The End is coming?
#21
Posted 06 września 2017 - 22:25
#22
Posted 06 września 2017 - 22:34
Days off are great...
"Kiedy intelektualna część gry przeważa nad duchową, nigdy nie osiąga się sukcesów, nigdy nie dochodzi się do czegoś wielkiego" John Frusciante
#23
Posted 06 września 2017 - 22:51
See through in the sunlight
#24
Posted 06 września 2017 - 22:55
BTW Soulmate napisała o Stonesach. Ja zupełnie tego nie widzę. Bono już teraz sprawia wrażenie mentalnie starszego od Jaggera (który raczej już nigdy się nie zestarzeje, po prostu w pewnym momencie zejdzie i tyle). Taki zespół jak RS jest jeden, drugiego takiego pewnie już nigdy nie będzie, a z całą pewnością nie będą nim U2.
Dokładnie, nawet sama kwestia dynamiki na scenie. Gdyby tak porównać aktywność Bono to niestety widać straszną przepaść. Ostatnie trzy trasy to radykalne ograniczanie jego ruchu scenicznego tylko do niezbędnego minimum. Najprostszy przykład: jeszcze podczas I+E zdarzyło mu zrobić sobie przebieżkę w czasie intro do Streetsów. Na tej trasie już tylko bujanie na mikrofonie nie ruszając się de facto z miejsca. A należy pamiętać, że jest ponad 15 lat młodszy od Jaggera, który na scenie jest nadal totalnym dynamitem i biega we wszystkie strony przez całe show. Oczywiście, że oni obaj zawsze mieli nieco inną ekspresję sceniczną - to jasne. Ale to też obrazuje rodzaj starzenia się jednostki - w przypadku Bono niestety wszystko idzie w stronę "zdziadzienia" i "spierdołowacenia". U Jaggera zaś mamy przykład młodzieńczej żywiołowości zaklętej w ciele starca. A to już różnica. Nie wyobrażam sobie jakby taki np. 70-letni Bono miał udźwignąć materiał U2 na koncercie. To mogłoby niestety balansować w okolicach autoparodii, a tego byśmy przecież nie chcieli... Zwłaszcza, że oni naprawdę zdecydowaną większość piosenek mają żywiołowych i dynamicznych.
#25
Posted 07 września 2017 - 00:54
Chodziło mi o sam sposób wydawania muzyki i koncertowania. Uchowaj panie, nie porównuje Bono do Jaggera, bo się nie da. Dzieli ich wszystko. Ale oba zespoły jawią mi się jako takie, które będą do końca, dopóki śmierć ich nie rozłączy. I tylko do tego tematu się odnoszę, Stonsi nie wydają już albumów, które trzęsą rynkiem muzycznym. Tras też już nie mają ogromnych na kilkadziesiąt koncertów w roku. I ja bym stawiała, że w tym kierunku zmierza U2. W pewnym momencie zrobią się "wyjątkowi". Z kilkunastoma koncertami na trasę, z nową płytą raz na 10 lat, a reszta to będą jakieś reedycje, best ofy i inne atrakcje dla fanów
IrishGirl z u2.heh.pl
#26
Posted 07 września 2017 - 01:09
Nie wyobrażam sobie jakby taki np. 70-letni Bono miał udźwignąć materiał U2 na koncercie. To mogłoby niestety balansować w okolicach autoparodii, a tego byśmy przecież nie chcieli... Zwłaszcza, że oni naprawdę zdecydowaną większość piosenek mają żywiołowych i dynamicznych.
Jak Ozzy daje radę, to i Bono da
IrishGirl z u2.heh.pl
#29
Posted 07 września 2017 - 07:10
#30
Posted 07 września 2017 - 07:25
#31
Posted 07 września 2017 - 08:09
in search of experience
to taste and to touch
and to feel as much
as a man can
before he repents"
#32
Posted 07 września 2017 - 10:52
Rzeczywiście jest sporo znaków, że koniec nadchodzi..
Ale czy w przypadku U2 możemy gdybać? Przypuszczać? Zakładać takie rozwiązanie..?
Myślę, że jednak nie.
Jest U2 i U2logic, jest wciąż kupa kasy do zgranięcia przez nich w tym biznesie, wreszcie jest ich przemożna chęć bycia na świeczniku.
Fani, trasy koncertowe.. cała ta otoczka.. oni bez tego nie żyją.. Trochę odpoczną i wrócą..
W kombinowaniu, w ściemnianiu, w zwodzeniu są już mistrzami.. lata praktyki..
Za jakiś czas nagrają jakiś mega słaby album, a i tak będą wszystkim wmawiać, że Edge is on fire like never before, że to najlepsza rzecz jaką kiedykolwiek nagrali, że Bono napisał najbardziej dojrzałe i osobiste teksty.. itp.. bla bla bla..
I pewnie znów ruszą w trase z nieśmiertelnymi WOWY, Streets, Vertigo, BDay, Elevation, Pride.. itd
A tak w ogóle to nie cierpie tego typu dyskusji..
Równie dobrze możemy założyć topic i pospekulować czy w Wigilie 2017 będzie deszcz, słońce czy śnieg..
#33
Posted 07 września 2017 - 11:46
Okej, a z argumentów na nie: tematycznie ta płyta faktycznie może być "testamentem": YBTAM jest skierowane bardzo wyraźnie do dzieci chłopaków. Ta ich świadomość "odejścia" jest naprawdę groźna i trochę mrożąca krew w żyłach... :/
Siłami napędowymi zespołu zawsze byli Bono i The Edge, dlatego na nich się skupię.
Bono nie potrafi zrezygnować ze swojej roli w "świecie": nie mówię tu tylko o popkulturze, ale jego komentarzach na tematy społeczno-polityczne. W artykule z New York TImesa mówią o tym, że po Trumpie i Brexicie musieli przesunąć premierę albumu, żeby bardziej pasował do naszych czasów. Można powiedzieć, że on jest i tak bardziej działaczem-celebrytą niż poważnym ekspertem, ale wydaje mi się, że czuje groteskowość swojej persony i to, że ludzie śmieją się z Bono, który "ratuje świat". To było wyraźnie zaznaczone w Get on your boots, że "I don't wanna talk about the wars between the nations" i teraz Bono widzi swoją rolę jako tekściarza ważnych piosenek. To piosenki są jego megafonem, medium za pomocą którego komunikuje się ze światem - i jest to najlepsza dla nas wiadomość.
Mam nadzieję, że po prostu nie będzie mógł usiedzieć na tyłku bez wtrącania się w sprawy USA, jak było przy jechaniu na Trumpa Nowa płyta U2 zawsze będzie bardziej istotnym głosem niż wywiad w nawet najważniejszym magazynie.
A The Edge za bardzo kombinuje z muzyką, żeby po prostu przestać. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić, że osoba, która robi takie kosmiczne dźwięki jak w nowym singlu będzie sobie pykać bluesowe solówki, albo wersje akustyczne. Tak jak Bono cały czas chce się wymądrzać i ratować świat, tak samo przez całą karierę The Edge chce sprawdzać nowe brzemienia i nowe podejścia do muzyki. To jest ciekawość będąca niezmienną cechą charakteru prawie 60-letniego człowieka, tego nie zmieni się od tak.
Owszem, to byłoby cholernie ciekawe jakby po zakończeniu U2 Edge zajął się jakimiś solowymi ambientami. Ale nie jestem pewny, czy samemu byłby w stanie to ogarnąć, nie jest przecież jakimś wirtuozem i całe życie pracował dla jednej kapeli
Larry i Adam - widać, że oni zawsze są osobni, generalnie trudno ich rozgryźć. Ale gdyby zapewnić im cieplarniane warunki, nawet bez tras koncertowych, też mogliby trochę pomóc kolegom, Tak jak mówiłem - przez CAŁE życie zajmują się muzyką i nagle mają przestać? Po prostu bujać się na hamaku? No nie...
Najważniejszą cechą U2 jako zespołu jest to, że oni cały czas próbują, szarpią do przodu, żeby wymyślić coś nowego, żeby znów zdobyć listy przebojów. Nawet jeśli teraz się tym denerwujemy tym przekładaniem premiery i zmienianiem materiału, to jest to kapitalna cecha, nie ma drugiego takiego zespołu (Radiohead całe życie gra to samo). Mogą mówić, że są zmęczeni, że warto by odejść, ale to jest coś co zostanie z nimi do samego końca. I mam nadzieję, że nigdy nie wygaśnie.
