Mam wrażenie, że dałeś radę przeczytać tylko zacytowany fragment.
Ojezu, nowy kpiący heheszek, ale super! Odpowiedź: nie.
W Nigerii i gdziekolwiek indziej raczej nie potrzebują pseudoambasadorów, którzy uzurpują sobie mandat, by wypowiadać się w imieniu pozostałych i którzy nie mają realnych osiągnięć. Poza zebraniem czasem jakichś środków, których nie dało się efektywnie wykorzystać.
A czego tam potrzebują? Internetowych hejterów, którzy zbywają każdą inicjatywę głupim śmieszkiem?
Może pomogę Ci zinterpretować ten filmik, bo widzę, że są problemy. Bono w żadnym momencie nie wypowiada się w imieniu Nigerii. Ba, nie koncentruje się on nawet na interesie Nigerii, ale Amerykanów, a potem Europejczyków. Bono w 1,5 minuty stara się przekazać, że poprawa jakości życia w Afryce jest w najlepszym interesie krajów "Zachodu", co ma zachęcić do zainteresowania i inwestowania w Nigerii. Rzeczywiście, ależ z tego Bono szkodnik Afryki.
Możesz sobie używać elokwentnych i pustych słów, jak "pseudoambasador" i "uzurpowanie mandatu" (moje gratulacje!), ale to właśnie nazywa się "sypanie ogólnikami". Te 90s to akurat same konkrety, ale cóż.
Jestem pewien, że Bono mógłby uczyć się od Ciebie pomocy charytatywnej, na pewno masz na swoim koncie niezliczone piękne gesty i szlachetne poświęcenia. Jednak Bono to tylko Bono, i cóż, musimy mu wybaczyć jego ułomność.