Szybko, włączaj reklamy, włączaj reklamy ...
Posted 07 lutego 2014 - 09:50
Fajny gest ze strony zespołu, gratulacje.
A tutaj przykład lekko innego podejścia do fanów:
http://www.pap.pl/pa...kSum=1528974436
Posted 09 czerwca 2014 - 08:09
Dzięki.
Oferty zaciągnięcia do jej 'groupies' niestety nie dostałem
Bo Anna woli dziewczyny, nie chłopaków - taki pech.
The Lollipops
2014-05-31 Olsztyn
To nie był mój pierwszy koncert TLPS, w każdym razie, ten był zdecydowanie najlepszy. Pewnie nie bez znaczenia było to, że zespół grał u siebie, chociaż to może nie być takie oczywiste, biorąc pod uwagę fakt, że z Olsztynem kojarzy się raczej taki zespół jak Enej... Do tej pory wydawało mi się, że kluby, to najlepsze miejsce dla tego zespołu, ale po tym, co zobaczyłem w olsztyńskim amfiteatrze, gdzie przygotowane świateł i nagłośnienie było na ponadprzeciętnym poziomie, śmiem sądzić, że ten zespół sprawdziłby się równie dobrze w jakichś większych obiektach na kilka-kilkanaście tysięcy osób. Szkoda tylko, że taka muzyka gitarowa, zbyt popowa dla hipsterstwa i zbyt alernatywna dla mejnstrimu, bez wsparcia wydawniczego majorsa, raczej nie ma szczęścia u polskich odbiorców. Zespół zagrał praktycznie cały nowy album Miniatures, plus kilka z pierwszego albumu oraz cztery zupełnie nowe kawałki, w których gitarzyści pokazują, że umieją wspierać Kasię Staszko także wokalnie, a nie tylko ścianą gitar.
setlista:
1. Keyhole Kate
2. Who Would... (Win in a Fight Between a Shark and a Bear?)
3. From Place to Place to Place
4. Folded Arms
5. Action!
6. Hello, Farewell
7. Go Away, Alex
8. No, You Don't 2
9. Justin
10. November
11. Tango
12. She Makes Mistakes - She Will Be Fine
13. You Forgot My Name
14. Let's Go Baby
15. Daydreaming
16. Girls' Night Out
=======================
17. Mallory
18. Good Girl
19. Long Way Home
https://www.youtube.com/watch?v=B5RGmmwk5-A
https://www.youtube.com/watch?v=TLJz02YADRQ
https://www.youtube.com/watch?v=7DvBudHYas4
Posted 16 listopada 2014 - 02:13
Jack White Stara Zajezdnia Kraków 12 Listopada 2014 r.
Emocje w końcu opadły więc zabrałem się za napisanie kilku słów. Dorwałem bilety na wcześniejszy koncert Jacka o 18 , po przyjeździe do Krakowa ( poruszanie się po tym mieście autem przyprawia o zawroty głowy ) zakupiłem piwko z lokalnego browaru ( robiony na miejscu w pięknych mosiężnych kadziach , stojących w środku zajezdni przy barze ) Zajezdnia to niesamowicie klimatyczne miejsce , Wisła za rogiem , wszędzie stare budynki , a w środku oprócz wspomnianych kadzi bardzo ładnie odrestaurowane , trochę industrialne wnętrze.Piwo z lokalu pierwsza klasa , naprawdę znakomite. Ale przechodząc do muzyki. Do środka wepchnąłem się po 17 kiedy na scenie szalał support czyli zespół Lucius. Bez szału , ale ciekawie pomyślane. Śpiewały 2 kobitki ( przy okazji grając na syntezatorach i instrumentach perkusyjnych ) jeden facet na gitarze i 2 po bokach na instrumentach perkusyjnych , które momentami brzmiały mega kozacko i efektownie. Popełnili też cover Whitney Houston. Ogółem bardzo przyjemny występ , z naprawdę niesamowitymi bębnami ( na myśl przychodzi Ultravox pod względem ich epickości ) Kiedy skończyli występ zaczęło się nieznośnie oczekiwanie na 18 i gwiazdę wieczoru. Techniczni wyglądający jak amisze z prawdziwego zdarzenia zaczęli rozkładać sprzęt , a jeden z nich zwrócił się do publiczności o nie