O.S.T.R. "Jazzurekcja"
#1
Posted 30 marca 2010 - 21:08
Jakis czas temu zastanawialem sie miedzy wykonawcami takimi jak Paktofonika, Kaliber 44, myslalem troche o Lonie ale w koncu padlo na Ostrego. Dlaczego?
Dla mnie to najlepsza plyta w polskim hip-hopie (z tego co slyszalem- od razu mowie, ze specjalista nie jestem), jest fenomenalnie wyprodukowana. Ta plyta muzycznie nie jest jakos szczegolnie wymagajaca, wiekszosc to nie kompozycje Ostrego, duzo jest natomiast samplowania.
Dla mnie to jednak najmocniejsza lirycznie plyta tego ziomka i pod tym wzgledem radzilbym wam ja przesluchiwac, wlasnie skupic sie na tekstach. Momentami sa dosc przejarane ale kazda linijka jest tutaj na swoim miejscu.
Wybralem Ostrego rowniez dlatego, ze ten czlowiek w dzisiejszych czasach cyfrowego scierwa pozostal wierny analogowym brzmieniom, winylom oraz starym grooveboxom.
Jeszcze jedna sprawa, wlasciwie to wiadomosc od Adama: zanim przesluchasz, zapal czekolade
okladka jaka jest, taka jest. mi tez sie nie podoba
#2
Posted 30 marca 2010 - 21:09
#3
Posted 30 marca 2010 - 21:11
#4
Posted 30 marca 2010 - 21:13
#5
Posted 30 marca 2010 - 21:14
#6
Posted 30 marca 2010 - 21:17
#7
Posted 30 marca 2010 - 21:58
#8
Posted 03 kwietnia 2010 - 14:42
Trzeba przyznać, że po 2004 roku, Ostry zdecydowanie ulepszył swój warsztat muzyczno - producencki, ale to jednak "Jazzurekcja" jest moim zdaniem (i nie tylko) punktem kulminacyjnym w jego bogatym dorobku.
Na "Jazzurekcji" mamy taką surowiznę - zarówno muzyczną jak i liryczną, tj. w pierwszym przypadku trzeszczące bity, ultraostre skrecze i mała liczba sampli, a w drugim - teksty, których już później Ostry nigdy nie 'powtórzył'. Liryczne zawiłości i łamigłówki to coś pięknego na tym albumie:D Analizując poszczególne utwory, wspomnę o tym. I jeszcze jedno - w okresie nagrywania tego krążka Ostry osiągnął moim zdaniem maksimum jeśli chodzi o umiejętności freestyle'owe. Wtedy jeszcze pojedynkował się w bitwach, wygrał np. jedną z największych - WBW - Wielka Bitwa Warszawska. Teraz to on ma kosmiczną technikę stylu wolnego, no ale jakby go teraz wrzucić do ringu to myślę, że dostałby baty od takiego Tetrisa, Muflona czy Małpy. W bitwach ocenia się oprócz flow, punche i dissy, które najbardziej podobają się zgromadzonej publiczności, a tego Ostry już nie praktykuje od dawien dawna.
Ostry album ten nagrał w 2004 roku, czyli miał 24 lata. Był jeszcze wtedy klasycznym blokersem, nocnym tabaskowiczem, bez żadnych większych obowiązków, bez rodziny, ulicznym zawadiaką i zawziętym bojownikiem z policją. "Jazzurekcja" to album, który wieńczy ten pierwszy okres jego muzycznej drogi, nazywam go przewrotnie - chuligańskim. Potem był projekt z Emade i zmiana konwencji - Ostry stał się 'grzecznym' chłopcem. To tak jak u nas w U2 - trzy pierwsze płyty też stanowią jeden rozdział w ich karierze. Płyta jest bardzo ładnie 'zaśpiewana', nie ma tutaj jakiegoś darcia, krzyków czy bełkotania.
Wszystkich utworów nie będę rozkładał na części pierwsze bo raz, że nie mam tyle czasu, dwa - jest ich za dużo:P Wybrałem te, które najbardziej mi się podobają. Jedziemy!
