All That You Can't Leave Behind
#1
Napisano 19 kwietnia 2007 - 19:00
Na pierwszy ogień pójdzie chyba moja ulubiona płyta, może z racji tego, że trasa również jest moim zdaniem najlepsza.
Wiele osób zarzuca tej płycie cukierkowość, brak świeżości. Moim zdaniem jest to po prostu powrót do korzeni z bagażem ponad 20-sto letnich doświadczeń na plecach.
Przede wszystkim świetnie wyprodukowania. Mamy mnóstwo różnych ścieżek, smyczków, przeszkadzajek i wszelakich pierdół. Słuchając utworu kilkanaście razy możemy powoli odkrywać cóż tam w głębi się kryje. Niech za przykład posłuży mi choćby When I Look at the World, mnóstwo bajerów, jednak nie przeszkadzających w ogólnym odbiorze.
Nie muszę wspominać o melodiach, które od samego początku charakteryzują U2. Wiele wspaniałych partii, Kite, Stuck In A Moment...Duża dawka energii, może nie do końca objawiającej się w wersji studyjnej, ale jak przystało na "jutu" na koncertach wyciągają z piosenek maksymalne pokłady powera. Czyż wejście do refrenu New York nie wywołuje ciarek na plecach? Czyż charcząca gitara w Elevation to nie jest rock'n'roll?
Nawet Grace nie przeszkadza mi na tej płycie, powiem więcej, podoba mi się, w końcu musi być wieńcząca cały album, jak nie "40", Wake Up Dead Man to niech będzie nią Grace.
Nie podoba się rytm In A Little While? Włącz wersje z Bostonu. Nie podoba się Wild Honey, ok mi też ;-)
I nie mówmy o tym tekście o Walk On, ani o dosadnym tytule "Peace On Earth". Po prostu, all that you can't leave behind...
Zapraszam do dyskusji, za wszelakie błędy, z góry przepraszam ;-)
#2
Napisano 19 kwietnia 2007 - 20:08
Najsłabszym elementem jest Wild Honey i Peace On Earth.
Właśnie od jej okresu zaczęła się moja miłość do U2.
Album miał być powrotem do rocka i chyba się im to udało. Szereg nagród Grammy i MTV EMA.
niektóre piosenki potrafią podnieść na duchu i sprawić że znowu chce się żyć, np Beautiful Day i Elevation
Conr4d co do in A Little While z Bostonu masz rację, jest cienkie.
Pierwszy raz usłyszałem tą piosenkę właśnie w tej wersji. Zraziłem się do niej i to bardzo. Musiało dużo wody upłynąć w Warcie żeby się to odmieniło.
#7
Napisano 19 kwietnia 2007 - 21:51
Nie podoba się Wild Honey, ok mi też ;-)
A mi się podoba! Komu jeszcze, no komu?
Cały czas słyszę tylko opinie wręcz negatywne na temat tej piosenki, a jest piękna!
Kojarzy mi się z latem i samymi słonecznymi rzeczami
A płyta jest słodka, ale nie w sensie cukierkowym, słuchanie jej mnie uspokaja, ale napełnia również pokładami energii.
Jest harmonijna, piosenki są takie, że niczego nie brakuje po jej przesłuchaniu, jest w nich zawarte tyle, ile powinno.
#8
Napisano 20 kwietnia 2007 - 00:57
Opowiem Wam jak się czułam słuchając tej płyty po raz pierwszy.Co istotne, to był okres mojego uwielbienia dla Achtung Baby (Jaś, forgiwmi, kajam się i biczuję!), a mając w pamięci kierunek Zooropy i Popa liczyłam na sporą dawkę energii- taką krejzową nastolatką byłam, no
Pierwszy przysiad, BD i Elevation- odlot! po czym musialam zrobic przerwe na dłuuugie godziny i przez całą Wigilię u babci nie mogłam się skupić na niczym innym, jak na niecierpliwym oczekiwaniu
Drugi przysiad, mija Elevation a ja czekam na tego kopa.. i czekam.. i czekam.. i czekam.. i powoli tracę cierpliwość Wraz z perwszymi taktami Grace nieomal wybuchłam płaczem. Jeszcze nigdy nie czułam się tak zwiedziona i .. chyba trochę oszukana..
Całą płytę przed lotem szybowcowym z okna ratowały dosłownie 3 utwory - BD, NY i Elevation. Zresztą New York jest dotąd w mojej ścisłej czołówce.
Ale Stuck (Suck) In The Moment.. nie.tra.wię. za to mojej mamie się spodobało, choć bardzo się zdziwiła, że to U2.. (w sumie nie mniej niż ja).
...
Minęły lata, nie jestem już nastolatką (choć mam zadatki na krejzową babcię). Jak na poważną, dorosłą osobę przystało, uspokoiłam się. Achtung mię zbrzydło, TJT rules itepe. Doszło do tego, że przyłapuję się na nuceniu Peace On Earth czy Kite. Ale niepokojące jest dopiero to, że akustyczna wersja Suck wydaje mi się znośna..
