Świetna sprawa z tym podziałem na poszczególne piosenki.
Dopadał mnie refleksja - mam sto spraw do załatwienia na najbliższe godziny i chciałem się nieco "doładować", więc włączyłem GOYB. I kurde - na filmie to już kompletnie bez poweru, brakuje mi emocji (w przeciwieństwie do Vertigo np.). Z Bona taki troszkę dziadek wychodził...
Ale za to pod koniec, kiedy Bono zaczął się wyginać, przyszło na myśl Zoo TV. I jakoś lepiej.
Tak czy inaczej, nie mogę się doczekać DVD i ocenić całości w warunkach w pełni profess
EDIT: Jeszcze jedno. Jakie są wasze wrażenie po "Crazy"? Jak dal mnie Bono starał się jak mógł, świetnie ich rozkręcał, ale widzowie z Pasadeny byli chyab przywierceni do stołków, a ręce mieli spętane drutem. Masakra.