robienie zdjęć telefonami i wychwalił jakość naszych pierogów W końcu Jack przybył na scene. Zaczęli nowym krążkiem. Pierwsze dwa numery niestety w strasznym jazgocie gdyż ktoś na konsolecie wyraźnie się pogubił. Po ' Lazaretto" było już lepiej , natomiast szwankował mikrofon Jack'a który zbyt mocno podbił wysokie jego głosu. Dało się to przeżyć na szczęście. Jack się nie oszczędzał , mimo dwóch koncertów po sobie nie stał nawet na chwile w jednym miejscu , dyrygował publicznością i wspomniał o swojej rodzinie z pod Krakowa. Po ciężkim gitarowym młóceniu przesiadł się na pianino i zagrali kilka cudownych folkowych kawałków. Po powrocie do gitary mikrofon na szczęście był już w pełni sprawny. Naprawdę do końca koncertu atmosfera jaka biła ze sceny była niepowtarzalna , energiczna i absolutnie rewelacyjna. W końcu przyszedł czas na bis , kiedy cała publiczność w trakcie nieobecności zespołu , odśpiewała riff do Seven Nation Army. Słysząc to zza kulis zespół wrócił z szerokimi uśmiechami na twarzach. Szkoda tylko że nie pokusili się jeszcze o 2 , 3 numery na bis bo pozostał straszny niedosyt. Mimo że tylko 1h15 , koncert niesamowity , dzięki miejscówce niesamowicie intymny , dzięki Jackowi szalenie energiczny. Zaznaczyć należy też świetną znajomość tekstów przez publiczność , którą odśpiewywała ich fragmenty nawet kiedy White o to nie prosił A jego kontakt z publicznością był genialny. Rozumieliśmy się bez słów. Wystarczyło że machnął ręką Koncert zaliczam jako chyba drugi najbardziej udany , emocjonujący i godny zapamiętania show oczywiście zaraz za U2
Setlista:
1
Posted 19 listopada 2014 - 21:00
właśnie dostałem info od kumpla, który pojechał do Wawy na koncert Morrisseya, że ten się obraził na widownie i zszedł ze sceny po pierwszej piosence. Po koncercie.
Posted 19 listopada 2014 - 22:06
http://warszawa.gaze...Gazeta_Warszawa
nie ma to jak strzelić focha.. wielka szkoda ludzi, którzy wybrali się na dzisiejszy 'koncert', na pewno też było sporo osób z daleka. ciekawe, co - jeśli w ogóle - będzie w piątek w Krakowie.
Posted 19 listopada 2014 - 22:33
no przesadził. Musicie teraz w Krakowie uważać żeby nie urazić :|
Posted 19 listopada 2014 - 22:40
nie jem mięsa od tej chwili #wintencjiMoza
Posted 19 listopada 2014 - 22:57
pewnie ktoś z widowni rzucił mięsem <hehe>
#meatismurder
Posted 19 listopada 2014 - 23:05
a dajcie spokój.
przyszedł, pośpiewał, zespół w koszulkach polskiej reprezentacji, wszystko fajowo, przed staircase at the university zdaje się (czyli szóstym, ostatnim kawałkiem) powiedział coś w stylu "chciałbym teraz coś powiedzieć, mogę?" i potem musiało paść coś w jego kierunku że odpowiedział "to było naprawdę niemiłe" i z fochem "to nie, to nie powiem co chciałem", zaczęli grać, zagrali, skończyli grać.
myślałam że to jakiś zamierzony "encore" break na początku, że to takie budowanie napięcia, że zaraz wróci, ale nie wraca i nie wraca, zespół wyszedł i poprosił żeby ujawnić WINOWAJCĘ bo Mozz nie wróci. nie ujawnił się, nie wrócił. przyszedł pan z ekipy powiedzieć że Mozz jest już wyjechany, dziękujemy dobranoc.
o, jest info prasowe od Live Nation:
W trakcie dzisiejszego koncertu Morrisseya w klubie Stodoła w Warszawie jeden z widzów stojących blisko sceny wypowiedział niezwykle obraźliwe i szowinistyczne słowa pod adresem Artysty. Zaistniała sytuacja zmusiła Artystę do opuszczenia sceny.
