Parę minut temu się dowiedziałem że moja znajoma, no, nie jakaś bliska, ale jednak parę rozmów, parę rzeczy, przećpała leki i nie przeżyła, parę dni temu. Mówiłem dziś komuś że w sumie dla sportu bym sobie coś przełożył, czy nadal umiem. Teraz chyba nie mogę nic innego. Fajowa dziewczyna, nie zdzierżyła presji życia i wszystkiego. Zdarza się. To szkic na szybko ale oby był ok. Pierwszy mój tekst, przekład, coś od prawie dwóch lat. Ale dla K. She deserved.
Obudziła się
Znalazła... w swoim śnie
Mówi - muszę coś zrobić
Muszę jednak iść
Wsiadła w ten pociąg
Uciekła z deszczu w śnieg
Od pierwszej nocy...
W znaną tylko jej
Śpiewając...
Ha la la la dee day
Ha la la la dee day, ha la la dee day
Słodki grzech
Gorzki smak, Twoich ust
Widziałaś sto miast
Tylko jedna opcja znów
Musisz płakać bez łez
Mówić bez słów
Krzyczeć by nikt nie słyszał
Mówisz - wzięłam truciznę
Ale to nie tak
Bo szczęśliwa odpływam
I śpiewaj
Ha la la la dee day, ha la la la dee day,
Ha la la dee day
Biegnie ulicami
Ubrana w słony płaszcz
Gdzieś między kroplami co spadają z nią
I wpada
Wpada na mnie
Ze wszystkim co może, wszystkim co nie
I błaga
I błaga
Z burzą w oczach we mgle
Zniesie ukojenia ból
By dobiec i stać... tu.