Dym - Obeszło się bez klasycznego dla Ostrego intra. Mamy tu śmieszny sampelek z jakichś 'lekcji angielskiego na 30 taśmach'. Oczywiście słowa pana mówiącego są adekwatne do tytułu piosenki. Do you smoke mr. Wolski? Jak ktoś słyszy wyraźniej to napisać Refren ładnie wpada w ucho. Najbardziej lubię wers: Nakręca mnie Zigzak jak Gołotę Rozalsky Zigi
Plus bajera na migi
Odzyskamy Hip-Hop - singiel z płyty, krążący w radiach i TV w wersji mocno ocenzurowanej. Teledysk jest na YT. W Trójce Ostry zaśpiewał go z nieco zmienionym refrenem, gdyż jak słyszeliście, zawiera mnóstwo bluzg. Kawałek krytykuje powstałe wtedy 'hiphopolo' - którym gardzili wszyscy muzycy z podziemia i nie tylko. Można to usłyszeć w wersach:
by hip hop zayebało jeden osiem z ambony. (jeden osiem L, "chciałbym zapomnieć" chyba każdy kojarzy)
Do wiejskich dyskotek między. ,
Coco Jumbo Rumbą Sambą I gówno nie nasz ton
czy
odzyskam hip hop ziomek,
komercyjnych MC wtrącę do biedronek. (sklepów;)
Apacz - świetny utwór ze świetnymi, plumkającymi w tle klawiszami i skreczami, plus w miarę szybki flow Ostrego. Do tego klasyczna rozkmina, czyli z miłości wybrałem hip hop, a tak to pewnie dzisiaj sprzedawałbym żyrandole w Castoramie. The Edge pracowałby w banku.
Nieważne - instrumentalny początek tego kawałka to jest przecież istny majstersztyk. Ciężki bicior, zasysający hit - hat oraz dźwięki z molestowanej czarnej płyty, jak mawia klasyk, to dla mnie ewidentne 10/10.
Komix - podkład muzyczny plus tekst stanowi o tym, że utwór ten jest killerem. Również był singlem. W zasadzie nie mam pojęcia co chciał w nim przekazać Ostry, gdyż w zwrotkach panuje istny liryczny zamęt, ale to jest właśnie w tym wszystkim piękne:D Mogę się pochwalić, że tekst znam na pamięć Uroku dodają trąby wkomponowane w tło refrenu.
Tajemnica Skreczy - Pisałem już o tym parokrotnie na forum - kawałek ten zawiera najpiękniejszą partię skrzypiec, nagraną przez Ostrego. Po "Komiksie" to mój utwór nr 2 z tego albumu, utwór 'refleksyjno - przemyśleniowy', a wszystko właśnie przez te skrzypce. Drażni trochę zmodulowany głos Ostrego pod koniec utworu.
Planeta Jazzu - fajne odliczanko i mamy wystrzał w kosmos. Ostry po raz kolejny świetne łączy mocny bit z klawiszami.
Najbardziej nie siada mi Mózg, Zoom i Mam Plan. Przez te utwory daję 'tylko' 8 na 10.
#9
Posted 03 kwietnia 2010 - 16:42
Odzyskamy Hip-Hop - singiel z płyty, krążący w radiach i TV w wersji mocno ocenzurowanej. Teledysk jest na YT. W Trójce Ostry zaśpiewał go z nieco zmienionym refrenem, gdyż jak słyszeliście, zawiera mnóstwo bluzg. Kawałek krytykuje powstałe wtedy 'hiphopolo' - którym gardzili wszyscy muzycy z podziemia i nie tylko.
A, faktycznie
Ywruk, co ukradly hip-hop odnajde
pysk stul (...)
Komix - podkład muzyczny plus tekst stanowi o tym, że utwór ten jest killerem. Również był singlem. W zasadzie nie mam pojęcia co chciał w nim przekazać Ostry, gdyż w zwrotkach panuje istny liryczny zamęt, ale to jest właśnie w tym wszystkim piękne:D
Rzeczywiscie, panuje w tym kawalku niezly zamet (swoja droga to rowniez moja czolowka na tej plycie) ale da sie wyroznic poszczegolne watki. Dla mnie to jest opowiesc o balutach, takie jakby wprowadzenie zwyklego sluchacza w ta dzielnice, ale nie na zasadzie tu rosnie drzewko, tam mamy smietnik, tylko jakby proba zobrazowania warunkow panujacych w tym miejscu.