Zapraszamy wszystkich obecnych na warszawskim koncercie do nieodpłatnego uczestnictwa w koncercie krakowskim, który odbędzie się w Łaźni Nowej 21 listopada 2014 roku.
no już biegnę.
Posted 19 listopada 2014 - 23:14
a dajcie spokój.
przyszedł, pośpiewał, zespół w koszulkach polskiej reprezentacji, wszystko fajowo, przed staircase at the university zdaje się (czyli szóstym, ostatnim kawałkiem) powiedział coś w stylu "chciałbym teraz coś powiedzieć, mogę?" i potem musiało paść coś w jego kierunku że odpowiedział "to było naprawdę niemiłe"
Ktoś mu po prostu powiedział żeby nie gadał, tylko śpiewał.
Posted 19 listopada 2014 - 23:17
a dajcie spokój.
przyszedł, pośpiewał, zespół w koszulkach polskiej reprezentacji, wszystko fajowo, przed staircase at the university zdaje się (czyli szóstym, ostatnim kawałkiem) powiedział coś w stylu "chciałbym teraz coś powiedzieć, mogę?" i potem musiało paść coś w jego kierunku że odpowiedział "to było naprawdę niemiłe" i z fochem "to nie, to nie powiem co chciałem", zaczęli grać, zagrali, skończyli grać.
myślałam że to jakiś zamierzony "encore" break na początku, że to takie budowanie napięcia, że zaraz wróci, ale nie wraca i nie wraca, zespół wyszedł i poprosił żeby ujawnić WINOWAJCĘ bo Mozz nie wróci. nie ujawnił się, nie wrócił. przyszedł pan z ekipy powiedzieć że Mozz jest już wyjechany, dziękujemy dobranoc.
jakby ujawnili, to co, zlinczować go? dżizas, w głowie mi się nie mieści, że przez jednego idiotę, któremu się zachciało pie*dolić bzdury, Moz się OBRAŻA na tyle, że przerywa koncert i tyle go widziano. szczerze, to moja radość z piątkowego koncertu spadła bardzo bardzo.
Posted 19 listopada 2014 - 23:20
to teraz wyobraź sobie cały ten flame, całe działa które wyciągną w jego strone. Ilu fanów w tym momencie skrzywdził i obraził. Powinien był grać z pełną wyjebką na jednego palanta
Ktoś inny coś krzyknął, ale nikt nie usłyszał, co dokładnie (ponoć w stylu "Graj nie gadaj")? Czy Brytyjczyk musiał od razu strzelać takiego focha? I to w stosunku do swoich – bardzo wiernych przecież – fanów, którzy przynieśli mu kwiaty i prezenty? I którzy czekali pod Stodołą od 3 nad ranem. Na portalach społecznościowych pojawiły się komentarze, że Morrissey tylko szukał wymówki, bo zwyczajnie miał problemy z głosem. Tak czy siak, pozostał niesmak.
Posted 19 listopada 2014 - 23:24
mnie jest przykro, choćby przez to, że jak słucham muzyki, która mi się naprawdę podoba, którą doceniam i która jest dla mnie ważna, to lubię myśleć, że twórca tej muzyki jest po prostu kind person, może za dużo wymagam. nie obchodzi mnie co kto robi i jak się zachowuje w prywatnym życiu, ale scena to nie jest tylko jego kawałek podłogi.
Ktoś inny coś krzyknął, ale nikt nie usłyszał, co dokładnie (ponoć w stylu "Graj nie gadaj")? Czy Brytyjczyk musiał od razu strzelać takiego focha? I to w stosunku do swoich – bardzo wiernych przecież – fanów, którzy przynieśli mu kwiaty i prezenty? I którzy czekali pod Stodołą od 3 nad ranem. Na portalach społecznościowych pojawiły się komentarze, że Morrissey tylko szukał wymówki, bo zwyczajnie miał problemy z głosem. Tak czy siak, pozostał niesmak.
muszę stwierdzić, że Moz to stan umysłu
0 members, 2 guests, 0 anonymous users