PS. mi tez sie podoba Wild Honey.. juz.
Moi sąsiedzi z góry zalali moich sąsiadów z dołu. A mnie wszyscy ignorują..
#9 Guest_MacPhisto18_*
Napisano 20 kwietnia 2007 - 05:48
#10
Napisano 20 kwietnia 2007 - 10:29
#11
Napisano 20 kwietnia 2007 - 11:24
Kite i Walk On towarzyszyły mi od zawsze, koncert bez Elevation na ET i VT to już nie to samo ;) a do New York długo się nie mogłam przekonać, po to by po jakimś czasie trafił mnie niespodziewanie i nie wiadomo, z której strony jakiś piorun! Autentycznie nagle odkryłam, że ten kawałek ma w sobie niesamowity potencjał. Podbij basy i włóż dobre słuchawki na uszy, ciemny pokój, New York.. i cały ten ładunek rozchodzi się po Twoim ciele.. I dosyć późno"odkryłam" też Peace On Earth, lepiej późno niż wcale.. oj zdecydowanie tak! żyć nie umierać.
wszystko co genialne jest proste
heartland
szukam sponsora do wystrzelenia mnie w kosmos!..
#12
Napisano 20 kwietnia 2007 - 11:43
#13
Napisano 20 kwietnia 2007 - 15:03
Prawdopodobnie najlepsza płyta U2 ( mówiąc " subiektywnym obiektywizmem ", tj. wolę Joshua Tree, ale rozum podpowiada mi, że ATYCLB jest lepsze ).
A może po prostu najlepsza dla Ciebie, bo Twoja pierwsza i z sentymentu tak mówisz?
Ale spoko, ja też bardzo lubię ten album i jest jednym z moich ulubionych
(...) znakomicie dobrane piosenki, w tym kilka z najwyższej, nie tylko U2owej półki ( utwory takie jak Walk On, Stuck In A Moment, When I Look In A World, Grace czy, przede wszystkim, Peace On Earth uważam za jedne z najwybitniejszych osiągnięć zespołu ). (...) ale na szczególne wyróżnienie zasługuje, moim zdaniem, Peace On Earth, utwór trochę w stylu Johna Lennona, a poziomem ani na chwilę nie odbiegający od najlepszych momentów z jego twórczości.
Wow! W końcu się w czymś zgadzamy! Peace On Earth to również jedna z moich ulubionych piosenek U2.
Ale bardziej lubię Kite, której niektóre słowa fajnie korespondowały swego czasu z moimi pierwszymi zawodami miłosnymi, he he.
Nie lubię za to Grace.
Po latach jednak twierdzę, że czegoś tej płycie brakuję, żeby być genialna. Tak jak Joshau Tree czy Achtung Baby po latach bronią sie świetnie tak nie mogę tego powiedzieć o ATYCLB. To moje zdanie.
1. U2 * 2. Queen * 3. Metallica * 4. Marillion * 5. Pink Floyd * 6. R.Stones * 7. Iron Maiden * 8. Radiohead * 9. Deep Purple * 10. D.Mode
U2 TOP 10: The Unforgettable Fire, Exit, Luminous Times, All I Want Is You, Ultra Violet, Acrobat, The Ground Beneath Her Feet, Electrical Storm, Sometimes You Can't Make It On Your Own, Magnificent
#14
Napisano 20 kwietnia 2007 - 18:35
Uwielbiam Wild Honey, przede wszystkim za te prowadzącą gitare. Po prostu nie potrafie sie nie usmiechac kiedy slysze te piosenkę... zawsze bardzo mi poprawia humor. Jedyny utwor (poza SITM ktore mi sie osluchalo po dwoch razach) do ktorego do dzis nie moge sie przekonac to Grace. Mam nadzieje ze jeszcze go odkryje, tak jak ostatnio New York: eveglider - absolutnie sie z Tobą zgadzam...
(...)
People ask me the next day, "What did you dream about?"
I say, "I don't have time. I don't have time to tell you this."
#15
Napisano 20 kwietnia 2007 - 18:53
Po latach jednak twierdzę, że czegoś tej płycie brakuję, żeby być genialna. Tak jak Joshau Tree czy Achtung Baby po latach bronią sie świetnie tak nie mogę tego powiedzieć o ATYCLB. To moje zdanie.
Jak dla mnie to brakuje ognia który wypalił swoje pietno na takich albumach jak War, czy choćby Joshua Tree. Tam mieliśmy styczność z niesamowitymi emocjami. Tu mamy "tylko" geniusz
Oczywiscie znakomita płytka, do pierwszej ligi troszke jej brakuje...
#16
Napisano 20 kwietnia 2007 - 19:05
Tam mieliśmy styczność z niesamowitymi emocjami. Tu mamy "tylko" geniusz
kurcze, chtyba trafiles w sedno...
(...)
People ask me the next day, "What did you dream about?"
I say, "I don't have time. I don't have time to tell you this."
