artykuł z metra 5.08.09
Bono: muzyk, polityk, święty
Ale w wolnych chwilach Irlandczyk ciągle grywa z kolegami w grupie U2. Nieprzerwanie od 1976 roku. Wówczas to Bono (a właściwie Paul David Hewson) odpowiedział na powieszone na szkolnej ścianie ogłoszenie: "Szukam chętnych do gry w zespole" - napisał niejaki Larry Mullen. Paul ze swoją charyzmą i wibrującym głosem stał się naturalnym liderem grupy. Z zaangażowanych tekstów uczynił swoją wizytówkę. Śpiewał o wojnach, religii, prawach człowieka i globalizacji. Prawdziwą sławę przyniosła U2 trzecia płyta, "War" (1983). Znalazły się na niej kultowe "Sunday Bloody Sunday (utwór o masakrze Irlandczyków w 1972 roku w Londonderry, uznany za nieformalny hymn IRA, chociaż sam Bono wielokrotnie odcinał się od jej działań) i "New Year's Day", którą U2 zadedykowało Polsce w stanie wojennym. Genialny krążek "The Joshua Tree" z 1986 roku (sprzedał się w 25 mln egzemplarzy) zawierał nie tylko hity "With Or Without You" i "I Still Haven't Found What I'm Looking For", lecz także "Bullet The Blue Sky" i "Mothers of the Disappeared", poświęcone południowoamerykańskim dyktaturom. Trzy kolejne płyty - "Achtung Baby" (1991), "Zooropa" (1993) i "Pop"(1997) - to zarówno eksperymenty muzyczne (bo Irlandczycy coraz chętniej sięgali po elektroniczne brzmienia), jak i opowieści o pustce komercyjnego świata.
Więcej polityki niż muzyki?
Czy Bono nadal jest muzykiem, czy już raczej politykiem? Fani twierdzą, że to doskonale spójne oblicza supergwiazdy. Ale nie brakuje i takich, którzy wytykają, że aktywność Bono zwiększa się za każdym razem, gdy nadchodzi premiera nowego albumu. Jak wówczas, gdy zagrał na koncercie inaugurującym prezydenturę Baracka Obamy - dzień przed premierą "Get On Your Boots", singla z najnowszej płyty. Przypadek? Z pewnością nie. Po 30 latach kariery Bono mógłby wykładać marketing na niejednej uczelni.
- Jeśli nie wiecie, gdzie jest Bono, sprawdźcie w Białym Domu - mówił Adam Clayton, gitarzysta zespołu. Żartował, ale za kulisami mówiło się, że misjonarski zapał wokalisty coraz bardziej koliduje z planami grupy. Nad ostatnim krążkiem "No Line On The Horizon" U2 pracowało niemal cztery lata, ale efekt podzielił fanów i krytyków. Choć album odwołuje się do rockowych korzeni zespołu, zarzuca się mu, że jest zbyt lekkostrawny i wtórny wobec tego, co U2 robiło wcześniej. Na forach - owszem - wpisują się fani, którzy uważają płytę za genialną, jednak coraz częściej można przeczytać i takie komentarze: "horyzont przed U2 nigdy nie był tak niebezpiecznie blisko".
Ale nawet jeśli najnowsza płyta okazała się rozczarowaniem, czy odstraszy to fanów U2 od tegorocznych koncertów? Z pewnością nie. Bowiem Bono i spółka - nawet jeżeli do starych hitów dołożą te nie zawsze trafione nowości - pozostają przecież legendą rocka z naprawdę wielkimi dokonaniami w swoim dorobku. A ich trasa jest bez wątpienia muzycznym wydarzeniem tego roku.
http://www.emetro.pl...yk__swiety.html