Do czego potrafi doprowadzić U2...
#65
Napisano 31 maja 2007 - 19:35
Potem 4 dni się kurowałem (przy U2 oczywiście )
#68
Napisano 01 czerwca 2007 - 08:12
Mam nadzieję, że już wyzdrowiałeś The Fly!
Uściski! Tak trzymaj!
..............................................................................................
01.06.2007 piątek świt ( -7.10) w moich uszach i duszy Rattle And Hum ... Heartland ... pan z brodą pod parasolem stanął pomiędzy goniącym gdzieś z zasępionym wzrokiem tłumem i ślepo wpatruje się w kałużę ..................... co w Jego duszy grało nie wiem, ale ... jakbym się z nim zaprzyjaźnił właśnie .... maleńka chwila ... niebanalnie banalna ... aaa takie tam pierduły! ......... (lubię te wielokropki - czasem mówią więcej niż słowa).
#73
Napisano 04 czerwca 2007 - 20:14
#75
Napisano 05 czerwca 2007 - 20:30
P.S. Pozdrowienia dla Gosi i ekipy
Tym bardziej Prosiaczka tam nie było
#76
Napisano 05 czerwca 2007 - 20:46
do czego potrafi doprowadzić U2? oj do samych przyjemnych rzeczy, mnie np do tego, żeby pojechać samej z Poznania do Szczecina na fanowską imprezę (choć wtedy jeszcze nikogo nie znałam, jechałam kompletnie w ciemno) i co z tego, że środek tygodnia, że powrotny pociąg o 5rano. Więc dzięki U2 poznaję wspaniałych ludzi, świetnie się bawię. Z mp3 oczywiście też sie nie rozstaję, nie ma dnia bez choćby jednej ich piosenki.
P.S. Pozdrowienia dla Gosi i ekipy
Tak, to wspaniale, ze muzyka moze sprawic, ze piszemy sie na jakies szalenstwo
Rzeczywiscie Dochna (Dorota) przyjechala samiusienka na impreze z plecakiem na plecach i z usmiechem na twarzy, ktory na szczescie nie znikal rowniez podczas zabawy.
Pospiewala w karaoke, potanczyla, poszperala mi w plytkach
A my oczywiscie nie moglismy pozostac dluzni i zaopiekowalismy sie Dorota az do rana Byla przejazdzka do mieszkania, potem przez pare godzin projekcja prezentacji multimedialnych i teledyskow wiadomej tematyki, by bardziej wprowadzic nowicjuszke w klimaty, parowki o 4 rano itp - przemila noc i ranek
p.s. jak przez jakis czas poradzilas sobie z samymi panami??
Zeby niektore tak piekne chwile mogly trwac wiecznie..
Dziekuje Dochna za przybycie, zawsze mile widziana jestes w Szczecinie
http://www.u2.szczecin.pl
#77
Napisano 05 czerwca 2007 - 21:52
Zeby niektore tak piekne chwile mogly trwac wiecznie..
dla takich imprez po prostu warto żyć... bardzo miło wspominam ten rekonesans w twoich płytach i chętnie kiedyś powtórzę
no a panowie bardzo opiekuńczy, prawdziwi gentelmeni wcale nie mam Ci za złe, że mnie zostawiłaś na ich pastwę
w ogóle naprawdę, tyle miłych wspomnień mam z tego wyjazdu, że aż szkoda, że takim rytmem nie żyje sie na co dzień ehhh rozmarzyłam się
Tym bardziej Prosiaczka tam nie było
#79
Napisano 06 czerwca 2007 - 11:31
Mieliśmy klasową wycieczkę do Gdyni. O 9.00 był wyjazd. Po dwóch godzinach jazdy złapała mnie gorączka . Potem ból głowy. Na dodatek baterie od mp3 mi padły... Ale mój dobry kumpel miał wspaniały gest i oddał mi swoją. Powiedział że słuchał swojej muzyki, ale jak zobaczył mnie w stanie "podgrypowym" to wyjął tę baterie i oddał mi. Wie ile U2 dla mnie znaczy. Słuchałem do samej Gdyni (czyli około 4 godziny, z Kwidzyna do Gdyni, to będzie gdzieś 100km). Gdy dojechaliśmy na miejsce poszliśmy do oceanarium a potem pani dała nam czas wolny, jakieś 5 godzin chodzenia po mieście. O 19.00 mieliśmy się stawić pod teatrem. Tam miałabyć zbiórka. No to ja i ten kumpel od baterii wybyliśmy na miasto... A mój stan coraz bardziej się pogarszał. Wypiliśmy w kawiarni ciepłą herbatę i usłyszałem "Stuck In The Moment". Na początku myślałem że to siedzi w mojej głowie (ja mam coś takiego że jak mam gorączke to mam jakieś wizje, jestem zamulony... tak jakbym brał prochy...) A potem kolega powiedział: "Hej, słyszysz? To U2!". I zdałem sobie sprawę że leci to z radia... Dopiero Wysłuchaliśmy do końca piosenki i poszliśmy dalej. Ze mną było coraz gorzej... Kumpel trzymał mnie pod rękę żebym się nie przewrócił... Trochę dziwnie to wyglądało. Wpadł na pomysł żebyśmy poszli do empiku: "Choć, pooglądasz sobie płyty U2, popatrzysz na DVD, lepiej się poczujesz..." W empiku z kolei puścili "Vertigo". "Doskonale" - pomyślałem ledwo żywy. "Vertigo przy vertigo w mojej głowie..." Naprawdę... zaczynały się u mnie zawroty głowy. Póżniej zrobiło mi się troche lepiej, bo kupiłem sobie ibuprom... Poszliśmy pod teatr. Było trochę po 18.00. O 19.00 miał się zacząć spektakl (głównym celem wycieszki był właśnie teatr). Dwugodzinne przedstawienie przespałem. Gdy wracaliśmy czułem się zdecydowanie lepiej. W radiu zaczęły się pierwsze takty "I Still..." Nasza pani poprosiła kierowce, aby podgłośnił, bo lubi tę piosenke ... Ja poczułem się jeszcze lepiej... Spiewałem sobie cichutko, aż zasnąłem. Gdzieś tak koło 1. zajechaliśmy pod szkołe, gdzie czekali na mnie rodzice by mnie odebrać. Musieli mnie dobudzać żebym wyszedł z autobusu...
Potem 4 dni się kurowałem (przy U2 oczywiście )
Poprostu wspaniała historia. Jak z książki. hehehehehhe
Dodaj odpowiedź
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych