Skocz do zawartości


Zdjęcie

Depeche Mode


1697 replies to this topic

#981 smoke

smoke

    Użytkownik

  • Members
  • 1 593 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Łódź

Napisano 12 lutego 2010 - 10:41

do kasacji
12.08.2010-AWD Arena-Hannover/Germany
Never, ever, to be forgotten...
The best birthday in my life...

#982 owczarzMT

owczarzMT

    "That's how my love goes"

  • Members
  • 1 274 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:warszawski Żo(L)iborz

Napisano 12 lutego 2010 - 10:49

Koncerty były rewelacyjne :-) atmosfera super, setlista w zasadzie ciężko mi powiedzieć która lepsza bo żelazny skład pozostał bez zmian co było do przewidzenia :rolleyes: akcje fanów wyszły rewelacyjnie myślę że baloniki zdecydowanie fajniej wyszły na II występie gdy ludzie zobaczyli że juz na I koncercie akcja wygląda super :rolleyes: z drugiej strony akcja ze śpiewaniem M&S wyszła lepiej pierwszego dnia gdy zespół zareagował na naszą akcję, wczoraj Strangelove w zasadzie minimalnie się udało...zespół chyba w ogóle nie zwrócił uwagi :angry: publika czwartkowa myślę lepsza niż środowa...hmm może dlatego że wprawdzie miałem dwa razy ten sam sektor ale po różnych krańcach i we czwartek nie byłem jedynym drącym się w sektorze jak to miało miejsce we środę...generalnie było trochę ludzi z zupełnego przypadku ale cóż, bywa...ale dźwięk znacznie lepszy niż na I, mniej krzykliwy i hałaśliwy -> bardziej dopasowany do ucha przeciętnego słuchacza pod kątem "volume" :-)


oczywiście pomny nadziei na nie wiadomo co udałem się ze swoją kobietą we czwartek pod andel'sa, przyjechaliśmy (na szczęscie autkiem) około 11 i czekaliśmy do 17 ale nic nie osiągnęlismy...osobiście uważam że Fletch zachował się jak ostatni kmiot :angry: chodzi mi o sytuację o której pisała Anja, byłem jedną z tych 7-8 osób które stały w przedsionku hotelowym i które miały Fletchera w odległości jakichś 7 metrów i szybę przed sobą...jedyne co zrobił to nam pomachał...jakiś starszy facet podszedł ciut bliżej i dosłownie błagał go o tego gryzmoła pod zdjęciem...nawet się nie obejrzał....szczyt kurewstwa :angry: :angry: całość zajęłoby mu 1 - 2 minutki...mentalność zespołu jest cholernie irytująca, szef ochrony hotelu powiedział że zespół do godziny 14 kazał wygonić wszystkich GOŚCI hotelowych z hallu żeby nikt im przypadkiem głowy nie zawracał...co jak co ale wierzę facetowi że tak naprawdę było....Dave wrócił o 23:30 po I występie, zamknął się w pokoju i w ogóle z niego nie wychodził a całe 4 poiętro było wyłączone z użytku...żenada myślę że Bono na pewno nie zachowałby się w ten sposób...

Jako ludzie prywatni byli żałośni ale na scenie wypadli kapitalnie, Dave był w super formie

Ogółem: to były 2 zajebiste koncerty, solidnie ale bez spontanu :blink:
1 VIII - 3 X 1944

Posted Image

#983 Max

Max

    nocny tabaskowicz

  • Moderatorzy
  • 9 091 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:The Joshua Tree National Park, CA

Napisano 12 lutego 2010 - 10:56

żenada myślę że Bono na pewno nie zachowałby się w ten sposób...



Ile jeszcze musi wody w Wiśle upłynąć, żeby każdy zrozumiał, iż Bono i Dave to dwie różne osoby o skrajnych charakterach?

#984 owczarzMT

owczarzMT

    "That's how my love goes"

  • Members
  • 1 274 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:warszawski Żo(L)iborz

Napisano 12 lutego 2010 - 10:58

Owczarz, to czemu się nie przyznałeś że Ty to Ty :lol:



zawstydziła mnie Twoja błyskotliwa osobowość :rolleyes: akcja z czekoladą była mocna :P :P no i samo pytanie o pracę była super, gdybym był właścicielem jakiejś firmy to zatrudniłbym Cię w dziale marketingu :P


@ Max

doskonale o tym wiem, nie musisz mnie uświadamiać a ile czasu musi upłynąć ? Nie wiem i szczerze mnie to wali
1 VIII - 3 X 1944

Posted Image

#985 Guest_madredeus_*

Guest_madredeus_*
  • Guests

Napisano 12 lutego 2010 - 11:31

Fletcher w hotelu zachował się, jakby na autografy czekała rozwydrzona 100 osobowa banda nastolatek. Staliśmy spokojnie, nie hałasowaliśmy.
Może to i lepiej że koniec końców nie podszedł, bo gdyby dawał mi autograf z ogromną łaską i skrzywiona miną, to straciłabym szacunek do samej siebie.

Poza tym było ok. Dupsko wymarznięte od czekania pod hotelem, dojazd do Łodzi zajął mi prawie 4 godziny z zakładanych 2, na szczęście powrót był już normalny.

A koncert był ok. Może nie szalałam jak mój sąsiad z lewej, co nie oznacza że mi się nie podobało... :lol:

#986 owczarzMT

owczarzMT

    "That's how my love goes"

  • Members
  • 1 274 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:warszawski Żo(L)iborz

Napisano 12 lutego 2010 - 11:34

A koncert był ok. Może nie szalałam jak mój sąsiad z lewej, co nie oznacza że mi się nie podobało... :lol:



czy aby na pewno się podobało ? :-******** :wub:
1 VIII - 3 X 1944

Posted Image

#987 Guest_madredeus_*

Guest_madredeus_*
  • Guests

Napisano 12 lutego 2010 - 11:40

czy aby na pewno się podobało ? :-******** :wub:


Na pewno :)

#988 smoke

smoke

    Użytkownik

  • Members
  • 1 593 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Łódź

Napisano 12 lutego 2010 - 11:57

I jeszcze 2 booociki :-)

Depeche Mode - Tour Of The Universe - Live From Glasgow (Scotland) [12/12/2009]

http://rapidshare.co...G2009.part1.rar
http://rapidshare.co...G2009.part2.rar

Mirror Links:

http://pl.hotfile.co....part1.rar.html
http://pl.hotfile.co....part2.rar.html


Depeche Mode - Tour Of The Universe - Live From Tampa (USA) [04/09/2009]

http://rapidshare.co...T2009.part1.rar
http://rapidshare.co...T2009.part2.rar

Mirror Links:

http://pl.hotfile.co....part1.rar.html
http://pl.hotfile.co....part2.rar.html

Adresy wrzucone z:

http://sopron-depech...y.blogspot.com/

Enjoy & pzdr :lol: :lol: :lol:
12.08.2010-AWD Arena-Hannover/Germany
Never, ever, to be forgotten...
The best birthday in my life...

#989 zooshe

zooshe

    Użytkownik

  • Members
  • 768 Postów
  • Płeć:Kobieta
  • Skąd:WAWA

Napisano 12 lutego 2010 - 12:12

Fletcher w hotelu zachował się, jakby na autografy czekała rozwydrzona 100 osobowa banda nastolatek. Staliśmy spokojnie, nie hałasowaliśmy.
Może to i lepiej że koniec końców nie podszedł, bo gdyby dawał mi autograf z ogromną łaską i skrzywiona miną, to straciłabym szacunek do samej siebie.

Poza tym było ok. Dupsko wymarznięte od czekania pod hotelem, dojazd do Łodzi zajął mi prawie 4 godziny z zakładanych 2, na szczęście powrót był już normalny.

A koncert był ok. Może nie szalałam jak mój sąsiad z lewej, co nie oznacza że mi się nie podobało... :lol:

Biedna Eliza i znowu brak szczęścia przy spotkaniach z idolami.
Chociaż tamto niedoszłe spotkanie bardziej boli. :(
"Basista umiera i idzie prosto do rock and rollowego nieba, u którego bram wita go Archanioł Gabriel. Tuż za nim widać w ożywionej rozmowie Jimiego Hendrixa, Johna Lennona, Elvisa Presleya, Janis Joplin i Keitha Moona.
Nieopodal mężczyzna w kowbojskim kapeluszu i skórzanej kurtce udziela instrukcji innym osobom. Zdumiony basista pyta archanioła: Czy, to Bono? Nie wiedziałem, że umarł. Gabriel odpowiada: Nie, to nie jest Bono. To Jezus Chrystus. Wydaje mu się tylko, że jest Bono."

#990 owczarzMT

owczarzMT

    "That's how my love goes"

  • Members
  • 1 274 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:warszawski Żo(L)iborz

Napisano 12 lutego 2010 - 12:45

Na pewno :)



Cóż kochanie, takie jestem koncertowe zwierze B)
1 VIII - 3 X 1944

Posted Image

#991 Lmollu

Lmollu

    Użytkownik

  • Members
  • 1 003 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Gliwice

Napisano 12 lutego 2010 - 13:12

Byłem na pierwszym koncercie. Zachwycał się nie będę, bo będzie to zbyt banalne. Jednego się przyczepię. Dlaczego scena była jakoś nisko? Stałem blisko, mam 180 cm wzrostu i gówno widziałem. Dopiero jak później poszedłem bardziej do tyłu, widoczność była lepsza, ale szału też nie było. Niby wiem, że jak chcę się dokładnie przyglądać zespołowi to powinienem włączyć sobie DVD, ale czasem nawet nie wiedziałem, w którym miejscu sceny jest Dave.

Martin rozłożył mnie na łopatki. Ciągle mam przed oczami to, co działo się przy "Home". "Insight" i "Dressed In Black" też przyprawiły o ciary. Generalnie cieniutko ze śpiewami publiki. Przy "A Question Of Time" w moim pobliżu nie śpiewał nikt. "Enjoy The Silence" też nie niosło się jak powinno. "In Your Room" grają jakoś lżej niż kiedyś, przez co trochę ten utwór traci na żywca. Najsłabiej zdecydowanie wypadły utwory z ostatniej płyty - broni się "Wrong" i powiedzmy, że "Miles Away/The Truth Is". Świetny zestaw był za to na bis. "Personal Jesus" ze świetnymi wizualizacjami, ale przydałby się po nim jeszcze jakiś usypiacz w stylu "Goodnight Lovers", "Waiting For The Night", czy "Freelove".

#992 Łukasz

Łukasz

    Użytkownik

  • Members
  • 996 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:GDN

Napisano 12 lutego 2010 - 14:03

Co do sceny fakt mogła być tak z 0,5 m wyżej chociaż mi to nie przeszkadzało. Czy jakieś bootlegi są już dostępne?
Dołączona grafika

#993 dorothy

dorothy

    Użytkownik

  • Members
  • 73 Postów

Napisano 12 lutego 2010 - 14:51

Koncert drugi, mój pierwszy Depeche Mode. Muzyczna podróż sentymentalna do czasów LO...Tak miało być i...chyba nie było. Koncert muzycznie perfekcyjny, Fani (przynajmniej w sektorze P) śpiewający prawie cały repertuar, stojący, tańczący, ale na całość składa się też osobowość Dave'a (która, przynajmniej dla mnie - przepraszam, jeżeli kogoś urażę)jest zbyt wyniosła i chłodna...Zabrakło mi emocji, wzruszeń...Może się starzeję, ale sceniczny wizerunek DM mnie nie przekonał...Panowie z zespołu tacy są i można to lubić lub nie. Cóż, wolę zdecydowanie irlandzką duszę Bono :rolleyes:
Po gorzowskim koncercie U2 przez wiele tygodni byłam w muzycznym transie, po DM zdecydowanie mi to nie grozi ;)
Pozostaje muzyka, którą lubię i...to wszystko.
ps. wspominaliście o małej i niskiej scenie - to fakt, zabrakło też bocznych telebimów, z perspektywy trybun widoczność była delikatnie mówiąc średnia.

#994 mayday

mayday

    Użytkownik

  • Members
  • 358 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:CHORZÓW

Napisano 12 lutego 2010 - 16:12

Nie jestem fanem DM, więc może będę obiektywny.

Takie zachowanie to żenada. A koncerty raczej powinny być cokolwiek żywiołowe, nawet z wkalkulowanym marginesem popełnionych gaf, ale za to spontaniczne - nie natomiast perfekcyjnym odegraniem materiału ze studia i nic więcej.

Tak w ogóle to gdybym był gościem i był wypędzany z hallu, zostałbym na miejscu i poczekał na Lorda Gahana. Gdyby miał pretensje, powiedziałbym że płacę za ten hotel tak samo jak on i zagadnął, czy nie jest przypadkiem jakimś aktorem czy muzykiem, że tak się rzuca.


Po gorzowskim koncercie U2 przez wiele tygodni byłam w muzycznym transie, po DM zdecydowanie mi to nie grozi ;)


;)

#995 Max

Max

    nocny tabaskowicz

  • Moderatorzy
  • 9 091 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:The Joshua Tree National Park, CA

Napisano 12 lutego 2010 - 16:14

A koncerty raczej powinny być cokolwiek żywiołowe, nawet z wkalkulowanym marginesem popełnionych gaf, ale za to spontaniczne - nie natomiast perfekcyjnym odegraniem materiału ze studia i nic więcej.


Czyżbyś uważał, że łódzkie koncerty nie były żywiołowe?

#996 Yasiu

Yasiu

    .

  • Members
  • 2 675 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Kraków

Napisano 12 lutego 2010 - 17:05

Tak więc, 10.02. pojawiliśmy się pod Areną o 17. Wejście nr 16, optycznie najmniej ludzi. Mimo tej dosyć późnej godziny byliśmy stosunkowo blisko sceny (ok. 7-8m od barierek, ok. 3-4m na lewo od wybiegu). Nie wiem jak to jest pomyślane, ale wyprzedziliśmy sporo ludzi, którzy na wcześniejszych bramkach czekali dłużej.
W tym miejscu chciałem pogratulować pomysłu na organizację całego eventu. Wpuszcza się ludzi o 18, a support wchodzi na scenę o 19:50. A Depesze o 21. Nie wiem, czy oni wyszli z założenia, że Nitzer Ebb ma zagrać przez prawie że wypełnioną halą, ale to było moim skromnym za długie czekanie. I klimatyzacja, którą tak na dobre włączone dopiero tuż przed DM.
A sam support? Ok, pograli, wokalista poudawał trochę Gahana, wokal miał bardzo przeciętny. Sama muzyka chyba trochę zbyt monotonna. Czyli jak dla mnie to mogłoby tego Nitzera nie być.
Depesze elegancko, publika szaleje, nagłośnienie nawet daję radę? Aha, jeszcze jedno mnie wkurzyło. Ja rozumiem, że ludziom się nudzi, ale balony latały nad głowami już od 18 i szczerze mówiąc, wtedy tylko przeszkadzały. Koncert fajny, zwłaszcza, że mój pierwszy jeśli o DM chodzi. Nie zachwyciła mnie jakoś oprawa wizualna, chłopaki mają takie możliwości a w sumie było skromnie. A jakość obrazów na telebimie? Hm, 17 lat temu na Devotional wszystko wyglądało jakoś bardziej atrakcyjnie. It's No Good i Precious fajne. I Feel You rozpieprzył. Enjoy piękny. Ładnie odśpiewany Master&Servant. Wyskakany i wykrzyczany Personal. Aha, i Martin mi się podobał. Facet nie nadaje się może na frontmana, ale dawał z siebie wszystko i przeżywał to co śpiewa, a już dyrygowanie ludźmi na chóralnym Home - niezapomniane.

11.02 byliśmy z Anią S. pod Andelsem, w sumie nic nie osiągnęliśmy, oprócz pouczającej rozmowy z panem z Fosy (i wiem już co w życiu robić będę ;) ) i obejrzenia całej prawie ekipy. Aha, Aniu, ten facet o którym mówiliśmy przed hotelem, że sobowtór albo rodzina Dave'a, przed wejściem DM sprawdzał mikrofony, wybieg itd.

I warte przypomnienia: (O - fosowiec, A - AnjaS.)
O: Nie było ani wczoraj ani dziś żadnego gestu w stronę fanów od nich.
A: Buraki.
O: (spuszcza głowę) No.

Na 2 show pojawiliśmy się już o 15:30, brama 16, ludzi ok. 10. Śnieg naparza, temperatura spada, 2metrowych Depeszów przybywa, przypierają nas do tych metalowych barierek przed wejściem. Jakoś przeżyliśmy. Co prawda, w momencie wpuszczania jakiś człek przede mną chciał wejść na 4 bilety i wszystkie w czytniku świeciły na czerwono. Straciłem dobrze ponad minutę, dobrze, że fosowiec mnie przepuścił, aby sobie z tamtym powyjaśniać. Sprint pod scenę, lewa strona od Martina do trybun ? jeszcze wolne barierki. Coś nas podkusiło żeby jednak pchać się przed Dave?a. 3-4 rząd, naprzeciw Dave?a, ze 4m na lewo od wybiegu. A potem pamiętam już tylko niesamowity ścisk, którego dzień wcześniej nie było. Duchota i napieranie. I tak od 18 do 21 z minutami. Żebra i kręgosłup bolą mnie do teraz. Rozluźniło się dopiero na początku DM, jakoś się poprzesuwało wszystko.
Natomiast drugi koncert spodobał mi się mimo wszystko bardziej. Wymienili 3 piosenki, akurat za te 3 które mnie nie ruszają dali te 3 które bardzo lubię ;) W koncu Come Back moim skromnym najlepszym utworem z SOTU, a Judas i One Caress uwielbiam.
A poza tym, wszystko tak samo. Nie, nie chodzi mi nawet o setlistę. Po prostu, Dave dokładnie w tych samych momentach wchodził na wybieg, mówił Thank You i krzyczał oł jeea tats rajt. Jakiś robot czy co? No i chyba jednak odnoszę wrażenie, że mogli się nam trochę bardziej odwdzięczyć. Martin był świetny, Andy też się rozkręcił na 2gim koncercie, co chwila machał rączkami i wykonywał serię dziwnych ruchów. Tylko Dave był chłodny, żeby nie powiedzieć oziębły. A może to tylko moje wrażenie.
Mimo wszystko, 2gi koncert spodobał mi się bardziej :)



Filmiki za chwilę podrzucę.




edit - literówki

#997 Chico la verdad

Chico la verdad

    Użytkownik

  • Members
  • 1 273 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:from another Country

Napisano 12 lutego 2010 - 18:46

10.02.

Ludzie przy bramce nr 3 stali od ok. 7.30 - po prostu wielki szacunek, ale można się było tego spodziewać. Dołączyliśmy ekipą tam o 11 i pozostało czekać 7 godzin (warto było). Organizatorzy się przygotowali, ale i tak dali dupy - widocznie zawsze tak musi być. Ok. 15 - 16 okazało się, że można wchodzić na płytę jeszcze z 2 innych bram, więc jedni namarzli się niesprawiedliwie więcej. W każdym razie i tak koleżanka pojawiła się jako pierwsza na płycie po wbiegnięciu na halę, więc warto było stać. Wybrałem miejsce przy wybiegu, ale trafiłem niestety na towarzystwo manekinów, którzy cały koncert robili zdjęcia i poniekąd przeszkadzali. Organizatorzy popełnili błąd wpuszczając taki tłum na płytę. Do samego rozpoczęcia supportu wyniesiono kilkanaście osób, które mdlały, ale znaleźli się także awanturnicy. W sumie naliczyłem ok. 30 wyniesionych osób (masakra).
Support spełnił moje oczekiwania. Pierwszy raz na żywo miałem okazję usłyszeć dobry EBM-owy zespół. Chociaż nie mogłem się doczekać na DM. Występ Nitzer Ebb strasznie mi się dłużył.
Co do samego Depeche Mode - bajka - myślałem, że nowe utwory podziałają na mnie jak nowe piosenki U2, ale na szczęście rozgrzały mnie do czerwoności. Lewa część płyty była najbardziej żywiołowa i ogólnie nakręcała całą płytę.
Dave w końcu musiał stwierdzić, że "Jesteście zwariowani". :P
Powściągliwość nie wytrzymała próby "Master and Servant" i po prostu nie mogli nie zareagować, na tą akcję fanów.
W ogóle wszystkie akcje fanów zrobione z rozmachem, chociaż może światełka nie wypadły tak jak powinny.
Z całego występu nie podobał mi się tylko refren IN YOUR ROOM, zdecydowanie brakowało mi się tego mroku, niepewności i grozy, ale wokalnie spełnił moje oczekiwania. W ogóle Dave zaskoczył mnie formą głosową, myślałem, że wypadnie gorzej.
To wielki showman, najlepiej ruszający się wokalista, który swoimi tanecznymi wyczynami hipnotyzuje.
Martin swoim falsetem doprowadzał do łez, a fani zgotowali mu naprawdę genialne przyjęcie. Móc oglądać ich z odległości metra to fantastyczne przeżycie, a kiedy na Ciebie popatrzą, rozpływasz się.
Andy Fletcher jakby odizolowany - przykre to było, zwłaszcza, że Dave jakby go ignorował. W każdym razie Andy'ego rodem z lat osiemdziesiątych powalały mnie. Ten człowiek jest naprawdę chyba bardziej wyluzowany niż się wydaje. ;)
Waiting For The Night zwieńczyłoby pewnie lepiej występ, ale skacząca publiczność na Personalu spisała się na medal.

Afterparty w klubie Wytwórnia chyba trochę przereklamowane. Miał pojawić się Tim Simenon, ale go zabrakło. Ogromny "hala" robiła wrażenie - największe DM Party na jakim byłem. Na barze oszukiwali, wymuszali napiwki, piwo niedobre (relacja znajomych, ja nawet się tam nie pchałem). Już przed 3 stamtąd wyszedłem i generalnie nie słyszałem zbyt pozytywnych opinii o tej imprezie. Nawet w szatni zdarzały się ponoć kradzieże.

11. 02.

Cieplej (mniejszy mróz), ale wiatr i śnieg odstraszyły fanów. Byłem przed 11 i jednak już stały grupy fanów.
Po 13 znów poszedłem wybadać sytuację i właściwie stan się nie zmienił. Przyszliśmy grupą ostatecznie ok. 15.30 i chyba wybraliśmy moment najbardziej odpowiedni. Znaleźliśmy się na krańcu wybiegu(na prawy kancie), więc było super.
W pobliżu na szczęście wystrzałowi fani i bawiłem się lepiej (nikt, nic nie przeszkadzało).
Miło, że Nitzer Ebb nie powielili występu z 10, a ich występ minął mi zdecydowanie szybciej.
Do "GC" wpuszczono mniej ludzi (nie było widać za plecami takiego tłoku jak dzień wcześniej), ale i tak wyniesiono kilka osób z powodu dusznej atmosfery.
Podczas występu udało się zrobić zdjęcia Dave'owi jeszcze z bliższej odległości i zabrakło naprawdę kilkanaście centymetrów by móc go dotknąć. Podczas Policy Of Truth dostał z nadmuchanego banana, widać było jego niesmak, ale próbował to jakoś zamarkować, po czym zaraz uciekł z wybiegu (pewnie obrażony). ;)
Andy wyglądał już mnie jak stateczny ojciec rodziny :P , ale szkoda, że nawet na koniec koncertu nie wszedł na wybieg.
Pewne utwory odebrałem bardziej emocjonalnie, jak podczas pierwszego koncertu - chociażby Walking In My Shoes, czy Behind The Wheel.
Oczywiście byłem szczęśliwy, kiedy moje oczekiwania spełniło Stripped - bardzo bliski dla mnie kawałek. Dave wykonał go lepiej, niż przypuszczałem.
Ogólnie super, że udało się przeżyć dwie fantastyczne noce z Depeche Mode, a wspomnienia pozostaną wieczne.
Na Dekompresję nie miałem już sił...
I jeszcze podziękowania dla Arieny, Bananixa i Ani za towarzystwo w drodze powrotnej. ;)

#998 Yasiu

Yasiu

    .

  • Members
  • 2 675 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Kraków

Napisano 12 lutego 2010 - 19:26

Home z 11.02.

Prawie całość, całkiem niezły dźwięk, pod koniec pobawiłem się trochę z telebimem.


It's No Good z 10.02


+ bardzo fajnie nagrane audio Enjoy The Silence z 10.02, rzekomo śpiewane na cały głos przez całą halę. Ale i tak jestem zadowolony z tego nagrania :)

#999 Łukasz

Łukasz

    Użytkownik

  • Members
  • 996 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:GDN

Napisano 12 lutego 2010 - 20:27

Jestem bardzo zadowolony. Nie tylko z koncertu ale całego wyjazdu. Pierwszy raz jazda pociągiem na koncert nie dłużyła się w nieskończoność. Cały wagon osób jadących do Łodzi w wiadomym celu z boomboxami :D. Mało brakowało a pociąg uciekłby mi z przed nosa. Pozdrawiam panią 'megafon' z Tczewa, która 'zapomniała' zapowiedzieć go ;/. Łódź Kaliska ;D, kupiłem ze znajomymi bilety na powrót. Oczywiście, skończyła się rolka w kasie + zaciął terminal <serce>. Szybkie zwiedzanie połączone z gastronomią i jesteśmy pod halą koło godziny 17. Stajemy w kolejce do wejścia nr 25. Wszystko kulturalnie, elegancko do czasu, gdy grupka Rosjan zaczęła napierać i wpychać się. Po chwili sami się wycofali bo ludzie zaczęli się na nich wydzierać :D. Udało nam się wnieść sok i wodę więc całkiem nieźle. Szatani...Zrobiła się długa kolejka w której czekaliśmy 10 minut (jak wiadomo przy biletach na płytę każda sekunda jest na wagę złota :D), gdy nagle ktoś powiedział, że mamy iść dalej do szatni bo tam jest pusto. Tak też było ja w między czasie zerwałem z szyby plakat :D, który zdobi moje drzwi. Razem ze znajomymi zajęliśmy dobre miejsce, na wprost Gahana z eleganckim widokiem na scenę. Nitzer Ebb do połowy ok, potem zaczęło robić się monotonnie, ale podobało mi się ;D. Ludzi zaczęło przybywać, zrobiło się duszno, trochę ludzi powycofywało się. W końcu ktoś wpadł na pomysł, żeby włączyć klimatyzację. Przed 21 włączyła się kula :D . Z minuty na minutę robiło się coraz bardziej gorąco plus wykręcona muzyczka, która leciała wtedy naprawdę robiły bardzo ekscytujący klimat :D. Chwilę po 21 zgasło światło i zaczęło się. Ponad 2 godzinne show. Zaczęło się od 3 kawałków z nowej płyty przez Walking in my shoes. Dopiero wtedy zaczęło do mnie trochę docierać, że jestem na koncercie Depeche Mode :D. Wyczekiwane przez mnie It's no good i wiele innych piosenek, które chciałem usłyszeć. Bardzo dobrze wypadł Martin z Home i Insight. Nie dało się, nie zauważyć zadowolenia na jego twarzy. Wrócił Dave i tutaj niespodzianka:D. Miles Away/The Truth is w bardzo, bardzo powalającej wersji. Według mnie 10 razy lepiej niż na płycie :D. Po koncercie to właśnie ten utwór przez całą drogę do domu grał mi w głowie:D. Policy of Truth z balonami wypadło zajebiście. I feel You!!! Masakra. Ogarnął mnie kompletny szał i darłem się jak połamany:D, tak samo Enjoy The Silence. Główną część zamknął mój ukochany utwór Never Let Me Down Again. Śpiewałem, machałem rękoma i czułem jak łza płynie mi po policzku. Teraz jak to piszę mam ciarki na całym ciele! Bardzo dobrze wypadła akcja M&S, do której miałem największe obawy:D. Dressed in black rozpoczęło bis. Następnie powalające Stripped, eh. Behind The Wheel zagrany tak jak chciałem. Personal Jesus jako zwieńczenie koncertu idealny wybór. Skakanie, darcie mordy "reach out and touch DAVE" pierwsza klasa chociaż jak ktoś wspominał przydało by się jeszcze takie Waiting for the night albo Goodnight lovers. To był mój pierwszy koncert DM. Bawiłem się idealnie. Zapomniałem przez te ponad 2 godziny o wielu sprawach, kłopotach i nastawiłem się jedynie na odbiór. Coś niesamowitego. Wiadomo, że mogłoby być jeszcze kilka piosenek no ale ... Po koncercie udaliśmy się do miasta coś zjeść, pogadaliśmy i wróciliśmy na pociąg. Bardzo żałuję, że nie udało mi się być na drugim koncercie, no ale nie wszystko można mieć.
Dołączona grafika

#1000 Yasiu

Yasiu

    .

  • Members
  • 2 675 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Kraków

Napisano 12 lutego 2010 - 21:05

falowanie na NLMDA
bardzo poruszone, ale wszyscy mnie zahaczali rękoma ;)



Dodaj odpowiedź



  


Użytkownicy przeglądający ten temat: 5

0 użytkowników, 5 gości, 0 anonimowych