Andrew Stockdale (czyli Wolfmother) nową płytą udowadnia, że łączenie go, w jakimkolwiek sensie, ze sceną "indie" jest raczej nieporozumieniem. Jego interesuje tylko jedno - ł-o-i-ć. "New Crown" to jedno wielkie łojenie, w staro-rock'n'rollowym stylu. And I mean it - nie ma tu żadnych ballad, nie ma żadnych hitów, nie ma żadnych modnych beatów (casus Black Keys), wszystkie piosenki są takie same, do tego stopnia, że kiedy w dziewiątym na dziewięć (!) kawałku po raz pierwszy słyszymy gitarę akustyczną (w sensie pierwszej i jedynej w ogóle - jeśli nie liczyć bonusowego I Don't Know Why - odmiany w brzmieniu), przeżywamy niezły szok. Można się z niego śmiać, ale niełatwo dziś trafić na dzieło równie bezkompromisowe, stanowiące jeden wielki środkowy palec wystawiony w stronę wszelkich nowożytnych mód i trendów. Cudowne.
https://www.youtube.com/watch?v=JHgHJzSTbhc