Najbardziej niezrozumialy jest dla mnie refren, ale LWC ma kilka znaczen, jak ktos chce klucz do zagadki, to polecam google.
Fajna recka
Ach, jeszcze dodam od siebie. Dla mnie najlepszym kawalkiem na tej plycie jak i w calej dyskografii Adama jest wlasnie sciezka nr 2, czyli Jazzurekcja. Ten utwor jest bezbledny ;-)
#10
Posted 03 kwietnia 2010 - 21:10
U Ostrowskiego generalnie bardzo lubię to, że jego płyty się nie nudzą. Ciągle można wynajdywać na nich coraz to nowe smaczki, czy to tekstowe, czy muzyczne. A na 'Jazzurekcji' zarówno jednych, jak i drugich jest szczególnie dużo. Mam wrażenie, że na tym albumie wszystko płynie, buja się i stanowi pewną całość. Dlatego też jeszcze do niedawna nie pamiętałam nazw poszczególnych utworów. Tak sobie myślę, że dla mnie to płyta wieczorno-nocna. Ma niesamowity klimat i za każdym razem, gdy jej słucham, czuję taki może trochę śmieszny żal, że nie żyję w czasach, kiedy nie było CD, a ludzie mieli w domach gramofony. Lubię jej słuchać przez zaśnięciem. No i tak. Zaczyna się Dymem. Łódź, miasto nad którym unosi się zielony napalm. A hymn Jazzurekcji to żyć i się nie bać. A ta piosenka kojarzy mi się z zupełnie innym miastem, sama nie wiem, dlaczego. I te trzaski w tle. Tryby przypuszczalne. Obok 'Introgliceryny' chyba najlepszy Adamowy opener. Następnie tytułowy track. Dla wszystkich fanów jazzu, co wierzą w zwariowane kontrabasy. Jest ktoś, kto nie wybija nogą rytmu przynajmniej na początku? I nie będę oryginalna, muszę się zgodzić, że to jeden z najlepszych utworów Adama w ogóle. Nie będę się rozdrabniać nad niuansami, bo zwyczajnie się nad tym nie znam, ale mam wrażenie, że w tej piosence wszystko jest takie, jakie powinno być. Po prostu utwór kompletny. Zawsze uśmiecham się, kiedy słyszę motyw z Mojżeszem (pamiętajcie, gdyby usłyszał, byłoby więcej przykazań ). no i oczywiście najważniejsze informacje, o których nie można zapomnieć: ?muzyka to jazz, styl to tabasko, dzielnica Bałuty, ŁDZ miasto, talent nie van Gogh, choć wiem, po co jestem, 2004 ? czas na jazzurekcję!?. Odzyskamy hip-hop. Podoba mi się początek 'Rozmień mi banknot na dwie 50-tki, chodź, obrobimy bank, bo mam kody dozorcy'. ;p to nie jest piosenka z mojego topu na tym albumie, ale bardzo chciałabym usłyszeć ją na jakimś koncercie. Kilka wersów dla ludzi. Nic nie poradzę, lubię te wszystkie ziomalsko-jakieśtam motywy z Bałutami etc. I znowu ten szumotrzask winylowy (ech, a może to wszystko to tylko moja wyobraźnia?;p). Dla zakochanych ma jakiś pesymistyczny nastrój, też nie moja czołówka, ale ?martwa pustka zgasła już na niebie, ostatnia gwiazda to dla ciebie, zapoznaj diabła, on was dokarmia?, szczególnie to wyszeptane robi wrażenie. W ?Bajerze? lubię początek (ech, mam coś z tymi początkami;p) i to, hm, plumkanie. No, nieważne;p A, jak już jestem przy słowie nieważne, to wspomnę o utworzę o tym tytule. Prosto w mózg trafia, jak rosyjska mafia i ogólnie ich bin Polaken:D a, i najważniejsze: Szanuj zieleń, na zawsze jedna miłość - Czesław Niemen. <3 A wracając do kolejności albumowej. Apacz. No to jest utwór, który mnie totalnie rozpierdala, chyba mój ulubiony na tej płycie. Mogę tego słuchać w nieskończoność na repeacie. Jeśli nie dość ci, nieba rękami dotknij! Adam kocha rytm ponad normę. I ja też. Jeśli wybierałabym się na bezludną wyspę i mogłabym zrobić sobie jakiegoś składaka, ten utwór na pewno by się tam znalazł. To chyba jakieś czary! Kosmoskosmoskosmos. ŁDZ, Berlin, Londyn, Praga, Moskwa, Paryż/By winyle wydostać Dali mi azyl łowcy/W skali od Baku do Etiopii. Bawi mnie to za każdym razem, gdy słucham. Czyli Poszukiwacze wosku. Czarne piękno. Zanim przesłuchasz, zapal czekoladę! A Ostry z ekipą jest wszędzie tam gdzie są płyty, wszędzie tam gdzie jest zjawisko sampla. A taką postawę się ceni Dobra, zdaję sobie sprawę, że moja podjara nie jest zbyt ciekawa dla osoby, która to czyta, dlatego nie napiszę nic o Państwie, a o Mam Plan tyle, że lubię grę słów ?nie pokocham diabła, bo świat to jego farma, gdzie nasz zawód to karma, mienia zawód Adam?. ogólnie fajne jest to to tam w tle, czymkolwiek jest. W Mózgu jest jakaś taka sponioo powolność i leniwość. No i skrzypce <3 A w Małym piwie - jeden z moich ulubionych Adamowych cytatów: ?budzi mnie dźwięk tylko tłuczonego piwa? ]:-> Ogólnie na tej płycie mam sześciu faworytów i są nimi: 'Apacz', 'Jazzurekcja', 'Dym', 'W nasłuchiwaniu ciszy', 'Tajemnica skreczy' i 'Planeta jazzu'. Podoba mi się tekst tego trzeciego i to chyba jedyny utwór Adama, który dedykuje przybyszom obcej planety, co zasługuje na odnotowanie. ;p Intergalaktyczny przekaz dla przybyszy. Max już pisał o skrzypcach w Tajemnicy skreczy, no i nie można się nie zgodzić. W ogóle to piękny, ale też smutny utwór. Przynajmniej ja to tak odbieram. No i Planeta jazzu. Jak siedzę wieczorem, często bez sensu przy komputerze, to lubię sobie to włączać na pożegnanie, jak się zwijam do spania. Fajne odliczanie i tekst, który uwielbiam od początku do końca, jeden z najlepszych Adama, jak dla mnie majstersztyk. Zresztą uważam, że to ujawnia się już w tytule ? prosty, a ma moc. Gdzieś w drodze mlecznej, na jednej z komet! Genialne zakończenie świetnej płyty. A, jeszcze chciałam napisać, że Komix to jest bardzo dobry utwór na nietrzeźwość (obok 'Tabasko', ale to już inna sprawa).
Dobra, zdaję se sprawę, że to nie recenzja, a pochwała. Tyle że uważam, że w tym przypadku naprawdę jest co chwalić. Dla mnie jedna z najlepszych polskich płyt i jedna z ulubionych w ogóle. Zazwyczaj mam problemy ze skupieniem się, a ten album sprawia, że potrafię się totalnie wyłączyć. Jestem ciekawa, co napiszą o nim osoby, które w ogóle nie słuchają hip-hopu. Wadą tej płyty jest to, że, o ile dobrze słyszę, w ?Apaczu? pojawia się słowo 'fakt', a wolałabym słowo 'funk' poza tym, jakoś nie pasi mi słuchanie tego albumu wtedy, gdy jest jasno W związku z powyższym i faktem, że ideały są nudne: 9,5/10
aha, leje z siebie, to chyba najdłuższy post, jaki kiedykolwiek udało mi się napisać ;p
#11
Posted 04 kwietnia 2010 - 10:15
O.S.T.R. - Jazzurekcja
6,5/10
No cóż... jestem jednym z tych, których zwyczajnie hip-hop jakoś nie pociąga. Słucham "czarnej" muzyki, ale raczej funky, soul, trochę r&b i tego typu spraw. Od razu muszę Wam powiedzieć, że ten cały "język i terminologia" hiphopowa to dla mnie czarna magia Dopiero jak przeczytałem Wasze recenzje to trochę mnie "oświeciło" i załapałem o co w tym wszystkich może chodzić. Słyszałem swojego czasu kawałek "Odzyskamy Hiphop" i zrobił na mnie niezłe wrażenie .
Nie będę się rozpisywał dużo o tej płycie, bo po prostu się nie znam na hip-hopie. Jest dużo jazzowych sampli, harmonii; kontrabas, pianinko itp. - fajna sprawa. Niektóre teksty (te które udało mi się jakoś sobie "przetłumaczyć" ) są naprawdę dobre - (Jazzurekcja, Odzyskamy Hiphop, Kilka Wersów Do Ludzi, Dla Zakochanych, Tajemnica Skreczy, Karambol, To Jest Nasze, Planeta Jazzu - moje ulubione), dotyczą ogólnie życia na Bałutach, miłości do hiphopu oraz sarkania na tzw. komercję.(Jak dla mnie trochę za monotematycznie jak na 22 kawałki). Nie podobaja mi się Małe Piwo, W Nasłuchiwaniu Ciszy, Komix, Zoom i Sen Płyta jest imo trochę za długa, nie powiem, żeby mi się jej fajnie słuchało (głównie przez teksty, które do łatwych raczej nie należą). Dlatego ocena jest jaka jest...
Wg mnie tej płyty trzeba sporo razy posłuchać, żeby naprawdę docenić jej wartość. Ale na dzień dzisiejszy 6,5.
#12
Posted 04 kwietnia 2010 - 12:08
Max już pisał o skrzypcach w Tajemnicy skreczy, no i nie można się nie zgodzić. W ogóle to piękny, ale też smutny utwór.
Właśnie! Zapomniałem o tym napisać - mnie również ten kawałek kojarzy się z czymś pesymistycznym. Kurde, to jest właśnie w tym piękne - z pozoru ot zwykły, hiphopowy kawałek, a nasuwa różne, mało optymistyczne myśli i skojarzenia. A zasługa w tym paru prostych dźwięków z drewnianego pudełka - skrzypiec.
Wg mnie tej płyty trzeba sporo razy posłuchać, żeby naprawdę docenić jej wartość.
Trafiłeś w sedno sprawy.
#13
Posted 04 kwietnia 2010 - 12:42
W każdym razie - były to fajne czasy. Chodziliśmy do podstawówki i słuchaliśmy razem kawałków, o których nie mogli się dowiedzieć rodzice - akcje typu przyjdź do mnie, nie ma rodziców, posłuchamy kalibra (albo Pęknietego jeża - ale to inna historia ). Nawet jeśli moja samoświadomość wówczas była niewielka, wspomnienia pozostały. Co do samego albumu - to jest perfekcja. Oldskul w czystym wydaniu. Brud. skrecze dla ziomów szacunek, dla frajerów pogarda co stało się moim motto i jest nim po dziś dzień. Podobnie Hip hop to nie sialala łojejku - pamiętam że strasznie mnie łechtał ten wers. Mam plan i w ogóle - chill out. Gdyby ten album został wydany w stanach, stałby się klasykiem. Słyszę tam Blueprint 2., czy It takes a milion of Nation to Hold Us Back (nota bene, jak dla mnie najwybitniejszy album hh wszech czasów).
Nie przesłuchiwałem albumu ponownie - znam go na pamięć, dumnie stoi na półce pomimo tak szybko zmieniających się trendów. W dzieciństwie i wczesnych latach młodzieńczych słuchało się wielu rzeczy za które się teraz człowiek wstydzi - tu mam dowód, że czasami dobry gust uruchamia się podświadomie.
Chyba mogę powiedzieć, że na Jazzurekcji i Jazzie w wolnych chwilach się wychowałem, podobnie jak na Koniec Żartów, W 63 minuty dookoła świata, czy Księga Tajemnica - Prolog
Za wspomnienia i ogólnie 8/10
[i]Walczę z kurestwem bo stać mnie
#14
Posted 04 kwietnia 2010 - 13:00
#15
Posted 04 kwietnia 2010 - 22:49
Zaczyna się Dymem. Obok 'Introgliceryny' chyba najlepszy Adamowy opener.
oczywiscie nie masz racji, chyba ze pomylilas to z kawalkiem 'jazz nocnym rytmem' .
#16
Posted 04 kwietnia 2010 - 22:53
#17
Posted 05 kwietnia 2010 - 12:22
#18
Posted 06 kwietnia 2010 - 20:20
Przewodnim motywem tej płytki jest najbrzydsze miasto w Polsce. Czyli Łódź. Jazzurekcja, dzielnica Bałuty, Ełdezet miasto! Kurwa!
A no tak już jest, że hiphopowcy (nie tylko muzycy tworzący ten gatunek) dość mocno identyfikują się z miastem, dzielnicą w której żyją/żyli. To jest taki 'stały element gry' w tej subkulturze, przewijający się m.in. w tekstach utworów. Wskazanie muzyka tworzącego hip - hop, który nigdy nie wspomniał o swojej dzielni, jest rzeczą w zasadzie nie możliwą.
Najmniej jednak tych płyt sprzedał... w Łodzi.
Skąd takie info?
Trzy lata się rozbijam po różnorakich łódzkich knajpach i nigdy nie słyszałam, żeby puścili Ostrego.
To ja mogę napisać, że nigdy w krakowskich knajpach nie słyszałem Grechuty czy Turanua;) Ostry podobnie jak Ci dwaj muzycy przeze mnie wymieniani, nie nadają się do puszczania w knajpie.
#19
Posted 08 kwietnia 2010 - 12:12
Miałem ostatnio przyjemność grać z dwoma takimi. Naprawdę wymiatali w tych swoich trikach. Tyle że jak już zaczęliśmy grać, okazało się że nie bardzo kumali o co chodzi w piłce nożnej. Nie potrafili się ustawić, nie chciało im się biegać, w ogóle nie wiedzieli co zrobić z piłką.
Dla mnie kimś właśnie kimś takim są raperzy. O.S.T.R., cieszący się estymą zarówno ze względu na nieprzeciętne umiejętności muzyczne (klasyczne wykształcenie), jak i wyjątkową swobodę językową, jest chyba najlepszym tego przykładem. Jest niewątpliwie świetnym freestylerem, zapewne też bardzo biegle porusza się w muzyce, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu że tak jak od efektownego kopania piłki do prawdziwego futbolu, tak od składania rymów i sampli do poezji i muzyki droga jest jeszcze daleka.
Nie chcę narzekać konkretnie na Ostrego czy samą "Jazzurekcję", na pewno album znacznie wybija się ponad przeciętność, ale zarówno tekstowo jak i muzycznie ma swoje braki. I, co gorsza, prawdopodobnie w tej konwencji nie można było zrobić tego lepiej. No bo jeśli mamy tu pewnie koło tysiąca linijek tekstu, to oprócz fraz trafnych:
nieważne co na głowie nosisz - myckę czy turban
w co wierzysz, gdzie robisz, co jesz i jak chcesz się ubrać (...)
bez orientacji ziomek zginiesz tu jak tlen
od prowokacji w stronę prostych słów mam sen
co leczy każdą ranę dzień za dniem
prawdziwy hip-hop, panie więc sprawdź dźwięk
czy po prostu bardzo efektownych:
miałem sen w którym byłem kimś jak szejk z jachtem
wyposażonym w saunę basen laskę, walnie czasem łaskę
daj mnie tatek kabzę, fajnie jak ten nazwę
nie my to wy to my toniemy za litrem
lewy z głowy ziomy powiemy co pić chce
każdy
dla mnie wódka plus szaszłyk
potem udka i schab i ziemniaczki
muszą zdarzyć się również banalne czy pretensjonalne (ziomek w lewo / dotrę tam szybciej niż Mitsubishi Evo; gdybym nie robił rapu / pewnie pracowałbym w Makro / na przykład pomógłbym ci wybrać żyrandol; nie znam się na epopejach / wolę luksus w Pompejach).
Również pod względem muzycznym trudno tu o zachwyty. Co nie znaczy że jest źle, co to to nie, jest nawet bardzo dobrze. Mamy trochę świetnych sampli, gdzieś tam słychać dodające nieco melancholii skrzypce (Mózg, Tajemnica Skreczy), ale to cały czas tylko zręczna układanka. Powtórzę to co już napisałem - taka konwencja, i tyle.
Jeśli już jesteśmy przy samplach, to nie sposób nie wspomnieć o tytułowej "jazzurekcji" (i nie chodzi mi tu o piosenkę, a o ogólny koncept albumu). I faktycznie, dość często słychać tu jazz (Dym, Apacz, Państwo, Nieważne), ale niewiele mniej jest tu momentów kojarzących się mocno z trip-hopem (Dla Zakochanych, Mam Plan, Historia), a taki Mózg łączący Bristol sound z brzmieniem skrzypiec brzmi jak żywcem wyjęty z debiutu Archive. Zresztą, poświęcenie całej płyty jednemu miastu też stanowi jakieś pokrewieństwo między "Jazzurekcją" a "Londinium" (ciekawy zbieg okoliczności, kilka razy na albumie padają słowa ŁDZ - Londyn).
Można więc powiedzieć, że analizując "Jazzurekcję" szczegół po szczególe (muzyka, tekst, produkcja itd.) trudno znaleźć coś bardzo oryginalnego czy wybitnego. Nie mam jednak wątpliwości co do tego, że taki sposób oceny płyty nie byłby najbardziej odpowiedni. Bo jeśli mimo swojej "przeciętności" (w sensie braku odwagi do wyjścia poza pewną konwencję) "Jazzurekcja" ociera się (ale tylko tyle, niestety) o wybitność, to jest to zasługą faktu że wartość całości znacznie przewyższa sumę wspomnianych elementów.
Czym jest więc "Jazzurekcja"?
Czy artystycznym manifestem głoszącym wyższość "prawdziwego" hip-hopu nad hiphopolo (k***y, co ukradły hip hop odnajdę / mam dla ziomów szacunek, dla frajerów pogardę)?
Czy przysłowiowym "epickim freskiem" opisującym Łódź i zasady rządzące życiem bałuckich osiedli (bałuckie wychowanie / czyli wyuczony manewr walki o przetrwanie)?
Czy po prostu przedstawieniem pewnego sposobu patrzenia na świat, pewnej specyficznej (skądinąd momentami również pokrętnej i nieco "gangsterskiej") moralności (nie szastam hajsem, szacunek daję matce / Boga mam za władcę, nie konta proroków / bo mam rap na zawsze, a nie tylko z doskoku; osądzi pan Bóg, nie ja / prosty rap od złodzieja)?
Pewnie wszystkim po trochu, i to jest właśnie sukcesem tej płyty. O.S.T.R. udowadnia, że rap jest dla niego sposobem na życie, a nie tylko źródłem zarobku, że dla "prawdziwego" rapera oddzielenie twórczości od jego korzeni, miejsca w którym się wychował, jest niemożliwe. Z tego typu deklaracjami można spotkać się dość często (w końcu nie jest tajemnicą, że głównym tematem tekstów hip-hopowych jest... sam hip-hop, co bywa irytujące, ale znowu - taka konwencja), ale nie znam albumu na którym przekaz byłby tak mocny i zdecydowany, a przy okazji pozbawiony przesadnej agresji. Do tego dochodzi dość zręczna kompozycja całej płyty, do kolejności utworów trudno się przyczepić.
Minusy? Teksty błyskotliwe giną w masie przeciętnych (o tym już wspominałem), poza tym album jest jednak nierówny. Piosenki bardzo dobre przeplatają się z przeciętnymi, choć dla koncepcji całości - zapewne równie niezbędnymi. Dlatego też "Jazzurekcję" trzeba przyjąć w całości, bez wybrzydzania. A że album hip-hopowy nigdy nie będzie wybitny? Trudno, wystarczy że będzie dobry.
muzyka to jazz
styl to Tabasko
dzielnica - Bałuty
ŁDZ - miasto
talent - nie Van Gogh
choć wiem, po co jestem
2004 - czas na jazzurekcję
#20
Posted 08 kwietnia 2010 - 13:04
0 user(s) are reading this topic
0 members, 0 guests, 0 anonymous users