#17
Napisano 21 kwietnia 2007 - 10:11
Moją pierwszą była Joshua Tree ( a właściwie The Best Of 1980-1990, Popa też słyszałem wcześniej ). Ale całkiem możliwe, że to sentyment. Naprawdę nie wiem. Aż tak nie jestem w stanie siebie zgłębić Poza tym zawsze kieruję się przede wszystkim emocjami, poszukiwanie ich źródeł jest działaniem wtórnym. Możliwe, że także moja niska ocena HTDAAB wynika z tego, że oczekiwałem ( długo ! ) najlepszej płyty U2, a dostałem tylko ( jak na nich ) przeciętną. Wychodzę z założenia, że skoro już siódmy rok się ATYCLB zachwycam, to MUSI coś w niej być.A może po prostu najlepsza dla Ciebie, bo Twoja pierwsza i z sentymentu tak mówisz? biggrin.gif
Tak jak Joshau Tree czy Achtung Baby po latach bronią sie świetnie tak nie mogę tego powiedzieć o ATYCLB. To moje zdanie.
To jest w ogóle ciekawa kwestia, jak bronią się po latach płyty U2. Nie wypowiadam się na temat Achtunga ( który dla mnie się nie broni - brzmi dziś archaicznie. Ale i tak nikt mnie w tym względzie już pewnie nie słucha ). Podobnie War. Sądzę, że HTDAAB zestarzeje się jeszcze szybciej. Piętno czasu odcisnęło się też bardzo wyraźnie na Boyu. Ale już, przynajmniej moim zdaniem, October spokojnie mógłby zostać nagrany wczoraj.
#19
Napisano 21 kwietnia 2007 - 13:51
Moim zdaniem na ATYCLB emocji na pewno nie brakuje. Siła przekazu takich utworów jak Peace On Earth czy Kite w niczym nie ustępuje tej znanej z albumów War czy Joshua Tree. Poza tym emocje pozytywne - to także są emocje ! Możliwe, że trochę ich nawet brakowało w dotychczasowej twórczości U2 ( October jest bardziej melancholijny, z kolei Joshua Tree - jak zaznaczał sam Bono - to album opowiadający bardziej o niepewności niż o optymizmie ). ATYCLB te " zaległości " nadrabia. Amerykańscy fani piszący " ten album uratował mi życie po 11 września " niekoniecznie przesadzają - o płycie " tylko genialnej " nikt by tak nie powiedział.
CYTAT
A może po prostu najlepsza dla Ciebie, bo Twoja pierwsza i z sentymentu tak mówisz? biggrin.gif
Moją pierwszą była Joshua Tree ( a właściwie The Best Of 1980-1990, Popa też słyszałem wcześniej ). Ale całkiem możliwe, że to sentyment. Naprawdę nie wiem. Aż tak nie jestem w stanie siebie zgłębić biggrin.gif Poza tym zawsze kieruję się przede wszystkim emocjami, poszukiwanie ich źródeł jest działaniem wtórnym. Możliwe, że także moja niska ocena HTDAAB wynika z tego, że oczekiwałem ( długo ! ) najlepszej płyty U2, a dostałem tylko ( jak na nich ) przeciętną. Wychodzę z założenia, że skoro już siódmy rok się ATYCLB zachwycam, to MUSI coś w niej być.
Nikt nie mowi że na ATYCLB brakuje emocji. Wlasnie na tym ten ich geniusz polega, oni tworza w pierwszej osobie, mowia we wlasnym imieniu, i tym co jest dla nich ważne (a jak to mozna mozwic bez emocji?). Zauważylam ze na koncertach takie utwory jak chociażby I Will Follow czy Pride mają w sobie największą siłę, to jest az zadziwiające i porywające, moze to wynika z tego ze wtedy kiedy je tworzyli byli jeszcze tacy mlodzi... spiewajacy je 80 tys. ludzi takiego czegoś, przy najmniej dla mnie, nie wytworzy spiewając Beautiful Day. I może to jest ten "ogień" o ktorym mowił Fledge, dlatego mi sie to spodobało. Nie chcę być źle zrozumiana, ATYCLB jest dla mnie genialna, to moja ulubiona plyta , wlasnie za te pozytywne emocje, ktorych ja znajduję tu najwiecej, poza tym wydaje mi sie ze byli tu w najlepszej formie.
(...)
People ask me the next day, "What did you dream about?"
I say, "I don't have time. I don't have time to tell you this."
#20
Napisano 21 kwietnia 2007 - 17:09
Na pewno lepiej niz wczesne plyty DM.
Z twojego punktu widzenia
jest masę fanów dM, nie uznających okresu działalności zespołu po 1990 roku.
Z resztą muzę, jaką tworzyli na początku lat 80, nie łatwo porównać do czasów dzisiejszych i chyba ciężko jest oceniać w kategoriach: teraz te płyty sie nie bronią. A czemu się nie bronią? Bo synth pop/ electric pop (jakkolwiek to nazwać) teraz nie istnieje, a jak się włączy np. Speak & Spell to zapewne grymas na twarzy u niejednego się pojawia.
W przypadku U2 był wtedy rock i jest do dzisiaj.
Dodaj odpowiedź
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych