dopytywałam margo co piła, a chyba powinnam zastanowić się nad sobą po dzisiejszym śnie..
jesienny wieczór. siedzę w domu i słyszę dobiegający z zewnątrz hałas. wychodzę na balkon, a tam dziady grające przy garażach obok mojego bloku. ogromny tłum skacze do Vertigo, potem wjeżdża IWF, a po nim Pride. i tu zaczyna się prawdziwe show.. bo do grających obok siebie Adama i Edka dołącza Kaczyński. nie Jarosław, ale Lech. chwilę się zastanawiam czy to on, bo przecież..no właśnie.. ale to na pewno on. śmiga na gitarze prawie jak Edek, tłum jest zachwycony. Pride się kończy, Lech schodzi ze sceny, a ja się budzę. no, to tyle.