauważyłem, jakoby "Rihanna była najsłabszym ogniwem show" albo jakoby "wydawała się zagubiona", a już na pewno nie zauważyłem, żeby "ruchy układu choreograficznego nie do końca jej wychodziły". Nie było też żadnego autotune :huh:/> "nie było entuzjazmu, jaki panuje na koncertach, gdzie muzycy śpiewają całkiem na żywo i bawią się z publicznością" - huh? Na koncertach Kraftwerk nie ma takiego entuzjazmu, jaki panuje na koncertach Crystal Fighters, w związku z czym są do bani i nie bawią się z publicznością. Ja rozumiem, że się ludziom nie podobało, ale naprawdę to są kolejny raz te same, bzdurne argumenty - że "brak szacunku", że "playback" (po koncercie U2 też były zarzuty o playback, że przypomnę..), a już zwłaszcza, że "dla Polaków to im się nie chce starać!". A nie można by tak wyluzować?

Może się komuś Kings of Leon nie podobać - kwestia gustu - ja lubię, ale oni dają koncerty, a nie odgrywają jasełka.


No i co z tego? Ja się na ich koncercie wynudziłem. Na Rihannie było o wiele fajniej. I cóż zmieni to, że ich koncert był "prawdziwy", a Rihanny "nieprawdziwy"?

W sumie nic mi do tego jak lubisz się bawić Janie, tylko sądziłem że pasjonuje Cię raczej muzyka, a nie produkty w których muzyka jest tylko elementem (wcale nie najistotniejszym).Stąd moje zdziwienie.



Pasjonuje mnie muzyka we wszelkich odmianach i staram się nie uznawać w niej żadnych dogmatów - np. takiego, że na koncercie NIE WOLNO używać playbacku, bo to wtedy nie jest koncert, tylko.. coś innego! AAAAAA! Straszne. Jeżeli to Cię pocieszy, to na koncercie Queens Of The Stone Age bawiłem się jeszcze lepiej.
Drink Scotch whiskey all night long
And die behind the wheel

Tak uważam.

#99 kade

kade

    Użytkownik

  • Members
  • 2 826 Postów
  • Płeć:Nie powiem

Napisano 09 lipca 2013 - 10:06

Misie.. serio - na prawdę nie macie większych powodów do kłótni? Hm?
Cała strona w wątku openerowym o Rihannie i playbacku..

A praktycznie ani słowa o fantastycznym koncercie Blur.
Dla mnie to był chyba ostatni z moich ścisłych "mustsee" - takich możliwych do realizacji. Pojechałam tam dla Blur i warto było. Nie obyło się bez przygód i nawet chwil grozy tuż przed koncertem, co zaskutkowało oglądaniem koncertu z oddali, a nie spod sceny. Są tego pewne plusy - moje kości ocalały. Z drugiej strony - żal, bo jakie w tym akurat miejscu, gdzie pierwotnie stałam, działy się rzeczy - to może chrapcio opowiedzieć.
W każdym razie zagrali chyba wszystko, co chciałam. Chłopcy narzekali na brak To The End. Ale dla mnie ważniejsze było Trimm Trabb, cudownie zagrane Out Of Time, czy magiczne This Is A Low. Samej końcówki koncertu, czyli For Tomorrow, Universal i Song2, nie opisuję, zobaczcie sami tu:
https://www.youtube....d&v=od6uf_sNTxA
Podsumowując: była i impreza - Parklife, Country House, Girls And Boys, było i to, za co kocham Blur (patrz wyżej).
No i nie zabrakło Tender - dla zarzeczańskiego towarzycha pozycja obowiązkowa;)

Było świetnie - no to zostałam na kolejny dzień. I znowu było warto. Nick Cave. Jakoś dotychczas dość obojętnie przechodziłam obok niego. Coś tam wleciało czasem do ucha - wiadomo, trudno nie znać pobieżnie chociaż. I mogę być tylko wdzięczna acrowi za namówienie mnie na ten koncert. Ok, ciężki, mroczny, dołujący. Ale w taki sposób, jak lubię się dołować. Absolutnie genialny. Muzycznie kosmos. Cave - magnetyczny, niepokojący, diaboliczny. REWELACJA.

Opener, nie opener. Pojechałam tam dla muzyki. Dostałam o wiele więcej niż się spodziewałam. Zamiast jednego - dwa fantastyczne koncerty.
Dzięki dla chrapcia za towarzystwo w pierwszej dobie, dla acra za towarzystwo przez cały czas. A największe uściski dla uzi, dzięki której to było możliwe.

#100 Yarpen

Yarpen

    Użytkownik

  • Members
  • 973 Postów
  • Płeć:Mężczyzna

Napisano 09 lipca 2013 - 13:00

Po pierwsze: udało mi się poznać (nareszcie!) część forum i ubolewam, że tak krótko i znowu na siebie nie trafiliśmy. na OFFie będzie łatwiej ;)/>/>

Po drugie: zgadzam się z kade w zupełności. Blur jak dla mnie zagrali tzw. Koncert Życia (U2, wiadomo, inaczej). Czekałem na nich tyyyyle lat, odkąd zacząłem świadomie słuchać muzyki i już straciłem wszelką nadzieję, że uda mi się ich zobaczyć, w sumie to każdy zna telenowelę pt. "Damon & Graham", so touching.
Ale warto było jechać aż nad morze, żeby przekonać się, że Damon Albarn naprawdę jest taki wspaniały, jak go sobie zawsze idealizowałem. Tak bardzo smutny (Caramel) i czarujący (jak zapraszał do tańca na Universal), współczujący (Hallelujah w Under the Westway) i szalony (Country House). W ogóle muzycznie było perfekcyjnie, o co miałem trochę obaw, ale początek koncertu mnie ich pozbawił. Empirycznie. Siłowo. Boleśnie. A sam finał w skali euforii - 13/10. Najlepszy koncert jaki mogłem sobie wyobrazić, przywraca wiarę w muzykę.

Jeśli chodzi o The National, bardzo się zawiodłem. Oczekiwałem katharsis jakiegoś, że będę cały czas płakał, a tutaj od razu Fake Empire nic mi nie zrobiło. Na pewno perkusista bardzo się opieprzał, chociażby w Slow Show grał najprościej jak można, nie było to miłe. Gdzie About Today? Gdzie Pink Rabbits? W ogóle nietrafione te "większe" , "stadionowe" wersje, boję się, że ich tracimy.

A Matt owszem. Był pijany. Nawet wtedy tak bardzo tego nie zauważyłem, ale na transmisji widać bardzo dobrze :rolleyes:/>/> (co jednak nie usprawiedliwia komentarzy z YT

"stary alkoholik - żenująco smutne. Szkoda, ze tylko pierwsze 30min nadaje sie do słuchania"

LOOOOOOL :P/>/>

http://youtu.be/y7PKudt7FYU?t=1h18m8s

Edit: Najsłodszy moment Openera w wykonaniu Matta "asienajebaem" Berningera
Don't break anything in this song
http://sit-and-wonder.blogspot.com/



Dodaj odpowiedź



  


Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych