Czy U2 straciliby, gdyby - zamiast próbować przypodobać się jak najszerszej publiczności - po prostu grali swoje, wydawali to co chcą i kiedy chcą?
No, ale właśnie oni wydają to co chcą i kiedy chcą Brak płyty od 5 lat to najlepszy dowód Problem jest właśnie w tym, że oni nie za bardzo chcą spełnić oczekiwania fanów.
Czy kogoś obchodzi, jaką płytę nagrali Rolling Stonesi? Nie, ważne, żeby zapełnili ileś tam hal i stadionów, a do tego wystarczą stare hity i przypomnienie o sobie paroma singlami, o których i tak zaraz się zapomni. Gdyby U2 też zaczęli tak robić, to płyty mogłyby być lepsze (bo nagrywane bez spiny, że muszą być "arcydziełem"), a wyniki finansowe wcale nie gorsze. Co nimi powoduje? Mam wrażenie, że tylko megalomania - chcą być "ważni". Tyle, że nie są i już raczej nie będą,
Trochę to jest sprzeczne wewnętrznie, chyba że czegoś nie do końca rozumiem. Mają być jak Rolling Stonsi tj. bazować na starych hitach i przypominać o sobie paroma singlami, o których i tak zaraz się zapomni. Jednocześnie owocem tego mają być lepsze albumy?
a wyniki finansowe wcale nie gorsze.
Wbrew obiegowej teorii nie uważam, żeby "żądza pieniądza" kierowała ich pracami nad kolejnymi albumami. Pewnie, że chcą aby ich nowy album sprzedał się jak najlepiej, ale raczej dlatego że jest to dal nich wyznacznik "wielkości" i "ważności".
Co nimi powoduje? Mam wrażenie, że tylko megalomania - chcą być "ważni". Tyle, że nie są i już raczej nie będą.
Tyle, że oni tacy są od zawsze. Wybacz, ale nie widzę sensu istnienia zespołu, który sam stwierdziłby że nie jest w stanie stworzyć nic "ważnego". Zresztą to że tak do tego podchodzą wywnioskować można z ostatnich wypowiedzi Bono. Jestem przekonany że w ich wypadku nigdy nie dojdzie do sytuacji, że stwierdzą że nie ma się co spinać nad kolejnymi albumami. Zresztą Paul McGuiness niedawno też powiedział, że oni świetnie zdają sobie sprawę, że ich każda kolejna kolejna trasa koncertowa będzie wielkim sukcesem, niezależnie od tego czy co zaprezentują na nowej płycie albo czy ją w ogóle wydadzą.