Ech, mam straszne zaległości, no ale trudno, zacznę od tego, bo już się przymierzałem parę razy i jakoś nie udało mi się zebrać. I w sumie nie dziwię się sobie, bo tu naprawdę nie ma o czym pisać, ta płyta jest nierecenzowalna. A już na pewno nieocenialna. Ale jednak spróbuję.
Całkiem niedawno przeczytałem gdzieś, że ECSR jest fajnym zespołem bo nie zdarza im się nagrać słabej piosenki. No i w sumie racja, przynajmniej jeśli chodzi o Rush to Relax. Tyle tylko, że nie jest to chyba żadnym większym osiągnięciem, jeśli stąpa się po tak dobrze wydeptanych ścieżkach. Nie jest to bynajmniej zarzut, tyle tylko że nie ma co podejrzewać kogoś o wybitne zdolności kulinarne tylko dlatego że umie zrobić jajecznicę (nie wiem nawet jak przepyszną).
I to jest taka właśnie jajecznica. Jak jest dobrze przyrządzona to spoko, poza tym można się najeść i... w zasadzie tyle. A może i nie, bo przecież można zawsze dorzucić trochę szyneczki, innymi słowy - mięsa (ja jajecznicy bez dodatków nie jadam, no nie potrafię po prostu). Za "mięso" robią tutaj dosłownie dwa nieco bardziej psychodeliczne odjazdy w postaci Tuning Out i Second Guessing. Szczególnie ten drugi, z świetnymi doorsowskimi organkami, jest bardzo smakowity. Napisałbym że to najlepszy moment na albumie, ale nie jestem tego wcale taki pewien. Solidnym kontrkandydatem wydaje się być wychodzący trochę z punkowej konwencji, bardzo przyjemnie zakręcony (a przy tym króciutki - zaledwie 1:13) Isn't It Nice. Gdyby nagrał to Jack White to byłby z miejsca hit.
Tyle solidnej treści. Do tego masełko (czyli brzmienie), w tym wypadku trochę przypalone, ale tak właśnie miało być. A dalej już tylko - jajka, jajka, jajka...
Nawet smaczne było.
Aha, a końcówki w postaci szumu morza nie ogarniam. Powiedzmy, że to była jajecznica zjedzona nad brzegiem morza.
A, no i nie zdziwię się jeśli ktoś uważa dokładnie odwrotnie - że te 2/3-minutowe petardy są tu treścią, a nieco dłuższe i bardziej swobodne kawałki w stylu Second Guessing - "zapychaczami". Chociaż moim zdaniem właśnie tam dzieje się najwięcej (i jest najmniej irytującego wokalu).
Eddy Current Suppression Ring - Rush To Relax
Started by
monika2506
, kwi 13 2010 19:22
24 replies to this topic
#21
Posted 01 czerwca 2010 - 22:35
#24
Posted 17 lipca 2010 - 10:11
Cóż, na Pitchforku zawsze cenią tych, którzy umieją stworzyć fajną melodię. A ECSR to potrafią. Wprawdzie od dawna już specjalnie nie pasjonuję się taką muzyką i nie wiem za bardzo, do czego to poodnosić (za Franz Ferdinand zostanę wyśmiany), ale generalnie trzeba przyznać, że gitary bujają bardzo przyjemnie. Jest zupełnie zrozumiałe, że zespół nazywa się akurat tak, skoro to właśnie Eddy Current odgrywa w nim rolę pierwszorzędną. Niby brudny garage rock - a jednak wszystko na albumie sprawia wrażenie przemyślanego i solidnie przećwiczonego. Prawie każda partia gitary jest łatwo zapamiętywalna, ani jedna sekunda nie brzmi jak dołożona mimochodem, w celu zapełnienia luki. I to właściwie wszystko - niczyjego życia ten album raczej nie zmieni, ale na jakiś wakacyjny wypad nad wodę nada się znakomicie.
(Acr, zaliczone ? )
(Acr, zaliczone ? )
0 user(s) are reading this topic
0 members, 0 guests, 0 anonymous users