Forum
#1 Guest_MacPhisto18_*
Posted 22 maja 2007 - 14:45
http://basoofka.net/node/471
#2
Posted 22 maja 2007 - 15:00
No cóż, w takim razie to wiele wyjaśnia .
Ogólnie komentarze nie pod moje myśli. Kilka jest całkiem przychylnych, kilka ma się podoba, niektóre to bzdury, ale all right ;].
#3
Posted 13 lipca 2007 - 13:12
]ale Clayton generalnie chyba niczym nie zachwyca... podobnie jak perkusista U2...
no chyba ktos słyszał ze 3 utwory... Jeszcze o Adamie moge zrozumieć bo piosenki które lecą w radiu typu One, WOWY faktycznie trudne nie są i skomplikowane [jakby to w ogóle jakąś wadą było :/] ale co do Larry'ego to facet się nieźle zbłaźnił...
Natomiast co do U2 - już się wypowiadałem o tandecie tego zespołu, ale bardziej do rzeczy, to ci kolesie jak dla mnie grają w sposób, który wygląda na bardzo wymuszony - jakby gitary do ręki dostali tydzień temu Laughing out loud.
no właśnie - Laughing out loud, następny znawca. pare linijek niżej pisze o basiście Rage Against The Machine, jakie to on cuda gra
#4
Posted 13 lipca 2007 - 13:40
#5
Posted 13 lipca 2007 - 16:10
#6
Posted 13 lipca 2007 - 18:00
Po co im jakiś Flea na ten przykład? Z całym szacunem, muzyka U2 zawsze była prosta i m.in. dlatego była tak wspaniała. Adam idealnie się w to wszystko wpisuje. Nie wyobrazam sobie już w ich muzyce innych linii basu, niż te banalne czterodźwiękowe totalne wymiatacze.
#8
Posted 17 lipca 2007 - 21:35
Poczytajcie co o naszym Adasiu sadzą "doświadczeni" forumowicze z forum basoofka;] Dla mnie to tylko pare wypowiedzi jest trafnych, z niktórych mozn sie nieźle pobrechtać a niektóre mnie wkurzyły :[ Tu macie te wypociny :
http://basoofka.net/node/471
szczerze mówiąc nie widzę nic śmiesznego ani wkurzającego w tych wypowiedziach. co więcej, z większością z nich się zgadzam.
ale zresztą, nie ma tu chyba o czym dyskutować, w końcu oni raczej nie mają stosunku emocjonalnego do Adama Claytona ani jego gry. nie dziwię się, że nie pieją nad nim z zachwytu. ;P
#9
Posted 17 lipca 2007 - 21:55
A podstawowa przewaga Adama nad Flea polega na tym, że ten pierwszy gra w zespole wybitnym, a drugi w zespole w najlepszych latach dobrym, a obecnie beznadziejnym
A, jeszcze jedno - ktoś tam napisał, że Audioslave jest 1000x ciekawsze od Rage Against The Machine. BEZ KOMENTARZA.
#10
Posted 18 lipca 2007 - 08:09
Na dzień dzisiejszy stwierdzam, że Fru i Flea to najlepsi instrumentaliści, jakich znam.
[Zaraz się ktoś odezwie, że się nie znam jednak ]
Wielka, zielona, kosmata prawda, którą każdy ma swoją i nieustannie obrabia innym.
#11
Posted 18 lipca 2007 - 08:15
Jak dla mnie, niektórzy permanentnie mylą pojęcia " dobry muzyk " i " wirtuoz ". To nie jest to samo ! To, że Adam nie jest wirtuozem ( żaden z muzyków U2 nim nie jest ), nie znaczy, że jest " przeciętny ".Adam basistą jest, hmm, przeciętnym.
Za to Flea wymiata.
No, i to już wystarczy za wszystko, nie ? Wymiata = dobry basista. Nie wymiata = słaby/przeciętny basista. Jakież to proste.
A gdyby Flea zapragnął nagle zostać basistą U2, również by sobie nie poradził - bo on umie " wymiatać ", ale grać tak, jak należałoby grać w U2, nie potrafi.gdyby nasi Irlandczycy grali energetyzującego i elektryzującego funka, Adam nie miałby szans.
Na dzień dzisiejszy stwierdzam, że Fru i Flea to najlepsi instrumentaliści, jakich znam.
Dla mnie najlepszymi instrumentalistami są The Edge, Larry Mullen Jr. i Adam Clayton. Choć nie ujmuję nic geniuszowi Fru i Flea. Zresztą w ogóle porównywanie ich nie ma większego sensu. Robienie rankingów najlepszych wymiataczy to zabawa dla początkujących muzyków, którzy ślinią się na widok kolesi potrafiących zagrać 547374734 dźwięków na sekundę. Trzeba trochę pograć, trochę posłuchać, trochę przemyśleć, by zrozumieć, że muzyka to nie wyścigi, czy skoki wzwyż ( z basem ).
#12
Posted 18 lipca 2007 - 08:27
1Jak dla mnie, niektórzy permanentnie mylą pojęcia " dobry muzyk " i " wirtuoz ". To nie jest to samo ! To, że Adam nie jest wirtuozem ( żaden z muzyków U2 nim nie jest ), nie znaczy, że jest " przeciętny ".
2A gdyby Flea zapragnął nagle zostać basistą U2, również by sobie nie poradził - bo on umie " wymiatać ", ale grać tak, jak należałoby grać w U2, nie potrafi.
3Dla mnie najlepszymi instrumentalistami są The Edge, Larry Mullen Jr. i Adam Clayton. Choć nie ujmuję nic geniuszowi Fru i Flea. Zresztą w ogóle porównywanie ich nie ma większego sensu. Robienie rankingów najlepszych wymiataczy to zabawa dla początkujących muzyków, którzy ślinią się na widok kolesi potrafiących zagrać 547374734 dźwięków na sekundę. Trzeba trochę pograć, trochę posłuchać, trochę przemyśleć, by zrozumieć, że muzyka to nie wyścigi, czy skoki wzwyż ( z basem ).
1. Bycie dobrym nie wyklucza bycia przeciętnym. Poprostu się nie wyróżnia.
2. Przecież napisałam, że RHCP i U2 to inna bajka zupełnie.
3. A ja właśnie im więcej słucham i myślę, tym bardziej widzę, że jednak IMO muzycy U2 nie należą do najlepszych i niezwykłych. Przestałam ich gloryfikować Choć oczywiście i tak ich uwielbiam, choć zaczynam podchodzić do tego z większym dystansem. Potrzebuję chyba trochę odpocząć od Irlanczyków. Przejedli mi się
Nie potrafię pisać o muzyce konkretnie i rzeczowo. Nie mając żadnego przygotowania technicznego, kieruję się głównie emocjami. I dla mnie o to w muzyce chodzi - o emocje, o ekspresję, o wyrażanie siebie. A opisywanie stylu, techniki etc. pozostawiam specjalistom.
Wielka, zielona, kosmata prawda, którą każdy ma swoją i nieustannie obrabia innym.
#13
Posted 18 lipca 2007 - 08:45
Muzyka, jaką grają U2 wyklucza jakieś szczególne " wyróżnianie się " na basie. To w sumie charakterystyczne dla tego zespołu - jego członkowie poświęcają się mu właściwie całkowicie.1. Bycie dobrym nie wyklucza bycia przeciętnym. Poprostu się nie wyróżnia.
2. Przecież napisałam, że RHCP i U2 to inna bajka zupełnie.
No to dlaczego zestawiasz Flea z Adamem ?
No to skoro Ci się przejedli, to może tu tkwi problem, a nie w muzykach U2 ?3. A ja właśnie im więcej słucham i myślę, tym bardziej widzę, że jednak IMO muzycy U2 nie należą do najlepszych i niezwykłych. Przestałam ich gloryfikować Choć oczywiście i tak ich uwielbiam, choć zaczynam podchodzić do tego z większym dystansem. Potrzebuję chyba trochę odpocząć od Irlanczyków. Przejedli mi się
I dla mnie o to w muzyce chodzi - o emocje, o ekspresję, o wyrażanie siebie. A opisywanie stylu, techniki etc. pozostawiam specjalistom.
Tego w muzyce U2 na pewno nie brak. U2 spełniają Twoje oczekiwania w 100% - właśnie u nich nigdy nie chodziło o technikę, zawsze chodziło wyłącznie o emocje. Czego nie można powiedzieć np. o RHCP. Ale to już moje zdanie.
#15
Posted 18 lipca 2007 - 09:05
Ale przyznać trzeba, że o ile Flea mógłby na koncercie zastąpić Claytona, to w druga strone tego nie widzę.Nie dałby rady chyba...
No tak, tylko czego to dowodzi ? Że Flea jest sprawniejszy technicznie. A muzykiem jest się przede wszystkim w głowie, a nie w palcach.
Odnośnie gitarzystów ( sorry za lekki offtop ) - to samo co o Dylanie można by powiedzieć np. o Williem Nelsonie. A to jeden z moich prywatnych bogów gitary.. chciałbym kiedyś zagrać You Were Always On My Mind tak jak on, ale być może nigdy mi się to nie uda.
#16
Posted 18 lipca 2007 - 09:07
Porównywanie Adma i Flea jest totalnie bezsensu. To tak jakby czynić zarzuty, że Pavarotti nie poradziłby sobie w repertuarze hiphopowym.
#17
Posted 18 lipca 2007 - 09:09
Dowodzi to tego na przykład, że o ile zmiana na stanowisku basisty w U2 nie byłaby tragedią (z całą sympatia dla A.C.), to odejście Flea sprawiłoby że RHCP stałby się całkiem innym bandem.A u2 z innym basista mogłoby spokojnie tworzyć taką samą muzykę.Czyli, że umiejętności techniczne jakoś tam determinują rozwój artystyczny zespołu.No tak, tylko czego to dowodzi ? Że Flea jest sprawniejszy technicznie. A muzykiem jest się przede wszystkim w głowie, a nie w palcach.
#18
Posted 18 lipca 2007 - 09:13
Dowodzi to tego na przykład, że o ile zmiana na stanowisku basisty w U2 nie byłaby tragedią (z całą sympatia dla A.C.), to odejście Flea sprawiłoby że RHCP stałby się całkiem innym bandem.A u2 z innym basista mogłoby spokojnie tworzyć taką samą muzykę.Czyli, że umiejętności techniczne jakoś tam determinują rozwój artystyczny zespołu.
A dla mnie jest dokładnie odwrotnie. W żaden sposób nie jestem w stanie sobie wyobrazić U2 z innym basistą, natomiast Flea w RHCP mógłby z powodzeniem zastąpić dowolny wymiatacz sesyjny.
#19
Posted 18 lipca 2007 - 09:27
W 1993 w Sydney (pierwszy koncert) za skacowanego Claytona zagrał techniczny.I ponoć było ok.A dla mnie jest dokładnie odwrotnie. W żaden sposób nie jestem w stanie sobie wyobrazić U2 z innym basistą, natomiast Flea w RHCP mógłby z powodzeniem zastąpić dowolny wymiatacz sesyjny.
Czy to jest argument?
#20
Posted 18 lipca 2007 - 09:31
W 1993 w Sydney (pierwszy koncert) za skacowanego Claytona zagrał techniczny.I ponoć było ok.
Czy to jest argument?
Powiem tak - cieszę się, że w Chorzowie nikt Adama nie zastępował, bo inaczej nadal musiałbym czekać na swój pierwszy koncert U2. To byłby dobry argument, gdybyśmy przyjęli, że rzeczywiście klasa muzyka zależy wyłącznie od jego sprawności technicznej. Wtedy musielibyśmy dojść do wniosku, że np. Bob Dylan nie powinien działać jako profesjonalny muzyk, bo jest przeciętnym gitarzystą, i jeszcze przeciętniejszym wokalistą. Niby wielu mogłoby go zastąpić. Ale tak się składa, że ludzie chcą właśnie Dylana. U2 z całą pewnością nie byliby w stanie tworzyć takiej samej muzyki z innym basistą niż Adam. Zresztą z Flea pewnie też tak jest. Nie mam zamiaru go dezawuować, bo jego również bardzo cenię, choc akurat nie za ostatnie dokonania z macierzystym zespołem. Ale porównywanie ich naprawdę nie ma żadnego sensu.
Reply to this topic
0 user(s) are reading this topic
0 members, 0 guests, 0 anonymous users