Festiwal sam w sobie był podróżą do młodych lat gdy jedynym festiwalem tamtego czasu był Jarocin i Sopot no i Kołobrzeg:).
Opener, zaliczony tylko 1 dzień ale już teraz mogę powiedzieć, że na następnym trzeba być na całości. Atmosfera, ludzie, ogrom, organiacja itp to jest coś co lubię...
Co do Nationala i CP...
National, że tak powiem nie dla mnie i po wielu pozytywnych recenzjach forumowych koleżanek i kolegów lekko się rozczarowałem. W sumie po 2-3 kawałkach tego samego jak dla mnie rzępolenia poszedłem sobie wymienić bony na złocisty płyn:). Nie słuchałem wcześniej ich licząc, że do domowej płytoteki wpadnie festiwalowa zdobycz... tak się nie stanie. Ogólnie "miejski band" jak ja to mówię, bez fajerwerków.
CP - wielka gwiazda na 10lecie itp itd i w ogóle jak to tam krzyczał Pan konferansjer hm... Jak to powiedział mój współtowarzysz koncertowy "pampers suchy"
Bardzo lubię słuchać ich płyt, często nawet jadąc z pracy do domu w aucie.
Ostatnio zastanawiałem się jak to może być na koncercie z takim repertuarem no i się dowiedziałem - bez wielkich emocji, ciar i gęsiej skórki... niestety.
Sam koncert miły, fajny... fajna oprawa, fajny występ chłopaków, fajna setlista ale to tylko tyle... fajnie nic ponadto czego ja oczekuję po "star". Oczywiście festiwalowa atmosfera, ludzie dodało wielu smaków. Mocno zaskoczony byłem śpiewającymi ludzikami znającymi teksty, to wielki plus.
Reasumując czwartkowy występ CP. Byłem, widziałem, posłuchałem...posłuchałem a nie się wyszalałem i to jest największy minus tego występu. Może z 4 kawałki koncertowo-festiwalowe reszta to repertuar na knajpę ewentualnie halę nie na festiwal lub wielki stadionowy koncert. Jak to mówi Mann gdzie to longo?
Plusy: oprawa, wizualizacje, wystep
Miunsy: brak emocji, szleństwa, mocy
W swoim repertuarze 2/3 na tzw nocne śpiewanie, reszta na koncert:) zbyt spokojnie. Mogliby grać od 2-4rano po "Wielkiej Star" np. Foo Fighters, PJ, wówczas byłoby ok:) i byłbym mega zadowolony.
Ocena pozytywna nie celująca.