Pozwoliłem sobie przyjąć schemat z trzech pierwszych koncertów tygodnia, w które się bawiliśmy dawno temu, czyli oceniam każdy utwór, potem wybieram MVP zespołu (czyli tego, który wypadł najlepiej), a na koniec jakieś ogólne podsumowanie. Oczywiście każdy może to zrobić po swojemu
Koncert oceniałem trochę z perspektywy DVD, chociaż starałem się tego nie robić. Wyszło jak wyszło, zobaczycie sami
Wiem, że się nie znam i nie umiem pisać takich recek, ale może dzięki temu, że ja wrzucę to pierwszy, inni pomyślą: "
Kurde, on takie bzdury napisał, w takim beznadziejnym stylu, mój tekst na pewno będzie wyglądał lepiej, to też coś napiszę"
Piszcie, piszcie, bo gorzej od mojego być nie może
No to lecimy!
2005-05-12 Chicago, IllinoisVertigo - fajnie wypadł jako opener. Nie jest to może mój faworyt, bo zdecydowanie bardziej wolę w tym miejscu COBL, ale na żywo wyobrażam sobie, że mogło to zabrzmieć całkiem przyzwoicie -
4/10All Because Of You - gniot. Nie rozumiem co to za pomysł dać go tu, ale może to dobrze, bo przynajmniej szybko mamy go za sobą. I choć moim zdaniem wypada tu lepiej niż na DVD, nie robi to na mnie zbyt dużego wrażenia (przepraszam Aniu
). -
2/10Elevation - nigdy nie rozumiałem, czemu ludzie tak krytykują Elevation z VT. Jestem trochę nieobiektywny na pewno, bo właśnie to wykonanie było jedną z 5 piosenek, które urzekły mnie przy pierwszym odsłuchu DVD i które wciągnęły mnie w to uzależnienie. W dodatku zawsze sobie przypominam jak pół mojej klasy licealnej doznawało właśnie to Elevation. Wspomnienia robią jednak dużo (no i to wyjdzie już niedługo...), a że moja klasa była najlepszą, najfajniejszą i w ogóle naj klasą na świecie, dlatego Elevation zyskuje u mnie duży + -
6/10Gloria - mistrzostwo świata. Tam gdzie ma być subtelnie, jest subtelnie. Tam gdzie trzeba przycisnąć, cisną. Super. To co Edzio wyprawia na solówce... Jestem w stanie zaryzykować, że na 360 nie dałby rady zagrać tego w takim stylu -
10/10The Ocean - długo nie mogłem się przekonać do albumowej wersji, ale przyszedł dzień, że cały Boy wszedł jak nóż w masło. Wykonanie bardzo sympatyczne, z wydłużoną końcówką, z ciekawym przejściem z Glorii. Pozytywnie -
7/10Beautiful Day - poprawnie, ale bez rewelki. Pod tym względem zarówno ET jak i 360 przebiło VT. No, ale zawsze dobrze jest usłyszeć taką optymistyczną piosenkę
-
5/10Miracle Drug - "
I love you Booonoooooo!" chwilę przed rozpoczęciem gry Edzia, bardzo fajnie się wpasowało. Nie ma gadki, co ma swoje dobre i złe strony. Pogadanka na DVD jest taka sobie, ale czy słyszeliście kiedyś tą z Montrealu 2005-11-28? Jeśli nie, to polecam. Wg mnie, ujęcie poważnej sprawy w tak banalnej historii to czysta poezja. Natomiast, jeśli chodzi o to wykonanie, podoba mi się, że na kwestii Edga ("
Beneath the noise, Below the din...") Bonio dośpiewuje i wychodzi taki trochę chórek. Nigdy nie trafiłem na wykonanie w takim stylu i jestem bardzo zadowolony z tego eksperymentu. Na minus jest to, że Bonio trochę zagłuszony przez gitarę na refrenach, nie wiem czy to kwestia jakości, czy problemów technicznych? Nie psuje to jednak całokształtu, za które bez żadnych skrupułów daję -
9/10Sometimes You Can't Make It On Your Own - w ostatnim czasie nie mogę doznać tego utworu. Po za tym jakoś średnio podeszło mi to wykonanie i to nie dlatego, że tam się z dwa razy chłopaki rozjechali, ale taki ogólny odbiór jest średni -
5/10Love And Peace Or Else - tak sobie przeleciało. Jakoś nic szczególnego nie zapadło mi w pamięć, ale raczej lepiej niż gorzej -
4/10Sunday Bloody Sunday - wokal słaby, fakt, samo wykonanie też bez rewelacji, ale żeby wyrzucać to w drugiej rundzie survivora? Jednak trochę przegięcie. SBS, jak SBS, bywały zdecydowanie lepsze, ale znów nie ma tragedii. -
5/10Bullet The Blue Sky - i kolejny raz. Nie jest to wykonanie z ET, ale daje radę. Lepiej niż SBS, lepiej niż BD. I w przeciwieństwie do acra, bardzo mi się podoba snippet The Hands That Built America, dzięki któremu zyskuje u mnie +1 w ocenie -
