Queen
#241
Posted 27 sierpnia 2009 - 08:48
#243
Posted 27 sierpnia 2009 - 08:56
Cholera jasna. Wczoraj mnie zmogło i musiałem zaliczyć drzemkę do 7 rano (choć tak naprawdę to stchórzyłem przez Incubusem, ale ciii) i bardzo tego żałuję. Znakomity kabaret się rozwinął. Jak będziecie sprzątać wątek, to nie wywalajcie tego w kosmos, tylko stwórzcie jakiś off-topicowy śmietnik, typu "Rynsztok", "Przedszkole", "Kabaret", "Chamówa", "Błazenada" czy coś takiego, bo szkoda by było tracić coś, co tak dobrze poprawia humor.
Taa dokładnie: "....jestes fanem U2, lubisz podyskutować o muzyce, masz odmienne zdanie od ogolu, uważasz ze ktos lepiej spiewal od bono, twierdzisz ze boniasa glos slabnie, a the edge jest kataryniarzem dostajesz buty na dzien dobry i do widzenia od wielkiej kliki fanatyków U2..." i JAZDAAAAA!!
#245
Posted 27 sierpnia 2009 - 09:00
Taa dokładnie: "....jestes fanem U2, lubisz podyskutować o muzyce, masz odmienne zdanie od ogolu, uważasz ze ktos lepiej spiewal od bono, twierdzisz ze boniasa glos slabnie, a the edge jest kataryniarzem dostajesz buty na dzien dobry i do widzenia od wielkiej kliki fanatyków U2..." i JAZDAAAAA!!
Ależ skąd. Krytyka samego U2 na tym forum kwitnie, natomiast jak ktoś zaczyna się boczyć, dąsać i wywyższać czy paradować z negliżu (no offence), to - niezależnie od posiadanych poglądów - z automatu staje się obiektem zasłużonych sympatycznych drwin i docinek.
#246
Posted 27 sierpnia 2009 - 09:01
Ależ skąd. Krytyka samego U2 na tym forum kwitnie, natomiast jak ktoś zaczyna się boczyć, dąsać i wywyższać czy paradować z negliżu (no offence), to - niezależnie od posiadanych poglądów - z automatu staje się obiektem zasłużonych sympatycznych drwin i docinek.
Tylko zwróc uwage że nie bylo żadnego mojego postu typu docinka, gówno i sranie w gacie
#247
Posted 27 sierpnia 2009 - 09:02
jestes fanem U2, (...) uważasz (...) że the edge jest kataryniarzem
Przewidziałem to ! Mówiłem ! Zaraz znajdę tego posta !
O, mam, 31 lipca 2009:
Ja już się naprawdę nie zdziwię, kiedy wyjdzie taki ktoś i powie, że jest wielkim fanem U2, oczywiście, tyle tylko, że gitara Edge'a to gniot, a głos Bono to kiepski żart.
Na czym polega bycie fanem jakiegoś wykonawcy ?
#248
Posted 27 sierpnia 2009 - 09:05
Przewidziałem to ! Mówiłem ! Zaraz znajdę tego posta !
Przeciez wiem ze padl taki post....
Btw. nie stwierdzilem w zadnym poscie ze głos Bono to żart, a gitara The Edge'a to gniot zauważ. Tylko stwiedzilem że są lepsi, a to nie wyklucza tego że moge być wielkim fanem U2
#249
Posted 27 sierpnia 2009 - 09:07
#250
Posted 27 sierpnia 2009 - 09:08
Jak sądzisz, BC, czego ja bym oczekiwał, gdyby wszedł na forum Queen, i zaczął pisać, że Brian May to kataryniarz, a Mercury sra w gacie ? Uważasz, że jaka byłaby reakcja ? Czego jeszcze nie rozumiesz ?
To sie zaloguj na tamtym forum, tam fani nieraz sa krytyczni do bólu...
I nadal pijesz do nie tej osoby, bo w Ż A D N Y M poście nie napisalem o kataryniarstwie (pomijajac ten dzisiejszy) oraz o sraniu w gacie
#252
Posted 27 sierpnia 2009 - 09:17
I nadal Wam się wydaje, że to ze wszystkimi wokoło jest coś nie tak?
Nie, nie ze wszystkimi. Na początku był tutaj osoby, które podjęły dyskusję na zasadzie wymiany argumentów, spostrzeżeń... w momencie gdy weszli gówniarze, którzy:
1. chuja wiedzą o Queen;
2. nie mają nic do powiedzenia;
3. chcą się podlizać leśnym dziadom po 1000010 postów
4. czują ogromną potrzebę poklasku ze strony innych fanatyków
dyskusja stała się bezcelowa z mojego punktu widzenia i dokładnie od tego momentu przestałem z wami rozmawiać na tematy muzyczne. Bo nie warto, jesteście chorobliwie wręcz zaślepieni i chorzy na swój jeden jedyny zespolik. Niestety tak się składa, że w encyklopediach rocka nie ma ani słowa o Bono - jego wokal nie jest wymieniany nawet w top10 najciekawszych, nie mówiąc o najmocniejszych. Ale rozmowa z osobami, dla których Peter Gabriel to marka butów, a Fish kojarzy się z tworzywem sztucznym zwyczajnie nie ma sensu. Jak wielokrotnie przyznaliście na przestrzeni tych kilkunastu stron - nie macie bladego pojęcia ani o Queen, ani o Freddiem solo. Co więcej - większość z was otwarcie pisze, że zwyczajnie nie lubi Queen, więc jakim cudem mielibyście docenić ich wokalistę? I po co tu piszecie? Żeby bronić słabszego? Bo w kupie czujecie się silni? Oh well...