Może faktycznie podpisując kontrakt z Live Nation mieli takie myśli, że "to końcówka" i to będą ich pożegnalne koncerty.
Dlatego teraz trzeba dać im spokój, niech odpoczną, zatęsknią za sceną. To naturalne, jednak im się ta cała trasa przedłużyła i grają od 3 lat już I+E Tour.
Może wrócą na trasę pożegnalną, a może nagrają coś jeszcze
#34
Posted 07 września 2017 - 11:58
Poza tym jest jeszcze coś o czym niektórzy wspominali:
Przed 60-tką nagrać płytę o niewinności i początkach, później jej kontynuację o doświadczeniach życiowych, na okładkę wrzucić dzieci i m.in. do nich skierować swój przekaz. Takie symboliczne przekazanie pałeczki nowemu pokoleniu i potomkom. Jako ostatni utwór na ostatniej płycie wybrać piosenkę zawierającą w zasadzie dosłowne pożegnanie z muzycznym światem. Pojechać w ostatnią trasę i zakończyć karierę. Prawda, że to LOGICZNE?
No właśnie, czy naprawdę myślicie że zespół, który całe życie kierował się U2logic nagle zaczął myśleć logicznie? Sprawa jest chyba oczywista
#35
Posted 07 września 2017 - 12:01
ale wydaje mi się, że czuje groteskowość swojej persony i to, że ludzie śmieją się z Bono, który "ratuje świat". To było wyraźnie zaznaczone w Get on your boots, że "I don't wanna talk about the wars between the nations" i teraz Bono widzi swoją rolę jako tekściarza ważnych piosenek.
Ale z tej samej pyty: "The right to be ridiculous is something I hold dear " więc nie wiem, nie wiem...
A Edge i ambient? Skąd w ogóle pomysł, że to on jest taki niby och ach eksperymentalno-ambientowy, skoro najbardziej się cieszy grając Vertigo i Elevation Mam przypominać memy, które Johnny wrzucał podczas bodajże 360 Tour?
in search of experience
to taste and to touch
and to feel as much
as a man can
before he repents"
#36
Posted 07 września 2017 - 12:13
Do tych co jeszcze nie byli na żadnym koncercie: warto do każdego / każdej okazji podchodzić tak, jakby to była ostatnia. To bardzo pomaga, a i wymówki stają się słabsze
Zgadzam się z tym . Powtarzam sobie to już od 4lat i udało mi się już być na 2 koncertach.
U2 zawsze było u mnie w domu ale od 4lat ich słucham, jak znikną będzie napewno smutno ale dobrze że muzyka zawsze zostanie i wspomnienia.
Chociaż szkoda byłoby jak by mieli już nie grać przecież jeszcze dają radę.
#37
Posted 07 września 2017 - 12:14
Musimy pamiętać też o tym, że to wcale nie musi być chęć zakończenia kariery ze strony całego zespołu. Po prostu jeden z nich może mieć już mniej chęci, sił, czy zdrowia. Co by wtedy zrobili? Po 40 latach ogłosiliby, że ktoś odchodzi ze składu? Nie, taka sytuacja wiązałaby się z koniecznością zakończenia kariery przez cały zespół...
#38
Posted 07 września 2017 - 13:06
Okej, a z argumentów na nie: tematycznie ta płyta faktycznie może być "testamentem": YBTAM jest skierowane bardzo wyraźnie do dzieci chłopaków. Ta ich świadomość "odejścia" jest naprawdę groźna i trochę mrożąca krew w żyłach... :/
ale z drugiej strony czy to takie dziwne, że facet, który jest pod 60tkę i ma czwórkę dzieci napisze dla nich /do nich piosenkę? i czy to, że ma większą świadomość odejścia (jakkolwiek tego nie rozumieć) większą niż kilka / kilkanaście lat temu jest 'mrożące krew w żyłach'? nie demonizowałabym, aż tak bardzo
Midnight is where the day begins.
#40
Posted 08 września 2017 - 13:17
Bono zostanie przywódca kodu i kodziarzy
Oh child, wipe the tears from your eyes
You know I need you to be strong
And the day is as dark as the night is long
Feel like trash, you make me feel clean
I'm in the black, can't see or be seen
Reply to this topic
1 user(s) are reading this topic
0 members, 1 guests, 0 anonymous users