"Acrobat" dla mnie to rozpędzona karuzela, rozszalałe, oślepiające światła, gdzie nie można zapanować nad sobą, swoimi emocjami, gdzie myśli w człowieku jest za dużo - chaos; oglądając Twój teledysk momentami myślałam, co pewne ujęcia do diaska robią w tym klipie, jak mogłeś nie zauważyć, że one tam kompletnie nie pasują...
Chcąc je wypisać oglądałam teledysk kilka razy i za którymś razem stwierdziłam, że 1:19 wcale nie jest do wycięcia, choć mnie do końca nie przekonuje (
), czy inne wstawki z "ZOO Station" z Sydney wcale nie są takie złe, czy 2:26-30, Bono "strzepujący z siebie" zbyt szybką muzykę i ten kopniaczek
.
Choć to, że dla mnie za dużo w tym teledysku momentami Bono, The Edge'a i samego U2...
, pozostało, (ale to akurat jest zrozumiałe).
Apetyt rośnie w miarę jedzenia, spodobało mi się, szczególnie zgranie dźwięków z obrazem, chociażby pokazanie jednocześnie uderzenia w talerze przez Larry'ego i światła padającego na ludzi na koncercie.
Wspaniałe jest "przejście" w taką ciszę chwilową na ekranie razem z piosenką - 2:51-3:00 (samochody, światła itd.). Dodatkowo 1:26 miażdży
.
To chyba wszystko, jeśli coś mi się przypomni, dopiszę
.