Był jeden zigy czy drugi dżony - wrzucali fragmenty koncertów, które świadczą jedynie o tym, że śpiewanie sprawia Bono ogromne trudności - bez porównania dla lekkości, z jaką Freddie Mercury poruszał się w swojej skali. Niezrównanej skali, należy dodać. Jeśli ktoś z was zna się na nutach (w co szczerze wątpię) - można zobaczyć ten zakres tutaj. To ewenement w muzyce rozrywkowej, lecz zakładam, że te "znaczki" nic wam nie powiedzą, a zatem zwyczajnie nie jesteście w stanie docenić możliwości tego człowieka. Dlatego wyjaśniam: zakres skali głosu Freddiego to trzy i pół oktawy. Mówi wam to coś? Macie podobne dane na temat Bono? Nie? Oj to pewnie dlatego, że jego wokal jest bardzo przeciętny i nikt nie zadaje sobie trudu, aby określić jego skalę. Pity.
Wybaczcie moi drodzy parafianie, lecz wyżej wała żaden Boniek nie fiknie. Lubię go, ale wokalistą jest bardzo przeciętnym... szczególnie w ostatnich latach (ostatnie dwie trasy). Sorry, no bonus.
#254
Posted 27 sierpnia 2009 - 09:23
Niestety tak się składa, że w encyklopediach rocka nie ma ani słowa o Bono - jego wokal nie jest wymieniany nawet w top10 najciekawszych, nie mówiąc o najmocniejszych.
Ja znam ze dwie encyklopedie rocka, w których Bono jest.. a co do rankingów - mnie to naprawdę mało obchodzi. Muzyka to nie sport, i nie rywalizuje się w niej na skale. Podrośniesz trochę, to zrozumiesz.
Co więcej - większość z was otwarcie pisze, że zwyczajnie nie lubi Queen, więc jakim cudem mielibyście docenić ich wokalistę?
Ja np. nie lubię Rainbow, a doceniam Dio. Zresztą Mercury'ego też doceniam. O co właściwie Ci chodzi ?
wrzucali fragmenty koncertów, które świadczą jedynie o tym, że śpiewanie sprawia Bono ogromne trudności
Z fragmentu, który wrzuciłem, wynika coś wręcz przeciwnego.
Wybaczcie moi drodzy parafianie, lecz wyżej wała żaden Boniek nie fiknie. Lubię go, ale wokalistą jest bardzo przeciętnym...
A znasz kogoś takiego jak Lou Reed ? Koleś nie ma żadnych " skal " - a mimo to wokalistą jest absolutnie wybitnym. A jakiś Bob Dylan, anyone ? Tylko trzeba trochę dojrzeć, by to zrozumieć. Spoko, masz czas.
#257
Posted 27 sierpnia 2009 - 09:33
A znasz kogoś takiego jak Lou Reed ? Koleś nie ma żadnych " skal " - a mimo to wokalistą jest absolutnie wybitnym. A jakiś Bob Dylan, anyone ? Tylko trzeba trochę dojrzeć, by to zrozumieć. Spoko, masz czas.
O czym Ty pierdolisz dziecko?? Dylan i Reed są cenieni z zupełnie innych powodów - piszą fantastyczne teksty, mają genialne możliwości kompozytorskie. Ale wokalistami są tak słabymi, że nikt normalny nie zestawia ich z nikim - zwyczajnie nie mają szans. W tym temacie oceniamy możliwości Freddiego i Bono - tylko dlatego, że niedawno jakiś fanatyk napisał coś o możliwościach Bono na trasach TJT i LT. To BYŁO "rywalizowanie o skalę" i nie ja zacząłem ten temat. Stąd moje wyjaśnienie.
Natomiast nie widzę powodu dla którego miałbyś mieszać do dyskusji wokalistów ewidentnie słabych. Idąc tym tropem mogę dodać jeszcze 15 innych z Rogerem Watersem na czele, ale czy to się odnosi do tematu Freddie vs. Bono? Nie, więc... chuj Ci w dupę!
Nie edytuj postów. Było coś o żabie; otóż żaba KUMKA, a nie KUMA.
A dlaczego niby kolega ma ich nie edytować? Tylko świnia przy korycie nie zmienia zdania, a o ile mi wiadomo funkcja edycji jest bardzo ceniona, wręcz pożądana na forach. Naprawdę nie masz się do czego dopierdolić poza jego żabą? "Czep się tramwaja" dziecko, skoro o muzyce gówno wiesz.
Reply to this topic
1 user(s) are reading this topic
0 members, 1 guests, 0 anonymous users