Witam, wynikła tu dyskusja o głosie Bono i tym jaki to niedojrzały wokalnie
Widzę, że nie tylko Atomic ma tendencję do nadinterpretowania moich wypowiedzi.
jest na praktycznie 2 najlepszych pod względem nagród i komercyjności płytach mianowicie o Achtung Baby i POPie
No, Pop to raczej do najlepszych pod względem nagród i komercyjności nie należy, wręcz przeciwnie. Co innego ATYCLB..
Moim zdaniem, ta chrypka Bono na AB, to jest kwintesencja tego albumu, taki dodatek bez którego ta płyta nie byłaby az tak udana.
Problem w tym, że ta płyta wcale nie jest dla mnie " aż tak udana ", odwrotnie, dla mnie jest to najmniej udana płyta zespołu.
I nie uznaję tego za wadę, przeciwnie, jest to zaleta, a ten zachrypnięty i głeboki głos, który można usłyszeć tylko albumie, bo już na ZooTV słynna chrypka jest mniej słyszalna.
I całe szczęście. Dla mnie chrypka na AB totalnie Bono nie wychodzi. Np. albumowe One jest dla mnie zaśpiewane nie najlepiej, wręcz brzydko..
Zaś co do POPu, to może na albumie tego tak nie słychać, ale na PopMarcie Bono miał chyba najczystszy i najładniejszy głos w całej karierze.
A dla mnie - zupełnie na odwrót. Album Pop jest zaśpiewany bardzo dobrze - Bono jest świadom swoich ( niespecjalnych wtedy ) możliwości, więc kluczy, lawiruje, próbuje różnych, ciekawych technik, i w rezultacie wygrywa. Natomiast trasa Popmart uwidoczniła jego niemoc wokalną bardzo wyraźnie. Jego głos był słaby, chwiejny, cały czas na styk, cały czas ledwo ledwo, nie mówiąc już o nieciekawej, płytkiej, " zardzewiałej " ( w negatywnym sensie ) barwie ( co chyba najwyraźniej było słychać podczas Where The Streets Have No Name ). Z jego możliwościami podczas Joshua Tree Tour i LoveTown Tour w ogóle nie ma co Popmartu porównywać.
PopMart w MExico
Dla mnie Popmart w Mexico to najgorzej zaśpiewany przez Bono, oficjalnie wydany koncert U2. W Santiago było rzeczywiście lepiej.
a na koniec Chicago....
Za to w Chicago Bono wypadł wręcz rewelacyjnie. Na tym dvd najwyraźniej widać różnicę między ETour a VTour ( najlepiej porównać ze Slane Castle ). Chicagowskie wykonania One i Where The Streets Have No Name uważam za najlepiej zaśpiewane wersje live tych piosenek spośród wszystkich oficjalnie wydanych ( najgorzej było na Popmarcie ).