7/10Running To Stand Still - po tym cięższym fragmencie setu LAPOE/SBS/BTBS piano + harmonijka... Przegenialne wejście do Runninga. Zawsze się tym jarałem. Nie będę ukrywał, że jest to moje ulubione wykonanie Runninga. Tutaj... po co się Bonio na tej gitarze wciska?! Szkoda, bo byłaby wyższa ocena
-
8/10 City Of Blinding Lights - tak jak już mówiłem, wolę to na openera, tutaj jakoś mi tak nie pasuje, chociaż samo wykonanie jest bez zastrzeżeń z mojej strony -
6/10Original Of The Species - ktoś tu wspominał o wspomnieniach? No tak. Nigdy nie będę obiektywny, sorry. A wyrzućcie to przed pierwszą 5 w survivorze, to inaczej będziemy rozmawiać. -
10/10Pride (In The Name Of Love) - standardowo nudy. Ile razy próbuję znaleźć jakieś pozytywy, tyle razy kończy się zawodem -
2/10Where The Streets Have No Name - african dream, afrykańskie śpiewy na końcu, potem streetsy. Spoko. Podstawowa zasada - nie da się nie lubić streetsów, jakiekolwiek by one nie były. Do tych najlepszych wykonań brakuje dużo, ale to jednak streetsy są
7/10One - lubię wykonanie z DVD i ponieważ niewiele zmian jest, nie ma błędów, to to One też polubiłem. Niestety nigdy nie lubiłem, jak Bonio się powtarza. Mam wrażenie, że niektórych zdań z przemowy przed One nauczył się na pamięć i tylko odtawrzał, co tam sobie akurat przypomniał
Nie zmienia ot faktu, że jest to jedno z niewielu One, które na prawdę mi się podoba.
7,5/10Until The End Of The World - dużo lepiej pasuje niż Zoo Station. Znów nie umywa się ten wykon do ich najlepszych, ale wypada w tym miejscu bardzo OK. Szkoda, że na końcu widownia się wcześniej nie pokapowała i nie zaczęła śpiewać razem z Boniasem, bo przejście do Muchy mogłoby być gniotące -
6/10The Fly - znacznie lepsze wykonanie niż to z DVD. Jest Power, jest moc, o to właśnie chodzi.
6/10Mysterious Ways - nawet Pride mnie tak nie znudziło -
1/10With Or Without You - jeja, czemu nikt wcześniej nie polecił tego wykonania? Kiedyś miałem hobby kolekcjonowania 'The best of WOWY' i to nadawałoby się idealnie! Jakoś ostatnio gdzieś napisałem, że nie ma dobrego WOWY bez Shine Like Stars. Myliłem się. Na dodatek to wejście widowni z '
ooo ooo ooo ooo' zaraz po Strangers In The Night. To czego nie zrobiła podczas Untila, zrobiła tutaj. Brawo!
10/10Yahweh - aż chce się śpiewać razem z Bono. Nie mam zastrzeżeń do tego wykonania, ładnie, subtelnie, tak jak moim zdaniem trzeba. Nigdy jakoś wersja albumowa mnie nie kręciła bardziej, natomiast wykonanie z Vertigo Tour jest świetne -
8/10Bad - czyli jak ładnie skończyć show za pomocą '40', bez grania '40'
Snippety Norwegian Wood i Sexua Healing nigdy nie były moimi najbardziej ulubionymi, ale tu wypadają całkiem OK. Potem tylko "How long to sing this song?" zaśpiewane przez Bono, a następnie pociągnięte przez publikę, z wyciszeniem zespołu, ?turn off the lights? i powrót zespołu przy mocnym wejściu Larrego. Nie obraziłbym się, jakbym miał okazję przeżyć coś takiego
Nie dam maxa, bo znamy milion lepszych wykonań Bad, ale 8 się należy przynajmniej
8/10Jakość bootlegu całkiem dobra, uczciwe 4 gwiazdki na u2start.com. Sam koncert bardzo przyjemny, bez większych błędów, problemów technicznych, czy rzeczy które mogłyby irytować słuchającego. Nie mam jakiegoś większego faworyta wśród chłopaków zarówno z tej dobrej jak i złej strony, więc nikt ode mnie nie dostanie MVP
Cieszy obecność takich niespodzianek jak Glorii, czy The Ocean, zwłaszcza że zagrane w bardzo przyzwoity sposób.
Ogólna ocena, wyliczona na podstawie średniej z ocen poszczególnych utworów:
6,24
Raczej się zgadzam z tą oceną. Dałbym może minimalnie więcej, bo jeśli brałbym pod uwagę samo Vertigo Tour, dałbym ocenę jakąś 8/10, natomiast jeśli brałbym całą karierę chłopaków, postawiłbym ocenę w okolicach 5,5, więc ogólna ocena wyszłaby (i tą ocenę proszę brać przy ew. podliczaniu do 'Niezbędnika Bootlegowego'):
6,75